WIATR OD MORZA
Nadchodzi Nowy Świat
Zrządzeniem losu znalazłem się tym razem w Warszawie w czasie obchodów 11 listopada – pisze Sławomir J. Czerniak. więcej...
Święto Zmarłych doskonale odświeża i aktualizuje pamięć. Dlatego, że przypomina o tych, którzy odeszli, a których znaliśmy lub o nich tylko słyszeliśmy.
Przyznaję, iż w czerwcu umknęła mi informacja o śmierci Winnetou. Zapewne należę do grona owych nastolatków w latach 70. ub. wieku, którzy namiętnie oglądali w kinie, a później w telewizji i zaczytywali się amerykańskimi trudnymi relacjami Indian i białych, a zmyślonymi przez Niemca Karola Maya.
Dzisiaj młodzież nawet nie słyszała o książkach Maya, nie mówiąc o „dziełach” filmowych, których teraźniejsze oglądanie wymaga silnego samozaparcia i chęci poworotu wyobraźnią do młodzieńczej przeszłości.
Pierre Brice, filmowy Winnetou, zmarł w wieku 86 lat. Aktorem był raczej średnim. My możemy go pamiętać nie tylko za rolę Winnetou, ale też za Jana Skrzetuskiego, którego zagrał we włoskiej ekranizacji „Ogniem i mieczem”.
Skoro już jestem przy bohaterach Maya, to muszę wspomnieć Old Shatterhanda, którego grał Lex Barker (zmarł w 1973 roku w wieku 54 lat) oraz Old Surehanda, wykreowanego przez Stewarta Grangera (zmarł w 1993 roku w wieku 80 lat).
Mniemam, iż wszyscy, jako przyjaciele Apaczów, odeszli do Krainy Wiecznych Łowów.
LEKTURY DECYDENTA
Goniąc Niemcy
„Skaldowie” śpiewali kiedyś: „Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go”. Czy Polska może dogonić Niemcy? więcej...