Established 1999

FILOZOFIA I DYPLOMACJA

1 lipiec 2013

Trudne sąsiedztwo - 16.07

Polska i Litwa przez stulecia były częściami składowymi Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Dzisiaj stosunki między obu państwami są wzorcowo złe – pisze Jacek Potocki.

A przecież nie zawsze tak było: Wprawdzie Polska w 1920 r. zaanektowała Wilno rękoma gen. Żeligowskiego, a oba państwa nie miały przez wiele lat z tego powodu stosunków dyplomatycznych, jednakże Litwini zachowali się wspaniale we wrześniu 1939 r. lepiej, niż Polska wobec Czechosłowacji po Monachium. Nie ulegli namowom Hitlera, by odebrać Wilno napadniętej przez Niemcy Polsce. Mało kto też wie, że Litwa przyjęła wówczas na swe terytorium 30 tysięcy polskich uchodźców.


A skąd obecne problemy? Jest to efekt niezwracania ziem skonfiskowanych Polakom w Wilnie i na Wileńszczyźnie, stwarzania barier dla polskiej oświaty na Litwie oraz nierozwiązania sprawy pisowni polskich nazwisk i miejscowości w rejonach zamieszkałych w większości przez Polaków.


Temperatura stosunków między władzami litewskimi a polską mniejszością na Litwie rośnie: niedawno polska gazeta „Kurier Wileński” podała, że litewscy nauczyciele uczą zszokowane polskie dzieciaki, że „Lach” pochodzi od „łachudry”, Polacy to świnie, a rodzice oddają dzieci do polskich szkół tylko po pijanemu.


Jeśli to prawda, to takie akty kwalifikują się do skierowania noty protestacyjnej przez Ambasadę RP do litewskiego MSZ z żądaniem zaprzestania podobnych praktyk i ukarania winnych. Polska powinna też podjąć odpowiednie działania w Radzie Europy. Nie można takich spraw zamiatać pod dywan.


Niestety, omawiane problemy ujrzały światło dzienne wraz z budzeniem się dążeń niepodległościowych Litwinów pod wodzą Sajudisu. Jego przywódca, Vytautas Landsbergis już wówczas dzielił mniejszość polską na Litwie na „litewskich Polaków”: czyli tych porządnych, którzy siedzą cicho i „sowieckich Polaków”, czyli wichrzycieli. „Sajudis” powtarzał, denerwując Polaków, że na Litwie nie ma mniejszości polskiej, są jedynie spolonizowani Litwini. Wprawdzie Landsbergis w rozmowie z niżej podpisanym przyznał, że na Litwie żyją Polacy, ale wcześniej głoszone tezy dość mocno się utrwaliły w świadomości Litwinów.


Kiedy litewscy Polacy na fali „pierestrojki” żądali autonomii, Litwini uważali, że chcą oni zdezintegrować państwo. Wprawdzie litewscy Polacy poparli zryw Litwinów w styczniu 1991 r. pod wieżą telewizyjna i pod gmachem parlamentu, ale po podjęciu przez „Sajudis” kroków przeciwko polskiemu szkolnictwu, przywódcy polskiego powiatu solecznikowskiego poparli pucz Janajewa, co oznaczało de facto sprzeciw wobec niepodległości Litwy. Ówczesny rząd „Solidarności” był tak zachłyśnięty szczęściem, że zakończyła się władza radziecka na Litwie, iż nie reagował na stosowane przez „Sajudis” praktyki dyskryminowania polskiej mniejszości. Potem było już za późno, bo Warszawa straciła całkiem głowę, a polscy politycy reagowali na problemy we wzajemnych stosunkach zwykłym brakiem kindersztuby: w czasie mszy w Watykanie, z udziałem ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy i Vytautasa Landsbergisa, wówczas już przewodniczącego litewskiego parlamentu, na słowa Papieża „Okażcie sobie znak pokoju” Wałęsa ostentacyjnie odwrócił się od Landsbergisa.


Jak wzajemne niechęci pokonać? Litwa powinna wyzbyć się antypolskich fobii, ale jako państwo mniejsze, z niezbyt długimi tradycjami niepodległościowymi, czuje się zagrożona odgrywaniem przez Polskę roli starszego brata i mentora. Niestety, Polska, nieustannie uznająca się za Mesjasza Narodów, reaguje na wszelkie problemy we wzajemnych stosunkach agresywnie i emocjonalnie. Polscy politycy i polskie media piętnują Litwę za wszelkie racjonalne i mniej racjonalne posunięcia wobec polskiej mniejszości. A może by warto zacząć ze sobą rozmawiać, delikatnie i rozważnie, w ścianach gabinetów, bez jupiterów i wszechobecnych mediów, które, w poszukiwaniu sensacji, podkręcają sytuację? Popierać wymianę młodzieży, środowisk naukowych i artystów. Organizować misje dziennikarskie. Przełamywać nieufność. Stopniowo, ale konsekwentnie. Strona polska, niestety, okazuje gesty, ale bardzo nieprzychylne i irytujące Litwinów. Czy Pani Ambasador Litwy musiała czekać kilka miesięcy na złożenie listów uwierzytelniających Prezydentowi RP? Czy głowa polskiej dyplomacji musiał publicznie oświadczyć, że jego noga nie postanie na Litwie, dopóki nie poprawi się tam sytuacja polskiej mniejszości? Efekt? Dopiero niedawno, po sześcioletniej przerwie, zebrał się Komitet Konsultacyjny Prezydentów Polski i Litwy.


Na Litwie żyje ponad 200 tys. Polaków, co stanowi 6,5% ludności. Jest to największa mniejszość narodowa w tym kraju. W powiecie solecznikowskim okręgu wileńskiego Polacy stanowią ponad 80% mieszkańców. Ci ludzie się na Litwie urodzili i wychowali. Niestety, cechuje ich niski stopień wykształcenia, dlatego łatwo nimi manipulować. Polska powinna pomóc młodemu pokoleniu Polaków na Litwie w uzyskaniu wyższego poziomu wykształcenia, poprzez stypendia i wymianę.


Sztandarowy polski demokrata i jedynie słuszny autorytet nieustannie mówi o nacjonalizmach po obu stronach, zresztą to jego ulubiony termin w różnych sytuacjach.


Warto wiedzieć, że w sondażach sympatia do Litwinów znacznie góruje w Polsce nad niechęcią, Litwini też darzą Polaków większą sympatią niż niechęcią, choć różnica jest nieco mniejsza, niż w poprzednim przypadku. Czyli nie jest tak źle, choć nie beznadziejnie, jak często się głosi. Ale w kategoriach oficjalnych, za paradoks można uznać fakt, że Litwa ma lepsze stosunki z Rosja niż z Polską. Czy nic nie znaczy „Traktat między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Litewską o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy, sporządzony w Wilnie dnia 26 kwietnia 1994 r.”. Za co politycy w obu państwach biorą pieniądze?


Okazją do poprawy stosunków może być współpraca z Litwą podczas sprawowania przez nią Prezydencji Rady Unii Europejskiej w tym półroczu.


Jacek Potocki




Nasz wypróbowany sojusznik – 1.07


„Niech żyją nasi sojusznicy, Amerykanie i Anglicy. Niech żyje Armia nam Czerwona, przez sojuszników uzbrojona. Po zęby”… Ten tekst w moich studenckich czasach często produkowano w trakcie licznych, solidnie oblewanych imprez damsko-męskich, jako tzw. pieśń biesiadną. Wówczas naszym sojusznikiem był jednak zupełnie ktoś inny, ale Amerykanie nie próżnowali. Po październiku 1956 r. Polska mogła kupować amerykańskie zboże za złotówki poprzez Commodity Credit Corporation, czyli CCC, elity związane z ówczesnymi władzami były rozmiękczane poprzez różne programy, jak Experiment in International Living czy stypendia Fullbrighta lub Rockefellera: pryncypialni działacze organizacji młodzieżowych jeździli do USA, gdzie często na najlepszych uniwersytetach z Ivy League poznawali American way of living, pisali doktoraty lub „wybierali wolność”. Towarzysz Gierek był przyjmowany z najwyższymi honorami w Białym Domu, a Prezydent Jimmy Carter w Warszawie. A jak się związki polsko-amerykańskie rozwijały w latach 80-tych ubiegłego wieku, najlepiej odesłać do książki Petera Schweizera. „Victory czyli zwycięstwo: tajna historia świata lat osiemdziesiątych. CIA i Solidarność”.


Po zmianie ustroju w naszym bohaterskim kraju, udręczonym przez kilkadziesiąt lat braku suwerenności, odnotować należy pomocny udział Amerykanów w programie stabilizacji naszej waluty i zaangażowanie się Waszyngtonu w przyjęcie Polski do NATO.


A potem przyszedł czas już tylko na wystawienie rachunku.


O ile w szoku, po zamachach na World Trade Center w 2001 r. nasz udział po stronie amerykańskiej w wojnie w Afganistanie można by jakoś uzasadnić, to bezwarunkowe przyłączenie się naszego kraju do tzw. koalicji, dokonującej bez początkowego upoważnienia Rady Bezpieczeństwa ONZ inwazji na Irak już budziło wśród Polaków poważne zastrzeżenia.


„Warszawka” huczała, że najwyższe czynniki w Polsce podjęły taką decyzję po obietnicy złożonej przez „Dablju” wysoko postawionemu członkowi polskiego establishmentu, że zostanie sekretarzem generalnym ONZ. Uczestnicy transakcji jakby zapomnieli przy tym, że aby się tak stało, oprócz Zachodu, kandydatura Polaka musiałaby uzyskać poparcie także Chin i Rosji. A takiego poparcia ze zrozumiałych względów nie było. Do dzisiaj prowadzone jest dochodzenie, czy Polska udostępniła część Ośrodka Szkolenia Wywiadu w Kiejkutach na tzw. tajne więzienie CIA, gdzie torturowano islamistów. Jeśli udostępniła, to bez wątpienia z tych samych powodów, co w przypadku udziału w wojnie w Iraku.


Od wielu lat na linii Waszyngton-Warszawa trwa chocholi taniec wokół zniesienia wiz dla Polaków. Nasi politycy w upokarzający sposób wręcz błagają Amerykanów, by wreszcie znieśli te nieszczęsne wizy, podczas gdy Polakom obecnie ta sprawa stała się zupełnie obojętna. Po wejściu do Unii Europejskiej na saksy się jeździ do Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Irlandii, a nie do Ameryki. Słynne chicagowskie Jackowo powoli umiera, bez dostawy świeżej krwi, w postaci tanich i mało wymagających robotników z Polski.


W ramach naszego rachunku do zapłacenia, amerykańskie służby specjalne inwigilują mailową korespondencję Polaków-sojuszników dzięki programowi PRISM, oraz ich rozmowy, prowadzone przez telefony komórkowe i stacjonarne. Jak podaje tygodnik „Wprost”, mogą to ostatnie skutecznie robić od 1993 r., kiedy to na podstawie zgody ówczesnych władz polskich powstała supertajna baza amerykańskiego wywiadu niedaleko wsi Świadki Iławeckie na Warmii.


Instalacje tam umieszczone w kilkunastometrowym hangarze pozwalają Amerykanom na podsłuchiwanie każdej rozmowy telefonicznej, powadzonej  w naszym kraju. Przed chwilą pojawił się nowy hicior: National Security Agency najprawdopodobniej podsłuchiwała od lat również struktury Unii Europejskiej.


Niezależni eksperci alarmują: naszych polityków cechuje „amerykańskość” ocen wizji bezpieczeństwa, co jest pochodną błędnej tezy o samoistnej i autonomicznej wartości naszych stosunków z USA.


Politycy ci przeceniają zwłaszcza rolę Polski jako strategicznego sojusznika USA. Zwróćmy uwagę na fakt, że inni „strategiczni sojusznicy”, jak Arabia Saudyjska, Turcja Tajwan czy Izrael, otrzymują znacznie większą, niż Polska, pomoc wojskową od Stanów Zjednoczonych.


Jaki stąd płynie wniosek? Polska jest generalnie wykorzystywana w amerykańskiej „grze” wobec Unii Europejskiej i niektórych europejskich sojuszników, zarówno USA jak i polskich. Waszyngton woli wyciągać kasztany z ognia polskimi rękami. I jeszcze jeden wniosek: naszych polityków cechuje polonocentryzm, jako efekt pewnego idealizmu czy nawet międzynarodowej niedojrzałości i naiwności. Uważają oni, że Polska, jako historyczny Mesjasz Narodów, zajmuje szczególne miejsce w stosunkach międzynarodowych i dlatego należą się jej szczególne względy.


Nacechowani ewidentną amatorszczyzną i brakiem wizji kierownicy naszej nawy państwowej, prowadząc taką politykę powodują, że jesteśmy przez Amerykanów traktowani instrumentalnie, bez istotnego wpływu na politykę.


                                                                                                   Jacek Potocki

W wydaniu nr 140, lipiec 2013 również

  1. POD MŁOTKIEM W SOTHEBY`S

    Miliony utopione w winie - 26.07
  2. UNITED KINGDOM

    Zysk z królewskich narodzin - 23.07
  3. TAKA SZTUKA

    Najlepsze półrocze w historii Christie`s - 23.07
  4. UE Z USA

    Transatlantycka nadzieja - 19.07
  5. NA CZAS KANIKUŁY

    Leasing pracowniczy - 18.07
  6. SPRAWY MIĘDZYNARODOWE nr 1/2013

    Jaki jest ten świat? - 16.07
  7. CO DALEJ Z CHINAMI?

    Wielkie rebalansowanie - 16.07
  8. SPADA SPRZEDAŻ SAMOCHODÓW

    W Polsce jest nieco lepiej - 16.07
  9. NADCIĄGA CHMURA OBLICZENIOWA

    Toruń w czołówce postępu - 16.07
  10. RAPORT PMR

    Prywatna opieka medyczna - 16.07
  11. OUTSORCING

    Oszczędność, wygoda, konieczność - 9.07
  12. CLOUD COMPUTING

    Modna technologiczna nowinka - 9.07
  13. KRONIKA BYWALCA

    Lunch Pań Ambasadorów - 28.07
  14. POLITYKA KLIMATYCZNA

    Konieczna rewizja - 4.07
  15. PODRÓŻE SMAKUJĄ

    Praga piwem płynąca - 3.07
  16. LEKTURY DECYDENTA

    "MSZ: polski czy antypolski?" - 22.07
  17. W IMR ADVERTISING BY PR

    Ogrodowe przy Bieluchu rozmowy - 2.07
  18. RYNKI KAPITAŁOWE

    Dziwna korekta - 2.07
  19. DECYDENT SNOBUJĄCY

    Środa, 31.07 – Nie pozostało nic
  20. SZTUKA MANIPULACJI

    Wykręt trywialny - 1.07
  21. SIŁA POLITYKI

    Z Europą czy z Moskwą? - 26.07
  22. I CO TERAZ?

    Świat odjechany... - 24.07
  23. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Trudne sąsiedztwo - 16.07
  24. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Portret bajkopisarza - 12.07