Established 1999

UMYSŁ LIDERA

11 październik 2010

Szukanie rozwiązań

Żyjemy w czasach wyjątkowych. Choć na przestrzeni wieków ludzie uważali tak samo, dzisiaj jest to również prawda. Właściwe rozumienie realiów jest warunkiem skutecznego działania na każdym poziomie, szczególne zaś znaczenie ma to dla tych, którzy prowadzą rodzinę, firmę, dział czy naród – dla liderów. To oni – bez względu na dziedzinę działalności – stymulują proces budowania i osiągania celów przez daną grupę i jej poszczególnych członków, wyzwalając w sobie i innych entuzjazm oraz najlepsze cechy charakteru. Jak przejawia się to w praktyce? Czym różni się zachowanie, które znamionuje liderów, od tego, jakie jest udziałem szefów, czyli osób postawionych na stanowiskach kierowniczych wszelkich szczebli? – pisze Iwona Majewska-Opiełka.

Lider trenuje swoich podopiecznych, nie rządzi nimi jedynie. O trenowaniu można mówić wtedy, gdy spełnione będą pewne warunki. Pierwszy – to prawo do błędów. Obserwuję w Polsce niemal całkowity brak zrozumienia dla pomyłek podopiecznych. Oczekuje się perfekcji i doskonałości od ludzi, którzy choćby przyszli z najlepszym zawodowym przygotowaniem, pracy uczą się dopiero w codziennym działaniu. Krytyka, objawiane rozczarowanie i nagany powodują, że ludzie z lęku o utratę reputacji czy nawet pracy boją się potem podejmowania samodzielnych decyzji.


Przypomina mi się anegdota z życia Tomasza Watsona, legendarnego prezesa IBM-u, kiedy to jest jeden z menedżerów popełnił błąd kosztujący firmę wysoką jak na owe czasy kwotę. Wezwany na rozmowę sprawca pomyłki zaczął od słów: „Rozumiem, że jestem zwolniony…”. „Co?!” – zdziwił się Watson. – „Po tym jak zainwestowaliśmy w pana dziesięć tysięcy dolarów?!”. Zainwestowaliśmy – powiedział ten wielki lider, tak bowiem należy rozumieć pomyłki popełniane w najlepszej wierze i z odwagą działania na rzecz firmy. Brak wiary w możliwość takiej nauki paraliżuje twórczość ludzi, powoduje stereotypowość i schematyczność ich myślenia, co na pewno nie przyczynia się do rozwoju firmy. Te postawy decydentów – jak wszystkie przez nich manifestowane – powodują podobne nastawienie do błędów w ogóle. To zaś rodzi nietolerancję, krytykanctwo i brak poczucia bezpieczeństwa. Wystarczy porównać gotowość do wybaczania błędów Amerykanów – rozgrzeszają samego prezydenta.


Polakom trudno przychodzi nawet zrozumienia tego, że podobnie jak wszyscy w tym kraju, również liderzy uczą się wolnego rynku, demokracji i praworządności. Jednakże lider powinien być modelem i od niego wychodzić winna idea prawdziwego trenowania. W myśl tej zasady powinni działać rodzice, nauczyciele, biznesmeni i politycy. Mówimy głośno, że mylenie się jest sprawą ludzką, a wybitne postacie naszego społeczeństwa miast usprawiedliwiać swoje decyzje czy trwać w błędzie, niech przyznają się do pomyłek i starają się je naprawić. Jest to szansa na to, że staniemy się bardziej tolerancyjni, twórczy i skuteczniejsi w swoim działaniu. Rzecz nie w tym, by szukać winnych, ale by znajdować rozwiązania. To jest rola lidera. Co stoi na przeszkodzie w takim podejściu?


Z trenowaniem łączy się stałe doskonalenie. Nie wystarczy wznieść się na poziom mistrzostwa, trzeba tę pozycję umacniać i rozwijać możliwości. Co umożliwia takie podejście? Inspirowanie do rozwoju pracowników czy innych osób, za które czujemy się odpowiedzialni. Planowanie ścieżek rozwoju – to nie tylko modne hasło, ale autentyczna potrzeba zarówno przedsiębiorstwa, jak i państwa. Trenowanie zakłada troskę o to, by wystawiać na próbę tych, którzy są do tego przygotowani, oraz podnosić poprzeczkę za każdym razem, kiedy pokonany jest kolejny poziom trudności. Znowu nie sprawdza się to w codziennych działaniach w świecie biznesu i polityki. Młodzi ludzie dostają prace często przekraczające ich możliwości, jeśli nie związane z intelektem, to z charakterem. Nie dając sobie rady, przeżywają porażki, które w sposób istotny przyczyniają się potem do wiary w siebie i do dalszej kariery zawodowej. Bywa i tak, że zadania stawiane przed młodymi ludźmi są dla odmiany trywialne. Mimo że pracownicy sygnalizują, iż nie są w stanie zrobić więcej, nikt od nich tego nie wymaga.


Kolejny mechanizm cicho wyniszczający kadry, to przetrenowanie, wypalenie spowodowane nadmierną eksploatacją i sztucznym dopingiem. Za takie błędy odpowiedzialni są w biznesie kierownicy, dyrektorzy i prezesi. Kto odpowiedzialny jest za podobną sytuację w polityce? Wszak do niej jeszcze częściej trafiają ludzie, których poziom przygotowania do powierzonych obowiązków nie może sie spotkać z wymaganiami danego stanowiska. Kto powinien zadbać o trening polityków i osoby rządzące państwem? Tych pierwszych winni tresować… wyborcy. Wybierać starannie i stawiać coraz wyższe wymagania swoim reprezentantom. Troska o właściwy dobór i wykorzystanie umiejętności pracowników rządu zależy od jego najwyższych przedstawicieli. Jednakże sam lider rządu wydaje się mieć niewiele szans na przeżywanie sukcesów. Bardzo dobry w swojej dziedzinie wiedzy pan profesor nie zawsze sprawdza się jako premier. Naród jest nietolerancyjny, fakt, ale też nie czuje się, żeby rządzący i politycy rozumieli, że trzeba się poddawać okresowym badaniom i ocenie formy, a potem… treningowi. Lider wszak nie tylko trenuje innych, ale dba o wzrost własnego poziomu wszelkich kompetencji.


Kolejny wymóg praktyki codziennego bycia liderem to tworzenie wizji kierowanego odcinka i ciągłe przekazywania tej wizji innym. McPherson, znakomity menedżer, wykładowca w szkole biznesu, a także autor książki „Kierowanie jest sztuką” uważa, że to, dokąd podąża firma, należy przekazywać podopiecznym niczym trzecioklasistom – „ciągle od nowa”. Pojęcie wizji kojarzy się z wielkim obrazem pożądanej rzeczywistości, pozytywnym nastawieniem emocjonalnym do jej zrealizowania, wręcz entuzjazmem. Wielcy liderzy, tacy jak John F. Kennedy czy Martin Luther King Jr., doskonale to czuli. „Mam marzenie…” – zaczynał czarnoskóry przywódca i potem barwnie i z uczuciem opowiadał o swoim wyobrażeniu godnego życia współbraci. Prezydent Kennedy w równie entuzjastyczny sposób zachęcał rodaków do wspierania działań związanych z wysłaniem pierwszego człowieka na Księżyc. Niewielu polskich liderów biznesu potrafi w równie inspirujący sposób mówić o wizji firmy.


W moich doświadczeniach najpiękniej zapisał się tutaj Artur Stanejko, prezes wrocławskiej firmy TETA. Na spotkaniu integracyjnym pracowników przedstawił artykuł, w którym „dziennikarz” opisywał osiągnięcia TETY w ostatnim pięcioleciu. Były tam cyfry, oczywiście, ale były także stojące przed firmą dobre samochody pracowników, piękny budynek, sale ćwiczeń i… wartości, z których znano firmę. Mnie samą porwał ten obraz, a cóż dopiero zaangażowanych w jej rozwój ludzi. Tacy liderzy osiągają sukces!


Jak mizernie przedstawiają się na tym tle nasi politycy. Przeciętny Polak nie wie, dokąd zmierza Rzeczpospolita Polska i nie bardzo rozumie, co on sam będzie miał z kolejnych etapów realizacji, istniejącej przecież, wizji przywódców naszego państwa. O entuzjazmie tworzenia nie warto nawet wspominać. Wiele tu do zrobienia. Rozumiem, skąd bierze się takie zachowanie naszych przywódców. Oni sami nie wiedzą, jak uświadamiać społeczeństwo i stymulować jego pozytywne emocje w kierunku rozwoju państwa. Tylko dlaczego nie potrafią się do tego przyznać, pokajać i… zacząć uczyć niezbędnych im umiejętności? Istnieje marketing polityczny. Są osoby, które mogą wiele wnieść w polityczny obraz polskiej rzeczywistość, mogą też dzielić się swoją wiedzą. Ludzie biznesu uczą się kierowania na różnorodnych kursach. Gdzie uczą się politycy? Dwa lata temu proponowałam jednej z partii kurs rozwijający zdolności liderskie. Ponieważ jest to partia, z której programem najbardziej się identyfikuję, zaproponowałam, że zrobię to gratis. Niestety, członkom – zwłaszcza tym ze świecznika – zabrakło czasu.


Kolejny atrybut lidera znajdujący swoje odzwierciedlenie w praktyce to tendencja do tworzenia nowych systemów, w miejsce tych hamujących skuteczne funkcjonowanie firmy, rodziny czy państwa. Ilekroć zwracam się z tym do kadry kierowniczej, dziwię się, że mówię to ludziom, którzy często uczestniczyli w trudnej zmianie systemu społeczno-politycznego w Polsce. Zmienili ustrój, a nie mogą dokonać zmiany… w obiegu dokumentów. Czyż to nie jest zadziwiające? Ci sami ludzie, którzy doprowadzili do rozpadu systemu komunistycznego, bronią dziś bram rozwoju państwa przez utrudnienie stworzenia i wprowadzenia dobrego systemu podatkowego. Polski system opodatkowania jest niekorzystny zarówno dla gospodarki, jak i dla niedochodowej części państw. Ponadto jest systemem skłaniającym raczej do koncentracji na kosztach niż na trosce o zysk, a często jest również przyczyną braku płynności finansowej firmy. Niemal wszyscy to wiedzą, jednakże niewielu próbuje pracować nad zmianą systemu, większość „pracuje w systemie”. Krytyka urzędów skarbowych, próba podnoszenia kwalifikacji ich pracowników, udoskonalanie technicznego zaplecza, a nawet udoskonalenie systemów rozliczenia – to działania ze strony liderów rządu. Zatrudnianie fachowców, wykazywanie strat, małe i większe kłamstwa ułatwiające wymiganie się od podatków, funkcjonowanie w szarej strefie i inne sposoby troski o jednostkowy interes – to odpowiedź liderów biznesu.


Jedne i drugie formy działania świadczą o braku ducha lidera w omawianych kręgach. Wicepremier Balcerowicz wraz ze swoim zespołem próbuje działać w ramach zmiany systemu, a i to wiadomo, z jakimi rezultatami. Co stoi na przeszkodzie działaniom na rzecz zmiany systemu? Moim zdaniem rozpraszanie energii na zajmowanie się działaniem w systemie. Gdyby zamiast obrony partykularnych interesów osoby zainteresowane skoncentrowały się na stworzeniu dobrego systemu podatkowego i przedstawiły go rządowi, problem zostałby zlikwidowany tu, gdzie należy to zrobić – u korzeni. Wiem z doświadczenia pracy z pracownikami przy tworzeniu misji firmy, że przy omawianiu istotnych dla przedsiębiorstwa wartości biorą oni pod uwagę zarówno interes właściciela, jak i klienta; nikt nie mówi tam tylko o sobie. Zaufanie i zaangażowanie zobowiązuje. Dlaczego zatem środowiska biznesowe nie mogłyby się zająć podobną pracą? Są przecież organizacje, stowarzyszenia i inne formy spotkań tych ludzi. Gdyby skoncentrować tam wysiłki i energie, przenieść je z działania w systemie na jego zmianę, efekt byłby z pewnością silny. Do tego jednak znowu potrzebujemy liderów z pełną gamą cech niezbędnych do poprowadzenia takiej akcji. Potrzebujemy także zrozumienia, że skuteczność działań polega nie na ciężkiej pracy, ale na kierowaniu wysiłków we właściwą stronę.


Praca nad zmianą systemu podatkowego, nawet gdyby miała być dodatkowym kosztem w teraźniejszości, jest opłacalną inwestycją w przyszłość. Nie można pozwolić sobie na to, by z braku czasu (pożeranego przez działania w systemie) nie zajmować się zmianą systemu, tak samo jak nie można pozwolić na to, by kręcenie się wokół drobiazgów związanych z zarządzaniem firmą czy państwem nie pozwalało ich liderom na szukanie nowych kierunków rozwoju i tworzenie wielkiego obrazu przyszłości. Z powodu braku pełnego zrozumienia tej oczywistej prawdy, wielu prezesów spala się na zarządzaniu (znam nawet takich, co rozliczają delegacje w firmie, wprawdzie tylko dewizowe, niemniej robią to, co w żadnym wypadku nie jest warte ich czasu) poprzez kontrolowanie i rozliczanie. Czym zajmuje się polski sejm w większości swoich działań? Zbyt często liderzy koncentrują się na sprawach operacyjnych, zbyt rzadko na tych zasadniczych. Wprowadzamy w firmie system oparty na wewnętrznym kliencie i doglądamy, by wszelkie zmiany strukturalne prawidłowo przebiegały. Bardzo dobrze, ale czy znamy za i przeciw takiego systemu i wystarczająco wspieramy ruchy pozwalające zmniejszyć traty i zwiększyć zysk? Czy właściwie uświadamiamy pracowników? Czy w tym rozwarstwieniu wszyscy widzą jedną firmę? Chyba nie zawsze, bo w efekcie ludzi rywalizują ze sobą, miast współpracować. Zmieniamy system szkolnictwa. Znakomicie, ale czy wiemy, jakich ludzi chcemy wychować? Chyba nie do końca, skoro zmianom nie towarzyszą zmiany paradygmatów myślowych wśród nauczycieli i rodziców, a najwyższą wartością jest ciągle wiedza.


Ostatnim praktycznym objawem liderowania (będę się upierać przy tym słowie) w codziennych działaniach szefów i etatowych przywódców jest koncentracja na ludziach zamiast na rzeczach. O tym jednak można napisać oddzielny artykuł.


Iwona Majewska-Opiełka

W wydaniu 9, maj 2000 również

  1. OKIEM SOCJOLOGA

    Bicz z piasku
  2. JAKA PŁACA?

    Widmo populizmu
  3. NAD SZPREWĄ

    Odsetki od odsetek
  4. RECENZJA

    Europejski niezbędnik
  5. SUPERMARKETY METRO AG

    Handel i integracja
  6. SUPERMARKETY METRO AG

    Handel i integracja
  7. DYPLOMACJA

    Proporcje składników
  8. DYPLOMACJA

    Proporcje składników
  9. SEJMOWE ŻYCIE

    Na dwóch etatach
  10. BLASKI I CIENIE

    Wszystko dla klienta
  11. DECYZJE I ETYKA

    Dwa rodzaje odpowiedzialności
  12. SZTUKA MANIPULACJI

    Makiawelizm
  13. PUNKTY WIDZENIA

    Trzeba mieć pomysł
  14. PUNKTY WIDZENIA

    Lobby na rzecz stabilizacji
  15. WIDZIANE Z WYSPY

    Irlandzki boom
  16. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Królowa lobbystką
  17. SEMANTYKA

    Indiański bigos
  18. UMYSŁ LIDERA

    Szukanie rozwiązań
  19. REGULACJE LOBBINGU

    Państwo to ja
  20. PROSTO Z BRUKSELI

    W labiryncie
  21. POLSKA GOSPODARKA

    Atuty do wygrania