4 marzec 2019
Po szczycie Trump - Kim
Nie pamiętam, by ktoś uważał, że szczyt Trump-Kim w Hanoi doprowadzi do denuklearyzacji KRLD. Dla północnokoreańskiego reżimu atom i rakiety to czynniki, które gwarantują Korei Północnej nietykalność, a dynastii Kimów przetrwanie. Inaczej by ich już dawno nie było. KRLD ma 38 pocisków Hwasong-12 o zasięgu 4,5 tys. km, czyli nie jest w stanie dosięgnąć rdzennego terytorium USA, natomiast mogłaby uderzyć w Guam czy w sojuszników USA, Japonię i Koreę Południową. Młody Kim gra więc na czas, trzymając Amerykę w nadziei, że może się Waszyngtonowi uda coś ugrać – pisze Jacek Potocki.
Jacek Potocki - dyplomata, korespondent zagraniczny, publicysta, komentator
Ten szczyt pokazał również, że osobista dyplomacja, którą uprawia b. handlarz nieruchomości, dzisiaj nie zdaje egzaminu. Takie rozmowy powinny być odpowiednio przygotowane, dokładnie powinien zostać zbadany ich klimat, napisane odpowiednie dokumenty końcowe, pod którymi najwyżsi przywódcy mają jedynie złożyć podpisy w świetle kamer i uścisnąć sobie dłonie.
Negocjacje natomiast prowadzić powinni eksperci, znawcy tematu, a nie amatorzy. Nawet, gdyby intencje tych ostatnich były słuszne i zbieżne z drugą stroną. A w przypadku KRLD i USA te intencje były rozbieżne: KRLD miała zrezygnować z istotnego czynnika dla swego przeżycia, a amerykański prezydent miał wrócić do USA z triumfalnym przekonaniem, że pokonał wrednego Kima swymi argumentami i wrodzonym talentem. Pokonanie KRLD w Hanoi miało Trumpowi zapewnić reelekcję w 2020 roku i stłumić coraz bardziej niewygodne dla niego przesłuchania w Kongresie w sprawie ingerencji Moskwy w wybory prezydenckie w 2016 roku.
Kim natomiast, poza wyżej przedstawionymi argumentami, miał jeszcze jeden, którego nie ujawniał, ale z pewnością, o którym myślał dniami i nocami: co na takie porozumienie powiedziałoby społeczeństwo KRLD? Może by się zbuntowało i przegoniło dynastię, po latach przekonywania przez tamtejszą propagandę, że najgorszymi wrogami Korei są Amerykanie?
Niektórzy eksperci wyśmiewają się z propozycji otwarcia w Pjongjangu sekcji interesów USA. Nie jest ta idea jednak zupełnie bez sensu. Amerykanie nie mają obecnie żadnego legalnego oparcia w KRLD, a informacje o tym zamkniętym kraju czerpią głównie z zasobu służb wywiadowczych Korei Południowej, która jest w stanie wojny z KRLD. Zapowiedź rozmów na temat otwarcia sekcji interesów USA to dobra wiadomość, zwłaszcza że KRLD ma swoje stałe przedstawicielstwo dyplomatyczne przy ONZ w Nowym Jorku, dzięki któremu ma okazję zdobyć jakieś bezpośrednie informacje o USA.
Dla nas też płynie z zerwania szczytu jakaś nauka: czasami warto powiedzieć „nie”. Ale czy nasi sternicy zrozumieją to przesłanie, mimo negatywnego wydźwięku w świecie antyirańskiej, a proizraelskiej konferencji bliskowschodniej, którą na polecenie Waszyngtonu zrobiła ostatnio Warszawa?
Na razie Kim zobowiązał się nie przeprowadzać nowych prób rakietowych i atomowych, a USA zobowiązały się do nierozszerzania sankcji wobec KRLD.
Jacek Potocki
DECYDENT GLOBTROTER
Jedziemy na Florydę!
Coraz większa liczba Polaków chce spędzać urlopy na Florydzie. Pomoże im w tym przewodnik, wydany przez renomowane, polskie wydawnictwo we współpracy ze słynnym Michelinem. więcej...