Established 1999

I CO TERAZ?

25 lipiec 2016

Amerykańskie wybory - kolej na demokratów...

…a właściwie demokratkę. Dzisiaj w Filadelfii rozpoczyna się Narodowa Konwencja Demokratów (DNC) jako druga część uwertury przedwyborczej. Potrwa – jak i ubiegłotygodniowa konwencja republikanów, czyli pierwsza część tejże uwertury – cztery dni i zakończy się we czwartek przemówieniem Hillary Clinton, w którym z dumą przyjmie partyjną nominację do reprezentowania partii w listopadowych wyborach prezydenckich – z Filadelfii pisze Marek J. Zalewski.

Ale prolog konwencji odbył się w Miami, na tamtejszym uniwersytecie. To tam Hillary Clinton oficjalnie przedstawiła Tima Kaine’a, senatora ze stanu Virginia, jako swego człowieka na stanowisko wiceprezydenta. I trzeba przyznać, że jest to dobry, jeżeli nie bardzo dobry wybór.

Timothy Michael Kaine jest doświadczonym politykiem i jednym z 20 w historii USA, który do polityki przez wielkie „P” przeszedł przez wszystkie stopnie kariery politycznej, którą w 1994 roku rozpoczął w Richmond jako miejski radny. Później został burmistrzem tego miasta, wicegubernatorem (2002 r.) i gubernatorem (2006 r.) stanu, a w 2012 roku został wybrany do Senatu USA, w którym zasiada w najważniejszych jego komitetach (służb militarnych, budżetu i stosunków międzynarodowych). Jest absolwentem Uniwersytetu w Kansas City i Harwardu, gdzie ukończył prawo. Po studiach jakiś czas spędził wśród misjonarzy w Hondurasie, a po powrocie, jako prawnik pro bono, pomagał ubogim w ich problemach egzystencjalnych.

Uważany jest za umiarkowanego – raczej mniej niż więcej – liberała i reprezentanta głównego nurtu ideologicznego demokratów, w czym podobny jest do obecnego wiceprezydenta, Joe Bidena. Na skali od -100 do 100, na której -100 oznacza zdeklarowanego liberała, a +100 takiegoż konserwatystę, Tim Kaine ma współczynnik  -37. Taką ideologiczną ocenę wystawia swoista agencja ratingowa, zwana od liczby swych członków „FiveThirtyEight” (538), powołana do życia przez analityka Nate’a Silvera w 2008 r, a od 3013 roku jako FiveThirtyEight: Nate Silver’s Political Calculus należąca do ESPN, kanału tv, stanowiącego joint venture Walt Disney Co. i Hearst Corp. Nie ma to większego znaczenia, ale jest taką typową amerykańską ciekawostką, bo Amerykanie wszystko lubią poddać jakiejś wymiernej ocenie. Czy ma to jakieś znaczenie dla samego Tima Kaine’a? Po jego wystąpieniu na Międzynarodowym Uniwersytecie Florydy w Miami, uznałem, że Tim Kaine nie należy do ludzi, którzy przywiązują nadmierną wagę do ocen, które mogą płynąć z kręgów, z którymi nie ma on żadnych związków.

Wybór miejsca, w którym Kaine został przedstawiony przez Hillary Clinton jako jej kandydat na wiceprezydenta nie było wy brane przypadkowo. To tu, na Florydzie, to tu, w Miami demokraci mogą liczyć na głosy mieszkających tu Latynosów, którym Hillary obiecała nową politykę przyznawania obywatelstwa. Zapowiedziała również, że w przeciwieństwie do Donalda Trumpa, który chce stawiać mury (w Hollywood, wokół gwiazdy, którą od kilku lat ma tam Donald Trump, „wzniesiono” symboliczny murek) wzdłuż granicy z Meksykiem, ona i Kaine będą budowali mosty. Wzbudziło to oczywisty entuzjazm zgromadzonych, wśród których może i większość była pochodzenia latynoskiego. A to, że Tim Kaine, biegle władający hiszpańskim, mógł swobodnie przechodzić z jednego języka na drugi i adresować do zgromadzonych miłe ich uszom słowa, było drugim powodem, dla którego to tu został przedstawiony jako najbliższy współpracownik Hillary Clinton.

W obu wstąpieniach, tak Hillary Clinton, jak i Tima Kaine’a słowo Ameryka padło tylko raz. Oni mówili o Stanach, zebrani skandowali „USA, USA…” To była uderzająca i charakterystyczna różnica w porównaniu do wystąpień Trumpa i Mike’a Pence’a, gubernatora Indiany i jego kandydata na wiceprezydenta, którzy z kolei mówili tylko o „Ameryce”, w ogóle nie wypowiadając słowa „Stany”. Bo Trump doskonale wie, że dla „jego” Amerykanów Stany to Ameryka, a Ameryka to Stany. Clinton zresztą w swej zapowiedzi wystąpienia Kaine’a bodaj w pierwszym zdaniu stwierdziła, że ona i Kaine są „tym wszystkim, czym Trump i Pence nie są”. Jeszcze mocniej wyraziła swój stosunek do Trumpa, gdy podczas jednego z niedzielnych wywiadów telewizyjnych zapytana o to jak by określiła Trumpa odparła: „W ogóle nie chcę go określać”… Coś mi to przypomina, coś z niedalekiej przeszłości i bynajmniej nie amerykańskiej…

Ale co tam, to teraz „ich cyrk i ich małpy”, a ten w zasadzie już w Filadelfii, gdzie… Gdzie jeszcze nic się w zasadzie nie zaczęło, a wydaje się, że wiele się skończyło. Oto, bowiem do dymisji podała się Debbie Wasserman Schultz, szefowa Narodowego Komitetu Demokratów, który był organizatorem prawyborów i jednostką odpowiedzialną za ich przebieg. Te, jak wiadomo wygrała Hillary Clinton i dlatego to ona do Filadelfii jedzie po partyjne namaszczenie na reprezentowanie Partii Demokratycznej w listopadowych wyborach.

Prawybory, wygrała, kandydatka… W świetle blisko 20 tys. mejli, które właśnie pojawiły się w internecie establishment partii, który powinien zachować neutralność podczas prawyborów, wbrew panującym regułom tej neutralności władze partii nie zachowały. Z tych tysięcy mejli wynika jednoznacznie, że robiono wszystko, aby z serii prawyborów zwycięsko wyszła Hillary Clinton i że trzeba zrobić wszystko, aby jej najpoważniejszy konkurent, Bernie Sanders miał ciągle „pod górkę”. Wyszło na to, że wręcz knuto intrygi, zmierzające do „obrzucenia” Sandersa błotem, które – jak wiadomo – wysycha, ale jednak przylega. Mało tego, zdymisjonowana Debbie Wasserman Schultz miała – co też wynika z owych mejli – wpływać na media, sugerując tematykę artykułów i domagając się m.in. zmiany nagłówków w serwisach internetowych. Skarżyła się też na prezenterów telewizyjnych, którzy nie bardzo chcieli „współpracować”. A samego Berniego Sandersa w swej mejlowej korespondencji bez ogródek określała jako „d…ka”, a szefa jego kampanii jako „kłamcę”. Stało się jasne, że Komitet stawał wręcz na głowie, aby z prawyborów jako zwyciężczyni wyszła Hillary Clinton.

W tym kontekście wręcz śmiesznie brzmią dzisiaj oskarżenia, które w zeszłym tygodniu padły pod adresem Melanii Trump, żony Donalda, w której przemówieniu na konwencji w Cleveland znalazły się passusy jakby żywcem wyjęte z wystąpienia Michelle Obamy na konwencji demokratów przed 8 laty. W jednym z poprzednich komentarzy napisałem wówczas, że zapewne winna jest tu metoda „wytnij/wklej”, bo przecież nikt przy zdrowych zmysłach świadomie nie będzie in extenso cytował całych fragmentów cudzego wystąpienia, nie chcąc przy tym zaszkodzić temu, dla kogo pracuje. Odpowiedzialność za tę sytuację wzięła na siebie Meredith McIver, która w sztabie Trumpa odpowiadała za treść wystąpienia m.in. Melanii Trump i która wyjaśniła sytuację pomyłką, bo coś, co było pokazane jako przykład uznała za bardzo dobrego i gotowe do wygłoszenia. Złożyła rezygnację, ale Trump jej nie przyjął, uznając cała sprawę za mało istotną, czym zyskał sobie wiele sympatii, szczególnie wśród pracujących kobiet, np. sekretarek…

Marek J. Zalewski - publicysta, komentator spraw szelkichI CO TERAZ? Będzie się działo… Nie ulega wątpliwości, że będzie się działo. Może się okazać, że w 240 rocznicę podpisania w Filadelfii Deklaracji niepodległości Stanów Zjednoczonych Ameryki Płn. nic ważniejszego w tym mieście od tamtego czasu się nie wydarzyło… No, może nieco przesadziłem, ale… Konwencja demokratów kończy się we czwartek, ale z racji czasowego przesunięcia w Polsce będzie już piątek. Tak więc praktycznie przez cały tydzień będziemy się wsłuchiwali w ryk… osła. Bo właśnie to miłe zwierzę jest maskotką Partii Demokratycznej. U republikanów te rolę odgrywa słoń. Też pięknie…

MAREK J. ZALEWSKI z Filadelfii

W wydaniu nr 176, lipiec 2016, ISSN 2300-6692 również

  1. USA: DWOJE KANDYDATÓW

    Walka o najważniejszą w świecie prezydenturę
  2. DEMOKRACI WYBRALI

    Hillary Clinton - First Mrs. President?
  3. DEMOKRACI W FILADELFII

    Apel o partyjną jedność
  4. LEKTURY DECYDENTA

    Magia szkicu
  5. I CO TERAZ?

    Amerykańskie wybory - kolej na demokratów...
  6. I CO TERAZ?

    Trump - ma co chciał
  7. KACZYŃSKI O POLSCE

    Droga do jedynowładztwa
  8. I CO TERAZ?

    Erdogan rozdaje karty
  9. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Sułtan to miał klawe życie...
  10. A PROPOS...

    ...rwetesu w GOP
  11. WIATR OD MORZA

    Czy kiedykolwie dojrzejemy
  12. A PROPOS

    Nicea, czwartek wieczór
  13. I CO TERAZ?

    Wiadomo...
  14. WIATR OD MORZA

    Pochwała Macierewicza
  15. LEKTURY DECYDENTA

    Czytać, jak to łatwo powiedzieć
  16. HAJOTY PRESS CLUB

    Wianków strojenie
  17. Z KRONIKI BYWALCA

    Co robi Rosja
  18. I CO TERAZ?

    Powrót do przeszłości
  19. PODRÓŻE DECYDENTA

    W Krainie Rumianku
  20. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Mordujące państwo
  21. A PROPOS...

    ...warszawskiego szczytu NATO i bezpieczeństwa "wschodniej flanki"
  22. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Chińczyki trzymają się mocno...
  23. I CO TERAZ?

    Bringo...
  24. RADA PRZEDSIĘBIORCZOŚCI

    Krytycznie o prawie według PiS
  25. LEKTURY DECYDENTA

    Wierny Adolfowi do dzisiaj
  26. W OPARACH WIZERUNKU

    Celebrytyzm i celebrytyzacja
  27. DECYDENT SNOBUJĄCY

    Polak-Anglik dwa mohery