DECYDENT SNOBUJĄCY
Układ Warszawski Dyktatorów
Polska jest pierwszy krajem Unii Europejskiej, który odwiedził dzisiaj dyktator Turcji Erdogan. więcej...
Autor, mieszkający w Szwajcarii członek znanej magnackiej rodziny węgierskiej dowiaduje się z gazety o masakrze 180 Żydów, przymusowych robotników z Węgier, która miała miejsce kilka tygodni przed końcem II wojny światowej w austriackiej miejscowości Rechnitz, gdzie mieszkała jego ciotka, hrabina Margit Thyssen-Batthyány.
Krewni pomordowanych trafili do obozów koncentracyjnych. Autor, z zawodu dziennikarz, próbuje dowiedzieć się czegoś więcej o tej tragedii, gdyż wokół niej jest zbyt dużo słów w rodzaju: „podobno”, „prawdopodobnie”. Pierwsza wersja wydarzeń głosi, że ciotka Margit oraz uczestnicy wydanego przez nią przyjęcia osobiście rozstrzelali owych Żydów, z biegiem czasu zwycięża wersja, że ci ludzie byli tylko obecni przy masakrze. Na ich bezpośredni udział w wydarzeniu nie ma żadnych dowodów, ani żadnych świadków. Ale ujawniają się inne wydarzenia, przemilczane przez rodzinę autora: jednym z nich jest zastrzelenie przez młodego żołnierza Wehrmachtu żydowskiego małżeństwa Mandlów.
Przez całą książkę przewija się kluczowe pytanie: „Dlaczego Węgrzy nie pomogli Żydom? Dlaczego rodzina autora nie pomogła Mandlom?
Książka otwiera więc inne od dotychczasowego spojrzenie na Węgrów, na ich kraj, częściowo również na Austrię. Bowiem, ani Austria, ani Węgry do dzisiaj nie rozliczyły się publicznie ze zbrodni wojennych. Stąd autor wręcz z oburzeniem opisuje osadzenie przez towarzyszy radzieckich w obozie na Syberii swego dziadka, Feriego, za udział w walkach po stronie Niemiec w Polsce i na Ukrainie.
A przecież największy udziałowiec „Ostatecznego rozwiązania” czyli Adolf Eichmann działał właśnie na Węgrzech. Tam też węgierscy faszyści czyli strzałokrzyżowcy oraz węgierscy policjanci mordowali z zimną krwią Żydów lub pakowali ich do Auschwitz.
Dzisiaj Żydzi, Niemcy i obywatele państw alianckich chętnie mówią o „polskich obozach”, gdyż obozy zagłady zostały zbudowane przez Niemców na okupowanych przez nich ziemiach polskich, nikt z wyżej wymienionych nie zająknie się ani na temat Węgier, ani Austrii. Zresztą, sam tytuł książki jest symptomatyczny: „A co ja mam z tym wspólnego?” Autor oczekuje od czytelników odpowiedzi jednoznacznej: „Nic nie miałeś z tym wspólnego, mój synu.”
Ale wyniki jego dziennikarskiego śledztwa, relacjonowanego w książce, mówią inaczej: „Twój naród miał wiele wspólnego ze zbrodniami wojennymi, choć wszyscy starają się o tym zapomnieć”. I rzeczywiście, Węgrzy tego tematu nie poruszają. Ich dawni zwierzchnicy w monarchii Austro-Węgierskiej, czyli Austriacy, też milczą i czują się z tym świetnie.
Super książka, która demaskuje to, co miało być ukryte po wsze czasy.
Jacek Potocki
Sacha Batthyány, „A co ja mam z tym wspólnego? Zbrodnia popełniona w marcu 1945 roku. Dzieje mojej rodziny”. Tłum. Emilia Bielicka. Wydawnictwo „Czytelnik”, Warszawa 2017
DECYDENT POLIGLOTA
Jedziemy na konferencję
Jest to bardziej słownik, niż przewodnik „dla zawodowców”, który zawiera ok. 12 tys. haseł, ok. 200 tys. wyrazów i zwrotów, czyli publikacja niezwykle przydatna. więcej...