Established 1999

POLSKA GOSPODARKA

13 marzec 2008

Atuty do wygrania

Nowoczesny lobbing istnieje w każdym kraju rozwiniętym i stosującym reguły demokratyczne. Lobbing powoli ujawnia się również u nas. Lepszego lobbingu brakuje wszystkim, nawet rządowi. Podczas własnych trudnych spotkań z wyborcami słyszę: „Panie ministrze, po pańskim naświetleniu zagadnienia czujemy się przekonani”. Miło, ale powstaje pytanie: dlaczego to ja musiałem objaśniać rzeczy, które wcześniej uczestnikom spotkania mogli zaprezentować lobbyści czy dziennikarze? Potrzebujemy polskiego lobbingu za granicą. Dotychczas najskuteczniej uprawia go nasza nieoceniona diaspora – Polonusi. Powinniśmy jednak tworzyć nowe struktury lobbingowe tam, gdzie w grę wchodzą nasze interesy – mówi Janusz Steinhoff, minister gospodarki.


Z JANUSZEM STEINHOFFEM


 


ministrem gospodarki


 


rozmawia Jan Forowicz


 


Stan polskiej gospodarki jest lepszy niż byśmy się spodziewali. W ubiegłym roku mieliśmy trochę niższy, niż w latach poprzednich, czteroprocentowy wzrost produktu krajowego brutto. Ale przecież uzyskaliśmy go w warunkach dekoniunktury. Objęła ona całą Europę. Pamiętajmy więc, że owe cztery procent, to drugi rezultat na naszym kontynencie po Irlandii. Przed nami perspektywa powrotu do szybszego tempa rozwoju, zbliżonego do tego, jaki osiągaliśmy trzy, cztery lata temu. Warunkiem spełnienia tego scenariusza jest wygranie wszystkich posiadanych atutów – mówi Janusz Steinhoff.


 


Podkreśla Pan potrzebę bardziej optymistycznego spojrzenia na wyniki ubiegłego roku. Czyżby czuł Pan potrzebę bardziej dynamicznego lobbingu wobec społeczeństwa na rzecz pobudzania gospodarki do szybszego rozwoju?


 


Raczej przeciwstawiam się czemuś, co nazwałbym antylobbingiem. W doniesieniach prasowych i telewizyjnych na tematy gospodarcze często pobrzmiewa nutka zawodu czy nawet pesymizmu. Obawiam się, że może to oddziaływać demobilizująco. Na czołowych miejscach w wiadomościach  czy w relacjach z posiedzeń parlamentu eksponowane są jakieś afery, katastrofy, sprzeczki, konflikty, skakanie sobie do oczu. Mało mówi się o ważnych rozwiązaniach systemowych. Wiem, że przekaz medialny musi być podporządkowany pewnym regułom atrakcyjności. Nie akceptuję jednak wszelkiej przesady, zwłaszcza wyrażającej się w braku rzetelnej informacji na temat tego, co decyduje o standardzie życia każdego z nas. O ile kiedyś, ćwierć wieku temu, prowadzono w Polsce przesadną propagandę sukcesu, tak teraz mam wrażenie, że popadamy w propagandę klęski. Korzystam więc z każdej okazji, aby przypomnieć, że robimy swoje, nie przegrywamy walki z czasem, dość bezpiecznie lądujemy omijając największe zagrożenia, stale posuwamy się naprzód.


 


Czy nie moglibyśmy podążać jeszcze szybciej sięgając do niewykorzystanych rezerw takich, jak większy udział polskiej nauki i techniki w tworzeniu dorobku ekonomii?


 


Niskie nakłady na badania i rozwój mogą ujemnie wpływać na stan gospodarki kraju. Ich wielkość wynosiła np. w 1998 r. ok. 1,5 mld zł. Nie jest to zbyt wiele. Wymowę wskaźników warto uzupełnić o nasze codzienne doświadczenia. Ministerstwo, którym kieruję, odpowiada za dużą część bardzo zróżnicowanych funkcji państwa: za gospodarkę, rozwój regionalny i mieszkalnictwo. Na co dzień pracujemy nie tylko z tymi zakładami, które tworzą rozwiązania oryginalne i powszechnie rozchwytywane. Pracujemy też z outsiderami. Borykamy się z problemami narosłymi w pewnych dziedzinach, które dawniej – i owszem – rozwijały się, nie zawsze jednak z poszanowaniem dla zasad podejmowania decyzji ekonomicznie uzasadnionych. Przykładem, jak bardzo skomplikowane są te zagadnienia, może być rozwój polskiego górnictwa węgla kamiennego. Cóż z tego, że nasi inżynierowie górnicy stworzyli swego czasu wiele bardzo nowoczesnych rozwiązań, skoro wydobycie węgla zamiast powiększać, najrozsądniej byłoby wtedy ograniczać. Gdy przyszedł rok 1990 z wszechstronną weryfikacją ekonomii, zetknięcie całej naszej gospodarki z normalnymi regułami gospodarki rynkowej było bardzo brutalne. W górnictwie okazało się szczególnie dramatyczne. Pracowało w nim wtedy ok. 400 tys. osób. W ciągu następnych dziesięciu lat odeszło prawie 200 tys. Oto skala zmian. Podobnie bolesne zdarzenia przeżywa nadmiernie rozbudowane hutnictwo, przemysł zbrojeniowy zaprojektowany pod inne doktryny wojskowe, zbyt tanio wyceniany wtedy transport czy dofinansowywane z kasy państwa rolnictwo pegeerowskie. Wszystko, co funkcjonowało w warunkach ułomnego rachunku ekonomicznego, zostało zatem zweryfikowane.


 


Ta weryfikacja trwa. Gdzie jednak szukać jej najbardziej przekonywających, pozytywnych rezultatów?


 


Na tle wychodzącego z regresu górnictwa dostrzec można inne rozwijające się bardzo dynamicznie dziedziny gospodarki. Mam tu na myśli np. przemysł motoryzacyjny. Jego rozwój cieszy szczególnie, ponieważ potwierdza wszystkie przyjęte wcześniej założenia polityki gospodarczej. Dziesięć lat temu przyjęliśmy bowiem, że inwestorom teren Polski będzie się podobał ze względu na jego położenie geograficzne i bliskie członkostwo naszego kraju w UE. Mówiliśmy: swoją rolę odegra też bliskość chłonnego rynku sąsiadów ze wschodu. Przewidywaliśmy też, że do lokowania inwestycji zachęci duży rynek zbytu w Polsce. Sprawdziło się. Eksport zbudowanych w Polsce samochodów rośnie. Zajmujemy przecież drugie miejsce w Europie pod względem kupowanych aut. Tendencje rozwoju przemysłu motoryzacyjnego kształtują się bardzo korzystnie. Z importera stajemy się eksporterem. Już tylko w 1999 r. deficyt handlu zagranicznego motoryzacji zmalał z 2,5 mld dolarów do 2 mld dolarów. To oznacza, że rezultaty podjętych inwestycji zaczynają powoli przeważać nad czynnikami generującymi dawniej deficyt. Będziemy eksportować coraz więcej aut. Wzrośnie liczba eksportowanych komponentów samochodowych. I jeszcze jeden obrazek. Budowniczowie fabryki samochodów Opel General Motors w Gliwicach nie mogli nachwalić się polskich pracowników. Zarówno robotników, jak i inżynierów. To nie były tanie komplementy. Polskie firmy wykonywały tam różne prace, także projektowe. Obcokrajowcom zaimponowaliśmy i dają temu wyraz tak, jak szef budowy tej gliwickiej najnowocześniejszej na świecie fabryki motoryzacyjnej, pan Jose Margues Goncalves w wystąpieniu na forum gospodarczego seminarium polsko-portugalskiego. Przykład motoryzacji jest najbarwniejszy, ale nie jedyny.


 


Mamy dobrych inżynierów i techników. Czy to, między innymi, oni przyciągają inwestorów zagranicznych?


 


Wspomniane walory polskiego inżyniera i technika, choć niekwestionowane, nie są jedynymi elementami warunkującymi decyzje o lokowaniu inwestycji zagranicznych. Uznawana przez obcokrajowców kolejność walorów inwestycyjnych Polski jest, moim zdaniem, następująca. Po pierwsze, liczy się spodziewane w bliskim terminie członkostwo naszego kraju w Unii Europejskiej. Jest oczywiste, że właśnie dlatego już dzisiaj chętnie wybierze nas zarówno kapitał państw członkowskich Unii, jak też pozaunijny. Po drugie, wabi nasza względnie tania siła robocza. Po trzecie, Polska będąca członkiem NATO jest w ich przekonaniu krajem absolutnie bezpiecznym. Po czwarte, Polska jest krajem ludzi wykształconych. Polacy są narodem szybko adaptującym się w nowych warunkach życia. Reasumując, o naszej atrakcyjności w oczach zagranicznego inwestora decyduje nie tylko potencjał fachowości. Mówiąc to nie mam najmniejszego zamiaru obniżać znaczenia tego atutu. Wszelako pamiętając o tej hierarchii motywacji inwestycyjnej spójrzmy trochę inaczej na kwestię udziału naszej kadry naukowo-technicznej: jej rola w tworzeniu całkowicie nowych produktów będzie rosła. Poruszając się na płaszczyźnie makroekonomicznej możemy stwierdzić, że ten wzrost udziału polskiej myśli inżynierskiej jest wpisany w generalny scenariusz restrukturyzacji, tworzenia oryginalnych rozwiązań i zwiększania konkurencyjności produkcji. Warto, by uwierzyli sami naukowcy, inżynierowie i technicy. Ich czas nadchodzi.


 


Jaką rolę w prowadzonej przez siebie polityce przypisuje Pan instrumentom prawnym? Z jakich przepisów jest Pan już zadowolony, a jakie jeszcze planuje?


 


Za największy sukces uważam opracowanie w naszym resorcie projektu ustawy „Prawo działalności gospodarczej”. Jest to swoista konstytucja polskiej gospodarki. Cechuje się dość daleko posuniętymi swobodami prowadzenia wszelkich interesów czy przedsięwzięć. Ograniczyła ingerencję administracji publicznej w gospodarce. Redukuje liczbę koncesji i utrudnia ich ustanawianie. Otwiera kolejne, nowe możliwości działania przed małymi i średnimi przedsiębiorstwami. Ramowo określa zasady funkcjonowania samorządu gospodarczego, który dopiero się tworzy. Ustawa ta po raz pierwszy zrównuje prawa przedsiębiorców polskich i zagranicznych. Co warto zaakcentować, to spójność tego prawa z prawem Unii spowoduje, iż nasi przedsiębiorcy bez przeszkód będą mogli zakładać swoje oddziały w Europie Zachodniej na zasadach identycznych jak tamtejsi. W trybie rejestracji przedsiębiorstw będzie obowiązywała zasada symetrii. Następnym ważnym dla gospodarki aktem prawnym jest ustawa o dopuszczalności i nadzorowaniu pomocy publicznej dla przedsiębiorców. Tę ustawę z kolei nazywam na własny użytek „kręgosłupem gospodarki”. Określa ona metody pomocy bez zniekształcania konkurencji. Narzuca też pewne zasady ujawniania pomocy w sprawozdaniach przygotowywanych dla Rady Ministrów i następnie – co roku – dla parlamentu. Będziemy więc lepiej nadzorować celowość udzielenia pewnym przedsiębiorstwom wsparcia w celu ułatwienia restrukturyzacji. Będziemy surowiej oceniać sens uprzywilejowania np. podatkowego któregoś z podmiotów. Dążenie do racjonalizacji tego typu działań podyktowane jest troską o równe szanse konkurencji. W swobodzie konkurencji upatrujemy bowiem najlepszy fundament rozwoju gospodarki i przyszłego dobrobytu Polski. Za następne niezwykle istotne przedsięwzięcia legislacyjne biorące swój początek w Ministerstwie Gospodarki uważam ustawę o certyfikacji i pakiet ustaw tzw. okołocelnych. Między innymi dotyczą one ograniczenia nadmiernego importu towarów, ochrony rynku przed napływem towarów subwencjonowanych w obcych państwach itd. Zasygnalizowania wymaga też przygotowywana ustawa o giełdach towarowych. Moim marzeniem jest jeszcze doprowadzenie do przygotowania projektu i uchwalenia ustawy o samorządzie gospodarczym. Uważam, że w polskiej rzeczywistości ta właśnie ustawa zrównoważy wpływy państwa, czynnika związkowego i pracodawców. A tego właśnie nasza gospodarka potrzebuje jak kania dżdżu. Doprowadzenie do sytuacji, kiedy wszystkie wspomniane strony mówią mocnym głosem opłaci się każdemu z nas. Między innymi wpłynie na ograniczenie przez samorząd gospodarczy szarej strefy ekonomii. Wzmocni pozycję polskich przedsiębiorców w rozmowach integracyjnych z organami Unii Europejskiej. Ustawa o samorządzie gospodarczym jest przedsięwzięciem dość delikatnym. Rząd nie chciałby narzucać konkretnych rozwiązań. Najchętniej stałby się asystentem wobec propozycji zgłaszanych przez zainteresowane środowisko.


 


Jak Pan Minister ocenia obecny stan nowoczesności wyposażenia technicznego polskich fabryk, tych zbudowanych w dawniejszych latach?


 


Jest on dość zróżnicowany. Są jeszcze Zakłady z mniej nowoczesnym parkiem maszynowym. Są też takie, jak np. Petrochemia Płock, które mogą się wykazać bardzo wysokim wskaźnikiem nowoczesności. Wiele innych zakładów skutecznie wykorzystało okres restrukturyzacji i dostosowywania. Zachęcała je do tego, krytykowana przez niektórych, świadoma polityka „rzucenia na głęboką wodę” i konfrontacji z konkurencją zagraniczną. O poprawę poziomu technicznego maszyn i urządzeń nadal będzie trzeba zabiegać. Zresztą każdy wie, że nawet dzisiaj najnowocześniejsi wkrótce mogą stracić uprzywilejowane miejsce na rzecz tych, którzy kupią sprzęt jeszcze nowocześniejszy. Nasze porozumienia stowarzyszeniowe i układy o współpracy w ramach CEFTA narzucają ostre warunki konkurencji.


 


Jak Pan zapatruje się na rozwój lobbingu w Polsce? On już u nas istnieje. Czy przybrał pożądane formy?


 


Nowoczesny lobbing istnieje w każdym kraju rozwiniętym i stosującym reguły demokratyczne. Nie mówię o odmianach lobbingu kojarzących się negatywnie. Ani przekupstwo, ani wymuszanie decyzji w ogóle na miano takie zresztą nie zasługują. Nowoczesny lobbing artykułuje interesy zainteresowanych grup posługując się metodami przekonywania poprzez udostępnianie  nowych argumentów przemawiających „za”. Lobbing powoli ujawnia się także u nas. Jeszcze się jednak nie zakorzenił. Lepszego lobbingu brakuje wszystkim, nawet rządowi. Najlepiej świadczą o tym obrazki rodzajowe, które niekiedy obserwuję podczas własnych, często trudnych, spotkań z wyborcami czy dyskusji w kręgach przemysłowych. Słyszę tam czasem słowa: „Panie ministrze, po pańskim naświetleniu zagadnienia czujemy się przekonani.” Miło, ale też powstaje kolejne pytanie: dlaczego to ja musiałem objaśniać rzeczy, które wcześniej uczestnikom spotkania mogli zaprezentować lobbyści, dziennikarze czy reprezentanci firm bezpośrednio zainteresowani jakimiś kolejnymi rozwiązaniami przyjętymi przez rząd? Potrzebujemy polskiego lobbingu za granicą. Dotychczas najskuteczniej uprawia go nasza nieoceniona diaspora, Polonusi. Powinniśmy jednak tworzyć nowe struktury lobbingowe tam, gdzie w grę wchodzą nasze interesy. Niestety, przeznaczane na to środki są znikome. Może i to jest przyczyną faktu, iż Polska ma tak bardzo niski wskaźnik eksportu per capita. Musimy lepiej się promować, a zyska na tym gospodarka i każdy z obywateli. Lobbing pomaga wygrywać atuty.


 


Dziękuję za rozmowę.  


 

W wydaniu 9, maj 2000 również

  1. OKIEM SOCJOLOGA

    Bicz z piasku
  2. JAKA PŁACA?

    Widmo populizmu
  3. NAD SZPREWĄ

    Odsetki od odsetek
  4. RECENZJA

    Europejski niezbędnik
  5. SUPERMARKETY METRO AG

    Handel i integracja
  6. SUPERMARKETY METRO AG

    Handel i integracja
  7. DYPLOMACJA

    Proporcje składników
  8. DYPLOMACJA

    Proporcje składników
  9. SEJMOWE ŻYCIE

    Na dwóch etatach
  10. BLASKI I CIENIE

    Wszystko dla klienta
  11. DECYZJE I ETYKA

    Dwa rodzaje odpowiedzialności
  12. SZTUKA MANIPULACJI

    Makiawelizm
  13. PUNKTY WIDZENIA

    Trzeba mieć pomysł
  14. PUNKTY WIDZENIA

    Lobby na rzecz stabilizacji
  15. WIDZIANE Z WYSPY

    Irlandzki boom
  16. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Królowa lobbystką
  17. SEMANTYKA

    Indiański bigos
  18. UMYSŁ LIDERA

    Szukanie rozwiązań
  19. REGULACJE LOBBINGU

    Państwo to ja
  20. PROSTO Z BRUKSELI

    W labiryncie
  21. POLSKA GOSPODARKA

    Atuty do wygrania