Established 1999

SZTUKA MANIPULACJI

3 grudzień 2007

Kogucie maniery

Spektakl próżności i zalotności bywa reakcją na okolicznościowy bodziec, powstałą przejściową okazję, a nie potrzebą odczuwaną bezwarunkowo. Przejawem tego są odruchowe reakcje męskie na pojawienie się ponętnej kobiety.


Dr hab. MIROSŁAW KARWAT


Profesor Uniwersytetu Warszawskiego


 


 


Ludzie chytrzy lub bezwzględni znacznie częściej, niestety, postawią na swoim niż ludzie przyzwoici, pryncypialni, skrępowani poczuciem odpowiedzialności, taktu, imperatywami moralnymi, a nawet wymogami elegancji postępowania. Jednak i oni nie są rekordzistami w efektywności pokonywania cudzego oporu. 


Od cwaniaka lub chama nawet skuteczniejsi w narzucaniu swej woli mogą być kokiet albo kokietka. To niemal zapomniane dziś słowa, choć za powszechnie zrozumiałe uchodzi słowo kokieteria. 


„Kokieteria” to pojęcie zaczerpnięte z języka francuskiego. Nie bez powodu przyszło stamtąd, skoro to właśnie w kulturze francuskiej tak rozkwitła ars amandi (sztuka miłosna) kojarzona z wiedzą o wyrafinowanych metodach nawiązywania kontaktu i podejmowania finezyjnej gry uczuciowej: flirtu, zalotów, romansu.


Ciekawa jest i geneza, i ewolucja tego pojęcia. 


Coq to kogut, coquet – kogucik. Od takich właśnie skojarzeń wzięło się kolejne określenie: coquette (kokiet – najpierw rodzaju męskiego, a potem częściej kokietka).


W tym pierwotnym znaczeniu kokietować znaczy tyle, co puszyć się jak kogut wobec kur; stroszyć piórka, nadymać się (by wydać się większym), zaczepiać z jednoznaczną intencją (może by tak „szybki numerek”?), natrętnie sugerować i swoją samczą atrakcyjność, i sprawność, i gotowość seksualną.


Do podobnych efektów odnosi się skojarzenie przenośne: popisywać się swymi walorami i pewnością siebie. Po to, aby wzbudzić zainteresowanie, wywrzeć na kimś wrażenie, przykuć uwagę, uczynić podatnym na dalsze kroki, zwłaszcza na inicjatywy, zaproszenia, propozycje lub wręcz na zachowania władcze: życzenia, roszczenia. W tym uczłowieczonym sensie słowo „kokietować” brzmi znacznie mniej agresywnie, nie kojarzy się z otwartą pretensją do dominacji, z napinaniem mięśni i natręctwem (w stylu, to inna alegoria, „końskich zalotów”), lecz z użyciem wdzięku, uroku osobistego lub fałszywej skromności jako środka nacisku, któremu trudno się oprzeć, a w rezultacie trudno odmówić.


Kokietowanie to również wymuszanie uległości, ale nie przez zachowanie władcze, zaczepne czy nawet przez nachalną ofertę zbliżenia, lecz przez zagranie na cudzej próżności, niepewności, zachłanności lub pożądliwości, nieopanowanych pokusach. Gracz oscyluje tu między rolą adoratora, pyszałka, kusiciela i przyzwoitki zarazem. Rozbudza, by nie zaspokoić; a jeśli, to dyktując warunki w emocjonalnym przetargu. Skłaniając partnera do uznania własnej atrakcyjności przemyca przy tym uznanie tej atrakcyjności za swoją przewagę i tytuł do pewnego rodzaju (choć nienazwanej tak po imieniu) władzy nad nim.


Ludzki „kogut” osiąga swój cel (niekoniecznie tylko erotyczny) przez wzbudzoną fascynację i swoiste rozbrojenie partnera już to swoim urokiem, już to urokiem kontaktu, już to atmosferą niedopowiedzenia, zagadki (Czym to się skończy? Jak daleko się to posunie? Kto postawi na swoim, a kto ustąpi lub się wycofa?). Równie dobrze taką paraerotyczną sytuację i atmosferę można zauważyć podczas rozmaitych negocjacji, gier biznesowych, wywiadowczych, dyplomatycznych. 


W każdym razie pierwotne znaczenie słowa zainspirowane jest godowymi lub codziennymi, rytualnymi popisami samca, który nie w każdej chwili musi posiąść, zapłodnić, ale tak czy inaczej musi przypominać, kto tu dominuje, a więc z zasady bierze co chce, kiedy chce.


Trudno nie dostrzec analogii między zachowaniem koguta – pana w kurniku, zazdrosnego pretendenta do wyłączności i władzy nad żeńskim drobiem – a zachowaniem mężczyzny z silnym libido, spragnionego silnych wrażeń (erotycznych lub paraerotycznych) i wywierania wrażenia na innych, przepojonego potrzebą autoekspozycji, popisu i dominacji zarazem. Za mniej lub bardziej wyrafinowanymi formami „kogucienia” tak czy inaczej kryje się ów atawizm: jestem wspaniały i jedyny w swoim rodzaju, ja tu rządzę, do mnie należy wszystko, co  jest w moim zasięgu; to ja zaszczycam swoim wyborem.


Co prawda, ta władcza, a zarazem narcystyczna poza wszechzdobywcy i wcielonego cudu przesłania (i można się na to nabrać) pewną obiektywną i trwałą konieczność ukrytą za samouwielbieniem. W świecie zwierząt reguła jest jasna: kogut, który się nie puszy, lub który puszy się tylko „na pół gwizdka”, nie jest wiarygodny, przez to nieefektywny w walce o swoje miejsce, a nawet odpada w bezlitosnej selekcji. Ale dość podobnie jest pomiędzy ludźmi: o czym bowiem świadczy dzisiejsza ideologia „przebojowości”, asertywności?


Nieraz też umyka naszej uwadze, że ten popis, spektakl próżności i zalotności bywa reakcją na okolicznościowy bodziec, silną podnietę, powstałą przejściową okazję, a nie potrzebą odczuwaną bezwarunkowo. Przejawem tego są odruchowe reakcje męskie na pojawienie się ponętnej kobiety – takie jak: popisy siły lub dowcipu, natrętnej szarmancji i galanterii, zachowania rywalizacyjne (próby odstraszenia lub zdezawuowania potencjalnych rywali). Zresztą, ona nie musi być ponętna sama w sobie; ponętna staje się przez to, że jest jedyna i raczej niepodzielna w otoczeniu kilku pretendentów, którzy nawet nie planowali pretendować i rywalizować.


 „Kogucie zachowanie” równie dobrze może też być reakcją na poczucie zagrożenia. W chwili pojawienia się intruza „na naszym podwórku”, w sytuacji możliwego zamachu na to, z czego może nawet nie korzystamy, ale co zaliczamy do swojego żerowiska, mobilizujemy się i „młodniejemy”. Jak uśpiony mąż lub gnuśna i zaniedbana żona, których czujność i ambicja powraca w odpowiedzi na widmo trójkąta lub utraty własności już dawno zinwentaryzowanej. Kogut, który już nie musi, a nawet nie może konsumować swojej wyłączności, też walczy – z zawziętością jak „pies ogrodnika”.


DECYDENT & DECISION MAKER


grudzień 2007 r.


 

W wydaniu 73, grudzień 2007 również

  1. MIEDŹ NA ZDROWIE

    Nieśmiertelny metal
  2. KONIECZNY LOBBING

    Winne bezprawie
  3. KULTURA LOBBUJE

    Pomysł na pieniądze
  4. ZAMIENIĘ

    Na cokolwiek
  5. POLISH VODKA ASSOCIATION

    Zero proMILA
  6. WIZERUNEK POSŁA

    Dolce vita
  7. PR W WIŚLE

    Trzeba bywać
  8. TEORIA LOBBINGU

    Sztuka wywierania wpływu
  9. SZTUKA NEGOCJACJI

    Nie taki diabel straszny
  10. LOBBING W BRUKSELI

    Etyka przede wszystkim
  11. RODZINNA FARMACJA

    Z miłości do natury
  12. PUBLIC RELATIONS

    Amoralny PR-owiec?
  13. DECYZJE I ETYKA

    Dzień Decydenta. Przypomnienia
  14. SZTUKA MANIPULACJI

    Kogucie maniery
  15. BOŻE NARODZENIE

    Redakcja DECYDENTA & DECISION MAKERA wspólnie z IMR advertising by PR
  16. KLASTER KRYSZTAŁ EUROPY

    Okrągłe żaglówki
  17. BIBLIOTEKA D & DM

    Kuchnia biznesu
  18. PRAKSEOLOGIA W POLITYCE

    Realia pod makijażem
  19. PREZESI I DYREKTORZY

    Analfabeci w PR
  20. LOBBING TRUSKAWKOWY

    Było ciężko, ale zwycięsko
  21. CZAS NA SNOBIZM

    Koniec taryfy ulgowej