KOBIETY DECYDENTA
Polka Renesansu
Książka została wydana na bazie pamiętnika-rękopisu autorki. Wstęp zawiera opis rodziny Skąpskich, z której wywodził się mąż Zofii, Jan Skąpski. więcej...
Miniony weekend w kinie. W sobotę „Kłamstewko”, a w niedzielę „Parasite”, na kilka godzin przed oscarową galą. Ten pierwszy – znakomity pod każdym względem, a zakończenie, a raczej epilog… Zobaczcie zresztą sami. W każdym razie to mój kandydat do Oscara, niezrozumiale pominięty przy nominacjach – pisze tajemniczy MJZ.
Ten drugi – rozczarowujący i to bardzo! Po pierwsze wtórny, a po drugie mniej więcej po połowie filmu wyraźnie widać, że zabrakło scenarzyście pomysłu na dalsze poprowadzenie akcji, a zakończenie… Chyba na zasadzie: To, co? Kończymy? No to kończymy... Są dwa, albo i trzy wątki, które aż się prosiły o ich pociągnięcie (np. powonienie chłopczyka), ale na próżno oczekiwać, że coś z tego wyniknie. Jeżeli taki był zamysł reżysera, aby widz właśnie oczekiwał rozwoju akcji w podsuwanym wątku, to był to bardzo słaby pomysł. Jego nominacja do tegorocznego Oscara jest według mnie wielkim nieporozumieniem!
I w poniedziałek rano słyszę w w ulubionym TOK FM, że ten według mnie nieudany film zdobywa cztery Oscary, w tym jeden za… scenariusz! A przecież widziałem TEN film! A może to nie był TEN film… Ale, nie! TEN…
Oscarowy werdykt uważam za jeden z większych skandali! Chyba chodziło o zakpienie z Kim Dzong Una, którego w jednej ze scen (swoją drogą dowcipnej) parodiuje jedna z bohaterek. A Oscar za scenariusz? To kpina! Jeżeli już jakaś nagroda, to Złote Maliny!
We wtorek „Halka” Stanisława Moniuszki w Teatrze Wielkim Operze Narodowej, jak oficjalnie nazywa się ta instytucja na Placu Teatralnym.
Wystarczyło 4 (słownie: czterech) ludzi, aby z rustykalnej ramoty, zrobić przedstawienie, które warto, a nawet trzeba obejrzeć! Ci czterej, to Beczała, Borowicz, Kudlićka i Treliński, czyli śpiewak, dyrygent, scenograf i reżyser. Ta czwórka, niczym Dumasowscy muszkieterowie, wygrała wiedeński sukces, powtórzony we wtorek w Warszawie!
Przeniesienie akcji z górskich hal do współczesnego hotelu (podobno ma to być zakopiański „Kasprowy” i to z czasów Partii Nieboszczki…) było pomysłem znakomitym i po raz pierwszy uznałem, że uwspółcześnienie było jedynym i to rewelacyjnym pomysłem, aby dało się wytrzymać tę muzykę i ten tekst.
Scenografia Kudlićki to pierwsze, Jontek Beczały to drugie (tylko dlatego jako drugie, bo dłuuugo trzeba na niego czekać, ciesząc OCZY tym, co dzieje się na scenie), orkiestra pod wodzą Borowicza to trzecie, bo od niepamiętnych czasów tak poprawnie zagrała, no i reżyserski majstersztyk Trelińskiego jako klamra wspomnianej trójki, to cztery.
Cała ta czwórka nie tylko obroniła Moniuszkowską ramotę, ale uczyniła z niej przedstawienie, które trzeba obejrzeć. Właśnie, obejrzeć, bo to, co jest i co dzieje się na scenie (świetnie rozrysowany ruch sceniczny) jest wysmakowane niemal wyśmienicie. O śpiewie nie będę wiele wystukiwał, bo o Piotrze Beczale nie ma potrzeby. Niech wystarczy to, że był Beczała, potem dłuuugo, dłuuugo nic i… cała reszta, która – trzeba przyznać – starała się bardzo, ale…
Ale warto, a nawet trzeba „Halkę”, tę „Halkę” zaliczyć. Koniecznie!
Jeszcze kilka słów o programie… Widzowie dostają, tzn. mogą kupić, wydawnictwo bogato ilustrowane (zdjęcia z wiedeńskiego przedstawienia), znakomicie przygotowane merytorycznie i estetycznie. Warto w nie się zaopatrzyć, bo jest znakomitym uzupełnieniem przedstawienia. (MJZ)
KRYMINAŁ DECYDENTA
Bądź uczciwy!
Akcja tej powieści toczy się w Krakowie i dotyczy „kierowania zbrodnią” na odległość. Bohaterem powieści jest 28-letni Wiktor Hauke, który ma problemy z alkoholem. więcej...