WIATR OD MORZA
Kopce - specjalność narodowa
Popełniłem ostatnio felieton w Decydencie pt. „Kościuszko się wali” w trosce o zachowanie pamięci narodowej dla przeszłych i przyszłych bohaterów narodowych – pisze Sławomir J. Czerniak. więcej...
Definicja: polowanie, to zbiór czynności wykonywanych przez myśliwych głównie w celu strzelania do zwierzyny – pisze Sławomir J. Czerniak.
Niestety, niedawno, mieliśmy przypadek odwrotny. Zapowiadane hucznie przez jednego z prominentnych myśliwych, „wyrżnięcie watahy” nie doszło do skutku, a wręcz przeciwnie. Wataha zaatakowała najpierw Głównego Łowczego, a następnie dobrała się do pozostałych członków tego „koła myśliwskiego”. Prominentny myśliwy uszedł z życiem za ocean, a pozostali są planowo i systematycznie dopadani przez watahę.
Koło łowieckie skurczyło się tak bardzo, że jego członkowie nie są w stanie się obronić. Tereny łowieckie zostały do zagospodarownia…
Ten ewenement na skalę jakiej nie pokazał nawet „WILD–World” nie został poddany analizie. Postaram się tego dokonać.
Sukces watahy może mieć miejsce, gdy przewodzi jej silny samiec Alfa. Ma on absolutną władzę nad członkami watahy, którzy ceremonialnie demonstrują mu swoją podległość, co widzimy na co dzień.
W klasycznych polowaniach pomagają głównie ambony, z których lepiej widać i skuteczność polowania jest lepsza.
Polowanie watahy w stadzie ma tę przewagę, że wataha pod wodzą samca Alfa jest w stanie polować na większe od siebie zwierzęta. I tak też stało się w omawianym przypadku. W dążeniu do celu, wataha dopuszcza do siebie nawet osobniki najsłabsze, typu Omega, które kiedyś czasowo usunięto…
Jedyny problem jaki dotyczy opisywanego przypadku polega na tym, że klasyczny samiec Alfa jest z reguły reproduktorem w celu wzmocnienia watahy, a efektów jakoś w tym przypadku, mimo wielu samic wokół niego, nie widać. Wtedy mogą wchodzić w grę samce Beta, kiedyś odrzucone, a obecnie przyjmowane na wzór biblijnego „powrotu syna marnotrawnego”. W tym przypadku, wydaje mi się, kreowany jest samiec Beta, mający ksywę „bulterier”, który na początek dostał lukratywne stanowisko w stadzie, a mianowicie nadzór nad ambonami… Czyżby samiec Alfa zaakceptował taki scenariusz?
Niegdysiejsza pewność siebie myśliwych, pogardliwe traktowanie watahy, spowodowały zapewne w samcu Alfa to, co wydawało się niemożliwe – opracowanie planu ataku na koło łowieckie i przeprowadzenie akcji, która zakończyła się dla niej pomyślnie.
Dzisiaj, trwa już tylko dogryzanie kół łowieckich i stanowienie nowego Prawa Łowieckiego (Ustawa Prawo Łowieckie z 13.11.1995 r. chyba została skasowana którejś nocy, którą przespałem z osobistą małżonką).
Jak zwykle najgorzej wychodzi na tym nagonka, która zawsze uczestniczy w polowaniu. Nigdy nie była doceniana należycie przez myśliwych – także w ostatnim okresie. Wszyscy, którzy uczestniczyli w akcji watahy liczą, że po udanym polowaniu dostaną przy ognisku kawałek kiełbasy i kieliszek wódki. Wydaje mi się, że zamiast okrzyku „Darz Bór”, wielu usłyszy „Nasz Bór”, a obok „zagryzionych” myśliwych będą leżały ich gumowce, jak to zwykle jest po polowaniu…
Problem watahy polega też na tym, że ciągle musi się odżywiać. Powstaje pytanie, kto będzie jej celem. Na początek zostało jeszcze sporo nagonki z likwidowanych kół łowieckich. Pojawiają się też nowe koła łowieckie, których hasłem jest np. innowacyjność. Jest też nagonka z nowego koła łowieckiego „Kuki – kukułeczka”, która chce dokarmiać watahę, gdy ta będzie potrzebować jadła…
A już tow. amerykańscy przestrzegali upadające koła łowieckie w Polsce i w 2013 r. nakręcili w Hollywood film pt. „Polowanie na łowcę”, do którego specjalnie zaangażował się Nicolas Cage!
Wniosek jaki się ciśnie na usta: jednak trzeba oglądać produkcje Hollywood. Prawdopodobnie wataha obejrzała ten film, zaś myśliwi go zbagatelizowali.
Jakie produkcje Hollywood na nas Polaków czekają? Jest tam comedy, horror, thriller, fantasy, sport, porno (nie wiadomo jak długo w TVP) oraz wiele innych.
Ja wybieram… A co wy ?
Sławomir J. Czerniak
Felieton dedykuję małżonce Danucie, cierpliwej czytelniczce moich przemyśleń.
LEKTURY DECYDENTA
Proroczy przekaz
Nie jest to książka do śmiechu, mimo że jej autorem jest znany satyryk, którego audycja radiowa „ 60 minut na godzinę” powodowała w swoim czasie w niedzielne przedpołudnia wyludnienie miast i wsi w PRL. więcej...