Established 1999

WIATR OD MORZA

7 maj 2020

Wybór czy dobór?

Już za kilka dni „za dni parę, weźmiesz kartę swą, wrzucisz w jakąś szparę…”, zgodnie z instrukcją odbiegającą od dotychczasowej procedury – pisze Sławomir J. Czerniak.

Sławomir J. Czerniak

Kiedyś, incognito, mogłeś się zamknąć w „konfesjonale” lokalu wyborczego, którego określenie ze względu na zbliżoną nazwę zawsze kojarzyło mi się z lokalem gastronomicznym. Szkoda, że z kartą wyborczą nie podawano drinka, bo wtedy frekwencja byłaby jak w b. ZSRR.

Ale nie to jest najważniejsze. Problemem jest to, czy wybór, jakiego mamy dokonać, jest czynnością wyższą nad doborem, czy vice wersal, jak mówią towarzysze francuscy?

Staranne, choć zwalające niekiedy z nóg, odbyłem studia wyższe na najlepszej uczelni, b. Akademii Rolniczo–Technicznej w Olsztynie – Kortowo. Tam pomyślnie zaliczyłem filozofię socjalizmu, potem kapitalizmu oraz zgłębiałem do dna jak butelki piwa „Warmińskiego”, kilkanaście różnych chemii, biochemii, genetyk, czy fizjologii. Dopiero przedmioty zawodowe, a zwłaszcza hodowla i chów (trzeba to odróżniać) zwierząt inwentarskich pozwoliły mi na spojrzenie na rozwój zwierząt i człowieka, a finalnie na wybory jakie przed nami.  Po twórczej analizie zagadnienia doszedłem do wniosku, że aby był dobry wybór, musi być dokonany racjonalny dobór. Tezę tą potwierdzają olbrzymie osiągnięcia w postaci doboru naturalnego u zwierząt.

Otóż, dobór naturalny, to proces biologiczny, jeden z podstawowych czynników ewolucji, polegający na utrzymaniu się przy życiu najbardziej przystosowanych organizmów żywych. Pierwsze ludzkie praktyki, zmierzały w kierunku domestykacji, czyli udomowianiu zwierząt, w celu zaspokajania potrzeb duchowych ludzi. Polegały na doborze najładniejszych osobników zwierzęcych, które przeznaczano potem jako zwierzęta ofiarne (baranki, owce, ptaki), zwane np. z hebrajskiego: ofiary całopalne –Holokaust, biesiadne – Zebah (holokaust połączony z konsumpcją – niezły mix), czy inne, Chattat lub Aszam (proszę doczytać).

Wcześniej wzrost populacji ludzkiej, która od początku jest mięsożerna, spowodował skonsumowanie dinozaurów itp. chodzących, czy fruwających „gór” mięsa. Później, żeby coś na ognisko, a potem do gara wrzucić, powstała nauka pt. hodowla i chów zwierząt udomowionych, która miała uratować ludzkość przed tą szczególną pandemią, bo głodową…

Powstała więc polityka hodowlana, o zasięgu znacznie większym niż polityka kształtowania populacji ludzkiej. Jej składniki i procedury to: pochodzenie materiału rozrodczego, stan zdrowia osobników do kojarzenia, wartość rozrodcza samic i samców, krzyżowanie, kontrola wydajności, przydatność, itp. oraz unasiennianie, takie jakby in vitro, gwarantujące rodzenie się populacji zdrowej i przydatnej do chowu. Celem tego jest jak najszybsze wyeliminowanie osobników, których potomstwo nie przenosi oczekiwanych efektów i wtedy kończy się to selekcją.

Jeżeli chodzi o rozwój człowieka, czyli homo sapiens, to okazuje się, że podstawowym doborem, jest tu tylko tzw. dobór płciowy, uznany jako szczególny przypadek doboru naturalnego, eliminujący osiągnięcia w populacji zwierzęcej. Polega on na tym, że o jego rozwoju decyduje głównie atrakcyjność dla płci przeciwnej, a nie jakieś racjonalne działania w celu naprawy populacji ludzkiej, które wymieniłem w przypadku zwierząt hodowlanych.

Temat zgłębili Darwin, a później Andesson, który w 1982 r. wykazał, że wybór dokonywany jest przez samicę, z ukierunkowaniem na drugorzędne cechy samca (pokrój, atrybut męski itp. cechy drugorzędne). Stwierdził, że w świecie zwierzęcym, np. długość piór u samca wikłacza olbrzymiego (Euplactes progne) wpływała na większe szanse zdobycia samicy…

My, faceci, z autopsji wiemy, że różne nasze wielkości, włącznie z wielkością portfela, są często czynnikiem pomagającym w zdobyciu kobiety.

Warto przywołać naukowo, że także w przypadku doboru płciowego człowieka, ważne są: brak zaburzeń umysłowo-rozwojowych, wiedza, oznaki młodości, itp., co nie jest brane pod uwagę przez większość ludzi, a powoduje degenerację rasy ludzkiej, a dotyczy także polityków.

Tizian 350Ten, może przydługi, wstęp pozwolił mi na skojarzenie z obecną polityką w naszej ojczyźnie, która zmaga się z wyborem na najwyższe (tak umownie ocenia je Pan Prezes) stanowisko w państwie.

Wybór na prezydenta przybrał obecnie procedurę podobną do dociekań Darwina. Jako wyborcy musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: czy wybór osobnika, jest ważniejszy od jego doboru, czy na odwrót?

Aby pomóc, chciałem się odwoływać do dogmatów i nauki, jak  jako ludzie powstaliśmy i co powinniśmy zrobić. Z czyjego wyboru i jakiego doboru powstaliśmy? Oficjalnie, według filozofii Kościoła, Bóg stworzył Adama z gliny, a Ewę z jego żebra (niezły dobór materiału wyjściowego). Ale coś mi tu nie gra.

Dlaczego na słynnych obrazach akceptowanych przez Kościół, Adam i Ewa, pierwsi ludzie, mają pępki na brzuchach? Czyżby jednak byli odcięci od czyjejś pępowiny?

Według drugiej filozofii, powstaliśmy drogą ewolucji. Ale niektórzy, którzy nami rządzą, są jeszcze we wczesnym okresie ewolucji schodzenia z drzewa… A my wybierać mamy obecnego prezydenta…. W tym złożonym aspekcie, powstaje zasadnicze pytanie, co my mamy zrobić z ogłoszonym pasztetem wyborczym?

Jak wykazałem w powyższym materiale, doboru według genetyki i fizjologii jako ludzie, za bardzo nie mamy. Jesteśmy populacją, która nie dba o dobór w rozwoju człowieczeństwa, chociażby zbliżonego do świata zwierząt, żyjących także w stanie wolnym. Rozmnażamy się bezrozumnie, a ostatnio w Polsce nawet bez badań prenatalnych, braku sterylizacji osób psychicznie chorych, co jest kuriozum w porównaniu do zachowań w świecie zwierząt.

Dlatego obserwując dzisiaj scenę polityczną w Polsce, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że dajemy się rządzić osobnikom, którzy mają niewiele w porównaniu z homo sapiens. Dzisiaj nawołują: wybrać Dudę! Nie mam nic vice wersal, pod warunkiem gdyby jego genotyp, fenotyp i niezależność umysłowa i polityczna były czytelne.

A co mamy?

Na razie jeszcze o doborze decyduje tow. Prezes i tego się trzyma KC PiS. Genotyp i fenotyp Pana Prezesa, jako głównego hodowcy, idealnie pasują do istniejącej sytuacji wyborczej, bo sam ją opracował. Przez ostatnie lata odniósł hodowlany sukces. Wyhodował populację o minimalnych potrzebach rozwojowych. Nie musi ona pracować, zaś za tanie wyżywienie w postaci 500+ i 1000+, popiera hodowcę i chlewmistrza RP. Obowiązywać więc może będzie sprawdzona wyborcza bolszewicka zasada: „wybierali jak chcieli, wybrali kogo trzeba”, nawet jeżeli naród nie pójdzie po rozum, ale do urn. Zastosowany zostanie refren piosenki Piotra Szczepanika, który śpiewa nam Pan Prezes od jakiegoś czasu: „przysyłaj choć puste koperty, chcę wierzyć, że wciąż kochasz mnie…”

Sławomir J. Czerniak

PS Felieton dedykuję samozachowawczym nieudacznikom, ale cwanym, którzy nie potrafią przeprowadzić wyborów, nawet tak mało istotnych. Wystarczyło przeprowadzi je tradycyjnie, przy zachowaniu procedur ochronnych jak przy zakupach w Biedronce, czy aptece. A jak nie, to wybudować ściany płaczu, żeby wyborcy mogli oddać głosy w szpary i szczeliny.

 

W wydaniu nr 222, maj 2020, ISSN 2300-6692 również

  1. HISTORIA DECYDENTA

    Arystokracja popierała Hitlera
  2. HISTORIA DECYDENTA

    Polska za Gomułki
  3. KSIĘGARNIA DECYDENTA

    Wyłącznie interesujące tytuły
  4. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Amerykanie w Niemczech i w Japonii
  5. HISTORIA DECYDENTA

    Niemcy wobec Polski
  6. GEOPOLITYKA DECYDENTA

    Przebudzanie u Kimów
  7. HISTORIA DECYDENTA

    Żołnierz wyklęty
  8. POLITYKA DECYDENTA

    Demokracja w Polsce
  9. DECYDENT POLIGLOTA

    Gramatyka bez tajemnic
  10. 30 LAT MILKPOL S.A.

    Czarnocin - kraina mlekiem płynąca
  11. KOBIETY DECYDENTA

    Powieść, zgodna ze schematem
  12. WIATR OD MORZA

    Wybór czy dobór?
  13. DZIECKO DECYDENTA

    Zdrowe jak rydz
  14. CO SIĘ W GŁOWIE MIEŚCI

    Rozbrat honoru z polityką
  15. SMAKI DECYDENTA

    Jemy dobrze, po polsku