ROK TRZECI
Szanowni Państwo,
proszę przeczytać poniższy krótki list, który jest okolicznościowym spojrzeniem na skromny jubileusz DECYDENTA - Damian A. Zaczek. więcej...
Grzegorz Cygonik (tekst obok pt. PR-owskie seppuku) słyszy bijące dzwony, ale nie wie, w którym kościele. Próbuje zdobyć się na ocenę dokonań moich i rządu koalicji SLD – PSL w zakresie ubezpieczeń społecznych oraz starego i nowego systemu emerytalnego. Wykazał jednak nie tylko tendencyjność ocen (czemu nie należy się dziwić), ale – przy okazji – brak elementarnej wiedzy – pisze Anna Bańkowska.
Omal nie zwróciłabym na artykuł Grzegorza Cygonika szczególnej uwagi, bo różnych tekstów reprezentujących podobny, niski poziom wiedzy na temat ubezpieczeń społecznych ukazuje się w prasie wiele. Jednak “
Wyprowadzając czytelników “DECYDENTA” z błędu zacznę od podstawowych, szkolnych niemalże informacji: poprzedni system nie zżerał pieniędzy, które powinny być odkładane na emerytury. Zarówno poprzedni jak i obecny (tylko w niewiele mniejszej części) system jest systemem repartycyjnym. Oznacza to, że z bieżących składek wypłacane są obecne emerytury dla osób, które już zakończyły okres pracy. Tak więc składki ubezpieczeniowe nie mogły i nie mogą być “odkładane” na k
oncie ubezpieczonego. A idąc przewrotnie torem myślenia z tekstu “Dziś nostalgicznie” znaczyłoby to, że okradani są właśnie przyszli emeryci a autor – entuzjasta systemu zbudowanego przez Jerzego Buzka – skwapliwie na to przystaje.Przypominam, że za rządów SLD – PSL uchwalono podstawowe ustawy reformujące system ubezpieczeń społecznych. Były to: ustawa z 25.06.1997 r. o wykorzystaniu wpływów z prywatyzacji części mienia skarbu państwa na cele związane z reformą ubezpieczeń społecznych; ustawa z 22.08.1977
r. o pracowniczych programach emerytalnych oraz ustawa z 28.08.1997 r. o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych.Nie zdecydowano się na reformę I filara dotyczącego ZUS, gdyż ta instytucja nie była do tego przygotowana zarówno wtedy, jak i 1 stycznia 1999 r., kiedy rząd AWS, nie kierując się względami merytorycznymi, ale jedynie chorymi ambicjami polityków, zdecydował się na uruchomienie reformy.
ZUS za czasów mojej prezesury wyzwolił się z wielkiego uzależnienia od budżetu. Udział dotacji uzupełniającej do F
unduszu Ubezpieczeń Społecznych z budżetu państwa zmalał z 19,8 % w 1993 r. do 7,2 % w 1997 r. Wzrastała ściągalność składek na skutek wprowadzanych działań i w 1996 r. wyniosła aż 99,5 %, o czym mogli jedynie marzyć kolejni prezesi ZUS.Były to działania na tyle skuteczne, że pozwoliły w latach 1993–1997 na podniesienie przeciętnych świadczeń realnie o 15%. Na marginesie: obecnej koalicji, w ciągu czterech lat udało się podnieść realnie świadczenia jedynie o 5%. Czy ten trzykrotnie niższy wskaźnik realnego wzrostu
emerytur i rent to są te “rzeczy dobre, o których ludzie nie byli przekonani, że są rzeczywiście dobre”?To SLD w poprzedniej kadencji podwyższył wszystkim emerytom i rencistom o 2 punkty procentowe tzw. kwotę bazową oraz – stopniowo – podnosił tę kwotę dla nowo przyznawanych świadczeń, co było początkiem naprawiania krzywdzącej decyzji w tym zakresie podjętej za rządów premier Hanny Suchockiej.
To właśnie w okresie rządów SLD – PSL podjęta została również decyzja o zrekompensowaniu świadczeniobiorcom, w formie świadectw, strat, jakie ponieśli na
skutek zlikwidowania w 1991 r. (kiedy to nie SLD rządziło) dodatków do świadczeń za pracę w szkodliwych i uciążliwych dla zdrowia warunkach.Podstawą myślenia SLD w sprawach racjonalizacji sfery ubezpieczeń społecznych była konieczność wprowadzenia w ZUS tzw. kont indywidualnego przebiegu ubezpieczenia dla wszystkich pracujących. I tu specjalne wyjaśnienie dla posła Cygonika: to nie są konta bankowe. Tylko solidna dokumentacja zgromadzona w ZUS może bowie
m stanowić dla ubezpieczonych gwarancję obliczenia w przyszłości emerytury w oparciu o przebieg pracy i tworzyć solidne podwaliny pod nowy system emerytalny. To właśnie koncepcja kont indywidualnych, wraz z rozwiązaniami ustawy o ubezpieczeniach w II i III filarze legły u podstaw budowy kompleksowego systemu informatycznego ZUS. I gdyby mój następca, prezes ZUS Stanisław Alot nie zmienił całkowicie “mojej” koncepcji informatycznej, gdyby nie decyzje AWS i UW o nierealnej, co udowodniło życie, dacie wprowadzenia reformy, gdyby nie zwielokrotnienie liczby często niepotrzebnych dokumentów wprowadzanych do systemu, gdyby nie pozbawienie oddziałów ZUS podstawowych informacji – słowem – gdyby dziś realizowano poprzednią koncepcję i poprzedni harmonogram – ubezpieczeni wiedzieliby, czy ich składki są odprowadzane, przesyłane do otwartych funduszy emerytalnych itd.Gdy myślę o tym, czym jest “błąd najstraszliwszy – błąd zaniechania”, jak pisze Grzegorz Cygonik, to przychodzi mi do głowy brak kont indywidualnych, brak koncepcji emerytur pomostowych i zerwanie dialogu ze związkami zawodowymi w tej sprawie, bałagan i dezinformacja, które od 1999 r. zapanowały w ZUS.
Dziś niedoszacowane przez rząd skutki reformy spowodowały, iż budżet państwa, mimo zwiększenia dotacji do 15 mld zł w 2000 r., nie jest w stanie sfinansować niedoborów środków F
US i ZUS musi brać pożyczki w budżecie państwa i zaciągać kredyty w bankach komercyjnych. Doprowadzenie do takiej sytuacji jest z całą pewnością ewenementem i to chyba nie tylko na skalę europejską. Jeśli miarą sprawności systemu ubezpieczeniowego jest nonszalancja zadłużania się, to rzeczywiście – nasz system jest nawet dwukrotnie bardziej sprawny niż te, które działają na zachodzie Europy.Grzegorz Cygo
nik słyszy bijące dzwony, ale nie wie, w którym kościele. Próbuje zdobyć się na ocenę dokonań moich i rządu koalicji SLD – PSL w zakresie ubezpieczeń społecznych oraz starego i nowego systemu emerytalnego. Wykazał jednak nie tylko tendencyjność ocen (czemu nie należy się dziwić), ale – przy okazji – brak elementarnej wiedzy.Złożone na łamach “
DECYDENTA” poselskie podsumowanie rzeczywiście tchnie nostalgią – czy przypadkiem nie zmarnował w sejmowej ławie czterech lat, bo nawet jedynie słuchając sejmowych debat – miał szansę nauczyć się o wiele więcej.Ale
w jednej jednak kwestii w pełni się zgadzamy: teraz czeka nas kampania wyborcza. Nadchodzi czas profesjonalistów nawet ( a może przede wszystkim) w polityce.ANNA BAŃKOWSKA
ALTERNATYWY
Odsłona pierwsza
Kapitalizm w rozumieniu wielu rodaków miał być panaceum na wszystko. Na kapitalizm patrzyliśmy niczym na serial „Dynastia” lub sagę rodu Carringtonów - pisze Marek J. Zalewski. więcej...