Arabski należy do rodziny języków semickich ściśle powiązanych ze sobą w gramatyce i słownictwie i jest w niej zdecydowanym liderem jako najbardziej żywotny, najlepiej rozwinięty, z bogatym zapleczem kulturowym.
Liczne plemiona zamieszkujące Arabię na przemian to walczyły ze sobą, to współpracowały. Ustaliły zasady współżycia, przyjmując, że cztery miesiące w roku będą absolutnie pokojowe. W tym czasie spotykano się na jarmarkach i konkursach poetów i mówców. Wymieniano towary i „mieszano” dialekty.
Już przed islamem, w VI wieku, istniał ponadplemienny i ponaddialektalny język arabski, który umożliwiał kontakty handlowe i udział w poetyckich zawodach. I to w tym języku Mohammed ogłosił nową religię. Filologom arabskim pozostało wypracować reguły gramatyczne, leksykę i słownictwo koraniczne. Z tym uświęconym przez islam językiem ruszyli Arabowie na podbój świata. Kilkanaście wieków potem, w odwrotnym kierunku, ze skromną znajomością arabskiego, wyruszyłam ja, aby „podbić” dla siebie Syrię.
Już na wstępie zaliczyłam szok poznawczy – jak wszyscy cudzoziemcy uczący się arabskiego w swoim kraju, którzy nagle znajdą się w naturalnym środowisku arabskim i dopada ich wątpliwość, czy aby na pewno uczyli się arabskiego. Dzieje się tak, gdyż język potoczny, używany na co dzień nawet przez wykształcone elity, różni się od literackiego – dla cudzoziemca częstokroć w sposób diametralny. Mnogość dialektów, nawet w obrębie jednego kraju, to jedna z wielu barier do pokonania. A i sam język literacki tzw. MSA (Modern Standard Arabic) też nie jest łatwy do opanowania i to z kilku powodów.
Arabski posługuje się własnym alfabetem zwanym abdżadem, charakterystycznym dla języków semickich (aramejski, fenicki, hebrajski). Zapisuje się tylko spółgłoski i trzy długie samogłoski, w sumie jest to 28 liter. Pisze się od prawej strony do lewej, do czego ręka Europejczyka nie jest przyzwyczajona. Wiele znaków ma podobny kształt, a ich różną wartość dźwiękową zaznacza się za pomocą jednej, dwóch lub trzech kropek umieszczanych nad, lub pod znakiem. Łatwo się pomylić stawiając o jedną kropkę za mało lub za dużo lub umieścić ją w niewłaściwej pozycji. Ponadto wiele znaków ma nawet cztery różne postacie w zależności od umiejscowienia w wyrazie – na początku, w środku, na końcu lub w pozycji izolowanej.
Tak wygląda spółgłoska gh w różnych pozycjach:
Nie zapisuje się krótkich samogłosek. Są zaznaczane za pomocą tzw. znaków diakrytycznych tylko w tekstach do nauki języka i podręcznikach dla dzieci. A tekst niewokalizowany jest trudny do odczytania dla cudzoziemca. Np. słowo
ع – ل – م można odczytać jako – wiedzieć, znać عَلِمَ/ wiedza عِلْم /nauczać عَلٌّمَ/, poznano, zrozumiał عُلِم/ flaga عَلَمْ /

Litery słoneczne i litery księżycowe;
https://pl.wikipedia.org/wiki/Litery_s%C5%82oneczne_i_ksi%C4%99%C5%BCycowe
W alfabecie arabskim występują dwie grupy liter: księżycowe i słoneczne.
Czarne to litery księżycowe a czerwone to słoneczne. Te nazwy z nieboskłonu wzięte nie są przypadkowe, podział zaś wynika stąd, że głoska L w rodzajniku al ( ال ) jest wymawiana, gdy następuje po niej jedna z liter księżycowych, jak w słowie księżyc (القمر ) al – qamar. Gdy następną literą jest któraś ze słonecznych L ulega asymilacji fonetycznej jak w słowie słońce (الشمس) asz-szams.
Jak widać Arabowie lubili patrzeć w niebo nawet gdy opracowywali zasady swojego języka. To, co dla nas, początkujących uczniów, jawiło się jak rząd „pijanych robaczków”, dla Arabów i wyznawców islamu było wspaniałym elementem zdobniczym, często występującym w architekturze.

https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Isfahan_Jame_Mosque(Oljaito_Sanctuary)
Kolejnym wyzwaniem jest fonetyka. Arabowie nazywają swój język „mową ض (ḍad )”. To jest głoska, która występuje ponoć tylko w arabskim. Istnieje wiele dźwięków obcych językowi polskiemu. Nasz aparat mowy pozostaje plastyczny i elastyczny do około 6 roku życia. Później trudno pozbyć się rodzimego akcentu i intonacji. Również nasza zdolność precyzyjnego słyszenia i różnicowania dźwięków drastycznie spada także około 6-7 roku życia. Nasz syn, poddany oddziaływaniu dwóch języków, nie ma żadnych problemów w obszarach, które są polami minowymi w arabskim dla mnie, a w polskim dla mojego męża. Ja nie słyszę różnicy między ك (k) i mocno gardłowym ق (q) więc z kontekstu wnioskuję, czy mam do czynienia z psem ( كلب kalb) czy z sercem (قلب qalb). Z kolei mężowi sprawia trudność p/b, a kasza niewiele się różni dla niego od Kasi.
Gramatyka arabska nie jest bardzo skomplikowana, leksyka jest mocno rozbudowana, ale bardzo logiczna. Opiera się na trójgłoskowych rdzeniach. Znając reguły, możemy tworzyć wyrazy tematycznie związane z rdzeniem.
Gdy oswoiłam się z potoczną arabszczyzną na tyle, że zamiast rąk zaczęłam posługiwać się w rozmowie językiem, zapisałam się do Instytutu Nauczania Języka Arabskiego dla Cudzoziemców na dwuletni pełny kurs. Łezka mi się kręci w oku na wspomnienie tej szkoły. Dała mi ona bardzo solidne podstawy do dalszej nauki języka w obu wersjach – dialektalnej i literackiej.
Kim byli kursanci? Kolorowa (także dosłownie) mozaika narodowości, wieku, zawodów. A więc zakonnice uczące się arabskiego – bo nakaz misyjny rzucił je w te strony; studenci z innych krajów – bo zamierzali studiować na tutejszych uniwersytetach; cudzoziemskie żony Syryjczyków – z konieczności życiowej; dyplomaci – w ramach podnoszenia kwalifikacji zawodowych; żony pracowników obcych firm – z nudów bądź z ciekawości. Nie wiem, czy ławka szkolna, tablica, dzwonek, wydzielają jakieś specyficzne fluidy, czy też w naszym przypadku wspomnienia lat szkolnych tak na nas zadziałały, że na czas zajęć szkolnych zapominało się o noszonym habicie, paszporcie dyplomatycznym w kieszeni, srebrnych nitkach we włosach. Wszyscy stawali się uczniami w pełnym tego słowa znaczeniu – figle płatane nauczycielom, wagary, podpowiadanie na lekcjach, ściągi na sprawdzianach – wszystko to było nam dane przeżyć po raz wtóry.
Uczyć nas arabskiego nie było łatwym zadaniem. Jedna z nauczycielek opowiadała nam o znamiennym przeżyciu zaraz na początku swej pracy w Instytucie. Słuchała wypowiedzi ucznia i nagle ze zgrozą stwierdziła, że nic nie rozumie. Dyskretnie rozejrzała się po klasie – inni uśmiechali się, potakiwali głowami, ich twarze miały błogi wyraz zrozumienia; ona była jedynym wyjątkiem. Na moment zwątpiła nie tylko w swoje zdolności pedagogiczne, ale i w znajomość języka – a była przecież Arabką i arabistką z wykształcenia! Rozumiałam ją – ja przeżyłam jeszcze w Polsce coś podobnego. Słuchałam występu grupy Wietnamczyków na jakiejś uroczystości w Studium Języka Polskiego dla Cudzoziemców w Łodzi. Nie rozumiałam ani słowa tekstu, ale piosenka jakoś znajomo brzmiała… no tak, to był „Zielony mosteczek” rozpoznany tylko dzięki melodii!
To, czego uczyłam się w Instytucie, było natychmiast włączane w codzienne życie, powtarzane, porównywane, przetwarzane. Z synkiem oglądałam telewizyjne programy dla dzieci: świetną arabską wersję językową „Ulicy Sezamkowej”, animowane filmy, w większości japońskie, z doskonałym dubbingiem; czytałam wydawane w Iraku czasopisma dla dzieci z dużą czcionką i w doskonałej szacie graficznej. Potem przyszedł czas na programy informacyjne i popularnonaukowe. Arabski otaczał mnie ze wszystkich stron. W domu, bo przez jakiś czas mieszkaliśmy z rodziną męża, w różnych okolicznościach życiowych, bo trzeba było zrobić zakupy, pójść do lekarza, uczestniczyć w zebraniu rodziców w przedszkolu, odwiedzić sąsiadów, przyjąć gości.
Nelson Mandela powiedział, że jeżeli rozmawiasz z człowiekiem w języku, który on rozumie, to trafiasz do jego głowy; jeśli rozmawiasz z nim w jego ojczystym języku, to trafiasz wprost do jego serca. I tak było – Syryjczycy doceniali moje wysiłki i udzielali życzliwego wsparcia. Po jakimś czasie czułam się na tyle obeznana z językiem i kodami kulturowymi, że podjęłam pracę zawodową. To poszerzyło środowisko, w jakim się obracałam i było impulsem do otwierania kolejnych drzwi. Zaczęłam uczestniczyć w życiu kulturalnym – kino, teatr, wystawy, koncerty.

„Salamun Qaulan” – cytat z Koranu. Autorem obrazu jest Mahmoud Hammad (1923–1988), jeden z pionierów nowoczesnej sztuki syryjskiej, wieloletni profesor na Wydziale Sztuk Plastycznych Uniwersytetu w Damaszku. Jak widać kaligrafia arabska jest stałym źródłem inspiracji dla artystów. https://www.facebook.com/photo?fbid=162817613881260&set=a.162816250548063 – za zgodą córki artysty, Lubny Hammad

„Błazen” autorstwa Muhammada Al.-Maghuta, w reżyserii Souhela Chalhoub, wystawiony w styczniu 1983 roku Archiwum prywatne.
Znajomość języka była jak zaklęcie „Sezamie otwórz się”. Pozwoliła mi wypłynąć z zatoki na pełne morze, a potem dodała odwagi, aby zanurkować i odkrywać to, co głębiej położone.
Ugarycki alfabet na glinianej tabliczce
https://commons.wikimedia.org/wiki/Category:Ugaritic_alphabet?uselang=pl
I tak poznawałam bogatą i zawiłą historię kraju i jego mieszkańców, ich dorobek kulturowy i wkład w naszą cywilizację. Weszłam także w wewnętrzny świat Syryjczyka – jego system wartości, przekonań, zwyczajów i ich społecznych i historycznych uwarunkowań, sposób wyrażania siebie, traktowanie innych.
André Parrot, zmarły w 1980 roku francuski archeolog i badacz starożytnego Wschodu, dyrektor Luwru w latach 1969–1972 powiedział, że każdy człowiek ma dwie ojczyzny – swoją własną i Syrię. Prawdziwości tego stwierdzenia doświadczyłam osobiście.
Grażyna Jammoul
جمول كراجينا
UTAJONE UMIEJĘTNOŚCI
Podstępne egzorcyzmy
To książka o tym, czym bywa - ale być nie musi - manipulacja, a czym naprawdę jest. więcej...