Established 1999

UMYSŁ LIDERA

14 lipiec 2011

Poczucie wartości

Żyjemy w czasach zawirowań i ciągłych zmian. Dawne reguły kulturowe ulegają przekształceniom. Tempo życia usuwa w cień stare wartości , a nowe, pośpiesznie tworzone, nie spełniają często roli kompasu. Brakuje modeli godnych naśladowania. Niewiele jest też inspirujących ideałów społecznych, a gwałtowne zmiany często dezorientują. Tymczasem do skutecznego działania i spełnionego życia potrzebna jest pewna stabilność. Skoro nie możemy jej odnaleźć w zmieniającym się, chimerycznym świecie, musimy stworzyć ją w swoim wnętrzu. Poczucie własnej wartości stanowi podstawę tego przedsięwzięcia – pisze Iwona Majewska-Opiełka.

IWONA MAJEWSKA-OPIEŁKA


 



   Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za tworzenie tej istotnej cechy charakteru w sobie i innych, każdy z nas jest bowiem na jakimś polu liderem. Szczególną odpowiedzialność mają jednak ci, którzy prowadzą naród, czyli politycy, menadżerowie, nauczyciele… Budować poczucie wartości w innych można jednak tylko wtedy, kiedy czuje się ją w sobie.


   Co to jest poczucie własnej wartości? Na jego pełny obraz składa się wiele cech myślenia i odczuwania, jednakże esencją jest zaufania do siebie, swoich umiejętności i zachowań oraz wiara, że zasługujemy na szacunek i szczęście.  Zdaniem Nathaniela Brandera, największego chyba eksperta w dziedzinie poczucia własnej wartości, jest ono:


   *poczuciem pewności, że potrafimy myśleć, umiemy stawić czoła podstawowym życiowym      


     wyzwaniom,


   *przekonaniem, że mamy prawo do szczęścia i powodzenia; że jesteśmy wartościowi oraz


     zasługujemy na zaspokojenie swoich potrzeb czy pragnień,


   *poczuciem osobistej godności i szacunku dla siebie.


   Im wyższa jest samoocena w tym zakresie, tym większy szacunek dla ludzi, a także życzliwość, dobra wola i uczciwość wobec innych; tym chętniej podejmowane wyzwania. Warto o tym mówić i pisać, ponieważ z mojej praktyki konsultacyjnej i trenerskiej nasuwa się wniosek, iż poczucie własnej wartości mylone jest często z tupetem, pewnością siebie i egoizmem. Jest to zjawisko niepożądane, a występuje dlatego, iż coraz częściej o potrzebie poczucia własnej wartości i szacunku dla siebie i swoich potrzeb mówią w Polsce przypadkowi ludzie, którzy nie do końca potrafią właściwie wyjaśnić istotę tej pięknej cechy.


Nastrój ten wzmaga popularne rozumienie asertywności jako umiejętności dbania o swoje sprawy i stawiania siebie na pierwszym planie. Tworzą się przez to obiegowe slogany o „poczuciu własnej wartości” i karykaturalne modele zachowań w zgodzie z „asertywnością”.


    Mój niepokój budzi to, że często chcemy mieć określone efekty bez pracy na odpowiednich polach. Oto niektóre firmy uczą pracowników asertywności bez dbania o ich poczucie własnej wartości; program wychowawczy szkoły zakłada budowanie poczucia własnej wartości uczniów bez zatroszczenia się o tę cechę u ich nauczycieli oraz dopasowanie programu merytorycznego i metod oceniania do tych szczytnych założeń; a od przeciętnych  Polaków oczekuje się godności i szacunku dla siebie nawzajem, podczas gdy wciąż nie płynie on do nas od tych „na górze”, a liderzy narodowi nie bardzo potrafią kreować na świecie obraz Polaka świadomego swojej wartości.


   Poczucie własnej wartości tworzy się w oparciu o indywidualne doświadczenia, szczególnie te wczesne, z okresu dzieciństwa, a także w oparciu o kontakty i działania w teraźniejszości. Sprawą niezwykle ważną jest świadomość człowieka, jego pojmowanie własnej osoby, jednakże nawet największą pracą nad swoją świadomością i podświadomością nie można całkowicie wyrównać spustoszeń, które sieją tam słowa i zachowania innych.


   Dodatkowym elementem utrudniającym rodzenie się czy utrzymywania poczucia własnej wartości jest wszechobecne panowanie pieniądza, który zaburza często kryteria oceny ludzkiej wartości. Pieniądz i biznes na wiele różnych sposobów utrudnia autentyczne budowanie poczucia własnej wartości.


   Przypomina mi się rozmowa z dojrzałym mężczyzną, ojcem kilkunastoletniego chłopca, który skarżył się, iż mimo że go nie stać, musi kupić synowi rower górski, gdyż w przeciwnym razie – cytuję – „syn nie mógł się pokazać na podwórku, koledzy by go zaszczuli”. Poradziłam mu żartobliwie, żeby zaczął oszczędzać na samochód, ponieważ jeszcze kilka lat i chłopak nie będzie się mógł pokazać bez samochodu.  


   Rozmowa ta wcale nie wzbudziła we mnie radości. To przykre, że przedłużamy wartość swoich dzieci rzeczami, że pokazujemy im, iż do tego, by być cenionym, by wyrobić sobie w środowisku szacunek i akceptację, trzeba mieć coś, co imponuje, albo przynajmniej nie być pod tym względem gorszym. Jeszcze bardziej smutne jest coraz częstsze przekonanie, że jest to normalne. Nie jest!  Można i należy podchodzić do tego inaczej.


Jeśli kogoś stać jest na kupowanie drogich rzeczy, to oczywiste że je kupuje, aczkolwiek i tutaj mądrzy rodzice zmuszają swoje pociechy do wyborów i angażują, nawet materialnie, w sam proces kupowania. Jeśli kogoś jednak nie stać, to powinien jasno to dzieciom uświadomić i zaznaczyć, że wartość człowieka nie polega na tym co ma, ale kim jest. Spędziłam kilkanaście lat w Kanadzie i na początku nasza sytuacja materialna była znacznie gorsza niż rodzin kolegów moich córek. Nigdy nie kupowałam im niczego „na siłę”. Natomiast cały czas wzmacniałam ich wartość wewnętrzną. Wiedziały, czuły, że są wyjątkowe, mądre, dobre… Dziś są mi wdzięczne za moją ówczesną postawę. Dostały coś na całe życie – nauczyły się tworzyć wartość sobą.


   Ten sam ojciec, który kupuje synowi rower, jednocześnie odrzuca go inwektywami, wciąż krytykuje, głośno obmawia się czy dostanie się do wybranej szkoły i na każdym kroku wytyka mu jego słabości. Zamiast budować w synu poczucie siły, sprawczość działania i szacunek dla siebie, niszczy to wszystko. A przecież to rodzice są pierwszymi liderami, to oni dają podwaliny charakterowi społeczeństwa. Szkoła dokłada do tego swoją działkę. Sposób oceniania, program nauczania, silna konkurencja już w szkole średniej, a także nabożny stosunek społeczeństwa do wykształcenia powoduje, że dzieci mniej zdolne czy choć wrażliwsze już w pierwszym okresie swojego życia cierpią z powodu poczucia niższej wartości. Stopnie są powodem dumy ( często głównie rodziców) lub wstydu. Jest to wysoce niesprawiedliwe, ponieważ naprawdę nie każdego stać na szóstki i piątki, szczególnie w polskiej szkole. Korepetycje, smutne godziny spędzane nad książkami, krzyki lub wyrzuty rodziców i nauczycieli – to wszystko w imię fałszywego pojmowania wartości.


   Społeczeństwo potrzebuje ludzi z różnym wykształceniem. Dlatego dobry hydraulik miałby być kimś gorszym od profesora uniwersytetu czy ekonomisty po SGH? Trzeba uczyć pracy na najwyższym poziomie swoich możliwości i taką pracę nagradzać. Zresztą nie zawsze ci „szóstkowi” najlepiej radzą sobie w życiu.  Zbytnia koncentracja na nauce, na akademickim podejściu do szkoły powoduje, że nie rozwijają w sobie inteligencji emocjonalnej, a także… prawdziwie pojętego poczucia własnej wartości. Bardzo trafnie oddaje to amerykańskie porzekadło: „Uczniowie szóstkowi uczą piątkowych, jak mają pracować dla trójkowych”.


   Potem przychodzi praca zawodowa. Znowu zwodnicze kryteria. Ludzi dobiera się ze względu na wiedzę i referowane umiejętności, a nie na wyznawane przez nich wartości. Większość szkół przygotowuje do zawodu podobnie, ponadto zawsze można się go nauczyć, języka czy doskonałej obsługi komputera także, natomiast gorzej z uczciwością, solidarnością, chęcią współpracy, poczuciem obfitości czy właśnie poczuciem własnej wartości. Tak dobrani, konkurencyjnie nastawieni do świata szefowie, chcąc w jak najkrótszym czasie zdobyć jak najwięcej pieniędzy, prowadząc swoje działy i firmy łamiąc wszelkie zasady skuteczności na dłuższą metę.  Brakuje chwalenia podwładnych i szczerej troski o nich, nie ma wystarczająco dużo zaangażowania w przedsiębiorstwo (chyba, że jest się właścicielem), a współpracę z kolegami zastępuje wyścig szczurów.


   Specjaliści od zarządzania i kierowania ludźmi coraz silniej podkreślają szkodliwość tych zachowań. Niby wszyscy się z tym zgadzają, ale wystarczy popatrzeć jak zarządza się większością przedsiębiorstw, by stwierdzić, że daleko nam do prawdziwej współpracy, szacunku dla pracowników, partnerstwa, właściwego oceniania i nagradzania.


   Dyrekcje i zarządy z założenia nie ufają swoim pracownikom, przez co nie uczą ich uczciwości i szacunku dla siebie. Zakazy i nakazy, zabezpieczenia przed kradzieżą i samodzielnym podejmowaniem decyzji powodują, że w podświadomości przeciętnych pracowników powstaje dystans pomiędzy firmą a nimi samymi, brakuje identyfikacji i poczucia wspólnych interesów, rodzi się chęć przechytrzenia przełożonych. Efektem tego są olbrzymie koszty przedsiębiorstw. Łatwo się o tym przekonać pytając pracowników (w anonimowej ankiecie, gdyż tak dalece brakuje często zaufania w firmach): „Jakie są twoim zdaniem koszty braku zaufania ponoszone przez firmę i ciebie osobiście w tym miesiącu czy w tym kwartale?”


   W sieci hoteli Ritz-Carlton nawet chłopiec hotelowy może wydać do dwóch tysięcy dolarów bez proszenia o zgodę szefa, aby rozwiązać problem gościa. Nikt nie zadaje pytań.


W Armstrong International firmowa kafeteria działa całkowicie na bazie zaufania. Ludzie sami wkładają do pudełka pieniądze za brane produkty. Pod koniec zwykłego dnia do kasy trafia ponad sto dolarów w każdym biurze. System działa bardzo dobrze. Robert K. Cooper i Ayman Sawaf podając ten i inne, podobne przykłady, stwierdzają w swojej książce „Inteligencja emocjonalna w organizacji i zarządzaniu”: „Albo się ufa swoim pracownikom albo nie. Jeżeli im ufasz, nie potrzebujesz zamykanych kas, kart zegarowych, ani całych stad nadzorców i kierowników. Jeżeli im nie ufasz, pozbądź się ich.”  Jak ma się do tego przykład z warszawskiego supermarketu, gdzie kasjer nie może samodzielnie zrobić korekty pomyłki większej niż 60 złotych? Następne pytanie, to o poczuciu wartości pracownika Ritz-Carlton, Armstrong International i naszego polskiego kasjera: „Czy sądzą Państwo, że jest ono takie samo”?  Polscy biznesmeni uśmiechają się z pobłażaniem, gdy daję im takie przykłady. Nasi pracownicy… Tak wiem, ale ktoś musi zacząć zmianę mentalności i działanie w kierunku budowania społeczeństwa na miarę potrzeb XXI wieku. To rola liderów.


   Sprawą podstawowej wagi jest dzisiaj zespolone działanie na wszystkich frontach w kierunku odnawiania i zwiększania poczucia własnej wartości. Jak można wierzyć w swoją uczciwość, a zatem w wartość, gdy na każdym kroku trzeba udowadniać, że nie jest się oszustem. Nie wierzą nam banki, urzędy, firmy telekomunikacyjne, ni sklepy. Nie chcę mnożyć przykładów, wszyscy je znamy.  Chodzi o to, by połączyć egzekwowanie odpowiedzialności za czyny z dawaniem ludziom szans na uczciwość. Chodzi również o to, by nasi liderzy z najwyższego poziomu byli przykładem ludzi z poczuciem wartości (nie z tupetem), a reprezentując na arenie politycznej nasz kraj zachowywali się z godnością.


   Wiele się ostatnio mówi i pisze o niekorzystnych transakcjach z zagranicznymi firmami. Część obywateli obawia się, czy potrafimy z godnością i poczuciem własnej wartości wejść do Unii Europejskiej, czy potrafimy sprzedawać to, co polskie za dobre pieniądze? Te obawy nie muszą być płonne. W moim przekonaniu wiele dotychczasowych interesów, które okazały się dla naszego kraju niezbyt korzystne, jest wynikiem w mniejszym stopniu korupcji, co sugeruje gros krytykujących, a w większym… brakiem poczucia własnej wartości. Nie czujemy swojej siły, nie doceniamy swoich plusów i dobrych cech zarówno jako pojedyncze pertraktujące osoby, jak też jako naród w całości.


   Może już czas, byśmy zamiast minusów i wad narodowych zaczęli głośniej mówić o plusach i zaletach. Mamy ich wiele, choćby liczbę obywateli, położenie geograficzne, takie cechy jak pomysłowość, twórczość, spontaniczność, entuzjazm do prac, które porywają, wpojone poczucie współzależności, poziom wiedzy przeciętnego człowieka.


To tylko część atutów. Może  nadszedł czas byśmy świadomie zadbali o rozwój poczucia własnej wartości każdego obywatela… zaczynając od siebie. To zaprocentuje.


 


 


Iwona Majewska-Opiełka


autorka książki „Umysł lidera”

W wydaniu 13, wrzesień 2000 również

  1. NOWY ZAWÓD

    Profesjonalizacja lobbingu w Polsce
  2. RANKINGI I OPINIE

    Umiejętność wyciągania wniosków
  3. SPRAWY WAŻNE

    Siła faktów i argumentów
  4. TECHNIKI LOBBINGU

    Petycje, listy, manifestacje
  5. PRASA POLONIJNA - LONDYN

    Codziennie od 60 lat
  6. UMYSŁ LIDERA

    Poczucie wartości
  7. DECYZJE I ETYKA

    Etyczne wyzwania globalizacji
  8. SZTUKA MANIPULACJI

    Ofiara jako wspólnik
  9. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Lobbing noblowski
  10. EUROPEAN ROUND TABLE

    Elitarny lobbing w Europie
  11. Z SIEDZIBY UE

    Przez (euro)parlament do celu
  12. WYBORY PREZYDENCKIE

    Polak przyszłości