Zwłaszcza, że nasz polski Kolumb, premier Morawiecki odkrył ostatnio jak niedaleko leży Szwecja, która – jak się okazuje – nie jest w strefie euro. Dlatego, za Prezesem, wymachując rączkami na jakieś konferencji objazdowej powiedział, że to jest przykład, jak Polska powinna dążyć do dobrobytu. Jewro u nas nie budiet! Trochę to zabrzmiało jak paranoja, bo Prezes za chwilę powiedział „będziemy walczyć w Brukseli o takie zarobki w euro jak na Zachodzie”.

Jak tam dzisiaj jest, w tej Szwecji? Pojechałem przez morze…

Wydawało mi się niedawno, że kraj ten dostanie zadyszki ekonomicznej. Z moich subiektywnych ostatnich obserwacji wynika, że jakoś „towarzysze szwedzcy” dają sobie radę.

Budownictwo mieszkaniowe nadal szalone, jak na parę milionów Szwedów. Place budów przypominają nasze po II wojnie światowej. Na budowach słychać swojsko brzmiące ku…wa.

Szwedzi narzekają, że ostatnio deweloperzy podnieśli koszty budowy. Na dzisiaj, np. nowy domek w szeregowcu, ca 150 m2, dwa piętra, z ogródkiem to ca 6,5 mln koron, czyli ca 2,7 mln złotych. Drogo?

Ochrona środowiska – jak donoszą ich media, podobnie jak i my zaczynają inwestować np. w samochody o napędzie hybrydowym. Efekt jest taki, że Polacy zaczynają kraść w Szwecji samochody o tym napędzie. Ostatnio zatrzymano kilkanaście takich samochodów na promach i kilkanaście udało się namierzyć w Polsce. Niezła promocja naszej przedsiębiorczości.

Na większa skalę zaczyna się mówić o likwidacji połączeń lotniczych na bliskie odległości, gdyż te powodują największe zanieczyszczenie atmosfery – na rzecz szybkich pociągów. Poseł Suski chce to zrobić u nas – loty z Krakowa na południe Europy.

Recykling opakowań, wydawałoby się, opanowany został do doskonałości. Okazuje się, że można wprowadzić „payant” – kaucję, na wszystkie butelki plastikowe (również cienkie, których wyspy pływają po oceanach) i puszki piwne w cenie 0,5 – 1,0 korony za sztukę, tj. ca 0,25 – 0,50 zł za sztukę. Według mnie rewelacja!

Nikt nie strajkuje, nawet nauczyciele i opiekunowie dzieci i młodzieży. Tu na początku roku związki zawodowe siadają do stołu z rządem i ustalają warunki płacowe, także dla każdej grupy zawodowej, jeżeli jest w strefie budżetowej. Podstawą jest nadal poziom wynagrodzenia dla boya hotelowego. U nas porównanie tego rozwiązania do statusu burdelu jest co najmniej delikatne… Władza u nas nie ma pojęcia o zarządzaniu czymkolwiek, a państwem i jego budżetem ze szczególnym uwzględnieniem. Dba tylko o swoje dochody i apanaże, które są „kosmosem” w porównaniu dla statystycznego Polaka. Młodzież do szkół powszechnych nie chodzi z tornistrami, tylko z laptopami, na których odrabia rozumne zadania domowe.

Członkowie najwyższych władz krajowych, a zwłaszcza partii politycznych, nie posiadają limuzyn, ochroniarzy, a do pracy z reguły dojeżdżają rowerami, jak większość Szwedów.

Psy i koty, które są tam faktycznymi przyjaciółmi człowieka, „rżną” nadal tylko w wyznaczonych miejscach. Ostatnio w Malmoe–Lichamn wybudowano kilkuhektarowy (!) wybieg dla czworonogów, ogrodzony siatką, z dostępem do plaży, tylko dla nich…

Przyznaję, że mimo usilnych starań, nie udało mi się złapać kogoś, kto po zwierzaku by nie uprzątnął. U nas powinny stać tabliczki: Uwaga na miny.

W telewizji rządowej rozmówcy zastanawiają się przed każdą wypowiedzią, aby uszanować interlukutora i nie wypaść jako osoby chore psychicznie. U nas, to jak na oddziale psychiatrycznym, a przemówienia najwyższych czynników to bełkot paranoidalny, mamiący ostatnio Polaków po to, aby wygrać następną kadencję.

U nas komunikaty w telewizjach, zwłaszcza w rządowych, przypominają komunikaty z napaści Niemiec na Polskę w 1939 r. Strach oglądać…

Podobnie jak Szwedzi, w niedziele gremialnie udajemy się z rodzinami do miejsc odnowy, my duchowej do kościoła, a oni fizycznej, do licznych hal sportowych (tenis, piłka nożna, ręczna czy baseny pływackie). Efekt – żyją kilkanaście lat dłużej niż my…

Nadal istnieje rozdział Kościołów od państwa, nie ma lekcji religii w szkołach, a ta jest prywatną sprawą obywatela. Związki partnerskie mają się dobrze, a urlopy tacierzyńskie coraz modniejsze.

Młodych imigrantów nadal szkolą, a starszych którzy nie chcą się integrować próbują różnymi kanałami „wyemigrować” z kraju.

Nadal bez problemu sprzedają swoje wspaniałe myśliwce odrzutowe Gripen Jaz 39, mimo że są dwa razy droższe od wynalazków produkowanych przez Trumpa.

Etylina 95 tydzień temu kosztowała w Szwecji 15 koron za litr , tj. ca 6,30 zł, a u nas ok. 5,40 zł/litr. Ceny w Lidlach – podobne, przy naszych dochodach 2,5 raza mniejszych.

Szczególnie zainteresowanych  Szwedami, ich zwyczajami i sposobem życia, odsyłam do książki Katarzyny Molędy pt. „Szwedzi ciepło na północy”.

Sławomir J. Czerniak

 PS Z ostatniej chwili…

– Korporacja Budowlana Doraco złożyła skargę, zarzucając machloje przy składaniu wniosków na przetarg w sprawie przekopu Mierzei. Termin zmieniono na koniec maja.

– Premier Polski zabronił wpłynięcia żaglowcowi „Siedow” do portów polskich. Jako bankowiec z lukami w historii ma jak widzimy problemy z tąże. Myślę, że pomylił ze skutkami wpłynięciem pancernika „Schleswig-Holstein” do Gdańska. Nie dość, że wstyd na cały świat, to zerwał rozmowy Elbląga z Moskwą nt. wynajmu lodołamacza „Lenin” na Zalew Wiślany, który zamarza i uniemożliwia przez to wpłynięcie statków handlowych i kontenerowców do Elbląga. No i solidaryzujące się tysiące żeglarzy z „Siedowem” (chciał uzupełnić wodę i żywność!) nigdy nie wpłyną na Zalew po wykonaniu Wielkiego Przekopu, o czym marzy Prezes.