Established 1999

SIŁA POLITYKI

1 sierpień 2013

Bić, żeby osłabić - 30.08

Atak na Syrię zahamować ma sukcesy wojsk Baszara Asada. Pokrzepić opozycję, zapewnić jej utrzymanie kontroli nad wschodnią Gutą, skąd będzie mogła stale zagrażać Damaszkowi – pisze Henryk Suchar.


Tak sądzi Vartan Tashdjian, libański politolog w wywiadzie dla REGNUM. Twierdzi, że celem bombardowań będzie oczywiście armia oraz Maher Asad, brat prezydenta, dowódca Gwardii Narodowej i elitarnej 4. Dywizji Zmechanizowanej.


Ekspert zupełnie wyklucza zmasowaną operację lądową przeciwko tamtejszym władzom. Uważa, że z kolei siły Asada „spróbują” ponieść jak najmniejsze straty. Uderzenie USA, a także Francji, spowoduje jeszcze bliższą wojskową współpracę Syrii z Iranem. Teheran różnie wspierać będzie stronę zaatakowaną, w tym także zasobami ludzkimi. Także Hezbollah szerzej się włączy w konflikt syryjski. Podobnie jak Rosja; ta naturalnie nie militarnie lecz pomocowo.


Tashdjian obawia się, że dojść może do ostrzału Izraela z terytorium Syrii oraz do napięć na granicy syryjsko-libańskiej. Jeśli tak, to sytuacja się zaostrzy, co doprowadzi do silniejszych reakcji ze strony Zachodu. Jedyne, co wydaje się libańskiemu znawcy mało prawdopodobne, to wybuch bezpośredniej konfrontacji między innymi niż Syria państwami a USA.


Jeszcze port – 23.08


Transport na Morzu Kaspijskim nabierze rumieńców. Za sprawą Turkmenów, którzy za dwa miliardy dolarów zbudują na swoim wybrzeżu drugi port przeładunkowy. Jest tam już słynny Turkmenbaszy (d. Krasnowodzk, przez który mknęła m.in. Armia Andersa), nazwany na cześć byłego prezydenta, zmarłego już pana Saparmurata Nijazowa.


Nowy szef państwa, JE Kurbankuły Berdymuchammedow zapowiedział, że nowy (większy) obiekt pozwoli zarzucać świat większymi ilościami turkmeńskich produktów naftowych, gazu skroplonego i tekstyliów. Będą one mogły płynąć statkami albo przez rosyjski Kanał Wołga-Don i dalej do Morza Czarnego, albo docierać do brzegów m.in. Iranu czy Azerbejdżanu i stamtąd do adresatów drogą lądową. No i mamy ekspansję. Dodam jeszcze, że Turkmeni rozbudowują moce przeładunkowe Turkmenbaszy i ciągną do niego rurę biegnącą z gazowego, bogatego złoża Gałkynysz.


W ogóle Turkmenistan jest kolosalnym producentem błękitnego paliwa, ale też i ma olbrzymie pokłady tego surowca. Czwarte na globie. Z tego da się żyć. Jednak zobaczymy, co dalej; o kraj toczą bezpardonowe gry różne siły, ponadto na potęgę rosną tam zastępy akolitów islamu, szkolonych głównie przez szermierzy poglądów tureckiego uczonego Saida Nursiego.   


Powrócić tam – 16.08


Dobrze by było, gdyby wojska rosyjskie znowu zaczęły kontrolować granicę Tadżykistanu z Afganistanem. Ale żeby do tego doszło Kreml najpierw powinien wynegocjować nowe porozumienie z Duszanbe. Wtedy nasi pogranicznicy powrócą na brzeg granicznej rzeki Pandż – postuluje Siergiej Mitrochin, przywódca partii Jabłoko, który chce zostać merem Moskwy.


Nie jest groźnym przeciwnikiem dla głównego pretendenta Siergieja Sobianina. Przedwyborczymi wypowiedziami zwraca jednak uwagę na problem Rosji, obawiającej się planowanego na przyszły rok wycofania kontyngentu NATO z Afganistanu. Mitrochin mówi dlaczego: talibowie zapragną odwetu na rodakach, zaczną w kraju szaleć, i rzesze uchodźców salwując się przed pogromami pierzchną do Azji Środkowej. Wśród nich znajdą się dywersanci i terroryści, którzy zdestabilizują tam sytuację i później będą jątrzyć w samej Rosji z jej ogromniejącymi zastępami muzułmanów.


Polityk przypomina, że jak tylko – w 2005 roku – żołnierze rosyjscy przestali pilnować gorącego tadżycko-afgańskiego pogranicza przemyt narkotyków do Rosji wzrósł wielokrotnie. Ponadto Mitrochin jest przeciwny wprowadzeniu wiz dla obywateli zrzeszenia WNP (Wspólnoty Niepodległych Państw) – takie pomysły krążą po Moskwie, choć jak się zdaje jedynie dla postraszenia migrantów.


Lider Jabłoka wskazuje, że granice Rosji z partnerami z WNP są – ze względu na małą liczbę posterunków i ogólny tumiwisizm – tak przejrzyste, że dla chętnych przedostanie się przez nie i tak nie mogłoby nastręczać żadnego kłopotu.


Wilki i psy – 12.08


Estonia była już obiektem rosyjskich cyberataków, które sparaliżowały działalność instytucji państwowych. Teraz na estońskie gospodarstwa napadają wilki, trzebiąc populację psów, najlepszych przyjaciół Estończyków. Czworonogi, jak sądzą mieszkańcy, zapuszczają się na suwerenne ziemie Estonii (północny wschód kraju) z terenu Rosji, b. protektorki dziś niepodległej republiki.


Estońskie media donoszą, że w ostatnich dniach na granicy z Rosją zaginęły aż cztery czworonogi. Ujawniono, że „rosyjskie” drapieżniki zaatakowały je w osobnych wsiach, z łatwością przeskakując przez ogrodzenia. Na dodatek trzy ofiary uprowadzono mimo że były przykute do bud łańcuchami, jedną porwano bez żadnego trudu, ponieważ w ogóle nie była na uwięzi. Lokalni gospodarze są zaniepokojeni i pełni jak najgorszych myśli, zważywszy na złe doświadczenia historyczne z Moskwą. Boją się, że i w tym przypadku dojdzie do „centralnego sterowania” i Kreml spuści im na głowy całą sforę wilków.


Moim zdaniem nie taki diabeł straszny jak go malują. I nasi europejscy bracia – przypomnę że wynalazcy Skype’a – miast się niepotrzebnie martwić powinni się przyłożyć i znów coś fajnego wymyślić. A wraże wilki niech sobie wyją na zdrowie.  


Na noże – 8.08


Szlachtują się w Moskwie już nie tylko sami stali mieszkańcy, ale i coraz częściej migranci z Azji Środkowej. Właśnie agencje rosyjskojęzyczne doniosły o krwawej bójce na noże między tymi ostatnimi. Za łby wzięli się tym razem Uzbecy z Kirgizami. Czterech Uzbeków jest w ciężkim stanie, jeden z nich ma ranę kłutą wątroby. Ledwo zipie jeden Kirgiz. W rosyjskiej stolicy od dłuższego czasu dochodzi do porachunków na podłożu etnicznym. Na jej teren przybysze przenoszą animozje i konflikty rodem z Azji Centralnej.


Region jest niebywale skłócony, wszyscy do wszystkich mają pretensje datujące się jeszcze z dawnych czasów, pogłębione w trakcie 150-letniego panowania Moskwy. Stalin szczególnie perfidnie poszatkował terytoria środkowoazjatyckie, dzieląc je wedle zasady divide et impera. Dla zilustrowania podam tylko, że np. na terenach Kirgizji cały czas znajdują się trzy eksklawy uzbeckie; jedna kirgiska jest w Uzbekistanie. A Tadżycy mają po jednej eksklawie i w Uzbekistanie, i w Kirgizji. To tylko fragment tamtejszej mozaiki.


Do dziś Kreml skutecznie rozgrywa dawniej sobie totalnie podporządkowane narody, w zależności od koniunktury stawiając a to na jednych, a to na drugich. Nie ma spokoju i tylko czekać, jak znowu wybuchną tam jakieś zamieszki, a nawet rzezie. Na wzór masakr, jakie przed trzema laty Kirgizi zgotowali Uzbekom w Oszu, Dżalalabadzie i Batkenie.    


Teraz czekolada – 1.08


Nie kijem go to pałką. Tym razem Rosja zakazała importu z Ukrainy czekolady firmy Roshen. Ma być rakotwórcza, zwłaszcza zaś biała, z której aż ma się ulewać benzopiren. Pan Gennadij Oniszczenko, od lat dbający o zdrowie obywateli Federacji, nakładał już embargo na sery ukraińskie, wina mołdawskie i gruzińskie, na wodę Borżomi, swego czasu za szkodliwe uznał też znakomite białoruskie sery i mleko. Wyrafinowany smakosz. Aha, bym zapomniał: Oniszczenko kiedyś jeszcze marudził, sarkał na polskie produkty spożywcze, na mięso, jabłka i czort wie na co jeszcze, tak skutecznie, że nasi wytwórcy stracili kupę pieniędzy z powodu jego fanaberii.


Z Ukrainą sprawa jest prosta jak graniasta flaszka ruskiej gorzałki; WP Gennadij odgrywa się na Ukraińcach za to, że wprowadzili dodatkowe cła na sprowadzane z Rosji auta. Ukraińcy łudzą się, że nie jest to jeszcze żadna wojna handlowa między dwoma słowiańskimi nacjami. Tak to ocenia dla agencji Rosbałt m.in. pierwszy wicepremier Siergiej Arbuzow. Wojna – to nie, lecz na pewno akt rosyjskiej arogancji i wyraz pewności, że tacy Ukraińcy mogą im guzik zrobić.


Umęczona Ukraina poradzi sobie i z tym zakazem. A ja sam polecam wyroby, bynajmniej nie czekoladopodobne, firmy Roshen. Równie dobre, jak słodycze lwowskich zakładów Switocz, które przed wojną nazywały się HAZET. Należały do polskiego Żyda Jonasza Sprechera i pracowała w nich moja rodzona babcia. A teraz to już jest Nestle. Starzy Lwowianie, co to jeszcze smaki przedwojenne pamiętają, skarżą się, że Szwajcarzy do pięt nie dorastają HAZET-owi.


Henryk Suchar

W wydaniu nr 141, sierpień 2013 również

  1. EKONOMIA NAPIWKÓW

    Warto dawać, ale nie bezkrytycznie - 23.08
  2. GDZIE JEST NAJLEPSZA SŁUŻBA ZDROWIA

    Potencjalnie utracone lata życia - 22.08
  3. OFE na celowniku

    Potęga rebalansowania - 19.08
  4. HISZPANIE MIESZAJĄ W GIBRALTARZE

    Panie premierze Rajoy, nie tędy droga - 14.08
  5. PODRÓŻE SMAKUJĄ

    Błotne kontemplacje - 9.08
  6. GENOTYP PRZEDSIĘBIORCY

    Zdrowy duch w zdrowym ciele - 9.08
  7. NIEUCZCIWA KONKURENCJA

    Ustawianie przetargów - 9.08
  8. HANDEL EMISJAMI DWUTLENKU WĘGLA

    Tanie trucie coraz droższe - 5.08
  9. LEKTURY DECYDENTA

    Oprawcy z sąsiedztwa - 22.08
  10. W IMR ADVERTISING BY PR

    Ogrodowe press-pogawędki - 2.08
  11. PRZYSTANEK PRZEDSIĘBIORCZOŚĆ

    Wszyscy do pracy na swoim - 2.08
  12. DETROIT JAK HIROSZIMA

    Dlaczego bankructwo? - 2.08
  13. MINISTROWI ROSTOWSKIEMU POD ROZWAGĘ

    Zadłużeniowy szantaż - 2.08
  14. OPŁATY INTERCHANGE

    Negatywny wpływ na polski rynek - 2.08
  15. DECYDENT SNOBUJĄCY

    Piątek, 30.08 – Pokerowa zagrywka
  16. SZTUKA MANIPULACJI

    Żenada wykrętu - 1.08
  17. SIŁA POLITYKI

    Bić, żeby osłabić - 30.08
  18. I CO TERAZ?

    Człowiek z rakietą - 19.08
  19. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Wirujący seks - 22.08
  20. KRONIKA BYWALCA

    Super wystawa - 12.08
  21. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Nie wszystko jest piarem - 6.08
  22. "TYGODNIK POWSZECHNY"

    Numer 31/2013 r.