Z KRONIKI BYWALCA
Ludobójstwo w Chodżałach
W Ambasadzie Republiki Azerbejdżanu w Warszawie odbyło się uroczyste spotkanie, poświęcone 25. rocznicy zbrodni na Azerach. więcej...
W tzw. minionym okresie w naszym umęczonym wówczas kraju funkcjonowało humorystyczne, ale za to bardzo praktyczne przeciwstawienie: „my stanowimy kolektyw, oni zaś są kliką”. Była to pewnego rodzaju twórcza trawestacja pewnej sytuacji w Stanach Zjednoczonych przed II wojną światową. Otóż, do prezydenta USA co jakiś czas przychodzili doradcy z donosami na pewnego gubernatora w pewnym stanie, wywodzącego się zresztą z szeregów prezydenckiej partii: „Panie Prezydencie, trzeba w jakiś sposób doprowadzić do jego odwołania, ponieważ bierze on łapówki i jest zwykłym s…m”. „Tak, wiem – odpowiedział prezydent – że jest on s…m, ale należy pamiętać, że jest to nasz s…n” – pisze Jacek Potocki.
W 1625 roku w swej fundamentalnej pracy „O prawie wojny i pokoju” Holender Hugo Grocjusz, zwany ojcem prawa międzynarodowego pisał o „ogólnych zasadach prawa, uznanych przez narody cywilizowane”. Potem to sformułowanie zostało przejęte przez Statut Stałego Trybunału Sprawiedliwości Międzynarodowej. „Narody cywilizowane” to USA i Europa Zachodnia, no, może i Ameryka Południowa, ale dopiero w XX wieku, która po odzyskaniu niepodległości wydała całe pokolenia wybitnych prawników międzynarodowych.
Jeżeli są „narody cywilizowane” to są i „narody niecywilizowane” i te ostatnie należy ucywilizować w drodze zaboru, kolonizacji, czyli jakkolwiek podporządkować „narodom cywilizowanym”. Ten podział, wprowadzony przez Grocjusza, bez takich intencji usprawiedliwiał imperialistyczną agresję i „edukację” Azji, Afryki, XVII-XVIII-wiecznej Ameryki Południowej.
Dzisiaj to może brzmieć jak dowcip, ale po zakończeniu zwycięskiej wojny z Rosją pewien wybitny Japończyk stwierdził, że niszcząc flotę rosyjską na Dalekim Wschodzie Japonia udowodniła, że jest „narodem cywilizowanym”. W czasie II wojny światowej, wojny na Pacyfiku bohaterskie Państwa Osi walczyły z podludźmi na całym świecie, po II wojnie glob nasz został podzielony na cywilizowany Zachód i niecywilizowany azjatycko-radziecki Wschód, do którego bardzo chętnie włączano Polskę. Wielokrotnie na forum ONZ tłumaczyłem wówczas zaprogramowanym „zachodniakom”, że Polska jest częścią Europy Środkowej, a nie Wschodniej, do której zresztą zalicza się ją chętnie do dnia dzisiejszego.
W NATO i w Unii Europejskiej jest podział na jedynie słusznych „starych” i nuworyszowskich, kłopotliwych „nowych” członków, po których ci starzy chętnie jeżdżą, jak po burej suce.
Ale najbardziej neoimperialistycznie, choć tryska perfidią, chyba brzmi określenie „społeczność międzynarodowa”. Z naukowego punktu widzenia termin ten ma obejmować wszystkie podmioty prawa międzynarodowego, w praktyce i propagandzie oznacza jedynie „nas”. Jeśli się do jakiegoś państwa lub polityka czuje ansę, ubiera się to w zdanie „należy podporządkować się standardom czy oczekiwaniom społeczności międzynarodowej”. W oparciu o te hasła dokonano inwazji na Irak, obalono Miloszevicia, Kadafiego, czy krytykowano w swoim czasie prezydenta Białorusi, a teraz Chiny. Społeczność międzynarodowa są to jedynie ci, którzy działają zgodnie z żądaniami Zachodu, czyli nas. Państwa, które mają inne normy i nie są wobec tych żądań spolegliwe, są poza społecznością międzynarodową czyli do nas nie należą. I co należy z nimi zrobić, nie wymaga wyjaśnienia. Taki sposób myślenia to nic innego, jak „krótka piłka”.
Jacek Potocki
LEKTURY DECYDENTA
Tajemnice kosmosu
Genialny fizyk w dwóch piętnastominutowych wykładach na falach BBC podsumowuje swoje badania na temat czarnych dziur w kosmosie. więcej...