Established 1999

SZTUKA MANIPULACJI

9 grudzień 2007

Uwdzięcznienie

Wdzięk może być naturalny i autentyczny i wtedy wrażenie jest równie silne jak pozytywne. Ale zdarza się też dysonans między nienaturalnym, przesadnym i natrętnym wdzięczeniem się a zakłopotaniem lub niesmakiem odbiorcy.


Dr hab. MIROSŁAW KARWAT


profesor Uniwersytetu Warszawskiego


Hołdowniczy, a zarazem popisowy sposób wywierania wpływu na innych psycholodzy nazywają uczenie ingracjacją.


Jakie informacje przekazujemy w wypowiedziach lub gestach pochlebnych dla odbiorcy? Podkreślamy słowem lub zachowaniem, że odbiorcę wysoko oceniamy, np. czujemy przed nim respekt, mamy dlań szacunek, uznajemy jego autorytet, względnie podziwiamy go; ekwiwalentem sygnałów “wywyższających” może być widoczne okazywanie sympatii. Podkreślamy też swym zachowaniem, jak bardzo zależy nam na jego zadowoleniu, a zarazem na jego akceptacji dla naszych starań o jego przychylność – przez co poczuje się kimś ważnym. Również demonstrowanie własnych zalet może służyć wzbudzaniu czyjejś przychylności i podatności na nasze oczekiwania, o ile czynimy to zręcznie, taktownie, nie podkreślając własnej przewagi, nie wzbudzając kompleksów, zazdrości, frustracji, obaw przed konkurencją, lecz powodując, że komuś ma zaimponować styczność lub zażyłość z nami, że ma ochotę tym się chwalić.


Pierwszy kierunek “ataku” to podnoszenie własnej wartości w oczach partnera. Temu służą: mniej lub bardziej subtelne i dyskretne albo natrętne popisy – pokazy własnej sprawności, uzdolnień, okazywanie osiągnięć, nagród, dowodów uznania; jawna autoreklama i samochwalstwo; przytaczanie pochlebnych cudzych świadectw i rekomendacji; demonstrowanie znajomości i zażyłości z osobami cieszącymi się uznaniem i prestiżem.


Drugi kierunek oddziaływania to podnoszenie wartości partnera (odbiorcy), oczywiście, niebezinteresowne, lecz służące “zmiękczeniu” kogoś, aby nie był oporny wobec naszych oczekiwań i zamiarów, aby odwzajemnił się postawą przychylności. Podnosimy jego wartość w jego własnych oczach przez demonstrację naszego – szczerego lub udanego – uznania. Na zasadzie: “uwierz w siebie, ceń się wysoko, skoro inni tak cię cenią” oraz “doceń tych, którzy cię cenią”.


Trzeci kierunek natarcia to atrakcyjna forma osaczania, polegająca na tym, że już sam w sobie kontakt, rozmowa lub trwała więź przekształcana jest w atrakcję. Tu liczy się umiejętność wytworzenia miłej atmosfery, poczucia bezpieczeństwa, odprężenia lub też ekscytacji czymś ciekawym, fascynującym, może nawet jakąś zagadką lub sprawdzianem, próbą sił.


Najzręczniejsza jest taktyka łącząca zgrabnie wszystkie te trzy elementy.


Makaronizm ingracjacja można by spolszczyć jako uwdzięcznienie.


Cóż bowiem znaczy słowo gracja?


Z jednej strony, oznacza wdzięk, czar, urok jakichś czynności, zachowań (“z jakim wdziękiem to zrobił”) względnie trwałą zaletę czyjejś powierzchowności, sposobu bycia (“ona jest czarująca”, “jak wdzięcznie się porusza”). Powab wywołujący silne wrażenie na innych, emocje jeśli nie seksualne (paraseksualne), to nieomal kulinarne (w tym sensie “wdzięczny” znaczy tyle, co apetyczny, smakowity, budzący chętkę na kontakt albo jakiś rodzaj pożądliwości, zachłanności itd.). Gracja byłaby ucieleśnieniem atrakcyjności. Wdzięczny = pociągający. Osoba obdarzona wdziękiem to ktoś, z kim sam kontakt lub trwała znajomość i obcowanie staje się przyjemnością, rodzajem nagrody.


Co prawda, wdzięk może być naturalny i autentyczny – i wtedy wrażenie jest równie silne jak pozytywne; ale zdarza się też dysonans między nienaturalnym, przesadnym i natrętnym wdzięczeniem się (chcę być miły i atrakcyjny za wszelką cenę, choćby kosztem niezręczności i konsternacji) a zakłopotaniem lub niesmakiem odbiorcy, który dostrzega, że im bardziej ktoś się stara w swych popisach i awansach, tym gorzej mu to wychodzi.


Z drugiej strony, w języku łacińskim i w pochodnych językach romańskich “gracja” oznacza po prostu wdzięczność, tzn. poczucie wdzięczności, a nawet formułkę (grzecznościową i zdawkową, ale równie dobrze żarliwą) wyrażającą poczucie zobowiązania.


Z pozoru to dwa różne konteksty słowa. Ale między jednym (wdziękiem) a drugim (wdzięcznością) często zachodzi silny związek. Mianowicie: jesteśmy komuś wdzięczni właśnie za to (już tylko za to, samo w sobie), że ma wdzięk, urok, czar, że wydaje się nam sympatyczny, miły, życzliwy, godny podziwu. Czyż nie na takiej zasadzie wielbimy aktorów, piosenkarzy, modelki? Ale też i naszych pupilków – rozkoszne domowe zwierzaki, z których przecież nie ma żadnego pożytku poza tym, że wzruszają nas ich zachowania i ich przywiązanie do nas?


Zauroczeni stają się sterowni.


W wydaniu 71, czerwiec 2007 również

  1. DECYZJE I ETYKA

    Caux Round Table Polska
  2. SPOŁECZEŃSTWO INFORMACYJNE

    Czas wiedzy
  3. ISTOTA MARKI

    Subtelna gra
  4. LOBBING W BRUKSELI / LOBBYING IN BRUSSELS

    Godzenie interesów
  5. NASZ LOBBING W BRUKSELI

    Walka o wódkę
  6. LOBBING WÓDCZANY W BRUKSELI

    Do śledzika
  7. PRAWO O LOBBINGU W UE

    Przejrzystość decyzji
  8. HISTORIA

    Potrzebny dystans
  9. PODGLĄDANIE LOBBINGU

    Brak marchewki
  10. OD REDAKTORA

    Warto być
  11. RELACJE PUBLICZNE

    Bez twarzy
  12. BEZPIECZEŃSTWO

    Wojna polsko-polska
  13. ESPERANTO

    Język przyszłości
  14. SZTUKA MANIPULACJI

    Uwdzięcznienie
  15. BIBLIOTEKA D & DM

    Machiavelli w Brukseli
  16. POLSKI HANDEL

    Prawda o rynku