Established 1999

WIRTUALNE WYBORY

3 maj 2009

Science fiction?

Zasadniczą kwestią dla e-wyborów jest poziom społecznego zaufania do środków i narzędzi jakich e-wybory wymagają. Zaufanie do tradycyjnych środków – karty do głosowania, papierowe dokumenty – znacznie przewyższa zaufanie do środków i dokumentów elektronicznych, co oznacza, że każdy program e-wyborów musi być związany z edukacją społeczeństwa. Od takiej edukacji nie można jednak uciekać, jeżeli jako społeczeństwo poważnie traktujemy wyzwania nowej gospodarki.

Internet jako narzędzie komunikacji zaczyna odgrywać istotną rolę w życiu społecznym, a także w polityce. Dyskusje i pogaduszki (chaty) internetowe, poczta elektroniczna, stają się powszechnymi sposobami dotarcia polityków do wyborców. W niektórych państwach europejskich i Stanach Zjednoczonych wybór przedstawicieli społeczeństwa do władz różnego szczebla przy udziale Internetu zdobywa coraz większą popularność.



Pierwsze prawomocne wybory, podczas których korzystano z głosowania przez Internet miały miejsce w USA. Za pomocą specjalnej strony internetowej, Demokratyczne Zgromadzenie w Arizonie w marcu 2000 r. pozwoliło 823 tys. obywateli na wybór kandydata z Partii Demokratycznej. Aby wszystko odbyło się zgodnie z prawem, każdy głos był zaszyfrowany i zaopatrzony w cyfrowy podpis. Liczenie głosów było również tajne, co wyeliminowało potrzebę posługiwania się kluczami szyfrowymi dla indywidualnych głosów wyborczych.


W Polsce e-wybory mogą obejmować wybory samorządowe, parlamentarne i prezydenckie, a więc obszar działania Krajowego Biura Wyborczego.



WIRTUALNY RACHMISTRZ


– czyli elektroniczne ustalanie wyników – ten wariant e-wyborów realizowany jest już dzisiaj. Ważnym narzędziem wspierającym proces wyborczy – od momentu rejestracji kandydatów i weryfikacji poparcia dla komitetów wyborczych – jest system informatyczny, którego rozwojem zarządza Zespół Informatyki Wyborczej przy Krajowym Biurze Wyborczym. “Legalną” infrastrukturę do obsługi aktu głosowania tworzy sieć tysięcy komisji obwodowych – dopiero wynik ich pracy, w postaci protokołów zawierających wyniki głosowania na danym terytorium, zasila system informatyczny. To komisja zapewnia, że indywidualne decyzje wyborców znajdują swoje odzwierciedlenie w wyniku wyborów.


Prawdziwe” e-wybory wymagają e-ordynacji. W myśl uchwalanych dotychczas ordynacji system informatyczny stanowi jedynie narzędzie wspierające pracę Państwowej Komisji Wyborczej i informacja zawarta w tym systemie, czy tworzona przez ten system, nie ma żadnej wagi prawnej. Formalnie liczą się jedynie karty do głosowania i protokoły. W sensie czysto formalnym mamy więc do czynienia z pewnym paradoksem – system informacyjny wyborów jest i działa, pomimo braku e-ordynacji.



WIRTUALNA URNA WYBORCZA


– czyli zastąpienie kart i urn do głosowania urządzeniami elektronicznymi. Technicznie zadanie nie jest specjalnie skomplikowane, co więcej różne “głosomaty” bywają wykorzystywane w wyborach na świecie od wielu lat. Jedyna bariera – poza finansową – to kwestia obsługi takich urządzeń. Dziś obywatel, który chce głosować, zachowując tajność swego głosu powinien spełniać tylko jeden warunek – nie może być analfabetą. W przypadku wirtualnej urny, musi dodatkowo umieć obsłużyć urządzenie głosujące, w zakresie stwierdzenia tożsamości i oddania głosu. Wirtualna urna daje szansę automatyzacji ustalania wyników wyborów w sposób eliminujący pracochłonne, ręczne liczenie głosów w obwodzie i przekłamania jakie mogą powstać w takim ręcznym procesie. Teoretycznie taki model wyborów mógłby funkcjonować w ciągu dwóch lat.


W praktyce zaprojektowanie rozwiązania równie prostego w obsłudze jak rozwiązanie papierowe i stwarzającego równie mało okazji do nadużyć nie musi wcale być proste (zresztą jak pokazały ostatnie wybory prezydenckie w USA, zaprojektowanie kart do głosowania nie powodujących pomyłek też nie zawsze się udaje). Wdrożenie wirtualnej urny musiałoby najprawdopodobniej odbywać się równolegle z działaniem “tradycyjnego” systemu, co pogorszyć musi bilans opłacalności.



WIRTUALNA KOMISJA WYBORCZA


Można wyobrazić sobie wybory nie wymagające infrastruktury w postaci komisji wyborczych. Akt głosowania odbywałby się przy okazji oglądania dziennika – za pomocą telewizji interaktywnej, przy okazji wizyty w kawiarence internetowej, w pracy czy w szkole. Technicznie rzecz biorąc, tak rozumiana automatyzacja aktu głosowania nie jest bardziej skomplikowana od obsługi zakupów w Internecie. Wydaje się, że takie podejście mogłoby radykalnie zwiększyć frekwencję wyborczą.


Zasadniczym problemem staje się w tym przypadku zapewnienie wszystkich prawnych i konstytucyjnych gwarancji dla obywateli głosujących w ten sposób.


Po pierwsze, mamy kwestię potwierdzania tożsamości głosującego, która teoretycznie mogłaby zostać rozwiązana, jeżeli wszyscy głosujący mieliby możliwość korzystania z podpisu elektronicznego. Po drugie, wprowadzenie elektronicznych kanałów głosowania nie może ograniczać czynnego prawa wyborczego obywateli nie mających dostępu do e-świata.


Na tym jednak nie koniec – jak zapewnić tajność głosowania, jeżeli głos oddawany byłby w przypadkowym miejscu i czasie. Jak głosując za pośrednictwem telewizji interaktywnej w otoczeniu rodziny, znajomych, a nawet osób przypadkowych, zachować zasadę tajności? Co w przypadku korzystania z komputera objętego systemem monitoringu użytkowników (w biurze, na uczelni, w kawiarence internetowej)? Jak zapewnić w tej sytuacji ciszę wyborczą, uwalniającą osobiste decyzje wyborców od presji agitacji? Nieco mniej oczywistym – naszym zdaniem – jednak znacznie poważniejszym problemem, staje się w tym modelu trywializacja samego aktu wyborczego. Sprowadzenie aktu powierzenia losu lokalnej społeczności czy całego kraju w ręce konkretnych osób do poziomu reality show czy konkursu audio-tele może mieć w efekcie groźne i trudne do przewidzenia konsekwencje.



WIRTUALNY AGITATOR


Nie sposób wreszcie pominąć tego aspektu e-wyborów, jaki tworzą działania komunikacyjne osób ubiegających się o mandaty. Dla aspirujących do władzy kanały takie jak telewizja interaktywna, czy Internet tworzą doskonałą platformę komunikacji z ogromnymi grupami wyborców. Te kanały są już dzisiaj wykorzystywane przez polityków uczestniczących w “chatach”, czy programach telewizyjnych umożliwiających widzom ocenę prezentowanych przez polityków poglądów w czasie rzeczywistym.


Można oczekiwać, że politycy w coraz większym stopniu będą korzystali z tej formy konfrontacji swoich poglądów z publicznością oraz będą wykorzystywać pozyskiwane tak informacje do kształtowania swoich programów wyborczych. Korzyści społeczne takich działań wydają się dość oczywiste, istnieją też i zagrożenia. Ugrupowania polityczne mogą przestać być nośnikiem idei rodzących dyskusję i prowokujących myślenie, a w zamian za to zaczną uprawiać polityczny CRM (Customer Relationship Management), mówiąc wyborcom to, co chcą oni usłyszeć. Konflikty społeczne i polityczne oraz różnice poglądów nie będą wówczas rozstrzygane w ramach mechanizmów demokratycznych.


Przyglądając się przebiegowi kampanii i wynikom wyborów w krajach rozwiniętych można stwierdzić, że “polityczny CRM” staje się w jakiejś mierze rzeczywistością. Ugrupowania polityczne posiadają dziś szeroki dostęp do danych o preferencjach wyborców, dzięki sondażom, badaniom społecznym, a także dzięki analizie wyników wyborów, dostępnych – również w naszym kraju – w formie elektronicznych baz danych.


Z drugiej strony, wiele mówi się o zacieraniu się granic między programami wyborczymi. Pierwsze zwycięstwo wyborcze Clintona w dużej mierze wiązało się z podjęciem przez niego haseł wyborczych typowych dla Republikanów. Ostatnie wyniki wyborów w USA są jeszcze bardziej niezwykłe. W zasadzie gdyby każdy z głosujących obywateli, oddając głos wybrał swojego kandydata za pomocą rzutu monetą, wynik wyborów byłby zapewne zbliżony do tego, który mieliśmy okazję obserwować. W demokracji parlamentarnej ugrupowania polityczne powstają jako reprezentacje grup społecznych, łączy je określony światopogląd, wspólna agenda ekonomiczna i ambicja nadawania partykularnym wartościom wymiaru ogólnospołecznego. Polityczny CRM może w konsekwencji radykalnie zmienić tę rolę.



BUDŻET


Dzisiaj środki na informatyczną obsługę wyborów pojawiają się dopiero w momencie ogłoszenia ordynacji wyborczej wraz z ustalonym kalendarzem wyborczym i budżetem. Cała organizacja ostatnich wyborów parlamentarnych to budżet rzędu 80 mln złotych, z czego ok. 10 proc. stanowiły kwestie związane z technologią informatyczną.


Budowa wydzielonej infrastruktury dla e-wyborów realizowanych według scenariusza “Wirtualna Komisja Wyborcza” wydaje się czystym marnotrawstwem. Jedynie wykształcenie się takiej infrastruktury przy okazji rozwoju społeczeństwa informacyjnego w Polsce może stworzyć okazję do wykorzystania jej w ramach e-wyborów.


Ciekawszą opcją wydaje się “Wirtualna Urna”. Wprowadzenie tego modelu to dodatkowe nakłady, których rząd wielkości jest porównywalny z aktualnymi nakładami na infrastrukturę wyborczą. Warto jednak zdawać sobie sprawę z tego, że wirtualna urna eliminuje docelowo wiele kosztów “papierowej” obsługi wyborów (wydruk kart do głosowania, protokołów, zabezpieczanie tych fizycznych dokumentów itp. – to znacząca pozycja w budżecie wyborczym – do 25 proc. ogółu kosztów, a więc więcej niż infrastruktura informatyczna) i zmniejsza ryzyko fałszerstw na poziomie obwodów. Co ważniejsze, powstała tak infrastruktura może służyć z powodzeniem samorządom do obsługi referendów lokalnych których setki odbywają się w Polsce każdego roku. Dysponowanie taką infrastrukturą znacznie ułatwiłoby korzystanie z tej formy demokracji bezpośredniej, sprzyjając jej większemu upowszechnieniu.


Można wreszcie wyobrazić sobie budowę “wirtualnej urny” wykorzystującą istniejącą infrastrukturę – na przykład sieć szkolnych pracowni (komisje obwodowe zwykle mieszczą się właśnie w szkołach) stworzonych dzięki programowi Interklasa, co radykalnie obniżyłoby koszty tego projektu.



BUDOWA ZAUFANIA


Zasadniczą kwestią dla e-wyborów jest poziom społecznego zaufania do środków i narzędzi jakich e-wybory wymagają. Zaufanie do tradycyjnych środków – karty do głosowania, papierowe dokumenty – znacznie przewyższa zaufanie do środków i dokumentów elektronicznych, co oznacza, że każdy program e-wyborów musi być związany z edukacją społeczeństwa. Od takiej edukacji nie można jednak uciekać, jeżeli jako społeczeństwo poważnie traktujemy wyzwania nowej gospodarki.



BORYS STOKALSKI, Infovide


ANDRZEJ FLORCZYK, Krajowe Biuro Wyborcze



INFOVIDE jest polską firmą konsultingową, działającą na rynku od 1991 r. Firma koncentruje się na strategicznych zastosowaniach nowoczesnych technologii informatycznych w biznesie prowadząc prace konsultingowe, analityczne, programistyczne i wdrożeniowe. Pełni dla swoich klientów rolę architekta systemów informacyjnych, świadcząc usługi związane z projektowaniem i realizacją inwestycji informatycznych. Ważnym obszarem doradztwa Infovide jest wdrażanie nowoczesnych rozwiązań organizacyjnych i metod pracy w zespołach informatycznych.


KRAJOWE BIURO WYBORCZE od 1991 r. stanowi zaplecze organizacyjno-administracyjne Państwowej Komisji Wyborczej i Wojewódzkich Komisarzy Wyborczych oraz powoływanych doraźnie okręgowych komisji wyborczych, zależnie od rodzaju wyborów czy referendów. Zatrudnia ok. 200 osób w centrali i 49 delegaturach.



 


 

W wydaniu 29, styczeń 2002 również

  1. ŚRODOWISKO

    Jest gorzej, będzie lepiej
  2. OKIEM SOCJOLOGA

    Walory sytuacji kryzysowych
  3. ALTERNATYWY

    Spektakl...
  4. POLACY W NIEMCZECH

    Brak równowagi
  5. UNIA EUROPEJSKA

    Droga do polskiego lobbingu
  6. ISLAM

    Religia i polityka
  7. GLOBALIZACJA A EDUKACJA

    Dlaczego będzie inaczej?
  8. PRZYKŁAD NIEMIECKI

    Demokracji trzeba bronić każdego dnia
  9. PUNKTY WIDZENIA

    Tańsze farmaceutyki
  10. PUNKTY WIDZENIA

    Przewietrzyć stereotypy
  11. WIRTUALNE WYBORY

    Science fiction?
  12. PUBLIC RELATIONS

    W oparach niemożności
  13. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Od bawarki do krawata
  14. DECYZJE I ETYKA

    Czy myć ręce, czy nogi?
  15. SZTUKA MANIPULACJI

    Sugestia natrętna
  16. SPRAWA LEPPERA

    Test polskiej demokracji
  17. UNIA EUROPEJSKA

    Lobbyści w parlamencie
  18. BUSINESS CENTRE CLUB

    Popieramy, ale...
  19. RYNEK LEKÓW

    Jest o co walczyć