Established 1999

SPRZĘT MEDYCZNY

7 marzec 2008

Nie szkodzić polskim firmom

Mam olbrzymi podziw i szacunek dla wszystkich firm, które – tak jak my – wdrożyły do produkcji udany, z niczego nie kopiowany, autorski projekt stentu do naczyń wieńcowych, bo sam wiem najlepiej, ile to kosztuje trudu, badań, ludzkiej energii i pieniędzy. Ale nie mam absolutnie żadnych kompleksów wobec naszych zachodnich rywali, szczególnie Amerykanów. Bijemy ich na głowę niską ceną przy identycznej jakości i stosowanych technologiach. Wspomnę tylko, że stal medyczna, jaką importujemy do produkcji naszych stentów, pochodzi z tego samego źródła, z którego kupują ją do swoich stentów najbardziej renomowane koncerny zachodnie – mówi Emil Płowiecki, prezes firmy Balton.



Z EMILEM PŁOWIECKIM
prezesem firmy BALTON


rozmawia Karol Jurasz



 Panie prezesie, zastaję Pana w ważnym momencie dla Baltonu, który w ostatnim okresie stał się częstym gościem krajowych mediów…


Rzeczywiście, przy takich kłopotach krajowej służby zdrowia i przy takich problemach zdrowotnych polskiego społeczeństwa Balton ma nie tylko coś do powiedzenia mediom, ale także do zaoferowania krajowemu szpitalnictwu. Być może stąd zainteresowanie naszą firmą.


Ale problemy polskiej służby zdrowia są odwieczne, a jednak media nieczęsto pokazują jakieś dobre polskie rozwiązana lub produkty medyczne. Co takiego jest w Baltonie, że to o nim właśnie się mówi?


W bardzo udany sposób rzuciliśmy wyzwanie najlepszym zachodnim koncernom produkującym sprzęt medyczny i handlującym z Polską od czasu wielkiej zmiany ustrojowej. Koncerny te nie mogą uwierzyć, że polscy lekarze i inżynierowie mogli opracować światowej klasy sprzęt medyczny, który Balton produkuje i eksportuje już na dwa kontynenty. Bardzo ubolewam nad tym, że ciągle pozostaje niewielka część środowiska lekarskiego sceptycznie postrzegającego polską myśl techniczną i zafascynowanego tylko produktami zachodnimi.


Czy to znaczy, że polscy lekarze podważają kompetencje krajowych uczelni politechnicznych, ich zdaniem niezdolnych do wykształcenia np. inżynierów mechaniki precyzyjnej, którzy są niezbędni w procesie produkcji sprzętu medycznego?


Mocno podkreślam, iż zjawisko niewiary w polski potencjał twórczy i produkcyjny w dziedzinie sprzętu medycznego ma charakter marginalny, niemniej dokuczliwy dla takich firm, jak Balton. W naszej branży inżynier mechaniki precyzyjnej nigdy nie pracuje samodzielnie, lecz stanowi zespół z profesorami różnych dziedzin medycyny. A zatem pracujemy na styku technologii laserowych, mechaniki i medycyny. Brak zaufania ze strony niektórych polskich lekarzy do produktów Baltonu – występujący zawsze bez sprawdzenia jakości naszych wyrobów – godzi zatem nie tylko w środowisko politechniczne, ale głównie we własne środowisko nauk medycznych, które mocno współpracuje z Baltonem.


Nie jest się prorokiem we własnym kraju. Czy ta obiegowa prawda ma zatem odniesienie do Baltonu?


Jest w nas, Polakach, coś takiego, co nieraz zmusza do zastanowienia nad tym porzekadłem. Jeśli dostaję entuzjastyczne recenzje od kardiochirurgów na przykład z Argentyny, którzy masowo implantują tam do naczyń wieńcowych stenty “Chopin” produkcji Baltonu, natomiast w Polsce spotykam jeszcze lekarzy, którzy nie implantują tych stentów, ale z góry wiedzą, że są złe – to coś chyba z nami wszystkimi jest nie w porządku.


Jak, w takim razie, reagują polscy pacjenci na wieść, że będą mieli implantowane krajowe stenty firmy Balton?


28 września br. przeżyłem wielkie wzruszenie na planie programu telewizyjnego “Od A do zdrowia” w TVP 1. Przypomnę tylko, iż był to Światowy Dzień Serca, który Telewizja Polska zorganizowała w konwencji prozdrowotnego festynu na warszawskim Nowym Świecie. Zaproszono nas tam w uznaniu naszych dokonań w dziedzinie stentów. W programie wzięli udział m.in. dr hab. n. med. Paweł Buszman, kierownik Kliniki Ostrych Zespołów Wieńcowych Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach oraz jego pacjentka Genowefa Cieślar. Doktor Buszman wszczepił jej trzy stenty “Chopin”, które w stanie zawału serca uratowały jej życie. Gdy po programie zespół Baltonu zaprosił panią Genowefę do kawiarni, pacjentka powiedziała, że w miesiącach poprzedzających zawał i implantację “Chopinów” nie udałoby jej się przejść dystansu dzielącego gmach warszawskiej giełdy i ulicę Nowy Świat, a zatem ok. 200 metrów. Uniemożliwiłyby to duszność i osłabienie. Po zabiegu z użyciem naszych stentów energiczna pani Genowefa wróciła w październiku br. do pracy zawodowej. W takich chwilach nasza firma czuje – a ja wraz z nią – cały sens naszej wieloletniej walki o najwyższą światową jakość naszych stentów. Jako ciekawostkę dodam, iż “rekordzista” – jeśli można tak powiedzieć – ma wszczepionych sześć naszych stentów i także on odzyskał całą radość życia i siłę do normalnego funkcjonowania.


W jakich obszarach medycyny pracuje Balton? Czy stent “Chopin” to sztandarowy produkt Baltonu?


Produkujemy precyzyjny sprzęt anestezjologiczny, chirurgiczny, radiologiczny, urologiczny, ginekologiczny i kardiologiczny. W tej ostatniej dziedzinie mieści się nasza rodzina stentów “Chopin”, które są mikroprotezami naczyń wieńcowych. Istotnie, od czasu ogłoszenia wyników dwóch niezależnych 12-miesięcznych badań nad “Chopinem” jest on sztandarowym produktem Baltonu, obok stentu “Neptun” do naczyń obwodowych. Kolejne modele naszych stentów są już w drodze.


Ile lat doświadczeń potrzeba, aby dojść do perfekcji w produkcji takich mikroprotez naczyń wieńcowych?


Wprawdzie program wdrożenia stentu ruszył u nas w 1998 r., ale bez bogatych doświadczeń w dziedzinie technologii medycznych byłoby nam znacznie trudniej opracować stent. Dlatego trzeba wiedzieć, że Balton istnieje już 23 lata. Kiedyś byliśmy firmą polonijną, dziś jesteśmy klasyczną prywatną spółką. Jako firma prywatna od samego początku istnienia mieliśmy swobodę działania i podejmowania strategicznych decyzji co do kierunków produkcji i prac naukowo-badawczych. I ten czynnik – jak mi się zdaje – dziś procentuje.


Jeśli stent “Chopin” jest taki dobry, to dlaczego nie jest eksportowany do Stanów Zjednoczonych? Tam, jako tańszy, a reprezentujący tę samą jakość, zrobiłby furorę!


Trafne pytanie! Z handlem stentami w USA jest tak samo, jak z handlem samolotami. Dla tych ostatnich potrzebny jest certyfikat FAA, zaś w przypadku stentów certyfikat FDA, czyli federalnego urzędu kontrolującego obrót żywnością, lekami i sprzętem medycznym. Proszę zwrócić uwagę na to, ile lat trwają, i jak horrendalnie drogie w polskich warunkach, są procedury prawne dopuszczające dany wyrób techniczny na hermetyczny rynek amerykański. Tam pielęgnuje się rodzime firmy produkujące stenty, zagranicznym zaś rzuca się pod nogi wszelkie możliwe kłody prawne. W Polsce odwrotnie – firmy zagraniczne wchodzą do krajowych szpitali ze swoimi stentami jak w masło, zaś polską firmę się dyskryminuje. My robimy trwające rok badania potwierdzające leczniczą skuteczność naszego stentu – producent zachodni przywozi do Polski kartkę papieru, gdzie jest napisane, że takie badania gdzieś wykonał. Na podstawie tej kartki papieru producentowi zachodniemu ufa się; w krajowe badania nad naszymi stentami, gdzie figurują podpisy polskich docentów i profesorów, ufa się gdzieniegdzie z nutką sceptycyzmu.


To szokujące, co Pan mówi…


Tak to, niestety, wygląda. Nie może przecież być tak, że od polskiego producenta stentów wymaga się większej liczby certyfikatów, niż od zagranicznego, a jednak tak się zdarza. Ale “Chopin” broni się sam. Najlepiej świadczy o nim fakt, że pracownia hemodynamiki I Oddziału Polsko-Amerykańskich Klinik w Ustroniu implantuje tysiące naszych stentów na skalę niespotykaną w kraju. A przecież mogłoby się zdawać, że w takim miejscu faworyzowane powinny być stenty amerykańskie, łatwo dostępne i oczywiście obecne w Polsce, ale po zupełnie innych, dużo wyższych, cenach.


Czy nie ma Pan żadnego respektu dla renomowanych zachodnich rywali?


Mam olbrzymi podziw i szacunek dla wszystkich firm, które – tak jak my – wdrożyły do produkcji udany, z niczego nie kopiowany, autorski projekt stentu do naczyń wieńcowych, bo sam wiem najlepiej, ile to kosztuje trudu, badań, ludzkiej energii i pieniędzy. Ale nie mam absolutnie żadnych kompleksów wobec naszych zachodnich rywali. Bijemy ich na głowę niską ceną naszych produktów przy identycznej jakości i stosowanych technologiach. Wspomnę tylko, że stal medyczna, jaką importujemy do produkcji naszych stentów, pochodzi z tego samego źródła, z którego kupują ją do swoich stentów najbardziej renomowane koncerny zachodnie.


Powiedział Pan – “udany stent”. Czy są na rynku stenty nieudane?


Zdarzały się na świecie stenty, które bardzo szybko wypadały z rynku ze złą sławą…


Czy Baltonu dotykają różne patologie przetargów w polskim szpitalnictwie? Do mediów przenikają na ten temat różne informacje, a jak to wygląda zza biurka prezesa takiej firmy, jak Pańska?


Balton rzucił wyzwanie najlepszym światowym producentom stentów do naczyń wieńcowych, których skomplikowaną produkcję opanowało jedynie kilka firm ze Stanów Zjednoczonych, Szwajcarii i RFN. To oczywiście wywołuje u nich niemiłe zdumienie i określone modele zachowań na rynku – zachowań nie zawsze na najwyższym poziomie etyki biznesowej.


Pod koniec października br. Sekcja Kardiologii Inwazyjnej Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego podczas konferencji prasowej ujawniła dramatyczny list otwarty do ministra zdrowia i prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia. Konferencja przedstawiła ciąg systemowych patologii uniemożliwiających w Polsce prawidłowe leczenie chorób serca. Jak to wygląda od strony dostawcy sprzętu kardiologicznego?


Październikowy list otwarty PTK jest nam dobrze znany. Mówi on o wszystkich zjawiskach, które w polskim szpitalnictwie dotykają także producentów sprzętu medycznego, a głównie Balton, jako jedynego polskiego dostawcy stentów. PTK w swojej ocenie sytuacji nie przesadza ani na jotę, czego najlepszy dowód, że Balton wielokrotnie bezpłatnie ratował ludzkie życie dostarczając stenty do szpitali, o których z góry było wiadomo, że nie zapłacą za ten sprzęt.


Czego w takim razie życzyć Baltonowi w przyszłości?


Stabilności przepisów i urzędniczej kompetencji. Jest rzeczą nie do pomyślenia, aby polski producent sprzętu medycznego zamiast zająć się produkcją i marketingiem nie wychodził z pokoi ministerialnych i z gabinetów prawników, bo jeden i ten sam przepis z kwartału na kwartał jest różnie przez urzędników państwowych interpretowany.


Dziękuję za rozmowę.

W wydaniu 50, grudzień 2003 również

  1. ORDYNACKA

    Nowy początek
  2. 45 LAT PEKAES S.A.

    Pewność i szybkość
  3. OBWE

    Więcej serca
  4. SAMOOBRONA

    Wierni ludziom
  5. DECYZJE W UE

    Obrona interesów
  6. KOMUNIKACJA POLITYCZNA

    Kryzys zaufania
  7. MAŁOPOLSKA

    Format europejski
  8. KOCIOŁ FALAISE

    W oparach absurdu (cz. 4)
  9. PUNKTY WIDZENIA

    Tyle samorządności, ile pieniędzy
  10. PUNKTY WIDZENIA

    Bliżej obywatela
  11. FILARY EUROPY

    Wolność i solidarność
  12. DYPLOMACJA

    Wiele pytań
  13. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Madame Czang Kai-szek
  14. TROSKI PRZEDSIĘBIORCY

    Miller w baletkach
  15. NIEUCZESANE REFLEKSJE

    Memento pro patria
  16. SZTUKA MANIPULACJI

    Co chwalimy
  17. TRUDNOŚĆ WYBORU

    Ciągłość błędów
  18. DECYZJE I ETYKA

    Z życzeniami dla J.W. Decydencji
  19. SPRZĘT MEDYCZNY

    Nie szkodzić polskim firmom