WIERSZOWNIA DECYDENTA
Troskliwe rady
Decydenci czują się zaopiekowani. Serdecznie dziękują za zbiór rad, dzięki którym jesień i zima ciepło się jawią. więcej...
Rozpędza się moda na spanie w hamaku. Lasy Państwowe łaskawie udostępniają miejsca biwakowe, sklepy podróżnicze i militarne prześcigają się w ofertach sprzętów lekkich i użytecznych, hamaków prostych i z dodatkami – podpinkami czy moskitierami. Hamak staje się synonimem wolności, bohaterem naszej wyobraźni, tak jak kiedyś motor Junak, a w wydaniu osiedlowym motorynka. Na promujących hamaki zdjęciach próżno szukać pojazdu spalinowego, wolność w kontekście mobilności zapewnia rower, najczęściej zaś para dobrych butów i plecak.
To mi się podoba, ale…
W PRL-u, u jego schyłku, w liceach przeprowadzono ankietę o życiu w Polsce. Jedno z pytań brzmiało: „Co Ci się podoba w Polsce?”. Było to pytanie prowokacyjne i co bardziej uświadomieni uczniowie prowokacyjnie na nie odpowiadali. Jeden napisał: „Nie ma tu dzikich, niebezpiecznych zwierząt”. I na tym założeniu bazuje koncepcja spania w hamaku.
Czy jednak słusznie? Noc, las, odludzie. I my, w hamaku, zawieszonym akurat na wysokości wilczego pyska, łosiej piersi, dziczej szabli. Zamotani na dobre w kokonie, bezradni przy próbie wymotania się, spanikowani mrożącymi krew w żyłach odgłosami szarżującego na nas dzikiego zwierza …
Jakieś dwa lata temu zapakowaliśmy z kolegą nasz sprzęt turystyczny do bagażnika z myślą, że po latach przerwy (dzieci, kredyty) trzeba sprawdzić, co jeszcze działa, co się nadaje, a co niestety – do kosza. Ruszyliśmy w las. Na leśnej polance stanęły trzy namioty, kolację zrobiliśmy na dwóch kuchenkach i w sześciu menażkach, a każdy z nas spał w swoim namiocie testując w nocy na zmianę materac i karimatę.
O brzasku moje zmysły podniosły alarm. Ktoś zbliżał się do obozowiska. Stąpnięcia były pewne, dźwięczne, nie było to skradanie, ten ktoś się nie bał, ale ja się bałem. Coraz bardziej. Było bowiem coś ewidentnie nieludzkiego w tych krokach, interwały pomiędzy stąpnięciami były dziwne, zbyt krótkie. Oczyma wyobraźni zobaczyłem kozła na dwóch nogach – Rokitę, Belzebuba? Spociłem się, wypełzłem ze śpiwora, kucnąłem, dobywszy noża. Byłem gotów, by wyjść i walczyć. W hamaku nie byłbym nigdy.
Wówczas kroki zaczęły się oddalać i w końcu ucichły a ja, po dłuższym nasłuchiwaniu, wróciłem do śpiwora.
Rano udałem się na poszukiwanie śladów Złego. Było sucho, przy namiotach nic się nie odcisnęło, musiałem więc zataczać coraz szersze kręgi wokół obozowiska. Wreszcie hen, na drodze, na skraju kałuży, znalazłem pojedynczy trop…
Sarenka.
Alojzy Topol
Źródło zdjęcia: <a href=”https://pl.freepik.com/zdjecia/podroz”>Podróż zdjęcie utworzone przez lifeforstock – pl.freepik.com</a>
PUNKT WIDZENIA
O zaniechaniach na froncie ideologicznym
Niecałe sto lat temu świat zmierzał ku katastrofie w absolutnie ewidentny sposób. Wszyscy to widzieli, jakoś tam się przygotowywali, na ogół z entuzjazmem – pisze Alojzy Topol. więcej...