3 maj 2009
Tańsze farmaceutyki
Nie silmy się na indywidualne sukcesy. Trzeba się włączyć w jakiś dłuższy, może ponadnarodowy łańcuch powiązań wytwórczych – mówi poseł Władysław Szkop.
Z dr. med. WŁADYSŁAWEM SZKOPEM
posłem SLD ze Słupska
rozmawia Jan Forowicz
W rezultacie przemian własnościowych polska farmaceutyka powinna wygrać wszystkie stawki, o które toczy się gra. Trzeba uwierzyć, że osoby potrzebujące leków mają szansę otrzymać produkt najwyższej klasy płacąc za niego mniej niż obecnie. Fabryki farmaceutyków i sprzętu medycznego mają szansę umocnić swoje miejsce w gronie wytwórców. Nasze zaplecze naukowo-badawcze, zwłaszcza genetyki i biotec
hnologii zacznie nareszcie korzystnie sprzedawać swoje opracowania.
Takie cele da się osiągnąć pod warunkiem pilnego uporządkowania bałaganu prawnego. Był on uporczywie, niestety, pogłębiany w trakcie całej ubiegłej kadencji przez większość sejmową AWS-UW – mówi poseł Władysław Szkop. Chodziło, na przykład, o niedoskonałości i błędy przepuszczone do ustaw: prawo farmaceutyczne, do ustawy o wyrobach medycznych oraz ustawy o Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. Bałagan towarzyszył dość chaotycznemu, niestety, procesowi harmonizowania prawa polskiego i Unii Europejskiej. W obliczu spodziewanej klęski wyborczej AWS i UW powołano Urząd Rejestracji, jak się wydaje głównie po to, żeby pewnej liczbie swoich ludzi zapewnić zachowanie posad. Czy może zatem dziwić, że zdecydowano się na pewne przepisy, które zamiast stworzyć warunki rozwoju, zablokowały prace naukowe na przykład biotechnologiczne. Teraz szkoda czasu na krytykę sprawców bałaganu. Przygotowywane są rozwiązania eliminujące wspomnianą blokadę i szereg innych wad regulacji farmaceutycznych.
W ostatnich latach dość gorliwie wysprzedawaliśmy też nasze zakłady Polfy i inne fabryki tej dość mocnej w latach PRL gałęzi przemysłu. W miejsce specyfików rodzimej produkcji, do polskich aptek trafiły liczne drogie leki koncernów zagranicznych.
Przekształcenia własnościowe już przynoszą dobre owoce. Gdyby spojrzeć oczyma lekarza medycyny, który tak jak ja, praktykował lat temu kilkanaście, i porównując dzisiaj warunki pracy młodszych kolegów, trudno nie przyznać, że wydatnie poprawiły się będące w ich dyspozycji zasoby terapeutyczne. Z punktu widzenia pacjenta sytuacja też jest lepsza.
Często nie ma on jednak pieniędzy na wykupienie leków!
To wszystko nie jest takie proste. Niektóre leki faktycznie są drogie. Ale przypomnijmy, że dużo płaci się za myśl twórczą wykorzystaną w technologii ich wytwarzania. Podkreślmy, że w okresie PRL obowiązek ponoszenia tych opłat był ignorowany. Potrzeba ochrony własności intelektualnej autorów nowo wprowadzanego preparatu nie podlega kwestii. Aby leki były coraz lepsze i coraz tańsze, trzeba lepiej honorować twórców. Mało kto wie, że w ubiegłym półwieczu zdecydowano się na fatalną – z dzisiejszego punktu widzenia – strategię. Polskie zaplecze naukowo-badawcze farmaceutyki nie opracowało żadnych prawdziwie nowych leków. Koncentrowało się na tzw. lekach generycznych czy odtwórczych, inaczej mówiąc – na opracowywaniu technologii kopiujących czyjeś metody. Na przykład bayerowska aspiryna produkowana bez pytania o zgodę, według polskich technologii nazywała się polopiryną i tyle różnicy. Ta strategia została zarzucona. Obecnie koncentrujemy się na tym, żeby zapewnić w Polsce produkcję wielu dobrych leków, udostępnić je rynkowi po jak najkorzystniejszych dla pacjenta cenach. Nie upieramy się natomiast, aby były do tego stosowane wspomniane polskie technologie.
Za każdym razem wprowadzenie na rynek całkiem nowego leku okazuje się przedsięwzięciem wyjątkowo kosztownym. Na jeden taki lek innowacyjny trzeba około miliarda dolarów. Rzeczpospolita nie dysponuje takimi środkami.
Mamy dobre zaplecze naukowo-badawcze farmaceutyki. Niestety, jest to tylko jedno ogn
iwo łańcucha. Cóż więc zrobić?
Odpowiedź sama się nasuwa. Nie silmy się na indywidualne sukcesy. Trzeba się włączyć w jakiś dłuższy, może ponadnarodowy łańcuch powiązań wytwórczych. Moim zdaniem, wybitną rolę w takim planie mogą spełnić polscy specjaliści w dziedzinie badań genetycznych. Mają wspaniały dorobek. Część tego dorobku można bardzo korzystnie sprzedać z zamiarem wykorzystania w technologii leku produkowanego przez kogoś innego. Na szczególne zainteresowanie zasługuje dorobek biotechnologów.
Proszę w tym miejscu zauważyć, że środek ciężkości produkcji farmaceutycznej przenosi się poza tradycyjną syntezę chemiczną. Odchodzimy od fabryk, wielkich hal i skomplikowanych konstrukcji mechanicznych. Rolę producenta leków spełni żywy organizm odpowiednio genetycznie zmodyfikowany. Dla zobrazowania tych słów podam przykład drzewa iglastego, które – jak stwierdzono – wytwarza antyalergeny. Tę umiejętność drzewa jako producenta można wykorzystać. W rezultacie alergicy otrzymają zdrowy, niedrogi lek zastępujący specyfik syntetyczny. Wiele innych leków wyprodukują jakieś prymitywne żyjątka dobrze się czujące w szklanych rurkach czy kuwetach. Tak naprawdę, to sposób wytwarzania preparatu nikogo nie będzie interesował. Specjaliści będą pytali tylko o cechy; o jakość leku, skuteczność, ewentualne zagrożenia działaniem ubocznym itd. To bliska perspektywa.
Jedna z polskich fabryk farmaceutycznych rozpoczyna wytwarzanie biotechnologicznej insuliny. Technologia pochodzi od nowego właściciela. Cukrzycy otrzymają lek doskonałej jakości i o zredukowanej cenie. To dowodzi, że nasz przemysł nadąża technologicznie za postępem.
Uprawiajmy zatem lobbing za genetyką, biotechnologią i za takim ustawodawstwem w obszarze farmaceutyki, które ułatwiałoby zachowania innowacyjne.
Dziękuję za wypowiedź.
OKIEM SOCJOLOGA
Walory sytuacji kryzysowych
Dla przezwyciężenia kryzysu wiarygodności instytucji publicznych w Polsce celowe jest podjęcie poważnej dyskusji nad kryteriami i mechanizmami selekcji kandydatów do administracji rządowej i parlamentu. więcej...