Established 1999

WALKA O TRON

18 grudzień 2009

Buddysta - tak, katolik - nie

Spór o dyskryminację katolików, jeśli chodzi o sukcesję tronu, nie jest bynajmniej sporem tylko teoretycznym. Dotyczy jednego z najważniejszych aktów prawnych w państwie określających status monarchy i stosunków między centralnym rządem w Londynie a autonomicznym parlamentem Szkocji. Jest to także potencjalnie niebezpieczne pole minowe. Jeśli bowiem katolik zasiądzie na brytyjskim tronie, to co stanie się wówczas z tytułem „obrońcy wiary anglikańskiej”, który mają brytyjscy monarchowie wraz ze zwierzchnimi prawami w stosunku do Kościoła anglikańskiego? – zapytuje Andrzej Świdlicki z Londynu.

ANDRZEJ ŚWIDLICKI


Korespondent DECYDENTA z Londynu


Czy na brytyjskim tronie koniecznie musi zasiadać protestant? Nie, nie musi to być akurat protestant, ale nie może to być katolik. Nic nie stoi na przeszkodzie, by był to np. muzułmanin, buddysta albo choćby członek sekty Moon’a. Taki, w najgłębszym skrócie jest sens ustawy o dziedziczeniu tronu obowiązujący w Wielkiej Brytanii od blisko 300 lat. Zakaz wstępowania katolików na brytyjski tron i ślubu panującego monarchy z katoliczką lub katolikiem pod groźbą utraty praw do tronu sankcjonuje ustawa (Act of Settlement) z 1701 roku, która jest jednym z podstawowych aktów prawnych składających się na brytyjską konstytucję.


Wywrotowi katolicy


Przejawów uprzedzeń w stosunku do katolików można doszukać się w Wielkiej Brytanii nawet obecnie. Szkocki kompozytor James MacMillan w przemówieniu z okazji otwarcia ostatniego festiwalu teatralnego w Edynburgu uznał antykatolicką bigoterię w swoim kraju za zjawisko endemiczne. Porównał nawet stosunek Szkotów do katolików z jawnie wrogim stosunkiem do katolików ze strony północnoirlandzkich unionistów. Do 1829 roku katolicy z mocy prawa nie mogli sprawować publicznych urzędów. Żaden katolicki biskup, ani nawet kardynał nigdy nie zasiadał w Izbie Lordów, mimo że z tego przywileju korzystali biskupi anglikańscy i rabini. W Szkocji katolikom nadal trudno przebić się do prestiżowych funkcji sędziowskich. Katolicy długie lata byli uważani za element wywrotowy, który według rozpowszechnionej, choć kwestionowanej przez historyków wersji, planował nawet wysadzenie parlamentu. Nazywano ich mało pochlebnie „papistami”, sugerując, że są nielojalni. Ostatni katolik na brytyjskim tronie Jakub II źle zapisał się w pamięci poddanych i został obalony przez własnego zięcia – Wilhelma Orańskiego i córkę protestantkę Mary.


Krytycznym okiem na rozwiązania ustawy z 1701 roku patrzy Kościół katolicki w Szkocji, szkoccy nacjonaliści, osobistości życia publicznego i posłowie do szkockiego parlamentu. Stało się tak nie dlatego, że Szkoci nagle odkryli, że uświęcona tradycją ustawa jest niesprawiedliwa, czy dlatego że nagle zapragnęli stanąć w obronie katolików, lecz dlatego że w kraju zapanowała nowa polityczna sytuacja. Jest to następstwem zwycięstwa laburzystów w 1997 roku, widocznej w ostatnich latach większej otwartości brytyjskiej rodziny królewskiej na kontakty z katolikami, decentralizacji władzy w Wielkiej Brytanii i szczególnej symboliki stwarzanej prze nadciągające trzecie millenium.


Od maja 1999 roku Szkoci mają własny 129-mandatowy parlament o stosunkowo szerokich kompetencjach, w którym mogą decydować o swoich wewnętrznych sprawach i głośno mówić o tym, co im leży na sercu. Parlament, który przez niektórych komentatorów traktowany był jak barokowy ozdobnik, zabiega o swój wizerunek i zabrał się na serio za porządkowanie szkockiej historii. Prawo o dziedziczeniu tronu przejęła Szkocja jako konsekwencję unii z Anglią z 1707 roku. Szkocja jest związana prawem, choć jej parlament nie ma prerogatyw do jego zmiany. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by szkocki parlament nie mógł sugerować przeprowadzenia zmian konstytucyjnych, które uważa za pożądane, władzom centralnym w Londynie. Szkocja pozostaje w unii dynastycznej z Anglią, ale główną religią jest tam nie anglikanizm, lecz prezbiterianizm. Ma także odrębny system prawny i oświatę.


Presja Edynburga na Londyn


W grudniu ub. r. szkoccy deputowani jednomyślnie zwrócili się do premiera Tony Blair’a z wnioskiem o uchylenie ustawy o sukcesji do tronu jako przejawu dyskryminacji katolików, dla której nie powinno być miejsca w nowoczesnym społeczeństwie. Dla zachowania jednolitego frontu posłowie z nacjonalistycznej szkockiej partii SNP przyjęli poprawkę zgłoszoną przez posłów rządzącej Partii Pracy zasiadających we władzach wykonawczych szkockiego parlamentu uznającą, iż uchylenie ustawy z 1701 roku „ze względu na stopień prawnego skomplikowania może być dokonane na szczeblu rządu centralnego”.


Nie był to pierwszy tego rodzaju polityczny sygnał pod adresem Londynu. Jeszcze w sierpniu deputowany Michael Russell odpowiedzialny za egzekwowanie programu Szkockiej Partii Nacjonalistycznej stwierdził bez ogródek, że należy pozbyć się „zinstytucjonalizowanej dyskryminacji, która jest sednem naszej konstytucji”. Konserwatywny Lord James Douglas Hamilton wystąpił z osobistym apelem do premiera Blair’a, a gdy spotkał się z odmową, zwrócił się o poparcie dla różnych kościołów w Szkocji. Ponad połowa deputowanych do szkockiego parlamentu podpisała w listopadzie tzw. motion, czyli dokument parlamentarny będący wyrazem ich stanowiska, w którym zażądali nowelizacji ustawy z 1701 roku. W tym samym miesiącu komisja szkockiego parlamentu prowadziła dochodzenie w celu ustalenia, czy ustawa dyskryminuje katolików czy nie. Z początkiem grudnia członkowie Izby Lordów – wyższej izby parlamentu w Londynie – Lord Forsyth i Lord Fraser zwrócił się do parów o to, by upoważniła ich do wystąpienia z wnioskiem do królowej o zmianę ustawy. Inicjatywa przepadła stosunkiem 65:14, ale jak dowodzi uchwała szkockiego parlamentu z 16 grudnia bynajmniej nie umarła, lecz przeniosła się na inne forum.


Otwierając debatę, do której doszło z inicjatywy jego własnej, nacjonalistycznej partii, poseł Russell stwierdził, że „przyszłych pokoleń nie powinno się obciążać uprzedzeniami z przeszłości”. Według niego nie ma przekonywających argumentów przemawiających za pozostawieniem rozwiązań bez zmian. Konserwatywny Lord James Douglas Hamilton nazwał ustawę „obraźliwym anachronizmem”, dla którego nie powinno być miejsca w wielokulturowym społeczeństwie takim jak brytyjskie.


Laburzysta Michael McMahon zakwestionował motywy nacjonalistów i zwrócił uwagę, że ustawa o dziedziczeniu tronu nie dotyczy szkockich katolików na co dzień, w związku z czym posłowie szkockiego parlamentu powinni zająć się tym, co dotyczy wyborców: oświatą, służbą zdrowia, walką z przestępczością i usuwaniem nędzy. Jednak Alex Neil z ramienia nacjonalistów, którzy byli inspiratorami debaty, oświadczył, że w grę wchodzi ważna zasada. Idzie też o to „jakie treści szkocki parlament chce przekazać nowej Szkocji i nowemu milenium”. Szkocki parlament nie ma ustawodawczej odpowiedzialności za akt, ale poczuwa się do odpowiedzialności politycznej i moralnej – podkreślił Neil.


Kamienny Blair


Tony Blair, który jest anglikaninem ożenionym z katoliczką i posyła dzieci do katolickiej szkoły, oświadczył, że wprawdzie jest przeciwny dyskryminacji, ale niczego takiego nie zrobi. Zwrócił przy tym uwagę, że nowelizacji ustawy o sukcesji do tronu wymaga zmian ośmiu różnych ustaw i ze względu n skomplikowanie materii prawnej zajęłaby rządowi cały czas przeznaczony na działalność ustawodawczą. Dodatkowo zmianom musiałby ulec konstytucje 15 państw Commonwealth’u.


Szkoccy deputowani, którzy w swoich staraniach o uchylenie ustawy uzyskali poparcie licznych wyznań, nie są zrażeni tą kamienną postawą brytyjskiego premiera i nie tracą nadziei, iż wytrwałym lobbingiem uda im się dostarczyć do tego, że kwestia wykluczenia katolików z praw do tronu stanie się pierwszoplanowym politycznym zagadnieniem u ich sąsiada z południa.


Lekceważenie politycznego sygnału z Edynburga może być niebezpieczne, nie tylko dla monarchii, co dla rządu. Może bowiem ustawić parlament w Edynburgu przeciwko parlamentowi westminsterskiemu w Londynie i otworzyć na nowo całą debatę nad decentralizacją rządów w kraju.


Spór o dyskryminację katolików, jeśli chodzi o sukcesję tronu, nie jest bynajmniej sporem tylko teoretycznym. Dotyczy jednego z najważniejszych aktów prawnych w państwie określających status monarchy i stosunków między centralnym rządem w Londynie a autonomicznym parlamentem Szkocji. Jest to także potencjalnie niebezpieczne pole minowe. Jeśli bowiem katolik zasiądzie na brytyjskim tronie, to co stanie się wówczas z tytułem „obrońcy wiary anglikańskiej”, który mają brytyjscy monarchowie wraz ze zwierzchnimi prawami w stosunku do Kościoła anglikańskiego?


Katolicki król na brytyjskim tronie borykałby się z konfliktem lojalności, musiałby wybierać pomiędzy posłuszeństwem dla papieża a zwierzchnimi prawami w stosunku do Kościoła anglikańskiego. Dla tego ostatniego zerwanie więzów z monarchią musiałoby postawić na porządku dziennym sprawę statusu – czy jest jednym z kościołów, czy też kościołem państwowym? Dla monarchii zerwanie pępowiny, która łączy go z Kościołem anglikańskim, oznaczałoby utratę magicznej aury, która składa się na jej otoczkę.


Aura ta mniej znaczy dla następcy tronu księcia Walii Karola, który w głośnym wywiadzie telewizyjnym powiedział, że bardziej odpowiadałby mu tytuł obrońcy wiary jako takiej, a nie konkretnie anglikańskiej. Książę Karol nie dał się poznać jako gorliwy anglikanin. Następca tronu jest głównym animatorem grupy pod nazwą „The Way Forward” złożonej ze ścisłego grona rodziny królewskiej, która zbiera się dwa razy do roku, by zastanawiać się nad przyszłym modelem monarchii. Jedna z propozycji omawianej na forum tej grupy dotyczy właśnie zniesienia zakazu dostępu katolików do brytyjskiego tronu.


Innym znakiem czasu jest prywatnie wyrażone przez niektórych anglikańskich biskupów życzenie włączenia innych wyznań do udziału w ceremonii koronacyjnej monarchy. Królowa Elżbieta II ze swej strony wykazała gotowość do budowy mostów z katolikami. Dwukrotnie spotkała się z papieżem Janem Pawłem II, a w 1995 roku jako pierwszy w historii panujący monarcha wzięła udział nieszporach w katolickiej katedrze Westminsteru. Po raz pierwszy mianowała też katolika honorowym kapelanem.


Życzenie ludu


Intencją ustawodawcy, który uchwalił „Act of Settlement”, było uniemożliwienie katolikom dostępu do tronu. Od czasów Henryka VIII w XVI wieku podział na katolików i protestantów był głównym podziałem w angielskim społeczeństwie. Odsunięcie króla Jakuba II i objęcie tronu przez jego córkę Mary przyjęło się nazywać „chwalebną rewolucją”. Według historyka Davida Starkey’a, odsunięcie Jakuba II oznaczało nie tylko to, że lud wyraził wotum nieufności wobec monarchy, ale także i to, że lud życzył sobie, aby w przyszłości ich monarcha był tego samego wyznania, co większość. Obecny spór o usunięcie „archaicznego przejawu dyskryminacji katolików” umieszcza Starkey w historycznym kontekście. To, co dziś kojarzy się z bigoterią i dyskryminacją, było niegdyś normą. W XVII i XVIII wieku każdy kraj w Europie wymagał od obywateli wyznawania religii uznanej za państwową. Monarchia była elementem jednoczącym ludzi, którzy na ogół nie mieli świadomości państwowej ani obywatelskiej.


Szkocki parlament daje jednak do zrozumienia, że nie był przy tym obecny. Nie chce, by mówiono o nim, że toleruje wstydliwe i z dzisiejszej perspektywy nie do końca czyste tajemnice brytyjskiej konstytucji. Skutkiem majsterkowania przy jej zwojach może jednak być krótkie spięcie w stosunkach Londynu z Edynburgiem. Szkoccy nacjonaliści liczą na to, że wówczas wysiądą na przystanku niepodległość. Spór Londynu z Edynburgiem dotyczy praw katolików do brytyjskiego tronu, ale idzie w nim o faktyczny wpływ szkockiego parlamentu na konstytucyjny model państwa.


Andrzej Świdlicki z Londynu


 

W wydaniu 6, luty 2000 również

  1. W SEJMIE

    Czy wojsko samo się obroni?
  2. NIEPOTRZEBNY LOBBING?

    Bell nie był zainteresowany
  3. DYPLOMACJA

    Wyjście z kryzysu
  4. MOIM ZDANIEM

    Drogi donikąd
  5. WALKA O TRON

    Buddysta - tak, katolik - nie
  6. ROLNICTWO W UE

    Chłopi, łączcie się!
  7. SPECYFIKA BRANŻY ZBROJENIOWEJ

    Budowanie wizerunku
  8. TYTOŃ

    Lobbysta wśród biurokratów
  9. HAUBICA AS90

    "Chrobry" - wybór z przyszłością
  10. CEC GOVERNMENT RELATIONS

    Jest taki zawód
  11. DOBROCZYNNOŚĆ

    Lokalni darczyńcy
  12. SPRAWA JANA III SOBIESKIEGO

    Czy można ukraść sukces papierosom?
  13. KRÓLEWSKA WOJNA NERWÓW

    Interes na marginesie Europy
  14. SZTUKA MANIPULACJI

    Dobrodziejstwa perswazji
  15. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Romans lobbingowy
  16. DECYZJE I ETYKA

    A imię jego czterdzieści i cztery
  17. FINANSOWANIE PARTII

    Podatki i cegiełki
  18. IMPONDERABILIA

    Sfery wrażliwe
  19. MILITARIA I OBRONNOŚĆ

    Armia musi mieć prestiż