Established 1999

SAMORZĄD

2 kwiecień 2008

Szkoła demokracji

Mazowsze to region zróżnicowany. Częstokroć jest dzielony na bogatą Warszawę i biedną prowincję. Według mojej wizji rozwoju Mazowsza bogata Warszawa jest właśnie atutem naszego regionu. Uważam, że impulsy rozwojowe powinny płynąć ze stolicy. Na prowincji ludzie powinni odnaleźć sens pracy i życia, natomiast lokalne władze muszą zapewnić miejsca zatrudnienia, by powstrzymać odpływ dobrych, wykształconych kadr. Gdy patrzę na zaangażowanie samorządów w gminach, które budują nowe drogi, oczyszczalnie ścieków, remontują dworki, to śmiem twierdzić, że w niedługim czasie mazowiecka prowincja stanie się atrakcyjnym miejsce do osiedlania się – mówi Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego.


Z ADAMEM STRUZIKIEM


marszałkiem województwa mazowieckiego


rozmawia Jerzy Wojciewski



Panie Marszałku, z Mazowszem jest Pan związany nie tylko z racji piastowania stanowiska marszałka województwa mazowieckiego.
Urodziłem się i wychowałem w Kutnie, które kiedyś leżało na terenie województwa łódzkiego. Po 25 latach pobytu w województwie płockim, Kutno wróciło znowu do łódzkiego. Całe moje dorosłe życie było związane z terenem obecnego województwa mazowieckiego. To jest nie tylko kwestia zamieszkania, ale też świadomy wybór przed laty pierwszego miejsca pracy w powiecie gostynińskim, jak również całej drogi życiowej związanej z Płockiem i dawnym województwem płockim, gdzie pełniłem różne ważne funkcje publiczne i skąd byłem przez 10 lat senatorem Rzeczypospolitej.


Jest Pan znany jako aktywny działacz samorządowy na tym terenie…
Tak. Moja przygoda samorządowa na Mazowszu trwa już 20 lat. Pierwszy raz w wyborach do Rady Gminy w Duninowie brałem udział w 1984 r. Od tej pory jestem ciągle radnym, m.in. w Gąbinie, a ostatnio w Sejmiku Województwa Mazowieckiego.
Moja polityczna aktywność parlamentarna miała korzenie w aktywności samorządowej. To był naturalny, modelowy rozwój kariery politycznej. Zaczynałem od działalności w małych jednostkach, aż do gremium ogólnopolskiego, jakim jest Senat, w którym przez jedną kadencję pełniłem funkcję marszałka.
Dzięki temu nie tylko poznałem złożone problemy gospodarcze i społeczne, ale równocześnie aktywnie uczestniczyłem w budowaniu odrodzonego samorządu w Polsce. W latach 1994-1998 pełniłem funkcję marszałka Krajowego Sejmiku Województwa Terytorialnego. Można stwierdzić, że z samorządu wyrosłem, gdyż przeszedłem wszystkie szczeble samorządowe. To mi pozwoliło zdobyć moralne prawo do ubiegania się
o równe wyższe funkcje.


Właśnie, jakimi cechami, doświadczeniem powinni wyróżniać się kandydaci na różne funkcje samorządowe?
Samorząd generalnie jest najlepszą szkołą demokracji, funkcjonowania w demokratycznym państwie prawa w strukturach demokratycznych. Wielu członków PSL, znanych działaczy, parlamentarzystów, członków rządu zanim weszło do wielkiej polityki sporo lat poświęciło działalności samorządowej. Warto przypomnieć, że wójtem był najpierw Wincenty Witos, zaś radnym i wójtem gminy Somianka był obecny przewodniczący Rady Naczelnej PSL, Jarosław Kalinowski.
Kandydat na samorządowca powinien być człowiekiem odpowiedzialnym za dobro wspólne, kierujący się interesem społecznym, a nie własnym. Po drugie kandydat na funkcje samorządowe powinien być człowiekiem mentalnie ukierunkowanym na działania pozytywne, na to, żeby tworzyć, na to, żeby proponować akceptowane społeczne konstruktywne rozwiązania, żeby rozwiązywać problemy ważne dla lokalnych społeczności. Kandydaci do samorządów nie powinni wywoływać
napięć czy konfliktów politycznych. Trzecią cechą kandydatów na samorządowców jest niezłe orientowanie się w realiach gospodarczych, społecznych wsi, gminy czy miasta, w którym przyjdzie im działać. Po czwarte, powinien to być ogólnie wykształcony człowiek, humanista z postawy i wiedzy ogólnej. Oczywiście mogą to być przedstawiciele różnych zawodów, ale posiadający obycie społeczne, ogólną wiedzę gospodarczą, ekonomiczną, dotyczącą finansów publicznych, społeczną, jak i o prawnych podstawach funkcjonowania samorządu. No i również tacy, którzy wiedzą sporo o podstawowych procesach integracji Polski z Unią Europejską.


Te kryteria są bardzo dobre, ale co robicie, aby kandydaci je spełniali?
Dlatego podjęliśmy decyzję o egzaminach dla kandydatów na samorządowców, żeby za nimi nie stał jedynie szyld partii, czy jakiegoś ugrupowania politycznego, ale także, by wykazali się wcześniej niezbędną wiedzą i swoimi predyspozycjami. Żeby po wyborze mogli pozytywnie przysłużyć się swojej wspólnocie, a nie jedynie siedzieli na stołkach, nic nie robili. A praktycznie nie będzie można ich przecież odwołać.


Jak z siedziby Urzędu Marszałkowskiego widzi Pan problemy Mazowsza?
Mazowsze, to region zróżnicowany. Częstokroć jest dzielony na bogatą Warszawę i biedną prowincję. Według mojej wizji rozwoju Mazowsza bogata Warszawa jest właśnie atutem naszego regionu. Uważam, że impulsy rozwojowe powinny płynąć na tzw. biedną prowincję ze stolicy i ośrodków subregionalnych: Płocka, Ostrołęki, Radomia, Siedlec, Ciechanowa. Na prowincji ludzie powinni odnaleźć sens pracy i życia, natomiast lokalne władze muszą zapewnić miejsca pracy, by powstrzymać odpływ dobrych, wykształconych kadr. Bo inaczej czeka nas model południowoamerykański – ogromne slumsy wokół dużych miast oraz wyludnione wsie i małe miasteczka. Gdy patrzę na zaangażowanie samorządów w gminach, które budują nowe drogi, oczyszczalnie ścieków, szkoły i obiekty sportowe, remontują dworki i stare pałace, to śmiem twierdzić, że w niedługim czasie mazowiecka prowincja stanie się atrakcyjnym miejscem do osiedlania się dla przedsiębiorców i ludzi zmęczonych życiem w dużych miastach.


W budżecie Mazowsza są symboliczne pieniądze na inwestycje regionalne. W jaki sposób zarząd województwa sam zamierza sięgnąć po te środki z funduszy unijnych?
Niestety, w budżecie województwa pieniędzy prorozwojowych jest niewiele. Z powodu skandalicznej ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego jesteśmy jedynym województwem w Polsce, które płaci do kasy centralnej tzw. „janosikowe”, czyli 380 mln zł rocznie. Stanowi to ponad 40 proc. naszych dochodów. Duże nadzieje wiążę z unijnymi funduszami strukturalnymi. W latach 2004-2006 takim zastrzykiem finansowym dla Mazowsza będzie 300 mln euro, czyli ok. 1,4 mld zł, które są przyznane w ramach Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego (ZPORR) oraz pieniądze z niektórych sektorowych programów operacyjnych. Dla porównania podam, że w 2003 r. samorząd województwa mógł przeznaczyć na inwestycje około 153 mln zł. Jeśli unijne pieniądze mądrze wykorzystamy to Mazowsze osiągnie pewien skok cywilizacyjny.
Istnieje możliwość, że skorzystamy z unijnego Funduszu Spójności. Jest to właśnie mechanizm wspierania niedoinwestowanych i słabo rozwiniętych regionów. Ten fundusz daje szansę na inwestycje w infrastrukturę, przekwalifikowanie się i dokształcenie ludzi, dofinansowanie oświaty i kultury, w efekcie na podnoszenie konkurencyjności regionu. Rzecz w tym, aby w pełni wykorzystać te szanse.


Panie Marszałku, gdyby w Pańskim Urzędzie pojawił się poważny inwestor to…
… to byśmy się nim serdecznie i pieczołowicie zajęli. Nasi kompetentni urzędnicy z odpowiednich departamentów mogą go właściwie pokierować i poszukać mu odpowiedniego partnera. A to dlatego, że jednym z priorytetowych zadań Samorządu Województwa Mazowieckiego jest dbałość o zrównoważony rozwój całego województwa. Staramy się więc przyciągnąć inwestorów również w te zakątki Mazowsza, które dotychczas były przez nich niezauważone. Osobiście dużą wagę przykładam do wsparcia małych i średnich firm i w tym sektorze widzę koło napędowe naszej gospodarki poza Warszawą. Ostatnio, dzięki naszym kontaktom zagranicznym udało się przyciągnąć kapitał szwajcarski do Siedlec. Firma Stadler, produkująca nowoczesne pociągi, uruchomi tam w 2005 r. swoją fabrykę i stworzy około 500 nowych miejsc pracy. Dla władz samorządowych Siedlec, gdzie bezrobocie sięga 25 proc., to cenny inwestor. Moim zdaniem z informacją o możliwościach inwestowania na poziomie Warszawy nie jest najgorzej. Znacznie trudniejsza sytuacja jest w terenie. Chociaż w ostatnich latach samorządy gminne nastawione są na dość aktywne wyszukiwanie partnerów gospodarczych. Coraz częściej jesteśmy inicjatorami przedsięwzięć gospodarczych, czy kulturalnych, które wymagają współpracy na terenie całego województwa, a szczególnie stałych kontaktów z gminami i powiatami. Tamte samorządy są dla nas partnerem w realizacji strategii rozwoju województwa, czy ochronie dziedzictwa kulturowego.


Mam wrażenie, że w sferze kultury integracja Mazowsza jest najbardziej widoczna.
Zgadza się. Od trzech lat wspólnie z powiatami organizujemy przedsięwzięcie pod nazwą Stolica Kulturalna Mazowsza, które ma na celu promocję walorów architektonicznych, kultury i turystyki. W tym roku tytuł ten zdobył Sokołów Podlaski. Ważną rolę integracyjną mają też Mazowieckie Dożynki, gdzie spotykają się przedstawiciele wszystkich wspólnot samorządowych. By wyróżnić ludzi szczególnie zasłużonych dla Mazowsza, rokrocznie przyznawane są nagrody marszałka i przewodniczącego sejmiku dla wybitnych mazowszan. Te dwa wyróżnienia stały się symbolem łączącym wszystkich mieszkańców naszej samorządowej wspólnoty.


Od kilku lat władze samorządowe województwa mazowieckiego współpracują z wieloma regionami krajów Unii Europejskiej. Proszę o ocenę tej współpracy.
Praktycznie biorąc, to nasze województwo od dawna jest już w Europie. Współpracę z europejskimi regionami rozpoczęliśmy w 1999 r., tuż po reformie administracyjnej w kraju. Obecnie Mazowsze ma podpisane porozumienia o współpracy z ośmioma regionami: z Ile-de-France (Francja), regionem Brukseli – Stolicy (Belgia), województwem sztokholmskim (Szwecja), regionem Veneto (Włochy), regionem Peszt (Węgry), Krajem Związkowy Brandenburgii (Niemcy), Krajem Związkowym Saksonii-Anhalt (Niemcy), Obwodem Smoleńskim (Federacja Rosyjska). Zakończono również procedury związane z zawarciem porozumienia z Obwodem Moskiewskim. W bieżącym roku planujemy przygotowanie porozumień z administracją Obwodu Kijowskiego oraz Lwowskiego. Pierwsze kontakty robocze nawiązano również z okręgiem Walencji i Aragonii w Hiszpanii oraz z Regionem Stołecznym Praskim (Republika Czeska).
Województwo Mazowieckie aktywnie uczestniczy w obchodach Sezonu Polskiego we Francji, Roku Polskiego na Ukrainie i Dniach Polskich w Bratysławie, gdzie promujemy walory turystyczne i gospodarcze naszego regionu.
Współpraca z regionami europejskimi dotyczy przede wszystkim wymiany doświadczeń, związanych z integracją europejską i skutecznym wykorzystaniem funduszy strukturalnych. Kraje piętnastki mają to już za sobą. Nasi partnerzy z Francji, Belgii czy Niemiec chętnie dzielą się swoimi doświadczeniami na ten temat i wspomagają nas w nawiązywaniu kontaktów z instytucjami unijnymi. To jest ważna wiedza, która pozwoli nam uniknąć wielu błędów i, mam nadzieję, w stu procentach wykorzystać środki unijne przyznane nam na rozwój regionalny.


Tworząc nietypową koalicję na Mazowszu – PSL – PO – PiS – LPR – dał się Pan poznać jako dalekowzroczny polityk z wyobraźnią i wizją polityczną. Czy w najbliższej przyszłości taka koalicja, jak na Mazowszu, ma szansę współrządzić w Polsce?
Dwa lata temu, po bardzo trudnych negocjacjach, udało się wypracować na Mazowszu eksperymentalną koalicję centroprawicowoludową. Już wówczas w PSL byli ludzie, którzy myśleli perspektywicznie o rozwoju wydarzeń po następnych wyborach parlamentarnych, które mają odbyć się w 2005 roku. Pierwszy rok rządów Leszka Millera szybko pokazał nieskuteczność koalicji SLD – UP – PSL. Oznaczało to, że my w praktyce powinniśmy sprawdzić, czy możliwy jest inny układ rządzący niż te które były do tej pory. Kiedy w 2002 r. tworzyłem koalicję z PiS, PO i LPR, notowania SLD były wysokie. Jednak przewidywałem scenariusz reorientacji na polskiej scenie politycznej. I tę linię postępowania konsekwentnie realizuję – koalicja PSL – PiS – PO – LPR ma się dobrze i sprawnie zarządza województwem. Niewykluczone, że po wyborach parlamentarnych jedynym sensownym układem pozwalającym wyłonić większościowy rząd będzie koalicja taka jak na Mazowszu. Może zaistnieć sytuacja, że aby sprawnie zarządzać krajem, te cztery ugrupowania będą musiały pójść na kompromis programowy i polityczny. Przekonany jestem, że PSL znajdzie się w nowym parlamencie i wtedy te dobre doświadczenia z koalicją centroprawicowoludową na Mazowszu, mogą się przydać. Wprowadzenie nowego uzdrawiającego lekarstwa nie jest możliwe bez fazy eksperymentu. A ten się udał.


Dziękuję za rozmowę.

W wydaniu 57, lipiec-sierpień 2004 również

  1. DECYZJE I ETYKA

    W akacje
  2. SZTUKA MANIPULACJI

    Schlebianie jako wymuszenie
  3. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Castro jako lobbysta
  4. TROSKI PRZEDSIĘBIORCY

    Zabójcza troska
  5. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Sztuka wygrywania wyborów
  6. LOBBING W W. BRYTANII

    Ile wolno zarobić? / How much can you earn?
  7. BARIERY EFEKTYWNOŚCI

    Ograniczenia świadomości
  8. POLSKIE ROLNICTWO

    Nadzieja i niepokój
  9. DYPLOMACJA

    Pogodna osobowość
  10. DYPLOMACJA

    Desperacja terrorystów / The desperation of terrorists
  11. PUNKT WIDZENIA

    Nowy gracz
  12. PUNKT WIDZENIA

    Forsę brać!
  13. NASI W BRUKSELI

    Takie są początki
  14. SAMORZĄD

    Szkoła demokracji