3 maj 2019
Wenezuelska rozgrywka
W Wenezueli nadal wrze: nędza, głód, wysoka śmiertelność, masowa emigracja. Popierany przez Amerykanów szef opozycji i „tymczasowy prezydent”, Juan Guaido”, już witał się z gąską”, szykując się do objęcia schedy po prezydencie Nicolasie Maduro, który miał uciec na Kubę. Jednakże ten, pod wpływem Rosji, nie uciekł z kraju i nie zrzekł się urzędu, tylko poprosił armię, by „rozbroiła zdrajców”. Z kolei, Guaido wezwał naród do „powstania przeciwko dyktatorowi” – pisze Jacek Potocki.
Jacek Potocki - dyplomata, korespondent zagraniczny, publicysta, komentator
Wściekły z tego powodu sekretarz stanu USA, Mike Pompeo ujawnił opinii publicznej, że „inne były ustalenia z otoczeniem Maduro” i nie wykluczył, że może dojść do amerykańskiej interwencji wojskowej w Wenezueli. Jeśli do tego dojdzie, to czy bohaterska nasza armia wesprze tym razem Waszyngton w walce o demokrację z dyktaturą, jak to było w 2003 roku w Iraku, kiedy to nasi przywódcy wysłali tam nasze oddziały, po oszukańczej obietnicy „Dabliju”, że najważniejszy przywódca Kraju nad Wisłą zostanie sekretarzem generalnym ONZ, co przecież nie leżało tylko w gestii USA, lub sekretarzem generalnym NATO, co z kolei zależało również od państw, przeciwnych agresji w Iraku.
Rosja, po sukcesach w Syrii, „nie odpuści sobie” Wenezueli; podobno Rosjanie już dogadali się w sprawie swojej bazy wojskowej na wyspie la Orchilla, w odległości 2,2 tys. km od Key West na Florydzie, gdzie znajdują się ważne instalacje wojskowe USA.
Jasno tę sytuację określił, uznawany za „jastrzębia”, John Bolton, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego i autor amerykańskiej agresji na Irak: „To jest nasza półkula”, powracając do złowieszczej dla naszego kraju idei „strefy wpływów”.
Warto wyjaśnić, że USA walczą z Maduro nie tylko dlatego, że jest to skrajnie lewicowy i populistyczny komuch, ale przede wszystkim dlatego, że za jego rządów bogata w ropę naftową Wenezuela odeszła od petrodolara i podziękowała zagranicznym firmom naftowym, w tym amerykańskim, za współpracę. Stąd obecna administracja w Waszyngtonie domaga się otwarcia sfery produkcji i dystrybucji wenezuelskiej ropy dla amerykańskich koncernów.
Rzeczywiste podłoże interwencji amerykańskiej w Iraku i zachodniej w Libii, też łączyło się z produkcją ropy naftowej i z walutą jej rozliczania.
Pytanie się rodzi, czy już pora na „narodowe powstanie” w Wenezueli przeciwko Maduro, na wzór puczu gen. Pinocheta w Chile, przeciwko lewicowemu prezydentowi Salvatore Allende z 1973 roku? I jeszcze jedno, niejako dodatkowe: a co zrobią wówczas nasze władze? Włączą się, jak w Iraku?
Jacek Potocki
LEKTURY DECYDENTA
Wenezuela
Ostatnio wiele mówi się o sytuacji, pogrążonej w chaosie dwuwładzy, a niegdyś bogatej Wenezueli. Ta książka obejmuje ostatnie dni życia, zmagającego się z chorobą nowotworową dyktatora Hugona Chaveza, na przełomie 2012/2013 roku. więcej...