Established 1999

DO DNI PAMIĘCI

9 listopad 2022

Żabnica - ani żaba, ani ryba

Opowieścią o wędrujących duszach i wszędobylskich duchach, Elżbieta Potocka wzruszyła mój umysł do wspomnień.

Co pamiętam z Węgierskiej Górki mając pięć lat? Zimę. Góry śniegu. Lód. Ciepłe buty, a palce u stóp bardzo marznące. Mróz szczypiący w policzki. Zaspy śnieżne wyższe niż ja. Tunel w śniegu wydrążony przez spychacz na ulicy Zielonej. Lato. Jaz na Sole, sto metrów dalej z nurtem głębię i wir „pod kamieniem” – grób kilku pływaków. Gminny stadion z bieżnią, boiskiem i rachitycznymi ławkami dla widzów. Występował nam nim zespół Myslovitz, ale to już kilkadziesiąt lat później. Rydze. Smażone na maśle. Pełen wystających korzeni wiekowych drzew dukt cesarski z Krakowa do Wiednia – przez Górkę. Drewniany kościół w Cięcinie. Bunkry w Żabnicy. Obie wsie sąsiadujące z Górką (miejscowi nigdy nie mówili Węgierską Górką ino – Górka, do Górki, w Górce, jakby wstydzili się „węgierskości”).

Mój Tata tuż przed II wojną, jako technik budowlany wykształcony w Warszawie, dostał nakaz pracy przy budowie bunkrów na granicy Górki i Żabnicy właśnie. Każdy z techników kierował budową jednego bunkra. Najbardziej okazały bunkier Waligóra stoi do dziś i upamiętnia budowniczych oraz żołnierzy broniących Polski przed sowiecką nawałą. Z powodu fortyfikowania niewłaściwej granicy Tata, już po wojnie w Warszawie, miał częste zaproszenia do Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego.

Oprócz pamięci, Tata z Górki do Warszawy przywiózł Mamę, która – co prawda – urodziła się w Wadowicach, ale w 1928 roku Dziadek w Górce wybudował dom, do którego przeniósł rodzinę. Tam przed wojną otworzył restaurację. Pracowała w niej rodzina Mamy, a stołował się budowniczy bunkra.

Wracam do Żabnicy. Poznałem tam panią Anielę. Jedna z jej córek założyła rodzinę w Węgierskiej Górce. Ale sentyment do Żabicy pozostał, tudzież wszelkie znajomości wśród tamtejszej społeczności.

Tak Zosia Zuziak dotarła do Marii Motyki i jej zapisków w starych zeszytach, zapisków będących „świadectwem czasu, który bezpowrotnie mija”.

To właściwie kronika ponad 50 lat „wydarzeń, doświadczeń i związanych z nimi emocji, ciężkiej pracy, ale jednocześnie witalności i radości z tego, co się posiadało i przeżywało”.

Maria Motyka beskidzko-góralską prozę przetyka takoż pisaną poezją. Toteż ja, cepr, choć niby góralski, miałem trudność ze zrozumieniem lub domyśleniem się znaczeń wielu wyrazów. Niekiedy mój umysł rozjaśniał kontekst. Kilka razy ratowały nie przypisy, ale dość skąpo serwowane. Widocznie Zosia, która zredagowała i zebrała zapiski, uznała, że goralsko godka, jak nie przymierzając kaszubska, przy drobnym wysiłku intelektu będzie zrozumiała. Jest to racja, gdyż melodyjność góralskiego języka rozjaśnia szare komórki mózgownicy, a więc prowadzi do rozumienia.

Maria Motyka wie, o czym i o kim pisze. Urodziła się w Żabnicy i mieszka tam przez całe życie. Naprawdę świetnie i z humorem pisze o miejscu i ludziach – ich obyczajach, miłości, konfliktach, radościach, przebieraniu fasoli, zbieraniu pieniędzy na zeszyty do szkoły, śmierci – codzienności i odświętności.

„Mieszkom jo se na wsi w powiecie żywieckim.
Jako tu żyjemy? Powiem wom jak kcecie.
Wieś zwie się Żabnica chociaz ziab tu ni ma,
może kiedy były – ale wiginyły”.

A teraz przykład prozy.

„Wojny nie pamintom, bo urodziłak się w lutym 1945 roku, prawie końcyła się wojna. Mama mi opowiadali, ze jak mnie rodzili to tartak w Gorce się polił, bo Niemcy uciekali i za sobom wszystko polili. Władkowo babka Ludwisia łodbierali wszystkie porody na wsi”.

A o śmierci Maria Motyka pisze tak:

„Teraz przysła na mnie kolej, zycie się powli koncy, ale mam taką nadzieje, ze nasz wszystkich Bóg poloncy. Bo znikom, powoli blednonc od cubka głowy, poconwsy razem z tysioncem rzecy, z którymi mnie pamyinć loncy. Pryndko ludzie lodchodzom, śpiesmy sie ich kochać. Gdy łodejdom, nie musimy nad ich grobem szlochać. Uśmiechać sie trzeba, bo ze łzami nie idzie sie przeciez do Nieba”.

Zrozumiałe?

Gdzie można kupić tę mądrą książeczkę liczącą zaledwie 78 stron? Pytajcie Piotra Tyrlika, wójta gminy Węgierska Górka. Bowiem wydawcą jest Ośrodek Promocji Gminy Węgierska Górka.

Maria Motyka, „Zapiski ze starych zeszytów”, Węgierska Górka, 2021.

DECYDENT SNOBUJĄCY

PS Notatki Do Dni Pamięci będą kontynuowane, ale trudno wskazać stały terminarz.

A tak przy okazji: jeśli macie fajne i potrzebne Czytelnikom DECYDENTA wspomnienia „do dni pamięci”, to piszcie. Ukażą się.

W wydaniu nr 252, listopad 2022, ISSN 2300-6692 również

  1. CIASNE GORSETY

    Pochwała herezji
  2. JESTEŚMY W EUROPIE

    Protestujemy
  3. KONFERENCJA KOMPAS

    Pamięć i samodoskonalenie
  4. ZAŚCIANEK BIZNESU

    Ubaw do rozpuku
  5. DAWANIE W SZYJĘ

    Get drunk, Craig. Danielu Craig
  6. DO DNI PAMIĘCI

    Żabnica - ani żaba, ani ryba
  7. JAPONIA

    Armia kraju bez armii
  8. HARUKI MURAKAMI

    Opowiadacz mrocznego świata
  9. WIECZÓR W "NIKISIAŁCE"

    Warszawiak i jego miasto
  10. SYMBOL WYZYSKU

    Więzienie na wyspie
  11. ZROZUMIEĆ DALEKI WSCHÓD

    Dlaczego Kimowie straszą Japończyków?
  12. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Tygrys i orzeł
  13. WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH-ZADUSZKI-HALLOWEEN

    Dusze i duchy
  14. TRAGEDIE, PROBLEMY, TROSKI

    Semantyczna dżungla
  15. CO SIĘ W GŁOWIE MIEŚCI

    Półinteligent - produkt epoki
  16. DRUZOWIE

    Solidarność w obliczu śmierci
  17. NAGRODY NOBLA 2022

    Fizyka i literatura