Established 1999

TP NR 17

4 kwiecień 2014

Przed kanonizacją - 24.04

Jan Paweł II, pomijając ulice z jego imieniem i pomniki, jest „wielkim nieobecnym w Polsce”. Jest on niewygodny dla lewicy i dla prawicy, trudny dla Kościoła w Polsce.

Era ludzi świętych – temat wydania [Marek Zając]


Poniedziałek, 28 kwietnia. To będzie kluczowy dzień. Obudzimy się i zadamy sobie pytanie: co teraz z tą świętością?


Po co kanonizacja? Po co te biurokratyczne procedury? Drobiazgowa analiza życia kandydata na świętego, przesłuchiwanie świadków, badanie przez lekarzy cudów? Przecież – można by argumentować – w chrześcijaństwie idzie o ducha, a nie o literę i zurzędniczałą tradycję… „Zgoda. Ale akurat w tym przypadku to pozór. Bo człowiek potrzebuje też konkretu, potwierdzenia. Pewności. Bóg to doskonale wie. Nieprzypadkowo wciąż objawia się w słowie, znakach i materii” – pisze Marek Zając. Nadmienia także: „Oczywiście i bez pieczęci Watykanu wielu uważałoby Jana XXIII i Jana Pawła II za świętych. Ale to formalne potwierdzenie ma znaczenie. Zamiast więc szukać dziury w całym, po prostu cieszmy się z kanonizacji dwóch wielkich ludzi Kościoła.” Dlaczego jednak pamięć o niektórych świętych trwa nieprzerwanie, podczas gdy inni – giną nam z oczu? Zdaniem Zająca, przyczyny można mnożyć. Liczy się powszechny kult wśród wiernych. Najważniejsze jest jednak to, aby świętość konkretnego człowieka znalazła swoje odzwierciedlenie, kontynuację w innych.


 


Wiosna i zima w Kościele – temat wydania [ks. Victor Codina]


Czy pontyfikat Jana Pawła II był czasem milczącej schizmy, odejścia od Kościoła tysięcy katolików? Tak twierdzi jeden z czołowych teologów z Ameryki Łacińskiej.


„Doskonale rozumiem, że w Polsce o wiele popularniejszy od Jana XXIII jest Jan Paweł II. Ale w wielu innych miejscach i dla wielu innych ludzi na świecie jest na odwrót”. Tak uważa ks. Victor Codina, jezuita mieszkający w Boliwii i teolog związany z nurtem teologii wyzwolenia i słynącym ze stanowczych poglądów na temat teologii europejskiej. Codina przekonuje, że zaraz po Soborze Watykańskim II w kurii rzymskiej doszło do sporów, które ostatecznie – już po śmierci papieża Pawła VI – doprowadziły Kościół do postawy pełnej lęków. „Dzięki Soborowi Kościół powrócił do swoich korzeni – po wielu wiekach prowadzenia ze światem sporów rozpoczął z tym światem dialog” – pisze teolog. Ale zaraz dodaje: już pod koniec pontyfikatu Pawła VI rozpoczęła się „zima w Kościele”. Okres ten przypadł na czas pontyfikatów Jana Pawła II i Benedykta XVI. Ks. Codina pisze: „W tym właśnie czasie Kościół opuściło tysiące katolików.” Czy konserwatyzm Jana Pawła II – który częściowo miał być efektem jego doświadczenia totalitaryzmu w Polsce – miał źródła we wcześniejszej postawie Karola Wojtyły?


 


Jan Paweł II – czy jest w Polsce nieobecny? – temat wydania


[o. Maciej Zięba]


Jan Paweł II, pomijając ulice z jego imieniem i pomniki, jest „wielkim nieobecnym w Polsce”. Jest on niewygodny dla lewicy i dla prawicy, trudny dla Kościoła w Polsce przez rozmach zaproponowanej syntezy myśli chrześcijańskiej z myślą współczesną”.


Z o. Marcinem Ziębą, byłym prowincjałem polskich dominikanów, o podejściu Polaków do Jana Pawła II, roli papieża w transformacji Polski i podwójnej kanonizacji, rozmawia Artur Sporniak. Po Janie Pawle II zostało ponad pół tysiąca pomników, 1200 szkół i przedszkoli, ulica lub plac w każdym mieście. O. Zięba zauważa w rozmowie, że pomniki i ulice to ten poziom oficjalnego nasycenia obecnością, który u wielu młodych ludzi powoduje znudzenie i przesyt. To odsuwanie się od Jana Pawła II i jego myślenia młodej generacji jest czymś smutnym. Ale to wynik ograniczania się do zewnętrznego, bezrefleksyjnego manifestowania bliskości z papieżem” – podkreśla. Przecież Jan Paweł II powiedział mnóstwo ciekawych i ważnych rzeczy na temat przenikania się rzeczywistości Bożej i ludzkiej, także o dzisiejszej Polsce, a my tego nie potrafimy wykorzystać. Powiedziałbym, że dzwony powinny zacząć bić na trwogę, gdyż ważny potencjał marnujemy. Gdy sobie tego wyraźnie nie uzmysłowimy, zwłaszcza przy okazji kanonizacji, będziemy współodpowiedzialni za to marnotrawstwo” – dodaje.


 


Jan XXIII – imię Angelo zobowiązuje – temat wydania [Jacek Święcki]


Gdyby kierował się własnymi zdolnościami i upodobaniami, przypuszczalnie zostałby wielkim historykiem Kościoła, cenionym wykładowcą i organizatorem. Będzie świętym. 


Angelo (Anioł) Roncalli – przyszły papież Jan XXIII – niemal od samego dzieciństwa bardzo chciał zostać świętym. Niemniej świętość rozumiał przy tym opacznie, jako stan nieziemskiej wręcz doskonałości. Jako 17-latek pisał ze smutkiem w swym „Dzienniku duszy”: „[…] muszę być wobec Boga aniołem. […] Imię Angelo musi być dla mnie bodźcem, bym stał się prawdziwie anielskim klerykiem.” Analiza jego notatek, listów oraz znanych wydarzeń z życia pozwala na wyróżnienie pięciu przełomowych okresów w życiu Jana XXIII. Jacek Święcki, papieski biograf, zaczyna swoją opowieść o przyszłym świętym tuż po odbyciu przez niego służby wojskowej. To wtedy jego seminaryjni przełożeni poważnie wątpili, czy po doświadczeniu rocznego przebywania w towarzystwie bezbożnych rówieśników młody kleryk nadaje się jeszcze na księdza. Kończy się pełnym napięć okresem w czasie prac przygotowawczych przed Soborem, gdy, już jako papież Jan XXIII, był właściwie u kresu sił.


 


Papież i „Tygodnik” – wytrwała przyjaźń – temat wydania [Błażej Strzelczyk]


Wojtyła przyznawał, że od początku uzależnił się od cotygodniowej lektury Tygodnika Powszechnego”.


Kiedy w 1945 roku, w krakowskiej kurii, grupa młodych dziennikarzy zakładała „Tygodnik”, Karol Wojtyła był jeszcze klerykiem. „Pamiętam, jakim wydarzeniem dla mnie w tamtych czasach były narodziny tego pisma i jego pierwsze numery, które zacząłem bardzo regularnie i skrupulatnie czytać. Stworzył się nawyk tak silny, że nawet przeniesienie z Krakowa do Rzymu nie wyzwoliło mnie z tego nawyku” – wspominał po latach papież. Oczywiście przyjaźń Jana Pawła II z „Tygodnikiem” nie była samym miodem. Wyjątkowo zażyłą relację stworzył papież z Jerzym Turowiczem, z którym zarówno jako biskup, kardynał i papież prowadził regularną korespondencję. Z dokumentów znalezionych po śmierci naczelnego Tygodnika”, wyłania się obraz papieża nieustępliwego i krytycznego. Gdy papież przygotował list na 50-lecie „TP”, w którym zwrócił uwagę na „oddziaływanie wpływów lewicy laickiej” na pismo, wyrywane z kontekstu słowa, stały się dla wielu pretekstem do ataków na redakcję. Po latach, gdy papież dowiedział się, jak zostały odebrane jego słowo, pytał ks. Bonieckiego: „Jak ja to Jerzemu wynagrodzę?”. „Trzeba się będzie z nim spotkać” – odpowiedział ks. Boniecki. Do takiego spotkania doszło podczas kolejnej papieskiej pielgrzymki do Polski.


 


Cud w głowie – rozmowa z neurologiem, prof. Tomaszem Trojanowskim


Nie zgadzam się na stwarzanie ludziom nadmiernej nadziei, że wyleczenie jest możliwe, na nakłanianie ich do wiary w cuda” – mówi prof. Tomasz Trojanowski. Wybitny neurochirurg komentuje przypadek uzdrowienia Kostarykanki Floribeth Mora, rozpatrywany jako cud w procesie kanonizacyjnym Jana Pawła II.


U Floribeth Mora lekarze wykryli nieuleczalnego tętniaka wrzecionowatego. Jak twierdzi sama Kostarykanka, choroba cofnęła się po modlitwie do Jana Pawła II. Całkowite wyzdrowienie potwierdziły badania lekarskie oraz komisje działające w ramach procesu kanonizacyjnego Jana Pawła II. Prof. Trojanowski stwierdza, że objawy opisane w książce Elżbiety Ruman „Uzdrowiona. Kostarykański cud Jana Pawła II”, nie dają jednak podstaw do takiej diagnozy – sugerują inną postać tętniaka – tętniaka rozwarstwiającego, które zwykle ustępuje samoistnie. Dodaje zarazem: Skoro jednak prawidłowo zdiagnozowano tętniaka wrzecionowatego, a komisja watykańska rozpatrywała ten przypadek,  na pewno posiadano lepszą dokumentację i więcej danych niż udostępniono w książce. Wiem, że Kościół pod tym względem jest bardzo skrupulatny. Nagłego powrotu rozdętego naczynia do normalnej średnicy przy tętniaku wrzecionowatym rzeczywiście nie potrafiłbym wytłumaczyć.”


 


Błogosławieństwo Ojca Dyrektora [Paweł Reszka]


Wojny między PiS a o. Rydzykiem nie będzie. Prezes i dyrektor mogą się na siebie boczyć, ale im ze sobą po drodze.


Poszło o układanie list wyborczych do Parlamentu Europejskiego. O. Rydzyk liczył, że uda mu się dla „swoich” polityków uzyskać miejsca na czele list. Osoba znająca ojca dyrektora, były członek PiS: W zeszłych wyborach PiS dał mu dwa pierwsze miejsca. Teraz ojciec Tadeusz czuł, że jest silniejszy. Organizował wielotysięczne marsze w obronie Telewizji Trwam, pokazał, że ma wiernych i dobrze zorganizowanych zwolenników. Chciał cztery jedynki, trzy były planem minimum. A został z zerem!” Za początek otwartego konfliktu obserwatorzy polityki uznali zaproszenie 9 kwietnia do „Rozmów niedokończonych” Zbigniewa Ziobry i Beaty Kempy. To politycy Solidarnej Polski, a więc „secesjoniści” i „rozbijacze jedności prawicy”. Kaczyński uważa Solidarną Polskę za partię szkodliwą i dałby wiele, żeby nie dostała się do Parlamentu Europejskiego – co najpewniej byłoby końcem tej formacji. Tymczasem SP dostała od o. Rydzyka nieoczekiwane koło ratunkowe. Uśmiechy o. Rydzyka do Solidarnej Polski to nie tylko żółta kartka dla Kaczyńskiego. To także troska o własną pozycję. Komentuje polityk PiS: O. Rydzyk to zręczny gracz. W oczywisty sposób wolałby mieć kilku partnerów.”


 


Tuskobook i dyktatura [Jan Wróbel]


Mam przekonanie, że uczenie na fundamencie podręcznika to uczenie XIX-wieczne” – pisze dyrektor „Bednarskiej”, nauczyciel i publicysta.


Na początku 2014 roku Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłosiło plany wprowadzenia ujednoliconego podręcznika dla pierwszoklasistów. Pierwszą część podręcznika minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska zaprezentowała w ubiegłym tygodniu na konferencji prasowej. Od niepamiętnych czasów króluje u nas przekonanie, że edukacja jest państwowa, uczniowie należą do państwa, do państwa należą też wykonawcy poleceń ministerstw z Warszawy, np. nauczyciele. Miarą jakości edukacji jest powszechność wdrażania (tfu!) schematów edukacyjnych narzucanych gminowi przez Tych, Którzy Wiedzą Lepiej” – pisze Jan Wróbel. Fakt, że rząd wprowadza w życie – na razie na poziomie pierwszych klas szkoły podstawowej – jeden podręcznik, przesądza wiele. Ci, Którzy Wiedzą Lepiej, wręczą nauczycielom najlepszy podręcznik, a następnie kuratoryjne kontrole zbadają, jak trafnie nauczyciel odczytał intencje władzy, jak precyzyjnie wypełnił dobry, państwowy schemat. Wróbel krytykuje też rząd za to, że nie dopuścił nauczycieli do dyskusji nad sensownością wprowadzenia podręcznika.


 


Ustawa o izolacji sprawców niebezpiecznych – Adam Bodnar odpowiada ministrowi [Adam Bodnar]


Ustawa o izolacji sprawców niebezpiecznych przestępstw narusza podstawy


demokratycznego państwa prawa” – pisze działacz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.


Resort sprawiedliwości posługuje się argumentem, że ustawy zakładające izolację


sprawców niebezpiecznych przestępstw obowiązują w innych państwach europejskich i były przedmiotem kontroli ze strony ich Trybunałów Konstytucyjnych oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Jednak to, że w innych państwach takie regulacje (po wieloletnich bataliach sądowych) zostały zaakceptowane, nie oznacza prawa do przeniesienia ich na grunt polski. Nie bez przyczyny przeciwko ustawie protestowali niektórzy dawni opozycjoniści. Polska ma tradycję wykorzystywania psychiatrii sądowej do nieuzasadnionego pozbawiania wolności, w związku z czym powinniśmy szczególnie dbać o jakość regulacji” – uważa Bodnar. Tekst wiceprezesa zarządu HFPC to kolejny na łamach „TP” głos w dyskusji na temat „sprawy Mariusza T.”. Wcześniej krytyczną opinię na temat nowych uregulowań prawnych wyrażali m.in. ks. Adam Boniecki, prof. Józef Gierowski (szef Katedry Psychiatrii UJ CM), prof. Maria Beisert (seksuolożka i superwizorka psychologów więziennych) oraz były szef więziennictwa Paweł Moczydłowski.


 


Niewidzialna ręka” – reaktywacja [Maciej Wasielewski]


Dziś, w 2014 roku, na warszawskim osiedlu, jedna z najpopularniejszych akcji społecznych PRL-u dostała drugie życie.


„Niewidzialną rękę” stworzył w latach 50. ubiegłego stulecia „Sztandar Młodych” i jego dziennikarz Maciej Zimiński.       „Trzeba poszukać, popatrzeć i pomyśleć. W waszym domu, w waszej wiosce, na waszej ulicy na pewno jest ktoś, komu wasza pomoc jest potrzebna. Może ktoś stary, może ktoś chory. A może ktoś, kto sam czegoś nie umie wykonać” – pisał „SM”. Rok 2014. Ania Woźniak ma 29 lat. Skończyła etnografię, była obserwatorką wyborów na Ukrainie. Teraz organizuje pikniki naukowe: Kijów, Tarnopol, Łuhańsk, Charków. W lutym 2014 r. krążyła między Marszałkowską a Starym Miastem – opiekowała się rannymi z Majdanu. Jeździ rowerem, bo nie zawsze starcza jej na bilet. Odkąd sprowadziła się na Górnośląską, nie ma normalnego życia. Np. ostatnio straciła prześcieradło. Na poddaszu jest wspólna suszarnia, każdy lokator ma klucz. Pomyślała: „Dotąd kradli tylko klamerki”. Napisała kartkę: „Zginęło prześcieradło, podobne do tego, które suszy się we wnęce przy kaloryferach. Jednak moje byłoby już suche, powiesiłam je trzy dni temu”. Następnego dnia znalazła liścik: „To jest Pani prześcieradło – numer 52, tyle że wykrochmalone, bo zostało mi trochę krochmalu, a prześcieradło powinno być


wykrochmalone – Niewidzialna ręka”. Maciej Wasielewski opowiada historię współczesnej „Niewidzialnej ręki”: małżeństwa P., które pomaga sąsiadom, w tym Ani Woźniak.


 


Maciej Zimiński – alergia na sukces [Maciej Wasielewski]


Maciej Wasielewski przypomina życiorys Macieja Zimińskiego, pomysłodawcę niewidzialnej ręki”, który pisał książki i scenariusze telewizyjne dla dzieci. Wymyślił „Ekran z bratkiem”, „Klub Pancernych”, „Teleranek” i „Piątek z Pankracym”.


W ostatnich latach życia stracił wzrok. Do końca prowadził pamiętnik: „Dla tysięcy dzieci biorących udział w akcjach »Niewidzialnej ręki« wymienienie numeru w programie telewizyjnym było jedyną nagrodą, jaką otrzymują za swoją bezinteresowną pomoc osobom chorym, starym, samotnym, a satysfakcję stanowiło udzielenie pomocy potrzebującym”. Zmarł 6 października 2013 r. w wieku 83 lat. Tuż przed śmiercią mówił Wasilewskiemu: Grzeczność jest umową społeczną, opłacalną grą. Być może wymaga dopracowania zasad, zwłaszcza teraz, kiedy nieingerowanie w życie otoczenia urosło do rangi zasady etycznej. Dam prozaiczny przykład, dlaczego warto zwracać uwagę: w pobliżu mojego domu jest ogrodzony plac zabaw. Na furtce umieszczono tabliczkę »Proszę zamykać«. Jeszcze dziesięć lat temu ludzie stanowczo zwracali uwagę gamoniom, którzy nie zamykali za sobą furtki. (…) Teraz nie słyszę, żeby ktoś komuś zwracał z tego powodu uwagę. Ostatnio pies pogryzł 3-letnią dziewczynkę. Trzeba reagować.”


 


Amok milionów [Anna Łabuszewska]


Krym nie był deserem. Był przystawką, która zaostrzyła apetyty. W Rosji budzą się sowiecko-imperialne demony. Rozum śpi. Co się dzieje z Rosjanami?


Szybko poszło. #Krymnasz: to obowiązujący znak rosyjskiego patrioty. Machina propagandowa działa sprawnie; „piątą kolumną” są nawet ci, którzy zadają pytania. W kilka tygodni Kremlowi udało się wykreować odwiecznego wroga: naród ukraiński. Do powszechnego obiegu weszły już takie słowa na określenie Ukraińca jak „żydobanderowiec” i „faszysta”. Rząd w Kijowie to „junta”. Aneksja Krymu, przez państwowe media ukazywana jako obrona Rosjan zagrożonych przez „banderowców”, wzbudza w rosyjskim społeczeństwie niebywały entuzjazm. W sondażach aż 85% wyraża radość z przyłączenia Krymu do Rosji; tylko 7% czuje wstyd. Kreml miał już dogadaną z Janukowyczem świetlaną przyszłość w postsowieckim projekcie integracyjnym. To, czego dokonali ludzie na Majdanie, było wizerunkową (i nie tylko wizerunkową) klapą Putina. Hasło przywracania Krymu do macierzy przedstawiono jako akt sprawiedliwości dziejowej. Zadziałało… Dlaczego „ziarno krymskiej wiktorii” padło na przygotowany już grunt? Jak w Rosji traktuje się tych, którzy – choćby tylko – zadają pytania? Co się dzieje w rosyjskim internecie?


 


Bitwę o Donbas wygra silniejszy [Piotr Andrusieczko z Doniecka, Sławiańska i Kramatorska]


„Zielone ludziki” z bronią i wozami pancernymi. Zajęte budynki administracji. Proklamacja „Republiki Donieckiej”. Flagi rosyjskie. Oto sytuacja na wschodniej Ukrainie. Kto za tym stoi?


Separatyści pojawili się nie tylko w obwodzie donieckim, łuhańskim czy charkowskim. Zaczęli przenikać też na terytorium obwodu chersońskiego. Nazywali siebie „krymską samoobroną”, choć – patrząc na ich broń i profesjonalne nawyki – można sądzić, że były to rosyjskie siły specjalne. Wzięli oni pod kontrolę 150-tysięczne miasto Sławiańsk. Od początku pojawiały się informacje o rosyjskich żołnierzach, biorących udział w tej operacji. Sami „bojownicy” twierdzili, że pochodzą z Donbasu. Tymczasem ich komendant w rozmowie z dziennikarzami, ugryzł się w język, mówiąc: „Jesteśmy ochotnikami krymsk…”. Ale wśród uzbrojonych ludzi są też miejscowi. Tymczuk uważa, że są oni kontrolowani przez ludzi „jednego z największych oligarchów” oraz przez ludzi „byłego przywódcy grup kryminalnych, a dziś deputowanego”. Chodzi o Rinata Achmetowa I o Jurija Iwanjuszczenkę. Jaką rolę w eskalacji separatyzmu na wschodzie Ukrainy odgrywają lokalne elity biznesowo-polityczne? Czy państwo ukraińskie jest w ogóle w stanie przeciwstawić się secesji Doniecka, Łuhańska i Charkowa?


 


Odessa nie wierzy Rosji [Michaił Shtekel z Kijowa]


To miejsce strategicznie ważne dla Kijowa i dla Kremla: leży między okupowanym Krymem i rosyjskim Naddniestrzem. Oto portret miasta, które – choć w sporej części czuje po rosyjsku – nie chce należeć do Putina.


Prawie dekadę temu Pomarańczowa Rewolucja odbyła się w Odessie spokojnie i dla większości bezboleśnie. Większość mieszkańców wolała siedzieć cicho lub zarabiać pieniądze. Przez 10 ostatnich lat w mieście ważną rolę odgrywały siły prorosyjskie: ugrupowania polityczne, media i działacze społeczni. Karmiąc nas półprawdami i banałami o ukraińskich nacjonalistach, amerykańskim zagrożeniu i europejskiej biurokracji, owi aktywiści powoli, ale konsekwentnie zdobywali coraz większej poparcie wśród mieszkańców. Aż do początku lokalnego odeskiego Majdanu w 2013 r., w mieście nie było ruchów proeuropejskich, a tym bardziej proatlantyckich. Sytuacja zmieniła się nagle na przełomie 2013 i 2014 r.: Odessa przemówiła z Kijowem jednym głosem, domagając się integracji z Unią i odejścia Janukowycza. Dlaczego Odessa jest inna niż Donieck? Czemu większość jej mieszkańców – choć poczuwa się do rosyjskości – nie chce być obywateli Rosji?


 


Nacjonalizm, ksenofobia, imperializm [Richard Pipes]


Richard Pipes, były doradca prezydenta Reagana: „Aby porzucić ekspansjonizm, Rosja musi przegrać drugą zimną wojnę, a Rosjanie – rozwiązać problem z własną tożsamością”.


Prof. Richard Pipes jest historykiem i sowietologiem z USA; wykładowcą Harvardu. Był szefem „Team B”: zespołu analityków, którzy w 1976 r. na zlecenie CIA szacowali wojskowy i gospodarczy potencjał ZSRR. W latach 80. był doradcą prezydenta Reagana ds. Europy Wschodniej. Mówi o sobie, że jego poglądy noszą „niezatarte ślady wpływu polskiej szkoły studiów nad Rosją”. W rozmowie z „Tygodnikiem” Pipes mówi o tym, kto może wygrać obecne starcie Zachód-Putin; o najgorszym możliwym scenariuszu rozwoju wypadków na Ukrainie; o przyszłości państwa ukraińskiego i obecności USA w Europie. Pipes: W związku z kryzysem ukraińskim USA powinny zwiększyć swoją obecność wojskową w Europie. Ale, niestety, nie wierzę tu w skuteczność prezydenta Obamy. Nie należy on do polityków, którzy którzy byliby gotowi coś zaryzykować. Będąc na jego miejscu, zwiększyłbym liczbę amerykańskich żołnierzy w Europie. Prawdopodobnie nie odwiodłoby to Rosjan od agresywnej polityki, ale niewątpliwie wywarłoby pewien skutek psychologiczny. Zobaczyliby, że działamy na serio.


 


 


Historia – marszand „Zbo” i jego artyści [Wojciech Konończuk]


Na paryski Montparnasse trafił z Galicji. Marszand i promotor Modiglianiego. Człowiek, który napisał niezwykłą kartę w historii XX-wiecznej sztuki. Barwna postać Leopolda Zborowskiego wciąż czeka na odkrycie.


Sto lat temu, na krótko przed wybuchem I wojny światowej, do Paryża przybywa z dalekiej Galicji pewien dwudziestopięciolatek. Urodzony w Zaleszczykach na Podolu, wychowany we Lwowie, wykształcony w Krakowie. W Paryżu jego celem jest dalsza edukacja. Plany krzyżuje wojna. Choć nie ma pojęcia o bukinistyce, zaczyna handlować starymi drukami, co pozwala mu skromnie przeżyć. Wiąże się z Anną Sierzpowską, emigrantką z Lublina. Niebawem zostanie ona jego żoną, oporą i najlepszym doradcą… Zborowski poznaje artystów, którzy stworzą fenomen nazwany potem École de Paris. Są wśród nich Modigliani, Utrillo, Chagall, Soutine, Zadkine. Zborowski o sztuce wie wówczas niewiele, ale postanawia spróbować sił jako marszand. Kolejne lata pokażą, że ma świetne oko do wynajdywania artystów, którzy napiszą ważny rozdział w historii malarstwa. Jak to się stało, że nieznany początkowo nikomu Polak z Galicji stał się marszandem „Modiego”, a potem także wielu innych artystów, którzy ściągali wtedy do Paryża z niemal całej Europy? I dlaczego został zapomniany – aż do niedawna?


 


Dostojewski  w czasach prohibicji [Anita Piotrowska]


„Imigrantka” Jamesa Graya to ciemna baśń o Nowym Jorku lat 20. XX w. Przypomina, że to miasto zostało zbudowane przez imigrantów – i na ich dramatach.


Opowieść Jamesa Graya o fikcyjnej postaci Ewy Cybulskiej, przybywającej na początku 1921 r. do USA, dotyka bowiem uniwersalnego doświadczenia emigracji – związanego z nią poczucia obcości, samotności, upokorzenia i zagrożenia. W tym kontekście obcy akcent Cotillard, niezależnie od tego, czy aktorka mówi w filmie po polsku czy po angielsku, staje się wartością. Wyostrza niepewny status bohaterki, jej poniewierkę na „ziemi obiecanej”, a tym samym gorzki smak amerykańskiego mitu założycielskiego.


Już w pierwszym ujęciu „Imigrantki” Gray przywołuje najbardziej ikoniczny dla przybysza obraz Ameryki: zarys Manhattanu z górującą nad nim Statuą Wolności. Tym razem widzimy jej majestatyczną sylwetę od tyłu, jakby odwróciła się w stronę przyjezdnych plecami – trudno o bardziej niegościnny gest. Chwilę potem ironia tego symbolu objawi się raz jeszcze. Oto po ostrej selekcji imigrantów na Ellis Island Ewa zostaje rozdzielona z chorą siostrą i wpada w ręce obcego mężczyzny o nazwisku Bruno Weiss (Joaquin Phoenix).


 


O polskich książkach kucharskich [Wojciech Nowicki]


Wszechobecność kuchni staje się nie do wytrzymania. Kuchnia kuchnią pogania, wszystko się kręci wokół żołądka.


Z książek kucharskich wynika jasno, co my, naród, przestajemy uznawać za słuszne i spychamy do ciemnicy niepamięci, a co zaczynamy wielbić i odtąd uznajemy za jedynie słuszne. Są niedoceniane, bywa – otoczone lekką pogardą, a jednocześnie ważne i kupowane namiętnie. W książkach kucharskich wydanych w Polsce w drugiej połowie XX stulecia wychodzono z założenia, że kuchnia jest domeną kobiet i że to terytorium męki: oznaczała zawsze wydatki ponad stan, pełne trudu zdobywanie, wystawanie godzinami nad kuchnią, a na koniec mycie. Książki dzisiejsze są inne: koncentrują się głównie na radości. Jeśli danie – to od razu gotowe i ułożone przez specjalistę od wyglądu dań, sfotografowane przez fotografa zajmującego się wyłącznie fotografią jedzenia, i bezwzględnie, bezwstydnie upiększone w komputerze przez rzemieślnika od upiększania.


Jedzenie przestało być traktowane jak podstawowa potrzeba, jest jak zegarek, wieczne pióro i perfumy: stanowi o statusie, a status najczęściej jest tu rozumiany jako najgłębsza istota człowieka.


 


„Mad Men” – szaleńcy z Madison [Kalina Błażejowska]


Prezydent Obama mówił o nim w Kongresie, „Time” poświęcił mu okładkę. Serial „Mad Men” ma już miejsce w historii. Właśnie ruszył ostatni sezon.


Gładko ogoleni mężczyźni w kapeluszach, perfekcyjnie uczesane kobiety na szpilkach, intensywne kolory kardiganów i sukienek, lśniące kabriolety, papierosowy dym spowijający minimalistyczne wnętrza, bursztynowa whisky podana w ciężkich okrągłych szklankach. I uroczo staroświeckie kampanie reklamowe produktów, po które sięgamy na co dzień, i takich, które są już legendą, od keczupu Heinz po aparat Polaroid. Na tym efektownym tle rozgrywają się dramaty bohaterów: ambitnych, nieprzeciętnych ludzi, którzy realizują swój amerykański sen. Z sezonu na sezon – akcja obejmuje całą dekadę – ich Ameryka się zmienia. Nadchodzi obyczajowa rewolucja, seksizm, rasizm i homofobia zostają wreszcie nazwane. Następują kolejne historyczne przełomy: marsz na Waszyngton, zamach na Kennedy’ego, zabójstwo Martina Luthera Kinga, wojna w Wietnamie.


 


Muzyczne wietrzenie piwnic [Łukasz Konatowicz]


Kraków nie kojarzy się z młodą muzyką niezależną. Zespoły z kolektywu Stajnia Sobieski próbują to zmienić. Bez pośpiechu. Po krakowsku.  


Przestronne mieszkanie przy Sobieskiego, w którym spotykam się z Aleksandrem Margasińskim i Rafałem Pachem (mają po 25 lat, kończą studia; przyjmują mnie w dresach i klapkach) wygląda jak typowe studenckie lokum. Wyróżnia je urządzone w pokoju Olka studio, gdzie pracuje nad nagraniami zespołów należących do kolektywu Stajnia Sobieski. Stajnia – bo wspólna ekipa, Sobieski – bo ulica. Zespołów jest pięć: Die Flöte, Rycerzyki, Armando Suzette, Bezczeszczę Bęben i Kaseciarz. Ale ktoś, kto zetknąłby się z nimi po raz pierwszy na ich wspólnym koncercie (na przykład w zeszłym roku w warszawskim klubie Chmury), zdziwiłby się, widząc na scenie ciągle te same twarze. Wszyscy grają tu ze wszystkimi. Mówią, że ich scena jest „kazirodcza”. Olek: „Pierwszy raz słyszałem Die Flöte w klubie na Kazimierzu. (…) Zwróciłem uwagę na Michała Mierzwę: w czapce z paszczą wilka, trzymał klawisze na desce do prasowania. Okazało się, że to nie było zamierzone, tylko spowodowane jego realnym roztargnieniem. Zaprzyjaźniliśmy się.”


 


Lubię patrzeć z góry” – rozmowa ze zdobywcą World Press Photo [rozm. Filip Springer]


„Latając widzę świat, w którym ludzie to nic nie znaczące robaczki na scenie natury,Matki Ziemi” – mówi fotograf Kacper Kowalski.


Filip Springer: Fotografujesz jeszcze na ziemi?


Kacper Kowalski: Właściwie już nie, miewam aparat w rękach, ale nie za bardzo wiem, co z nim zrobić, jak użyć. Ale kiedyś fotografowałem. Robiłem portrety, dokumentowałem życie wokół mnie. Niedawno znalazłem swoje najwcześniejsze zdjęcia, jeszcze z lat 90. Wśród nich jest wiele kadrów, w których przez obiektyw spoglądam pod swoje stopy – to takie na poły abstrakcyjne kompozycje, fotografowane prostopadle do powierzchni gruntu. W elementach rzeczywistości – liściach, kamieniach, śladach stóp, starałem się odkryć jakiś wzór. Dziś robię właściwie to samo, tylko wysokość, z której patrzę, trochę się zmieniła.


Co Ci przeszkadza tu na dole, że musiałeś się unieść do góry?


Z góry świat wygląda bez wątpienia ciekawiej. Jest piękniejszy. Nie boję się tego słowa. Lubię i wolę patrzeć na świat z góry.


Nie kusi Cię czasem, by wylądować i sprawdzić?


Kilka razy, po przelocie nad jakimś miejscem, wracałem tam lądem i sprawdzałem. Zwykle byłem rozczarowany. Z góry wyglądało to lepiej.


 


 Márquez – pożegnanie boga słów [Grzegorz Jankowicz]


Márquez był całkowicie oddany literaturze, skłonny do największych poświęceń na jej rzecz, czasem też nierozważnie angażujący się w polityczne spory. Zmarł mistrz wielkiej anegdoty.


Na początku lat 60. ubiegłego wieku Gabriel García Márquez mierzył się z poważnym kryzysem twórczym. Miał na swoim koncie cztery powieści, setki artykułów i reportaży, które przyniosły mu uznanie krytyków i czytelników. Uchodził za mistrza prozy, który w pełni panuje nad językiem, jest bogiem słów, bez trudu układającym je w spektakularne frazy. A jednak około 1961 r. coś się zacięło. Przez kilka lat Márquez nie był w stanie pokonać blokady pisarskiej. Przełom nadszedł (a w zasadzie: nadjechał) niespodziewanie. Pisarz podróżował z rodziną podniszczonym Oplem (jechali na urlop). Na autostradzie, gdzieś między Miastem Meksyk a Acapulco, Márquezowi przyszły do głowy ostatnie słowa powieści, która później została opublikowana pod tytułem „Sto lat samotności” i przyniosła mu międzynarodową sławę. Z piskiem opon zatrzymał samochód i powiedział żonie, że muszą natychmiast wracać do domu. Pracował bez wytchnienia przez półtora roku. Blokada ustąpiła całkowicie, ale pojawiły się inne problem… Jakie – czytaj w TP”.


 


Majówka ponad granicami – Franaszek o nietypowych przewodnikach [Andrzej Franaszek]


Wędrując między Polską i Czechami, poznajemy pierwotną kulturową tkankę, okaleczoną przez XX-wieczną historię.


Śląsk Cieszyński leży na południu Polski, ale też na wschodzie Republiki Czeskiej. (…)W 1920 r. dyplomaci rozpłatali ją z północy na południe na dwie części – rozdzielając na pół kotliny, pogórze i góry, miasta i wsie – i przydzielili te fragmenty Polsce i Czechosłowacji. Żyją tu Polacy – Ślązacy cieszyńscy, ale też przybysze z centralnej Polski i potomkowie Kresowiaków, obok nich Czesi i Słowacy.” – czytamy w przewodniku „Śląsk Cieszyński. Od Bielska-Białej do Ostrawy”, opublikowanym przez małą cieszyńską oficynę Pracownia na Pastwiskach. Jego autorem jest wywodzący się z Kurpiów Marcin Żerański, plastyk i architekt, przede wszystkim jednak pasjonat Europy Środkowej, „naznaczonej habsburskim panowaniem”. Nic dziwnego, że jego książka zarówno odpowiada dzisiejszej łatwości przekraczania granic, jak i rekonstruuje pierwotną kulturową tkankę, okaleczoną przez XX-wieczną historię. Żerański portretuje miasta, zabytki, wybitnych obywateli czy przyrodę, i ukazuje nam ich turystyczną atrakcyjność. Przeciwstawia się zapominaniu, rozpadowi, obojętności wobec tego, co odeszłe, ale jednocześnie nie zamieniając takich obiektów w skansen.


 


 Masło, mięso, ser – wielki powrót [Pawł Bravo]


W

W wydaniu nr 149, kwiecień 2014, ISSN 2300-6692 również

  1. POKOLENIE Y

    Wyzwanie i potencjał - 23.04
  2. GALERIA SCHODY

    Anna Magdalena Polońska - 17.04
  3. IMR PROMUJE ALTER MEDIKĘ

    Nowe produkty - 15.04
  4. SZTUKA KOMIKSU, KOMIKS W SZTUCE

    Zainteresowanie domów aukcyjnych - 11.04
  5. Z KRONIKI BYWALCA

    "Brzmienie Syjamu" w Warszawie - 25.04
  6. SZTUKA DLA SZTUKI

    Zarabiać jak Eric Clapton - 4.04
  7. TP NR 17

    Przed kanonizacją - 24.04
  8. WNIOSKI Z HISTORII

    Czas na Trybunał Skarbowy - 2.04
  9. SZTUKA MANIPULACJI

    Między godnością a samoponiżeniem - 2.04
  10. I CO TERAZ?

    Cały ten ukraiński majdan - 16.04
  11. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Mega kasa za mega wagary - 22.04
  12. LEKTURY DECYDENTA

    Niebezpieczny świecznik - 22.04
  13. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Katechizm dla samotnych pań - 14.04
  14. DECYDENT SNOBUJĄCY

    Środa, 30.04 – Test pamięci