DECYDENT GLOBTROTER
Azja jest blisko
Autor rozpoczyna książkę od pochwał dla prezydenta Gruzji, Micheila Saakaszwili, który „obrał prozachodnią drogę”. więcej...
Ze względu na okoliczności rodzinne, okresowo rzuca mnie za Bałtyk, do czego obliguje mnie także tytuł moich felietonów – pisze Sławomir J. Czerniak.
Na pewno nie napiszę odkrywczych informacji i wniosków, niemniej podzielę się subiektywnymi obserwacjami nacji, która odległościowo jest nam bliska.
Przypłynąłem do Kalskrony promem, bo loty do Malmo zawieszono. Już na promie poczułem się jak człowiek – maseczek NIET .
W czasie pobytu zacząłem zastanawiać się, na czym polega u nich fenomen obniżki zachorowań?
Przyznali: zachorowalność i śmiertelność wzrosła na początku w domach spokojnej starości, gdy podatność osób starszych nie była jeszcze zdefiniowana, a dostęp do nich nieograniczony. No i zajął się tematem epidemiolog kraju, Johan Giesecke i powiedział lockdownowi – nie! U nas za epidemię zabrały się jakieś szumowskie, dworaki czy inne parobczaki. U nich od razu duży dostęp do testów pozwolił oddzielać plewy od ziarna, czyli wirusa od innych chorób, nazwanych u nas jako współistniejące.
Dzisiaj świat potwierdza (nieśmiało), że Szwedzi mieli rację i próbują wprowadzić szwedzki wariant u siebie.
Jednak z moich subiektywnych obserwacji wynika, że zastosowanie szwedzkiego wariantu jest chyba niemożliwe w większości państw.
A to głownie ze specyfiki życia Szwedów, przede wszystkim dbanie o fizyczną kulturę: codzienne „szaleństwo” rowerowe, biegi, szybki marsz. Kościoły świecą pustakami, a w sobotę i niedzielę boiska, pływalnie, korty tenisowe itp. trzeszczą w szwach.
Dzieci w szkołach na przerwach biegają po podwórkach, bieżniach – jak szalone (oczywiście rok szkolny trwał do końca, a nowy zaczął się zgodnie z planem).
Szwedki, w większości, to szczupłe, wysokie blondyny z figurami modelek. U nas, nie tylko nie ma już dzikich plaż, ale i fląderek… Na polskich plażach dominują turboty, foki, morświny, niejednokrotnie słonie morskie i to obojga płci. Finał jest taki, że średnia długości życia w Szwecji jest o cztery lata wyższa niż w Polsce.
Brak maseczek nie tylko w miejscach publicznych. Zaleceniem, a nie nakazem, jest zachowanie wszędzie dwumetrowych odstępów. Szwedzi są narodem zdyscyplinowanym. Zalecenia traktują jak nakazy. Pojawienie się człowieka w maseczce mogłoby spowodować panikę… To rozwiązanie lepsze niż u nas. W Polsce, i innych krajach, z niewiedzy rządzących wprowadzono nakaz używania maseczek. Jednocześnie nie podano, jak ludzie mają utylizować jednorazowe maseczki, używane wielokrotnie, będące siedliskiem wirusów, bakterii, grzybów itp.
U nas, dodatkowo premier zapędził ludzi do „komór wyborczych”, gwarantując zdrowie tym, którzy zagłosują. No i mamy Małopolskę, ścianę wschodnią, a ostatnio Mazowsze w czołówce światowej pandemii.
Szwedzi segregację śmieci opanowali do perfekcji. Torebki papierowe do odpadów żywnościowych leżą w pomieszczeniach śmietników do zabrania do domu. Same pomieszczenia czyste. Przesegregowane śmieci odbiera dwóch pracowników: kierowca i pomocnik. U nas trzech, w tym kierowca siedzący w kabinie. W osiedlu domków jednorodzinnych zdarzył się przypadek, że lokatorzy do kontenera na kartony i papier wrzucali kartony nie złożone na płasko. Nie zabrano tych kartonów i lokatorzy musieli zatrudnić osoby z zewnątrz do ich ułożenia. Dzisiaj lokatorzy demonstracyjnie przed sąsiadami noszą kartony tak, jak się zaleca…
To wszystko powoduje, że gospodarka szwedzka nie jest zaryglowana jak u nas. Branże które mogą, pracują przez Internet. Pracownicy dostali najnowsze komputery do domu, a nawet lotnicze fotele, żeby zadbać o kręgosłup.
Gastronomia i hotelarstwo działa bez problemów. Z uwagi na ograniczenia w wyjazdach zagranicznych, w których Szwedzi wiedli prym, nastąpiła inwazja na turystyczne szwedzkie miejscowości, a ceny zakupu nieruchomości na wsi, nad jeziorami i morzem wzrosły znacznie.
Wokół widać intensywnie rozwijające się budownictwo. Zamiast dzwonów kościelnych rano budziły mnie kafary utwardzające tereny po nowe budynki. Handel nie upadł. Sprzedaż przez Internet w większości branż zwiększa obroty, a np. projektowanie i zakup mebli przez Ikeę doprowadzono do perfekcji. Handel z Polską chyba kwitnie, bo do Polski ładownie promu pełne tirów. Wiozą stal i gwoździe… Chyba znowu jakiś koleś z nart zwietrzył, że będzie można u nas zrobić interes, tym razem na gwoździach do trumien…
Choć trochę znam Szwecję, nie wiedziałem, jak sobie radzą z pochówkiem zmarłych, niekoniecznie epidemicznym. Okazuje się, że są trzy metody. Pierwsza – klasyczna, makijaż, ubranko, trumienka i dwa m pod ziemię, jak u nas, ale bez nagrobków – wezgłowie i trawa. Ale ta procedura ma już niewielki procent zwolenników. Są inne dwie, konkurencyjne, z uwagi na ochronę ziemi i koszty. Obie bazują wyłącznie na kremacji. Jedna polega na wysypaniu prochów w wyznaczonym i ogrodzonym miejscu cmentarza, bezimiennie, jeśli tak sobie ktoś zażyczył. Jest płyta zbiorowa na znicze.
Druga łączy tradycję z nowoczesnością. Nieduża powierzchniowo część cmentarza (widziałem kwartał ca 15 x 25 m) podzielona jest na ukośne kwatery, w których składane są urny bezimiennie, według grafiku, a więc wiadomo gdzie delikwent leży. Natomiast tabliczki z nazwiskiem zmarłego, wielkości ca 5 x 10 cm, umieszczane są na okrągłym metalowym ogrodzeniu przy kwaterach, gdzie wokoło są cztery ławki, aby spotkać się ze zmarłym i położyć świeczkę lub skromny kwiatek. W taki sposób pochowano na tej powierzchni ca 1000 osób!
A co u nas ?Jaki jest koń każdy widzi – to znane frazeologiczne określenie z Nowych Aten, Benedykta Chmielewskiego z 1745-1746 r., co należy rozumieć, jako ocenę czegoś oczywistego, o czym nie ma sensu dyskutować…
Sławomir J. Czerniak
PS Felieton dedykuję nowemu wicepremierowi, aby przy okazji ustawy o zwierzętach futerkowych nie zapomniał o ludziach oraz spowodował, aby tumani w gminach w Polsce nie tworzyli stref wolnych od LGBT, tylko strefy wolnocłowe…
LEKTURY DECYDENTA
Polacy na Dachu Świata
Już na początku książki autor opisuje dość dokładnie tytułowy młynek modlitewny z Tybetu. Potem jest akcja powieści, a właściwie zapis wspomnień bohatera książki, Jana Greffa, z podróży szkunerem w kwietniu 1853 roku. więcej...