Established 1999

Z INSPIRACJI MISTRZA JANA

18 luty 2015

Hołd katowicki - 18.02

Oglądam w Tv kulminację katowickiego spotkania Prezydenta RP z prezydentami miast – i własnym oczom nie wierzę. Czy na pewno jestem w XXI wieku w państwie mieniącym się demokracją, opartym na rozdzieleniu i niezależności różnych rodzajów władz? Czy może raczej jestem naocznym świadkiem ceremonii hołdu lennego w państwie feudalnym sprzed wieków? – pisze Mirosław Karwat.

Oto panie i panowie prezydenci miast ustawieni „sznureczkiem”, jak w kolejce do komunii świętej, wyczytywani głośno po nazwisku podchodzą kolejno do białej tablicy i uroczyście – w obecności i pod okiem zadowolonego Bronisława Pierwszego – podpisują się na niej pod oświadczeniem o poparciu kandydatury tegoż na następną kadencję.


Zmylić mogą kostiumy uczestników  tego rytuału (wszyscy w garniturach „pod śledziem”, włącznie z Najjaśniejszym – adresatem hołdu, lub w eleganckich sukniach) oraz skromne wyeksponowanie Osoby namaszczającej pozostałe swym dostojeństwem, gdyż Pan Prezydent stoi  z boku, jak podczas ceremonii wręczania orderów i kwituje odbiór „należności” dygnitarskim uściskiem. Fakt, uścisk dłoni w pozycji z tego samego piętra to gest zdemokratyzowany w porównaniu z dawniejszym pochyleniem się z tronu i poklepaniem berłem. Jednak nieodparte miałem wrażenie, że do tej ceremonii lepiej pasowałyby gronostaje, korona i berło, wysoki tron ustawiony na stosownym podwyższeniu, a wywoływani do hołdu nie powinni zachowywać się tak hardo (ciągle w pozycji pionowej), lecz powinni przyklękać pod tronem, jeśli nie padać plackiem. Jakoś – chcąc nie chcąc – natrętnie miałem przed oczami Hołd pruski Matejki.


Mojego niesmaku wyraźnie nie podzielali uczestnicy tego kabaretu, promieniejący zadowoleniem, wzruszeniem i optymizmem co do swej przyszłości. A mnie jednak nurtowało pytanie: Ludzie, wstydu nie macie? Godności? Ani świadomości, co wam wypada i czego wam nie wolno? 


Pan Prezydent wybrał się na Śląsk z „gospodarską wizytą”, czyli w ramach kampanii wyborczej. Już takie działania (wykorzystywanie urzędu, urzędowych obowiązków do wyborczej autopromocji) zawsze są na granicy dobrego smaku, ale jeszcze mieszczą się w normie – z punktu widzenia i reguł prawnych, i dobrych obyczajów. Zachowanie hołdowników (ale i Pana Prezydenta, wyraźnie ukontentowanego) – już nie. Prezydenci miast wyraźnie zapomnieli o dwóch niuansach. (1) Zajmowanie stanowiska uprawnia do tego, by firmować swoim nazwiskiem i podpisem tylko te działania, które należą do zakresu służbowych obowiązków; (2) Użyczanie swojej wizytówki i podpisu (Prezydent Krakowa, Prezydent Warszawy) do regulacji własnych (prywatnych!) transakcji politycznych jest niewiele bardziej przyzwoite niż użycie służbowej karty kredytowej do zapłaty za prywatny obiad lub zakupy. 


Oczywiście, każdy prezydent czy burmistrz ma prawo kandydować z takiej czy innej listy partyjnej, a także udzielać poparcia takim czy innym kandydatom na Prezydenta RP – ale kiedy sam jest już prezydentem miasta, ma prawo to uczynić we własnym imieniu w charakterze osobistego aktu identyfikacji, a nie w formie sugerującej, że czyni to w imieniu swojej społeczności. W przeciwnym wypadku jaskrawo przekracza swój mandat społeczny, nadużywa swego stanowiska i zaufania obywateli miasta, nawet swoich własnych wyborców, którzy głosowali na niego, lecz już niekoniecznie przenieśliby swoje poparcie na tego, kogo on popiera.


Taka to jest ta nasza demokracja. Układy, układy, układy: szukanie patrona, protektora, wzajemne przysługi i rewanże, i myślenie „państwo (miasto) to ja”. Ale, szanowni państwo prezydenci, trzeba by wam przypomnieć: wasze stanowiska zajmujecie z woli wyborców, a nie z łaski Prezydenta RP (ktokolwiek nim jest), a wasi wyborcy nie upoważnili was do tego, byście wysyłali w świat sygnały „Kraków (Rzeszów, Warszawa, Poznań) jest za Bronisławem Komorowskim”. Bronisław Komorowski, który też tego nie rozumie, sam podważa opinię o „dobrym i godnym” stylu swej prezydentury.


Obywatele, wyciągnijcie wnioski: „demokratyczni reprezentanci” mają mentalność oligarchów i wasali.


Nasze elity lubią pouczać innych – w Kazachstanie czy Białorusi – na czym polega demokracja. Może najpierw niech spojrzą w lustro. 


MIROSŁAW KARWAT


===========================================


* Artykuł ukazał się w Dzienniku Trybuna, poniedziałek 16 – wtorek 17 lutego 2015, s. 4. DECYDENT otrzymał tekst od Autora.

W wydaniu nr 159, luty 2015, ISSN 2300-6692 również

  1. WHISKY VERSUS WÓDKA

    Złoto Szkotów - 26.02
  2. KRYZYS W MLECZARSTWIE

    Czas i wolny rynek - 26.02
  3. BŁĄDZĄCE UMYSŁY

    Uważajcie i pamiętajcie - 18.02
  4. Z INSPIRACJI MISTRZA JANA

    Hołd katowicki - 18.02
  5. LEKTURY DECYDENTA

    Prawda o Zagładzie - 16.02
  6. Z KRONIKI BYWALCA

    Czarowne maski - 16.02
  7. POLEMIKA Z PROF. LENĄ KOLARSKĄ-BOBIŃSKĄ

    Uniwersytet psuje się od ministerstwa - 8.02
  8. ŚWIETNIE, ŻE Z NAMI JEST

    Danuta Szaflarska, po prostu - 7.02
  9. TP NR 9

    Szpitalne jedzenie - 25.02
  10. ROSJA W KRYZYSIE

    Remonetyzacja w złocie - 16.02
  11. ŚWIAT BEZ REGUŁ

    Każdy sobie rzepkę skrobie – 2.02
  12. A PROPOS...

    Redaktor na celowniku - 18.02
  13. W OPARACH WIZERUNKU

    Mimikra i kamuflaż - 3.02
  14. I CO TERAZ?

    Rzygać mi się chce... - 2.02
  15. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Cud w Mińsku - 19.02
  16. WIATR OD MORZA

    Reelekcja - 10.02
  17. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Gwiazda, nie celebrytka - 23.02
  18. DECYDENT SNOBUJĄCY

    Piątek, 27.02 – Nie na siłę