DECYDENT SNOBUJĄCY
Kupa a sprawa polska
Kupą, mości panowie, bo kupy nikt nie ruszy! To prawda. W Polsce kupę mało kto ruszy. Osobliwie dotyczy to właścicieli (mamuś? tatusiów? pańć?) psów. więcej...
Jest to książka o zaangażowaniu kapłana w przetrwanie ludzi w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie w Austrii, gdzie albo współwięzień był szlachetny, albo był na samym dnie zła.
Czasy obozu koncentracyjnego to czasy największej próby, a właśnie w tamtych czasach autor odważnie podjął próbę tworzenia życia religijnego w obozie. A ci, którzy w nim uczestniczyli, wykazali ogromną siłę duchową.
Już we wstępie przytoczony zostaje życiorys autora wspomnień, który został uznany przez hitlerowców za wroga publicznego i osadzony w obozie koncentracyjnym. Czytelnik na pewno zwróci uwagę na 5 wymienionych w książce historii indywidualnych. Będąc w obozie, autor nie utracił wiary w ojczyznę, trwając przy niezbywalnych podstawach, zapewniających lepszą przyszłość.
Autor pisze o budowie obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie, gdzie przebywał od listopada 1938 roku do listopada 1940 roku, a napisał swe wspomnienia dopiero po zakończeniu wojny. Polegał jedynie na własnej pamięci, gdyż w obozie nie wolno było robić notatek, ani potem ich wynosić. W obozie nie wolno było organizować żadnej posługi religijnej, mimo że formalnie nie było zakazu jej prowadzenia. Autor wspomina śmierć kilku kapłanów, którzy nieśli posługę religijną, przebywając wśród więźniów. Pisze też o haniebnej roli kryminalistów i wspomina o oznaczeniach zewnętrznych poszczególnych kategorii więźniów.
Czy więźniowie mieli jakieś potrzeby religijne? Autor jest zdania, że raczej nie mieli, a spotkania religijne były utrudnione przez regulamin obozowy i pracę ponad siły, nawet w niedziele i w święta religijne. Nierzadko księża święcili niedzielę wraz z trzema wiernymi; poza tym, zgromadzenia nie mogły być zbyt duże, by nie rzucały się w oczy.
Autor pisze też o polskich księżach, którzy organizowali spotkania z rodakami i dla rodaków. Wspomina przypadki amnestii oraz przypadki zdziczenia SS-manów. Pisze o spotkaniach religijnych w małych grupach, a potem o kontaktach kapłana z jej członkami, bez szat religijnych, bez kaplicy czy zwykłego mszału, który z biegiem czasu odtwarzano z pamięci. Bardzo często w kontakcie z kapłanem byli ci, którzy przed pobytem w obozie, w ogóle nie chodzili do kościoła.
Autor pisze, jak wyglądała np. spowiedź i pokuta, pisze o innych kapłanach w obozie, jak wyglądały nabożeństwa majowe. Przy czym zaznacza, że kierownictwa obozów prześcigały się w tym, by ich obóz cieszył się jak najgorszą sławą. Kapłani nie mogli udzielać pomocy duszpasterskiej nawet bardzo chorym i umierającym, a w szpitalu obozowym „szalała śmierć”.
Żydzi… Był w obozie i chrzest Żyda. Ksiądz ewangelicki Schneider, zamordowany w bunkrze, błogosławienie zwłok, zamordowanych w obozie, wybitne osobistości austriackie, które zostały zesłane do obozu, wyrok sądu w Weimarze i szubienica. A ożywieniem pewnym dla kapłana był wynik konklawe i wybór papieża, a także korespondencja z domem.
Na uwagę zasługują religijne uroczystości, związane z przedhitlerowskimi wydarzeniami w Austrii i widoki, jakie można było zobaczyć z obozu. Na uwagę zasługują też przytoczone kazania w obozie, wygłaszane z różnych okazji, a zwłaszcza z okazji świąt religijnych.
Jest to bardzo interesująca książka, która świadczy o ogromnym zaangażowaniu kapłana-autora w krzewienie życia religijnego w obozie koncentracyjnym, wbrew wszelkim trudnościom i niebezpieczeństwom. Są w niej i zdjęcia, na które czytelnik z pewnością zwróci uwagę.
Jacek Potocki
Leonhard Steinwender. „Chrystus w obozie śmierci”, tłum. Renata Serednicka, Wydawnictwo „AA”, Kraków 2022, s. 189
LEKTURY DECYDENTA
Śmierć też jest ważna
Jest to książka o śmierci, która to śmierć dotknie każdego człowieka. Stąd człowiek przeżywa nieustanną konfrontację życia ze śmiercią. więcej...