Established 1999

W OPARACH WIZERUNKU

1 luty 2016

Zawody zaufania publicznego

Szczególną renomą cieszą się osoby wykonujące zawody „zaufania publicznego”. W ich przypadku kredyt uznania, a więc i zaufania (do ich umiejętności, do niezawodności i rzetelności ich pracy, świadczonych usług) przyznawany jest z rozmachem i niemal automatycznie. A renoma zawodowa niejako a priori zespolona jest z pochlebną reputacją osoby pracującej w takim zawodzie. Tu niejako automatycznie uznanie przenoszone jest z zawodu cieszącego się poważaniem, prestiżem i z założenia dobrą opinią na osobę wykonującą, tym samym uosabiającą ten zawód. I to na każdą osobę pracującą w tym zawodzie – pisze profesor Mirosław Karwat.

Prof. dr hab. Mirosław Karwat

Wyjątkiem są tylko takie sytuacje, gdy dana kategoria zawodowa „ciężko zapracowała” na podważenie swej reputacji i prestiżu, np. tolerując, a nawet aktywnie i „solidarnie” kryjąc, asekurując nieprofesjonalne zachowania swych członków, nadużycia z ich strony, sprzeniewierzenia się regułom etyki zawodowej. Fałszywa solidarność grupowa (solidarność z nierzetelnymi lub zdemoralizowanymi kolegami po fachu, zamiast solidarności z poszkodowanymi pacjentami, klientami, uczniami itp.) okazuje się krótkowzroczna, gdyż wtedy tym bardziej opinia o konkretnej czarnej owcy zostaje uogólniona, rozciągnięta na całe jej środowisko. Co prawda, w czasach dzisiejszych coraz częściej miewamy uzasadnione przeświadczenie, że lekarze, dziennikarze czy naukowcy się „popsuli”, że nie są w stanie lub po prostu nie chcą (z własnej wygody) sprostać standardom profesjonalizmu i etyki zawodowej.

W normalnym jednak stanie rzeczy zakłada się, że społeczna służebność danego zawodu (skoro mowa jest o lekarzach, pielęgniarzach, nauczycielach, duchownych, prawnikach, dziennikarzach – a im wszystkim przypisuje się pewną misję, posłannictwo) jest właściwie tożsama z postawą moralną tych, którzy ten zawód wykonują. Nie zakłada się zaś z góry, że lekarz zniszczy komuś zdrowie, uczony sfałszuje wyniki badań, dziennikarz zmyśli wiadomości. Zakłada się, wręcz przeciwnie, że rzetelność i odpowiedzialność to w tych zawodach cechy oczywiste. Ludzie w tych zawodach mają ucieleśniać i wręcz gwarantować materializację wzorca „opiekuna spolegliwego”, czyli kogoś, kto wpływając na losy innych nigdy nie zawiedzie, zrobi jak należy to, co do niego należy.

Status zawodów „zaufania publicznego” jest szczególny już pod tym względem, że samo pojęcie zawodu rozumiane jest tu dość rygorystycznie.

Do wszystkich zawodów „zaufania publicznego” znajduje zastosowanie Weberowskie pojęcie „zawód i powołanie”, gdyż takie dwoiste znaczenie ma niemiecki termin Beruf. Weber odniósł to statusu polityków. Dokładniej mówiąc, mamy tu do czynienia z triadą, gdyż chodzi o życie z polityki, życie polityką i życie dla polityki. Życie z polityki, czyli utrzymywanie się z działalności w tej sferze. Życie polityką, gdyż jest ona pasją, namiętnością, dominującym przedmiotem zainteresowań i wysiłków – do tego stopnia, że wszystkie inne sfery życia postrzegane są przez pryzmat polityki. Życie dla polityki – gdyż obecność, aktywność i wpływ właśnie w tej dziedzinie staje się wartością i celem samym w sobie. To zaś może być bądz dopełnieniem i wzmocnieniem społecznej służebności (osobiste zaangażowanie, ambicja jako czynnik motywujący do rozwiązywania problemów społecznych), bądz przejawem wyobcowania (obojętny lub czysto instrumentalny stosunek do spraw społecznych przedstawianych jako powód własnej działalności i kariery).

To samo jednak, co o politykach, należałoby powiedzieć o lekarzach, uczonych, duchownych, prawnikach, dziennikarzach, inżynierach. Każdy z nich – wykonując zawód o doniosłym znaczeniu i zasięgu społecznym (gdyż skutki jego działania dotyczą całych grup społecznych) – żyje (utrzymuje się) ze swej dziedziny specjalizacji, żyje nią (gdyż to bycie lekarzem, duchownym, uczonym, żołnierzem, dziennikarzem najbardziej ich absorbuje i najpełniej określa ich osobistą tożsamość), żyje dla niej (mając ambicję potwierdzenia własnej wartości w sukcesie zawodowym).

Samo w sobie popularne określenie „zawody zaufania publicznego” ma za podstawę pięć istotnych wyróżników.

Po pierwsze, specyfiką tych zawodów jest decydowanie o losach całych zbiorowości (tak jest z całą pewnością w pracy polityka, duchownego, menadżera, żołnierza, policjanta), o bezpieczeństwie, a nawet o istnieniu takich zbiorowości, a w każdym razie istotny wpływ na funkcjonowanie tych zbiorowości, wspólnot, na podtrzymanie więzi społecznych, możliwość współżycia i współdziałania różnych grup i jednostek. Już w tym sensie chodzi o oddziaływanie publiczne – tzn. na sprawy wspólne, na warunki i kształt wspólnoty. Niech nie zmyli nas jednostkowy niekiedy zakres konkretnych czynności notariusza, adwokata czy spowiednika, skoro czynności takie są wyrazem i gwarancją określonych reguł społecznych, są poniekąd formą kontroli społecznej nad działaniami jednostek.

Po drugie, praca w tych zawodach związana jest z dysponowaniem wartościami i dobrami publicznymi – materialnymi, jak i symbolicznymi. Polityk, nauczyciel, dziennikarz, lekarz, notariusz itd. jest dysponentem i/lub depozytariuszem takich dóbr wspólnych, a także dóbr partykularnych powierzonych mu w ramach rozmaitych transakcji społecznych.

Z tym zwykle się wiąże, po trzecie, dysponowanie i posługiwanie się informacjami wymagającymi ochrony – zarówno w interesie publicznym, jak i w interesie konkretnych obsługiwanych grup lub jednostek. Oto przykłady: tajemnica lekarska, tajemnica spowiedzi, dyskrecja adwokata, urzędowe zastrzeżenie i zawężenie obiegu danych, dziennikarskie prawo i obowiązek zarazem ochrony źródeł informacji udzielonych pod warunkiem zachowania anonimowości, tajemnica handlowa, tajemnica służbowa, tajemnica państwowa, tajemnica wojskowa.

Po czwarte, zawody te powszechnie rozumiane są zarówno przez wykonawców, jak i przez otoczenie nie tylko w kategoriach profesji, specjalizacji, ale zarazem w kategoriach powołania właśnie, misji, posłannictwa (dość oczywiste jest to w przypadku lekarza, nauczyciela, uczonego, duchownego).

Wreszcie, po piąte, konsekwencją takich cech tej kategorii zawodów jest fakt, że ich wykonywanie oparte jest na mocnym kredycie zaufania społecznego. Zaufania do motywacji i intencji osób pracujących w tych zawodach, gdyż zakłada się postawę służebności, odpowiedzialności, etyczności – jak w lekarskiej maksymie primum non nocere; dobro pacjenta (odpowiednio: klienta, wychowanka, ucznia) ma być wartością nienaruszalną w działaniu w jego sprawie. A zarazem zaufania do umiejętności, kwalifikacji zawodowych, kompetencji. Oczywistym więc zdaje się, że adwokat jest znawcą prawa, uczony znawcą w swojej dziedzinie wiedzy i badań, a wychowawca ma i przygotowanie, i uzdolnienia pedagogiczne.

Niekoniecznie musi to polegać na idealizowaniu motywacji ludzi, którzy obrali zawód zaufania publicznego, na oczekiwaniu od nich, by jedyną pobudką ich działania była służba społeczna, misja. Wystarcza realistyczne założenie, że nie jest niczym złym, haniebnym, jeśli ktoś wybrał  zawód lekarza czy radcy prawnego, księgowego pragnąc wysokich zarobków, komfortu materialnego, jeśli wybrał zawód dziennikarza czy artysty powodowany pragnieniem sławy, jeśli został politykiem, bo lubi być kimś ważnym i kierować, rządzić, zaspokajając w ten sposób osobistą ambicję. Nie ta motywacja (nie zawsze zresztą jedyna) jest czymś niewłaściwym, lecz gotowość do prywaty, do podporządkowania swojej pracy wyłącznie egoistycznym korzyściom czy egocentrycznym satysfakcjom – i wynikająca stąd gotowość do nadużycia zaufania, jakie pokładamy w kimś, kto jest dla nas opiekunem, przewodnikiem, doradcą.

Cenimy – również, niestety, w honorariach – dobrego i drogiego zarazem lekarza, adwokata, instruktora, ufając, że nie spartaczy swojej pracy (gdyż byłoby to poniżej jego godności, gdyż nie może sobie pozwolić na utratę zawodowej renomy), że nie pozwoli sobie nigdy na działanie na szkodę pacjenta, klienta, wychowanka. I nie pozwoli sobie na działanie nieprofesjonalne, które ogołoci go z renomy profesjonalisty, a narazi na opinię dyletanta, partacza lub hochsztaplera.

Taka podstawa społecznego kredytu zaufania może wydawać się trochę naiwna i lekkomyślna, ale nie jest tak zle. Po pierwsze, w zawodach zaufania publicznego do szczególnej renomy dochodzi się długo, trzeba na to zapracować licznymi sprawdzianami, przebyć liczne progi weryfikacji. Po drugie, człowiek z renomą zawodową ma za każdym razem wiele do stracenia: renoma i reputacja lekarza, adwokata, policjanta to dla niego samego wartość najwyższa, a jej utrata byłaby stratą niepowetowaną, klęską życiową. Poważni ludzie na poważnych stanowiskach wiedzą i pamiętają, jakie ryzyko towarzyszy ich decyzjom i możliwym porażkom. Wizerunkowi lekarza jako anioła, zbawcy, cudotwórcy nic tak nie zagraża jak własny błąd lekarski; opinii uczonego – wypowiedziane głupstwa lub fuszerka w roli recenzenta; renomie artysty – przekroczenie granicy między sztuką a kiczem, między sporadycznymi chałturami a notorycznym chałturnictwem.

Tak zwana kultura nieufności zwłaszcza wtedy staje się patologią, gdy już nie tylko w kręgu codziennych międzyludzkich kontaktów każdy każdemu wydaje się podejrzanym, ale gdy ponadto o każdym urzędniku zakładamy, że to złodziej lub bęcwał, o każdym dyrektorze, że to aferzysta, o każdym dziennikarzu, że to sprzedajny kłamczuch, zaś o lekarzu lub pielęgniarzu, że to po prostu łapówkarz i handlarz organami, dostawca zwłok dla firmy pogrzebowej. Wtedy przy życiu trzyma nas już tylko założenie, że wprawdzie wszyscy wkoło to dranie, czubki, frajerzy, oszuści i głupcy, na szczęście jednak „ja jeden jestem normalny” i „ja im się nie dam”. Zaufanie wyłącznie do siebie samego wiedzie do paranoi.

PROF. DR HAB. MIROSŁAW KARWAT

Uniwersytet Warszawski

W wydaniu nr 171, luty 2016, ISSN 2300-6692 również

  1. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Zbrodnia i kara w kraju faraonów
  2. WIATR OD MORZA

    Mój Smoleńsk
  3. DECYDENT POLIGLOTA

    Myśl po angielsku
  4. IMR ADVERTISING BY PR

    Wodzisław stawia na Pesso
  5. DECYDENT SNOBUJĄCY

    Cios w ministerialne plecy
  6. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Powtórka z Iraku?
  7. LEKTURY DECYDENTA

    Mroki życia i śmierci
  8. Z KRONIKI BYWALCA

    Polska, Niemcy, Europa
  9. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Dykteryjki przedśmiertne
  10. LEKTURY DECYDENTA

    W bankowym piekle
  11. ZA GÓRAMI, ZA LASAMI...

    Wiatr dobrej zmiany
  12. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Zakochani w Śmierci
  13. DECYDENT SNOBUJĄCY

    Na obywatelską drogę
  14. LEWIATAN PUNKTUJE RZĄD

    Podatek jako kara
  15. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Między kłami w paszczy tygrysa
  16. W OBRONIE PRAW I WOLNOŚCI

    Historia uczy i przestrzega
  17. W OPARACH WIZERUNKU

    Zawody zaufania publicznego
  18. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Wojna i miłość