HISTORIA DECYDENTA
Polskie królowe
Autorką książki jest znana popularyzatorka historii. Tym razem skoncentrowała się na polskiej historii politycznej, na władcach naszego kraju. więcej...
Tak się jakoś historycznie składa, że akurat 10 listopada przypadać będzie 32. rocznica obalenia najbardziej znanego muru dzielącego ludzi, jakim był słynny Mur Berliński, którego towarzysze enerdowcy ustawili wzdłuż właśnie tej ulicy – pisze Sławomir J. Czerniak.
Ileż tragedii, śmierci i nieszczęścia powodował ten mur, nie mówiąc o podziale niemieckiego narodu.
Po stronie wschodniej komunistyczny autokrata, niemalże tyran, niejaki Erich (czyt. Eriś) zapragnął rządzić niemal połową narodu, któremu nie udało się uciec na zachód do normalnej Europy z jałtańskiego ładu. A ci chcieli, mimo że towarzysze z ZSRR starali się stworzyć z DDR wzorzec szczęścia i dobrobytu dla innych demoludów. A to trabanty, wartburgi, IFY, robury czy multikary itp. wynalazki nie przynosiły rezultatu. Wszyscy chcieli choćby pod obstrzałem, podkopem czy taranowaniem granicy z muru i zasieków drucianych pod prądem dotrzeć do znienawidzonej przez ichnie telewizje „narodowe” cywilizacji zachodnioeuropejskiej.
Po trzech dziesięcioleciach, nasz „Eriś”, jeszcze większy autokrata, zaczął za pieniądze obywateli budowę Muru Białoruskiego, na całej granicy z tym państwem, gdzie żyją miliony Polonusów, którzy, tak jak kiedyś „enerdowcy” chcą dostać się do cywilizacji.
Ciekawostką jest, ów mur że ma mieć wysokość 3,6 m i długość 160 km, a więc tyle samo co wykonał Eriś w DDR.
Miłością do cywilizacji zachodniej zapałali także liczni przedstawiciele kilku innych nacji, o ładnych i śniadych cerach. Ustawili się w kolejce do przejścia przez katolicką Polskę (lub zamieszkania), znaną do tej pory z miłości bliźniego, solidarności i humanitaryzmu. Zwłaszcza, że naczytali się jak to nas trzymano za drutami, puszczano przez kominy i goniono po Syberii, a mimo to tysiącom udało się przez Azję dotrzeć do cywilizacji zachodniej.
A tu klops. Nasz „ Eriś”, jak nie udało mu się wyprodukować samochodów na baterie, wybudować dwóch wież (tylko jedne do nich czarne schody), a elektrownia w Białołęce zawaliła się, dowiedział się że przybysze przynoszą zarazki i postanowił wykończyć Łukaszenkę epidemicznie, budując mur, nowocześniejszy od DDR-owskiego (drony, noktowizja itp. wynalazki). Wydaje się, że nawet Mur Chiński przy naszym to mały pikuś. Nasz „Eriś”, jak widzimy, to specjalista w budowie murów. Z mozołem każdego dziesiątego dnia miesiąca w Warszawie kontynuuje budowę muru wewnętrznego dzielącego Polaków. Jak żaden zaborca.
Był taki radziecki film z czasów II wojny pt. „Moskwa nie wierzy łzom”. Dzisiaj cywilizowany świat nie wierzy oczom, że naród polski, tak okrutnie doświadczony przez 1000 lat, pozwala na horror na wschodniej granicy Polski. Wpychanie dzieci i dorosłych na druty czy przerzucanie ich jak piłki.
No cóż, jaka „kurska” indoktrynacja, a przez nią ciemnota lub upadek moralny znacznej części narodu do poziomu 500 +, to takie Polaków chowanie, jak trzody chlewnej w jej dobrostanie…
Na co dzień mamy przekaz z granicy tylko przez kołchoźnik, w myśl zasady: „prawda czasu, prawda” z pisowskiego ekranu.
Nie takie mury padały, dlatego o ten się nie boję, to kwesta czasu. Najgorzej, że smród będzie ciągnął się za dumnym polskim narodem przez wieki i palić się będziemy ze wstydu.
Najbardziej martwię się o naszego „Erisia”. Honecker uciekł z NRD samolotem do Chile. A nasz „Eriś” boi się latać, nawet na krótkie loty, np. do Smoleńska. Podobno wokół swojej wilii na ul. Mickiewicza buduje mur z żywych ludzi… konkretnie policjantów, a z „Google map” wymazano ten szkaradny, jak właściciel, bunkierek.
Historia świata uczy, że żadne „Gierłoże” w końcu nie zabezpieczają przed upadkiem i Czarnek może nie zdążyć napisać nowej historii, którą zaczął pisać na zlecenie „Erisia”, która ma zaczynać się tak: „Spierwa nie było nic, tolko Jaroslaw i Liech”.
Na koniec staropolskie patriotyczne powiedzenie: Kończ Waść, wstydu oszczędź”, bo zasypiasz już na swojej konferencji i tracisz kontakt z rzeczywistością, a upajasz się majakami….
Sławomir J. Czerniak
PS Felieton, w związku ze Świętem Zmarłych, poświęconego zmarłym, a poprzedzonym uroczystościami Wszystkich Świętych, także tym z pasa granicznego, z „czyśćca” między Łukaszenką, a „Erisiem”: Fartimom, Aiszom, Aminom, Ahmedom, Dżamalom itp.
GÓRY DECYDENTA
Trudny szczyt
Jest to książka o zdobyciu szczytu Nanga Parbat zimą, nową drogą, która wiedzie przez tzw. Żebro Mummery’ego, czyli drogą trudną. Zresztą sama góra jest trudna. więcej...