CZYTADŁO DECYDENTA
Okropna rodzinka
Jest to książka o dwóch wątkach: wątku sprzed lat i tego obecnego. więcej...
Analizując zagadnienie encyklopedycznie, to są dwie wersje tego zagadnienia. Pierwsza, to – wynik, rezultat czyjeś działalności. Druga, według staropolskiej oceny, to – kłos pozostawiony na ściernisku po żniwach, praktycznie stracony – pisze Sławomir J. Czerniak.
Po tym wstępie, już bez emocji, po opadnięciu politycznego kurzu po wizycie prezydenta USA na rubieżach wojny i w Warszawie, pozwalam sobie na ocenę pokłosia tej wiekopomnej wizyty. Oczywiście, nie uzurpuję sobie upoważnienia do oceny całokształtu tej wizyty. To robią już od paru dni wszystkie agencje (poza towarzyskimi) i każdy może wyrobić sobie ocenę tego, co widział i słyszał. Ja natomiast chcę zwrócić uwagę na pewne wydarzenia, które może będą wiekopomne, a być może nie zostały zauważone przez rodaków. Pokłosia tej wizyty w ujęciu krajowym są następujące.
Pierwsze. Zaparło mi nie tylko dech. Otóż Andrzej Duda wysypał się dokumentnie. Znowu jak to w historii Polski drzewiej bywało, też samolot spowodował perturbacje. Otóż, witany w Rzeszowie, zamienił się na witającego i vice versa. Napadnięty i pytany przez dziennikarzy o przyczynę spóźnienia, w tym psychicznym stresie, powiedział, że tym razem sam pilot zdecydował o powrocie do Warszawy, on nie ingerował w tę decyzję, bo samolot zaczął dawać znać że mimo młodego wieku, po prostu nawala i… poleciał do naprawy.
To oświadczenie przywołało według mnie pokłosie dwóch innych lotów, tj. do Gruzji i Smoleńska, jakby przyznanie, że wtedy jednak ktoś majstrował przy procedurach lotniczych…
Trzecim pokłosiem, była na to wszystko reakcja Macierewicza w czasie przemówienia Bidena. Antoni leżał na krześle z miną człowieka, który miał niebawem podać kilkuletnie wyniki badań swojej komisji. A tu pech. Prawdę nieopatrznie wyjawił prezydent. Kręcił więc głową jak psychicznie porażony, gdyż 10 kwietnia na „spacerze po Krakowskim” miał podać swoją ostateczną wersję, ustami Kaczyńskiego…
Czwarte pokłosie, w wyniku powyższego – Jarosław wpadł chyba w szał, że sprawa się rypła. Ponadto, szlag go trafił, że kierując się niekompetencją, wyśmiany został przez Zełęnskiego i innych fachowców, za wizję wprowadzenie sił pokojowych na Ukrainę – chyba z Jarosławem na białym koniu. Zapomniał chyba, że Białoruś przegrupowuje wojska.
Piąte pokłosie. Minister wojny, Błaszczak, taki obecny Rydz-Śmigły, witając, patrząc i słuchając Bidena musiał bardzo cierpieć, bo chciał budować Fort Trump, a tu Trumpa już nie ma ( patrz mój felieton z 18 marca 2019 r. ). Teraz trzeba armię i jej uzbrojenie tworzyć od podstaw. Trzy lata w cholerę poszło i kiedyś zamiast 1% PKB na wojsko rocznie, dzisiaj trzeba min. 3% PKB. Przez 3 lata mielibyśmy armię uzbrojoną. A teraz skąd wziąć kasę ?
Szóste pokłosie. Kaczyński obraził się najpierw na Kurskiego za zakrycie twarzy paskiem w TVP, widać było tylko kawałem siwizny, a potem nie wziął udziału w spotkaniu z Bidenem, bo się obraził. W tym samym czasie udał się na I Zjazd Partii Kanapowej, którą nazwał OdNowa. Szlag wie, jak to rozumieć, ale te miglance postkomunistyczne, zawsze dla zmylenia ludzi, wymyślają dziwne nazwy. Ostatnio był Polski Ład, który przeszedł w NieŁad, a kiedyś komuszki wprowadzały Poprawę, Naprawę czy nawet Odczuwalną Poprawę. Wszystko po to, żeby teraz i wówczas zapewnić sobie większość parlamentarną i potem wygrać wybory.
Teraz z kolei, kiedy wytropiono, że ruski oligarcha o nazwisku Kostek Małofiejew, jako szpieg Putina, majstrował przy naszych ostatnich wyborach, to pokłosie tego mamy dzisiaj. Dlatego nikogo z rządzących nie dziwi że Romek Abramowicz został negocjatorem Putina z Ukrainą, na temat toczącej się wojny. Gdyby szło mu tylko o odzyskanie własnych majątków zablokowanych…
Jakie powinno być pokłosie tych historii?
Wydaje mi się, że Jarosław niestety sam udowodnił, iż jest coraz bardziej oderwany od rzeczywistości, brnie ośmieszając siebie, a przy tym i nas, jest coraz bardziej nieporadny jako człowiek, bo tak faktycznie przez całe życie rujnuje, a nie buduje. Nawet Kurski pokazał Jarosława w TVP jak ten nieporadnie zachował się w trakcie wizyty trzech premierów (i jednego wicepremiera). Poza tym jego protegowani, widząc to, zaczynają się coraz bardzie dystansować, a Kurski przechodzi siebie samego, gdyż każe pokazywać siebie w swojej TV, przy byle okazji. Czyżby szykował się na M.J. Brutusa?
I to by było na tyle.
Sławomir J. Czerniak
METEO DECYDENTA
Czytanie chmur
Warto na samym wstępie zaznaczyć, że „Storm” po angielsku znaczy „Burza”. Autor nadał książce podtytuł „Wszystko, co musisz wiedzieć o chmurach i przewidywaniu pogody”. więcej...