19 październik 2015
Na Wschodzie bez zmian
Sam postanowiłem sprawdzić jak tam faktycznie jest. Dlatego przekroczyłem „wątłą” granicę z Rosją w Mamonowie, dzięki porozumieniu między naszymi zwaśnionymi państwami – pisze Sławomir J. Czerniak.
„Plemiona” mieszkające nad Bałtykiem – w tej części, z której piszę – mogą odwiedzać się bez typowych ograniczeń wizowych, jeśli nie liczyć wwożonego paliwa, alkoholu i tytoniu.
Przygotowany na kilkugodzinne oczekiwanie w kolejce na granicy, zaobserwowałem, że turystyka z naszej strony polega na zakupie paliwa do samochodów, np. stare VW, które mają baki paliwa na 150 l.
Zaraz po przekroczeniu granicy zostałem zatrzymany przez milicję za „niemanie świateł”. Nieodpowiedzialnie nie zapoznałem się z przepisami Federacji. Pierwsza myśl: mandat, albo „wzjatka”. Nic z tego. Milicjant pouczył mnie co do świateł i puścił wolno…
Wjazd do Kaliningradu jak przed laty. Poniemieckie kocie łby, ale potem już przyzwoicie. Korki na ulicach niesamowite i to samochodów daleko lepszych jak u nas.

Autor przed katedrą
Katedra, gdzie przy ścianie leży Emanuel Kant, pięknie odbudowana. Na centralnym placu, gdzie kiedyś stał na pomniku tow. Lenin z czapką w ręku (pouczał, że rzeczy cenne trzeba trzymać w ręku), wznosi się piękna nowa cerkiew. Wkoło Europa, kobiety elegancko ubrane, mężczyźni i dzieci też.
W kanałach portowych sporo statków typu trawler i okręty wojenne.
Potem przyszedł czas na Zielonogradsk – kurort nad morzem, 30 km od Kaliningradu. Z tego, co pamiętam, a bywałem tam kilkakrotnie, niemal nie do poznania. Apartamentowce, prywatne pensjonaty, restauracje, knajpki. Ceny wynajmu podobne jak u nas. Przylatują tu głównie moskwiczanie i reszta Rosji.
Jak jest naprawdę dowiedziałem się od starego znajomego Rosjanina, z którym robiłem przez lata barterowe interesy. Zaproponował alkohole z wyższej półki, ale po degustacji jego „wyrobów” pozostaliśmy im wierni do końca…

W porcie
Z tych kuluarowych rozmów wynikło, że nie jest tak źle, jak się u nas wydaje. Co prawda oficjalne pensje i emerytury są 2-3 razy niższe, a ceny po embargu na żywność, której nie brakuje, wzrosły o ok. 30 %, to nie jest to problem dla Rosjanina. Na marginesie: Litwini dostarczają żywność nie patrząc na zakaz. Oczywiście mają lepszy socjal, dostęp do medycyny, tani gaz, węgiel, ryby, paliwo, tanie taksówki, kolej, autobusy i… możliwość pędzenia alkoholu na cele prywatne. Tu by trzeba było guru ekonomii tow. Balcerowicza, który by przeliczył te różnice i powiedział gdzie jest zdecydowanie lepiej…
Temat Ukrainy okazał się bezprzedmiotowy. Stanowisko Rosjan, jest proste jak budowa cepa: Ukraina dostała kiedyś od Chruszczowa Krym, w pijanym widzie, jako prezent „małżeński”. Skoro doszło do rozwodu, to prezent należy zwrócić!
Po za ty oczywiście król czekolady (prezydent Petro Poroszenko – przyp. red.), który sprzedaje swoje wyroby na całą Rosję i polityka mu nie przeszkadza. No i faszyści banderowcy spod znaku Tryzuba.
Dobiła mnie Ukrainka, która parzyła kawę na deptaku nad morzem. Na pytanie skąd jest, powiedziała, że z Doniecka. A co tu robi? Jak wszyscy, Armeni, Kazachowie i inni, przyjeżdżają od lat do Matuszki Rassiji, bo tu zawsze można było lepiej zarobić. A jak tam na Ukrainie i w Doniecku spytałem? Nie jest tak źle, jak piszą i pokazują w telewizji”.
Sławomir J. Czerniak
z zagranicznej wycieczki, ale na stałe z Elbląga
WIATR OD MORZA
Pieśń dla prezydenta
Mimo wspaniałego zwycięstwa prezydenta Dudy i zwycięstwa PiS, jako pokłosia tej prazydentury, żaden kompozytor nie podjął trudu napisania stosownej pieśni. Gdzie podziali się, Penderecki, Młynarski, Krajewski, Rosiewicz i inni – pyta Sławomir J. Czerniak. więcej...