DECYDENT SNOBUJĄCY
Układ Warszawski Dyktatorów
Polska jest pierwszy krajem Unii Europejskiej, który odwiedził dzisiaj dyktator Turcji Erdogan. więcej...
Ostatni okres obfituje w referenda na temat niepodległości różnych terytoriów. Każde referendum tego rodzaju ma dwa aspekty: jest dowodem funkcjonowania demokracji bezpośredniej, która pozwala obywatelom wyrazić bez skrępowania swoją wolę, ale również stanowi zagrożenie dla jedności i integracji terytorialnej jakiegoś państwa. Ale i tak referendum w zasadzie nie pociąga za sobą ofiar w ludziach, jakie na przykład były udziałem wojny Zachodu o Kosowo, prowadzonej przeciwko Serbii nie tyle w trosce o niezależność zamieszkujących Kosowo Albańczyków, ale raczej o osłabienie Serbii, sojuszniczki Rosji – pisze Jacek Potocki.
Przy okazji trzeba przypomnieć, że powstała w wyniku struktura jest quasi-państwem, na utrzymaniu finansowym i przy całkowitym wsparciu organizacyjnym i logistycznym Zachodu.
Ostatnie trzy referenda to głosowania o dalekosiężnych skutkach. Chodzi o referendum Brytyjczyków w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej, czyli na temat tzw. brexitu, o referendum na temat niepodległości Kurdów w Iraku oraz świeżutkie referendum w sprawie niepodległości Katalonii.
Brexit dotknie nas wszystkich, referendum kurdyjskie podpowie Kurdom w Turcji i Iranie, że też powinni się wybić na niepodległość, czyli zachwieje i tak kruchą stabilnością regionu, a referendum w Katalonii zagraża jedności członka NATO i Unii Europejskiej. Dlatego politycy, media i opinia publiczna Zachodu nie komentowały zbyt głośno i zbyt jednoznacznie tych referendów, które – co tu ukrywać – są dla członków NATO i UE przykre i niewygodne.
Kiedy natomiast w 2003 r. przeprowadzono tzw. referendum konstytucyjne w Czeczenii, w którym 96% głosujących zaakceptowało proponowany przez Rosję sposób rozwiązania problemu czeczeńskiego, to obserwatorzy zachodni doszukiwali się w przebiegu referendum różnych nieprawidłowości. Nie mówiąc o potępianym przez Zachód referendum w sprawie niepodległości Krymu.
Zatem wniosek jest prosty: referenda, które popierają nasz punkt widzenia, popieramy, inne krytykujemy, bądź na ich temat milczymy.
A przecież są podobne sprawy, zapowiadane na agendzie stosunków międzynarodowych: tzw. II referendum na temat niepodległości Szkocji, pełzające niezadowolenie północnych Włoch z powodu przynależności do jednolitego państwa, niewykluczające przeprowadzenie referendum, czy wyraźnie dążenie 20 stanów USA, zwłaszcza Kalifornii i Teksasu, do przeprowadzenia referendum w sprawie ich wyjścia z federacji. Czyli jeszcze nie koniec tej przepychanki, a raczej wszystko dopiero przed nami.
Jacek Potocki
DECYDENT POLIGLOTA
Jedziemy na konferencję
Jest to bardziej słownik, niż przewodnik „dla zawodowców”, który zawiera ok. 12 tys. haseł, ok. 200 tys. wyrazów i zwrotów, czyli publikacja niezwykle przydatna. więcej...