Established 1999

THATCHER, KALISZ I INNI

9 kwiecień 2013

Drzwi zamknięte, a nawet zatrzaśnięte - 8.04

Taak… drzwi trzasnęły. Za Margaret Thatcher drzwi wieczności. Za Ryszardem Kaliszem drzwi partyjne. Za tą dwójką drzwi się zamknęły. Drzwi natomiast trzasnęły nie za, ale przed premierem Tuskiem, ministrem Budzanowskim, ministrem Sikorskim, tercetem TBS, czyli Towarzystwem Bezradności Spektakularnej – pisze Marek J. Zalewski.

Lady Margaret Thatcher zmarła dzisiaj w Londynie. Zwana Żelazną Damą była prawdziwym mężem stanu międzynarodowej polityki XX wieku. Pod Jej przywództwem Partia Konserwatywna trzy razy z rzędu wygrywała wybory parlamentarne, a Ona trzykrotnie z rzędu była premierem rządu Jej Królewskiej Mości. Była niezwykle skuteczna i konsekwentna. Przekonali się o tym związkowcy TUC, a szczególnie brytyjscy górnicy.


Przekonali się o tym też terroryści spod znaku IRA, których siedmioro zmarło w więzieniu w wyniku podjętego strajku głodowego, a pod presją którego Margaret Thatcher się nie ugięła. Przekonali się o tym generałowie, wchodzący w skład junty rządzącej Argentyną, gdy w kwietniu 1982 postanowili odbić Brytyjczykom Falklandy. Przekonali się też o tym liczni przywódcy, funkcjonujący na arenie międzynarodowej w latach 80. ubiegłego wieku.


Była wybitną postacią światowej polityki XX wieku. Przed blisko 30 laty napisałem o Niej książkę, którą osobiście Jej wręczyłem w czerwcu 1985 roku w siedzibie brytyjskich premierów, na Downing Street 10, a w kilka miesięcy później dostałem własnoręcznie napisany list z podziękowaniami, w którym wyraziła zdziwienie, że książka o takiej treści mogła się ukazać w Polsce, kraju rządzonym przez „dyktaturę”. Zresztą ówczesny korespondent dziennika „The Times”, Roger Boyes w swej recenzji z mojej „Żelaznej Damy z Downing Street”, podkreślał zaskoczenie, że w Polsce Jaruzelskiego mogła się ukazać tak „uczciwie” napisana książka o brytyjskim polityku, który przyjacielem tamtej Polski wszak nie był.


Era Margaret Thatcher zbiegła się z okresem mego dziennikarzenia. Napisałem o „jej” Wielkiej Brytanii dziesiątki, jeżeli nie setki notatek, artykułów, komentarzy, korespondencji. Mimo, że z górą 20 lat temu odeszła z wielkiej polityki, to Jej „duch polityczny” unosił się nad Downing Street. Od dzisiaj jakby bardziej… Żegnam Panią, Lady Margaret…


Z kolei SLD zatrzasnęło drzwi za Ryszardem Kaliszem, odbierając mu legitymację partyjną. Oczywistym autorem antyKaliszowej krucjaty jest szef SLD, Leszek Miller, którego poczynania zaskakują i zdumiewają mnie od dłuższego czasu. Chociaż, czy faktycznie zaskakują i zdumiewają?


Leszek Miller wydawał mi się zawsze politykiem ambitnym, zdolnym, inteligentnym. Ale z biegiem lat, obserwując jego poczynania, zastanawiam się coraz częściej, czy jest politykiem mądrym? Jeżeli chodzi mu tylko o utrzymanie przywództwa w SLD i bycie zadowolonym z pozycji przypisywanej od lat PSL, czyli obrotowego statysty, to OK. To rozumiem. Ale znając Leszka Millera nie mogę w to uwierzyć! I nie chcę w to wierzyć. Z drugiej jednak strony, gdy przypomnę sobie, co LM zrobił z ponad 40. procentowym poparciem z czasów, gdy obejmował tekę premiera, gdy przypomnę sobie zgrzytanie zębów LM na myśl o zrobieniu czegoś pod auspicjami Aleksandra Kwaśniewskiego, wówczas urzędującego prezydenta RP, gdy wygrzebię z pamięci widok LM w krawacie Samoobrony w objęciach Andrzeja Leppera, gdy stanie mi przed oczami LM w lansadach przed Kościołem, gdy przyjrzę się temu, co mógł zrobić wspólnie z Januszem Palikotem, a co zrobił i wreszcie teraz, gdy usłyszałem, że najpierw stawia przed partyjnym sądem Ryszarda Kalisza, a dzisiaj wyrokiem spolegliwego dla siebie tegoż sądu pozbywa się najpopularniejszego polityka nie tylko w SLD, ale w Polsce, to widzi mi się Leszek Milller jest politykiem, o którym można powiedzieć, że jest cwany i to cwany cynicznie, ale na pewno nie jest mądry. Bo jego cyniczne cwaniactwo może zapewnić mu pozycję lidera SLD do końca jego dni, szczególnie takiego SLD, jakie mamy dzisiaj. Bo to cwaniactwo może mu dać nawet tekę wicepremiera w rządzie innego cwaniaka, Donalda Tuska, ale… Ale czy Leszek Miller chce przejść do historii jako cwaniak? I to cwaniak nr 2, bo jako cwaniak nr 1 do historii Polski przejdzie na pewno Donald T.?


A Ryszard Kalisz? Trzaskanie Leszka Millera drzwiami SLD za odchodzącym Ryszardem Kaliszem na Ryszardzie Kaliszu wrażenia nie zrobi. Może jedynie przywołać wspomnienia i wywołać swoiste poczucie żalu wydarzeniami sprzed lat, gdy po odejściu Leszka Millera SLD chciało oddać się w ręce RK, a ten odtrącił partyjne dusery na rzecz Olejniczaka. Co z tego wyszło obserwujemy od kilku lat. Pozycja RK nie ucierpiała. Mało tego! Jego pozycja i znaczenie na polskiej scenie politycznej rosła wprost proporcjonalnie do malejącej pozycji SLD. Dzisiaj, po wyroku partyjnego sądu, od którego RK nie ma zamiaru – jak powiedział – odwoływać się, otwiera się przed nim szereg możliwości, związanych z wypełnieniem niszy istniejącej na polskiej scenie politycznej. Będę z sympatią mu sekundował, bo – jak większość Polaków – lubię Ryszarda Kalisza, a nade wszystko niezwykle wysoko oceniam to, co uczynił w Sejmie dla poszanowania i zrozumienia prawa.


A teraz o drzwiach, które zatrzasnęły się przed TBSem, czyli Towarzystwem Bezradności Spektakularnej, czyli premierem Tuskiem i ministrami Budzanowskim, i Sikorskim. To, co wyczyniali ci trzej w związku z memorandum podpisanym przez EuroPolGaz i Gazprom, toż to był taniec św. Wita (proszę zajrzeć do książki pt. „Trzech panów w łódce, nie licząc psa” Jeremy’ego Jerome’a).


Trzej przedstawiciele polskiego rządu swym zachowaniem dowiedli, że ABSOLUTNIE NIE NADAJĄ się do pełnienia funkcji, które pełnią. Wszyscy trzej nie wiedzieli o co chodzi, gdy po raz pierwszy ich o to zapytano. Pierwszy od razu powiedział, że nic nie wie, bo był przekonany, że pytający go wpuszczają w kanał. Drugi, też od razu, buńczucznie, rzucił, że Polski to nie interesuje. Trzeci z kolei, jak mantrę powtarzał, że na ten temat może się wypowiedzieć tylko drugi i powtórzył to co najmniej czterokrotnie.


Dla jasności dodam, że „pierwszy”, to premier rządu RP, Donald Tusk, „drugi” , to minister skarbu, Mikołaj Budzanowski, a „trzeci”, to nikt inny, jak minister spraw zagraniczny, Radosław Sikorski. Wszyscy trzej, jako tercet bardzo specyficzny, występujący pod nazwą „Towarzystwa Bezradności Spektakularnej” nie mieli zielonego pojęcia o tym, że EuroPolGaz musiał od dłuższego czasu prowadzić rozmowy z Gazpromem, skoro w końcu minionego tygodnia prezesi obu firm usiedli w Petersburgu przy stole i podpisali memorandum o podjęciu prac, których celem będzie przeprowadzenie wszechstronnej analizy projektu budowy gazociągu, którym gaz Gazpromu popłynie do Polski, a przez nią na Słowację i na Węgry.


Tercet TBS nie wiedział nawet, co się kryje pod pojęciem „memorandum”. To, że nie wiedział tego archeolog… Cóż, na studiach na „m” przerabiał pewnie coś o MUMIACH. To, że nie wiedział tego historyk o dość wąskiej specjalności, bo „od” Sopotu, to już dziwniejsze, bo nie dość, że na uczelni musiał mu się obić o uszy termin „memorandum”, to przecież jako wieloletni poseł, wice- i pełny marszałek, a nade wszystko także wieloletni premier, winien mieć przynajmniej jakieś POJĘCIE, co się kryje pod tym POJĘCIEM.


Zamiast rzetelnej, wyważonej oceny opartej na analizie przedstawionej przez grono kompetentnych doradców i służb specjalnych, usłyszeliśmy trzask zamykanych przed nosami członków tercetu TBS drzwi z napisem „KOMPETENCJE”. A potem zaczęło się bredzenie o interesach… Ukrainy, której ominięcie przez rosyjski gaz może nastąpić tylko po zgaśnięciu polskich palników. Żeby mnie, i nie tylko mnie, wyjaśnił, co skłania naszych, hmm…, polityków do ciągłego wiązania naszych interesów z Ukrainą? Ględzi się u nas o tym bez opamiętania, a jeszcze nic nie udało nam się z Ukrainą i na Ukrainie załatwić (poza Euro 2012, które Ukraina załatwiła dla nas). To raczej Ukraina winna zabiegać u nas o takie granie z Rosją, którego wynikiem nie będzie ogranie właśnie jej.


A póki, co wszystko wskazuje na to, że nasi, hmm…, politycy bardziej zajmują się gazowym statusem Ukrainy, niż interesem SWEGO kraju. To jest – jak mawiał w telewizyjnym GalluxShow, Andrzej Zaorski – chiba jakaś pomyłka!


I CO TERAZ? Drzwi są zamknięte. Zamknięte PRZED jednymi i zamknięte ZA drugimi. W każdym razie wszyscy stoimy za/przed zamkniętymi drzwiami.




MAREK J. ZALEWSKI





W wydaniu nr 137, kwiecień 2013 również

  1. SZKODA ZDROWIA?

    Polacy piją więcej niż Rosjanie - 26.04
  2. WHISKY BIJE REKORDY

    Inwestowanie pod wpływem - 26.04
  3. AZEROWIE VERSUS GAZPROM

    Klucz do bezpieczeństwa energetycznego UE - 22.04
  4. GALERIA SCHODY

    Musisz zobaczyć tę kobietę - 18.04
  5. 10 LAT GOLDEN ROSE W POLSCE

    Markowe kosmetyki za dobrą cenę - 18.04
  6. BLADY BLASK ZŁOTA

    Co naprawdę się stało? - 18.04
  7. 22 LATA GIEŁDY PAPIERÓW WARTOŚCIOWYCH

    Na parkiecie 876 spółek - 16.04
  8. WRÓŻENIE Z ROPY NAFTOWEJ

    Amerykanie wyprzedzą Saudyjczyków - 11.04
  9. EFEKTY USTAWY REFUNDACYJNEJ

    Spadek sprzedaży, marży, redukcje zatrudnienia - 11.04
  10. ŻELAZNA DAMA 1925 - 2013

    "Ważne będą dopiero dni następne..." - 9.04
  11. DECYDENT RADZI KUPIĆ

    "Tygodnik Powszechny" nr 17-18
  12. TRWA HOSSA NA RYNKU SZTUKI

    Spektakularne inwestycje nie u nas - 10.04
  13. THATCHER, KALISZ I INNI

    Drzwi zamknięte, a nawet zatrzaśnięte - 8.04
  14. PROFESOR ZBIGNIEW PEŁCZYŃSKI

    W Oksfordzie i w Warszawie życie z pasją - 9.04
  15. EMERYTURY POD PALMAMI

    Kto, jak i ile wypłaci? - 8.04
  16. I CO TERAZ?

    Przemalować! - 19.04
  17. WYCZULONYM UCHEM

    Lapsusy-psikusy - 4.04
  18. ŚNIADANIE W IMR

    Wiosna z Duchem Bielucha - 3.04
  19. AMERYKAŃSKIE NIERUCHOMOŚCI

    Nowe nadzieje - 3.04
  20. LEKTURY DECYDENTA

    Rushdie recenzuje - 15.04
  21. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Rzymskie pasje Hanny Suchockiej - 22.04
  22. NAZWA POTOCZNA

    Jak chronić sukces marki? - 2.04
  23. DECYDENT SNOBUJĄCY

    Wtorek, 30.04 – Onanizm
  24. SZTUKA MANIPULACJI

    Wymówki i wybiegi - 3.04
  25. SIŁA POLITYKI

    Jak Macedoński - 30.04
  26. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Niestabilność i niepewność - 21.04