Established 1999

RANKINGI I OPINIE

15 lipiec 2011

Umiejętność wyciągania wniosków

Dzisiaj nie ma już otwartych prób kwestionowania wyników badań przez polityków, gdyż w obecnym klimacie takie wystąpienia byłyby dyskwalifikujące dla polityka. Znaczenie wiedzy na temat kształtowania się preferencji społecznych (także, a może nawet szczególnie, preferencji wyborczych) jest fundamentalne dla demokracji. Obywatel ma prawo wiedzieć jak sytuują się jego własne poglądy na tle poglądów współobywateli. Ma prawo do informacji umożliwiających mu podejmowanie określonych strategii postępowania – mówi dr Jerzy Głuszyński.

Z dr. JERZYM GŁUSZYŃSKIM


 


dyrektorem


Instytutu Badania Opinii i Rynku „Pentor” S.A.


 


rozmawia Damian A. Zaczek


 


 


Dlaczego badania opinii publicznej mają dzisiaj duże znaczenie?


Warunkiem podstawowym jest to, że badania opinii są wiarygodne. Zaś wiarygodne wyniki są społecznie pożądane. Wiarygodność jest konsekwencją niezależności konkurujących ze sobą firm. Instytuty, agencje badawcze nie są związane z żadnymi partiami politycznymi – one jedynie ujawniają „stan opinii publicznej”, co oczywiście również nie jest bez wpływu na jej kształtowanie się. Czytelnik gazet porównuje wyniki badań opinii z różnych źródeł i konstatuje, że układają się one w pewien porządek. Dzisiaj nie ma już otwartych prób kwestionowania wyników badań przez polityków, gdyż w obecnym klimacie takie wystąpienia byłyby dyskwalifikujące dla polityka. Znaczenie wiedzy na temat kształtowania się preferencji społecznych (także, a może nawet szczególnie, preferencji wyborczych) jest fundamentalne dla demokracji. Obywatel ma prawo wiedzieć jak sytuują się jego własne poglądy na tle poglądów współobywateli. Ma prawo do informacji umożliwiających mu podejmowanie określonych strategii postępowania. Mamy tu do czynienia nie tylko z czystą informacją, zaspokajaniem czyjeś ciekawości, ale z pewnym porządkowaniem zachowań wyborczych, w ogóle z porządkowaniem sceny politycznej.


 


W jaki sposób politycy korzystają z rankingów?


Z politykami bywa tak, że jeśli dobrze wypadają w rankingach to chętnie je cytują, jeśli wypadają gorzej, to – w najlepszym przypadku – unikają wypowiadania się na ich temat.


Bywa jednak, że starają się je komentować korzystnie dla siebie (i to jest oczywiście do zaakceptowania). Gorzej, jeśli starają się kwestionować wyniki rzetelnie prowadzonych badań. W tym wypadku mogą liczyć na przekonanie swoimi argumentami jedynie równych sobie dyletantów.  Kultura korzystania z wyników badań społecznych jest w naszym kraju coraz większa.  Tak więc zwolennicy „programowego nie zauważania” wyników badań są więc z góry skazani na „ elektoraty niszowe”.


 


Czy takie badania nie zamazują rzeczywistej wartości kandydata?


Tu zwykle pojawia się argument, że „dobry kandydat” gdyby tylko pojawił się na wysokim miejscu w rankingu, gdyby media pokazały „ jaki jest naprawdę” (dodając zwykle, że jego konkurentów się celowo „upiększa”), to naród by „na pewno na niego zagłosował”. Błąd takiego rozumowania polega właśnie na tym, że dobry kandydat, to właśnie taki, który potrafi pokazać (żeby nie powiedzieć „sprzedać”) swoje walory, który umie organizować opinię publiczną dla racji, wartości, które chce realizować. To jest jedna z bardziej nie zbywalnych cech dobrego polityka. Jeśli ktoś sobie z tym nie radzi, a rzeczywiście ma coś do zaoferowania, to powinien umieć skorzystać z pomocy fachowców, współpracowników. Polityk musi zdawać sobie sprawę, że jego sukces zależy nie tylko od jego wartości osobistej, która jest oczywiście ważna (wręcz nie zastępowalna),  ale też od umiejętności otoczenia.


Największe sukcesy w dziejach cywilizacji osiągali przecież ci, którzy posiedli umiejętność otaczania się ludźmi wysokiego formatu, ludźmi, których nie bali się obdarzać mianem „mądrzejszych od siebie”. Jeśli ktoś nie rozumie tej podstawowej zasady i otacza się jedynie pochlebcami, to –na nasze szczęście – kariery w polityce nie zrobi. Polityk, aby być skutecznym, musi umieć zachować się tak, żeby dało się to pokazać, aby wyborcy chcieli w nim właśnie widzieć nadzieję na realizację własnych aspiracji.


 


O czym świadczy niska frekwencja wyborcza?  O małym zaangażowaniu politycznym obywateli, czy o niskiej świadomości obywatelskiej?


Wszelkie ciągoty do myślenia, że mamy niewyrobione, czy przypadkowe społeczeństwo są pozbawione sensu. To jest błędne założenie. Społeczeństwo jest jakie jest, a jego reakcje na ofertę polityków zależą od jakości tej oferty. Jeżeli zachowania klasy politycznej są takiego kalibru, jaki na co dzień obserwujemy, to obywatel dokonuje (racjonalnego z swego punktu widzenia) wyboru i nie angażuje się w coś, co go nie satysfakcjonuje. Udział obywateli w polityce zależy od jej jakości. Jeżeli część obywateli nie idzie głosować bo jest „społecznie zmarginalizowana”, to jest przecież efekt nieefektywnej polityki społecznej, co nie jest przecież bez związku z jakością polityki w ogóle. Jeśli inni nie znajdują na listach wyborczych nikogo dla siebie wiarygodnego, godnego ich poparcia, to także nie świadczy dobrze o klasie politycznej.


 


Co by było, gdyby do wyborów prezydencki poszło 95 proc. uprawnionych do głosowania?


Filozofia „gdybania” nie ma w realnej polityce szczególnego sensu, wyboru dokonują „wybierający” (oddając ważny głos na jakiegoś kandydata). W państwach demokratycznych mamy albo zagwarantowaną dobrowolność udziału w wyborach, albo ( w nielicznych) przymus stawienia się do wyborów. W obu przypadkach nie oddając ważnych głosów też dokonują wyboru: delegują prawo decydowania na innych. Gdyby jednak założyć, że poszliby głosować „niemal wszyscy”, to dodatkowe głosy przypadłyby najpewniej politykom najlepiej znanym, a w zasadzie politykom o największej zdolności mobilizowania elektoratu (skłonienia ich do oddania na nich głosów). Obecnie jednak nie wydaje się , aby „czarodziejskie metody” aktywizowania nieaktywnego elektoratu mogło być szczególnie skuteczne.


 


Czy mała frekwencja wyborcza może być zagrożeniem dla demokracji?


Oczywiście, oznacza to, że legitymacja władzy jest stosunkowo niska, bo decyzje polityków wybranych małą liczbą głosów (niezależnie od liczby głosujących) i tak będą dotyczyły ogółu społeczeństwa. Niedostatecznie legitymizowana władza to zawsze podglebie dla problemów społecznych. Ład społeczny jest przecież funkcją właściwie uzgadnianych relacji między poszczególnymi grupami, w tym również między władzą a społeczeństwem.


 


Dziękuję za rozmowę.

W wydaniu 13, wrzesień 2000 również

  1. NOWY ZAWÓD

    Profesjonalizacja lobbingu w Polsce
  2. RANKINGI I OPINIE

    Umiejętność wyciągania wniosków
  3. SPRAWY WAŻNE

    Siła faktów i argumentów
  4. TECHNIKI LOBBINGU

    Petycje, listy, manifestacje
  5. PRASA POLONIJNA - LONDYN

    Codziennie od 60 lat
  6. UMYSŁ LIDERA

    Poczucie wartości
  7. DECYZJE I ETYKA

    Etyczne wyzwania globalizacji
  8. SZTUKA MANIPULACJI

    Ofiara jako wspólnik
  9. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Lobbing noblowski
  10. EUROPEAN ROUND TABLE

    Elitarny lobbing w Europie
  11. Z SIEDZIBY UE

    Przez (euro)parlament do celu
  12. WYBORY PREZYDENCKIE

    Polak przyszłości