Tym razem chcę poinformować podatników, że powstaje coś, co ma tymczasową, nieoficjalną nazwę Wyspa Estyjska i zaczyna rodzić się na Zalewie Wiślanym, jako efekt płodnych myśli Jarosława. Otóż, wyspa ta powstaje z urobku jaki pozyskuje się z przekopu Mierzei Wiślanej.
Realizuje się w ten sposób sen Jarosława o potędze wyspiarskiej RP wyimaginowanej przez jego sanacyjnych poprzedników. Ciągoty te opisałem w felietonie pt. „Śmierć Prezesa” z dnia 14 września 2018 r., gdy mieliśmy zawładnąć Madagaskarem. Efekty tej akcji były, jak zwykle, fatalne.
Tak czy inaczej, wygląda, że będziemy mieli wyspę o powierzchni ca 200 hektarów, także jako rekompensatę dla ptactwa – nowe siedliska i roślinność, w ramach strat ekologicznych, jakie ta inwestycja wywołała.
Być może w mózgach inicjatorów zakwitła myśl, że wyspa ta pozbawi dochodów skarbu Peru jakim jest guano peruwiańskie, czyli odchody ptaków i my staniemy się potęgą w tym temacie, znając możliwości kaczek i innych ptaków latających: mew, rybitw itp.
Wracając do tematu, powstaje wyspa wypełniana kamieniem. Pierwsza partia przypłynęła stateczkiem ze Szwecji, ale nasi ekonomiści stwierdzili, że i u nas kamienia i gruzu jest do cholery, więc przywożone są do Elbląga pociągami i później samochodami do obecnego małego portu w tym mieście. Jak twierdzą złośliwcy, pochodzą z rozbiórki elektrowni w Białołęce (zdjęcie).
Ta dziwna nazwa wyspy wywodzi się z konkursu, jaki ogłosił minister Marek Gróbarczyk o nazwisku niezbyt stosownym w ogóle co do pomysłów i efektów ekonomicznych tej inwestycji.
W konkursie z 30 tysięcy głosów wybrano nazwę Estyjska. Jakoby pochodzi od średniowiecznej nazwy Zalewu Wiślanego – „Esterme”, którą podał IX wieczny podróżnik Wulfstan: Aistei – Estowie i Mari – zalew, czyli Zalew Estów, Estyjski. Estami nazywano w źródłach antycznych i wczesnośredniowiecznych plemiona bałtyjskie, a od wieku IX zwano ich Prusami. Tych narodów już nie ma, poza nielicznym egzemplarzami Mazurów, gdyż skutecznie mieczem i chorobami w tym wenerycznymi wykończyli ich rycerze Najświętszej Panienki… (czyżby to hołd pamięci wybitych?).
Ale nie nazwa wyspy jest najistotniejsza, lecz ocena całego przedsięwzięcia.
Najczęściej eksponuje się temat przekopu Mierzei Wiślanej, którego ojcem jest Jarosław Kaczyński, który dwa lata temu z Gróbarczykiem i Wilkiem (poseł PiS z Elbląga – zmarł niedawno) w obliczu kamer, wbili łopaty w plażę (Jarosław, jak zauważono, trzymał łopatę niezgodnie z zasadami łopatologii). Roboty ziemne idą sprawnie, bo w 2023 r. ma być przecięcie wstęgi. Ale nie w przekopie problem.
Przekop, który miał kosztować 680 mln zł, na dzisiaj nieoficjalnie pochłonie 2 miliardy PLN. Przekop według dłużnika Elbląga – Jarosława Kaczyńskiego – (karierę polityczną zaczął, gdy elblążanie nieopatrznie wybrali go na senatora Ziemi Elbląskiej (sic!), ma być drogą do czwartego portu morskiego, jakim ma stać się Elbląg. Na dzisiaj przypomina to budowanie drogi na bagna.
Pomysłodawcy, czyli PiS, są trochę wystraszeni, bo jak się okazuje trzeba jednak wybudować ten port i robią wszystko, aby scedować problem na samorząd elbląski i niektóre firmy, typu Urząd Morski w Gdyni. Ci z kolei dostają obstrukcji na myśl zadań i braku środków na to poważne przedsięwzięcie, do którego – przypomnę – Unia się nie dokłada…
Wspomnę jeszcze, że przedsięwzięcie to nie ma nadal biznesplanu, czyli nie wiadomo, co i kto będzie woził do tego portu i z portu po wybudowaniu. Szacunki tonażu przeładunku są rozbieżne – od 3,5 mln ton do 6 mln ton, jak wszystko w wizjach naszego premiera… Dzisiaj jest to rząd 100 – 200 tys. ton, czyli 3% prognozowanych.
Inne najpoważniejsze problemy? Wspomnę tylko o najważniejszych.
Do tej pory port był niedużym terminalem przeładunkowo–składowym, do którego miesięcznie przypływa kilka barek, głównie rosyjskich, po polskie materiały budowlane (zdjęcie). Położony przy moście, który trzeba podnieść, bo nic pod nim nie przepłynie (zdjęcie).
Pozbawiony jest dochodzącej linii kolejowej i bocznicy. Ich budowa to konieczność doprowadzenia wielokilometrowej „nitki”, zaś niewielka powierzchnia terminalu wyklucza postój dużych składów pociągów. Podobnie połączenia drogowe i manewrowe dla transportu samochodowego, nie mówiąc o dojeździe przez miasto z A7.
Wyłonił się problem konieczności budowy w porcie tzw. obrotnicy dla statków o średnicy 180 m, bo jak już wpłyną, trzeba je będzie (ze względu na nieduże obecne kanały portowe) odwrócić, aby wróciły do przekopu i na Bałtyk. Żeby dopłynąć do Elbląga, trzeba pokonać odcinek kilku kilometrów kanału, który trzeba pogłębić, nie mówiąc o wzmocnieniu wałów, która przesiąkają obecnie przy każdej „cofce” wód Zalewu. Po drodze, na wysokości Nowakowa, trzeba wybudować duży most w miejsce obecnego pontonowego.
Na domiar wszystkiego, niezbędne będzie stałe pogłębianie toru wodnego z Gdańska do samego przekopu, ponieważ Wisła przynosi piach do Zatoki, nie mówiąc o sztormach, które ciągle zmieniają dno Bałtyku na tym odcinku.
Takich pytań jest więcej, ale nie będę zanudzał czytelników. Piszę o tym głównie dlatego, aby każdy wiedział, że jest to jedyna budowla PiS, która jest już tak daleko zaawansowana. Dwie Srebrne wieże padły, elektrownia w Białołęce jest rozbierana jak panienka, budowę oceanicznego statku pasażerskiego Gróbarczyk wstrzymał na polecenie KC PiS na etapie stępki która, rdzewieje w Stoczni Gdańskiej od kilku lat. Pomijam dziesiątki irracjonalnych pomysłów Pana Premiera, które cytuje każdy inteligentny Polak.
Problem ekonomiczny polega chyba na tym, że pomysłodawcy zorientowali się, że nie jest to już zabawa w dużej piaskownicy, czyli w Mierzei Wiślanej, która miała przynieść na etapie kopania także dziesiątki to bursztynu, które miały obniżyć koszty budowy… obiektów sakralnych (mój „joke”), gdyż słynny ksiądz Jankowski z Gdańska miał na bursztyn chrapkę. Wydobyto niecałe 1,5 tony…
Ostatnio władza zaczęła chyba rozumieć, że pomysł i koszty całego przedsięwzięcia zaczynają podlegać ocenie NIK. Dlatego od niedawna na trasie do Krynicy Morskiej w obrębie budowy przekopu inwestor wybudował parkingi i punkt widokowy, aby ludzie mogli zobaczyć co to za wiekopomna inwestycja. I wciągnąć ich do współodpowiedzialności.
Uważam, że z uwagi na wszystkie kwestie, które poruszyłem w felietonie, powinien tam dla pełnej świadomości widnieć olbrzymi baner z następującym tekstem z filmu „Rejs”: „…No i panie kto za to zapłaci? Pan zapłaci, pani zapłaci, my zapłacimy. To są nasze pieniądze proszę pana. Społeczeństwa.” To takie wciąganie podatników do aprobaty dla wyimaginowanych planów PiS. Ostatecznie, gdy to ujrzy światło dzienne, to będzie gdzieś ca 6 miliardów PLN. Płacić będziemy zgodnie z dyrektywą z filmu „Rejs”…
Wszystkie ceny, podatki i daniny polecą w najbliższym czasie zgodnie z dyrektywą polskiego Einsteina – Mateusza, na różne wyimaginowane cele, w tym także na koszty Wielkiego Przekopu i czwartego portu na Bałtyku w Elblągu. Bądźcie gotowi.
A potem, martwić się będą następne pokolenia, które podobnie jak Rosjanie, w spadku po Stalinie dostali Kanał Wołga – Don, podobną inwestycję oraz wiele innych budowli…
Sławomir J. Czerniak
PS Felieton dedykuję wszystkim ortodoksyjnym wyznawcom PiS, aby – zwalniani od podatków w ramach w ramach Polskiego Ładu – jednak przyłożyli się do tego wiekopomnego dzieła Jarosława.
RELIGIA DECYDENTA
Konstruktywny dialog
Jest to książka o dialogu religijnym między katolicyzmem a judaizmem, prowadzonym przez papieża-emeryta Benedykta XVI i naczelnego rabina Wiednia, Arie Folgera. więcej...