WIATR OD MORZA
Kopce - specjalność narodowa
Popełniłem ostatnio felieton w Decydencie pt. „Kościuszko się wali” w trosce o zachowanie pamięci narodowej dla przeszłych i przyszłych bohaterów narodowych – pisze Sławomir J. Czerniak. więcej...
„41 utonięć” to fragment komunikatu telewizyjnego o ofiarach kąpieli upalnego lata, kiedy rozgrywa się akcja powieści. A sama powieść jest o tonącym życiu i tonącej, a może już i utopionej, sztuce.
Zdolna poetka, po bardzo udanej minipowieści „Inicjał z offu” ( „Iskry”, 2012), wydała teraz dwuwątkową powieść: wątek „życie” to jakby dziennik polskiej Bridget Jones, natomiast wątek „sztuka” to jakby film Janusza Morgersterna „Jutro premiera” i jego praźródło, czyli sztuka Jerzego Jurandota „Trzeci dzwonek”.
Bohaterką powieści jest bezrobotna wrocławska malarka po przejściach, Ada Wasilewska, która swą dość smutną, codzienną egzystencję dzieli sprawiedliwie między erotykę a alkohol, a nawet domowej roboty narkotyki. W tle jej poczynań kręcą się jacyś menele, padają ostre przekleństwa i leją się hektolitry piwa i litry gorzały. Życie głównej bohaterki jest takie sobie, dni podobne do siebie, zasoby finansowe się kurczą. Czyli monotonia bez perspektyw. Ada od czasu do czasu odbywa miłe, „przyjacielskie” stosunki z byłym mężem, a regularnie ze swoim aktualnym, choć dochodzącym partnerem, ma także „okazjonalne” zbliżenia z innymi panami. Wszystko się dzieje bez pruderii. Autorka nie unika nazewnictwa instrumentów miłości oraz czynności, w których są one wykorzystywane.
Pewnego dnia, dzięki znajomościom (jak to zwykle bywa), Ada otrzymuje propozycję wykonania scenografii do sztuki, przygotowywanej przez znanego, awangardowego, choć dość kontrowersyjnego reżysera. I w ten sposób powstaje drugi wątek powieści czyli „sztuka”. Czytelnik ma okazję wejść w dość hermetyczne środowisko teatralne: te ambicyjki, sympatie i antypatie wzajemne animozje, sponsoringi, pretensjonalizm „gwiazd” i „gwiazdoli”. I hierarchia, na szczycie, której znajduje się Krzysztof Kluszczyński, reżyser-narcyz, niekwestionowany dyktator i dawca wszelkiego sukcesu lub generator upadku.
Po premierze zespół uznał, że sztuka wypadła marnie, nijako, gdyż była w ogóle bez sensu. Ada samokrytycznie uznała, że klęska nastąpiła z powodu jej scenografii. Zresztą, już w trakcie prób doszła ona do wniosku, że w tej sztuce nic nie ma. Dyrektor teatru się z tym zgodził dodając, że „Ta sztuka jest o tym, o czym tylko chcemy”. Jednakże krytycy odebrali ten bezsens jako najgłębszy sens, a „brawurowy spektakl w nowatorski sposób opowiada o zaburzonej komunikacji międzyludzkiej”. Zakładane początkowo mentalne niepowodzenie zostało szybko przekute na propagandowy i finansowy sukces.
Ale życie jest nadal pogmatwane. Mężczyźni Ady przychodzą i odchodzą. Kiedy pragnie odwiedzić jednego z nich w jego domu, naprzeciw wychodzi jakaś kobieta z dzieckiem pytając: „Pani do męża”. Ada jest w szoku, gdyż najwyraźniej nie wiedziała o układach rodzinnych partnera. Autorka pozostawia czytelnikowi rozstrzygnięcie, o którego mężczyznę chodzi.
Książka Agnieszki Wolny-Hamkało to znakomite studium z życia przeciętnej polskiej kobiety, a może i kobiety uniwersalnej. Mistrzostwo słowa, bezpruderyjny przekaz, bezpośrednia komunikacja z czytelnikiem. I zwięzłość, co w dzisiejszych czasach tworzenia powieści-cegieł, jest raczej ewenementem. Czekam na jej kolejny utwór z nieskrywaną niecierpliwością. I myślę, że nie jestem w tych oczekiwaniach odosobniony.
Jacek Potocki
Agnieszka Wolny-Hamkało, „ 41 utonięć”. „Iskry”, Warszawa 2015
LEKTURY DECYDENTA
Proroczy przekaz
Nie jest to książka do śmiechu, mimo że jej autorem jest znany satyryk, którego audycja radiowa „ 60 minut na godzinę” powodowała w swoim czasie w niedzielne przedpołudnia wyludnienie miast i wsi w PRL. więcej...