KRONIKA BYWALCA
Lunch Pań Ambasadorów - 28.07
Sympatia i dyplomacja pań ambasadorów w Polsce podczas lunchu w hotelu "Bristol". więcej...
Wykręcać się można rozmaicie. Niektórzy robią to pomysłowo, a przy tym nawet elegancko, nawet z pewnym dostojeństwem, majestatycznością – pisze profesor Mirosław Karwat.
Tak zmyślnie odwracają kota ogonem, że wierzyciel lub partner albo podopieczny w potrzebie musi poczuć się głupio, zostaje zawstydzony swoim natręctwem i niestosownością swoich oczekiwań. To wyrafinowana, wręcz finezyjna forma wykrętu, która zasługuje na osobną i pogłębioną analizę.
Inni niespecjalnie przejmują się kwestią dobrego smaku, etykiety, własnej wiarygodności, dobrego wizerunku; nie mówiąc już o jakichś skrupułach moralnych z powodu niespolegliwości, niewzajemności, niewdzięczności czy zwykłego wygodnictwa, egoizmu albo tchórzostwa. Ci uprawiają sztukę wykrętu w postaci niezakamuflowanej i trywialnej – tak trywialnej, że egzekutorom ich zobowiązań wprost ręce opadają. Ich specjalność to wykręt gołym okiem widoczny, bezceremonialny, zupełnie niewybredny w oprawie słownej czy rytualnej.
Wprawdzie mogłoby się wydawać, że jeśli na kimś ewidentnie ciąży jakiś obowiązek, dobrowolne zobowiązanie lub powszechnie uznawana (również przez niego) powinność, to powinien czuć się zakłopotany, zawstydzony własną niesolidnością, nieodpowiedzialnością, sprawionym komuś niesprawiedliwie zawodem, rozczarowaniem, nadużyciem czyjegoś zaufania. Wydawałoby się, że wolałby uniknąć blamażu. I choćby z tego powodu można by się po kimś takim spodziewać przynajmniej dbałości o formę odmowy, o zachowanie pozorów dobrej woli i starania. Nic z tych rzeczy. Zakłopotanie w takiej sytuacji staje się udziałem nie wykrętacza, lecz tego, kto naiwnie się doń zwraca, kto na niego liczył. I zostaje doprawione zażenowaniem z powodu odczutego niesmaku. Są takie sytuacje w życiu, kiedy poza goryczą czyjejś odmowy doświadczamy zarazem innego dziwnego uczucia: wstydzimy się za niego, nie rozumiejąc, jak mu nie wstyd nie tylko zawieść, ale nawet się z tego jakoś nie wytłumaczyć.
Trywialna – to znaczy prostacka, niewyszukana i bezceremonialna – forma wykrętu nierzadko graniczy ze zwykłym prymitywizmem. W każdym razie jednak brak spolegliwości i dobrej woli jest tu widoczny i nawet niespecjalnie bywa ukrywany czy „osładzany” jakimiś względami formalnie poważnymi. Wykrętnie nastawiony adresat oczekiwań, próśb, wezwań, apeli na tyle wyraźnie lekceważy ich nadawcę będącego w potrzebie czy w kłopotach, że jeśli nawet zdobywa się na jakieś wymówki lub wybiegu, to czyni to wyraźnie niedbale. Tym, co podkreśla, jest nonszalancja, jeśli nie arogancja. Wyraźnie daje do zrozumienia, że czyjaś trudna sytuacja, w której powinien zachować się lojalnie, solidarnie lub przychylnie, do której może nawet sam się przyczynił (np. jako nieuważny partner, nierzetelny dłużnik lub patron), nie jest jego zmartwieniem. Przypomina to zachowanie cynicznego kupca z żydowskiej anegdoty: Ty się martwisz, że nie oddałeś mu długu? Przecież teraz to jego zmartwienie! I nie ukrywa, że cudzy kłopot go nie interesuje nawet na zasadzie czystej ciekawości.
Jeśli nawet ktoś taki w swym wykręcie nie zdobywa się na jawny cynizm, to w każdym razie repertuar jego wymówek, pretekstów jest zupełnie niewybredny, niewyszukany. Żadnym pretekstem nie pogardzi – również takim, który niczego nie osłania ani fałszywie nie usprawiedliwia; ot, podaje jako powód faktycznej odmowy cokolwiek, co mu w danej chwili do głowy przyjdzie. Np.: nie oddam ci teraz stówy, bo mnie głowa boli (choć nie zachodzi związek przyczynowo-skutkowy ani logiczny między bólem głowy a długiem i wypłacalnością).
Przyciskany do muru naleganiem (gdy ktoś nie daje się łatwo spławić i wzmaga nacisk) wykręca się chaotyczną improwizacją pseudoargumentów, niespójnością tłumaczeń – jak to zwykle się dzieje u kłamcy, który kręcąc wikła się w sprzeczności, brnie w coraz bardziej absurdalne wywody. W tym jest nieporadny, ale za to w ucinaniu sprawy stanowczy: potrafi okazać zniecierpliwienie i nim upokorzyć kogoś, kto domaga się tego, co mu się należy.
To dobrze znany repertuar odpierania wymagań: Nie przyjdę (choć sam obiecałem lub mam obowiązek obecności), bo nie mam czasu. Nie zwrócę Ci długu w terminie (jeśli w ogóle zwrócę), bo Ciebie przecież stać na to, taka sumka to dla Ciebie drobiazg. Nie oddam ci tego, co mi pożyczyłeś (książki, wiertarki, roweru), bo mnie jest bardziej potrzebne. Nie będę zeznawać w sądzie (choć jestem jedynym i miarodajnym świadkiem), bo nie lubię tych przesłuchań; nie ciągaj mnie po sądach.
Ten rodzaj wykrętu nie wymaga wielkiej inwencji, właściwie nie wymaga żadnej inteligencji. Wystarczy spontaniczna bezczelność.
Prof. dr hab. MIROSŁAW KARWAT
Uniwersytet Warszawski
SPRAWY MIĘDZYNARODOWE nr 1/2013
Jaki jest ten świat? - 16.07
Pierwszy w tym roku numer prestiżowego czasopisma „Sprawy Międzynarodowe”, wydawanego przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, obok tradycyjnych recenzji i przeglądów, zawiera bardzo interesujące artykuły. więcej...