Established 1999

PSZCZOŁY POTRZEBUJĄ LOBBINGU

3 kwiecień 2009

Dlaczego wymierają skarby natury?

Dlaczego pszczoły giną setkami tysięcy, jakie mają problemy z władzami ustawodawczymi, co Polacy wiedzą o miodzie, dlaczego bez pszczół człowiek zacznie chorować? O fenomenie natury, jakim są pszczoły i efekty ich niezwykłej pracowitości, mówi Tadeusz Sabat, prezydent Polskiego Związku Pszczelarskiego.

 


Z TADEUSZEM SABATEM


 


prezydentem
Polskiego Związku Pszczelarskiego


 


rozmawia Damian A. Zaczek


 


Panie prezydencie, jak pszczelarze zorganizowali życie polskim pszczołom?


Jesteśmy największą organizacją pszczelarską w Polsce liczącą prawie 31 tysięcy członków, a pszczelarzy jest w sumie ok. 40 tysięcy. Mamy ponad 850 tysięcy rodzin pszczelich, czyli uli razem z pszczołami. Nasz związek skupia 52 organizacje terenowe – wojewódzkie i regionalne związki pszczelarzy. Polski Związek Pszczelarski jest federacją tychże organizacji.


 


Pszczoły wiodą bardzo pracowite życie, ale czy bezproblemowe?


Współczesny świat niesie wiele zagrożeń, również dla pszczół. Problemów do rozwiązania natychmiastowego jest wiele. Właśnie podpisałem pismo do premiera Donalda Tuska, aby rząd uzgodnił jednolite stanowisko w sprawie środka leczniczego biowar, produkowanego przez polską firmę Biowet. Biowar zwalcza warozę u pszczół. Poinformowałem pana premiera, iż dyrektor Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji w Ministerstwie Zdrowia nie przedłużył ważności dopuszczenia do obrotu biowaru, gdyż ten „produkt leczniczy nie wykazuje deklarowanej skuteczności”. Dodałem informację, iż resort odpowiedzialny za pszczelarstwo, czyli minister rolnictwa i rozwoju wsi, napisał czarno na białym, że biowar „jest lekiem bardzo skutecznym” i przytacza powtarzane przez kilka lat wyniki badań, gdzie w 2008 r. skuteczność leczenia biowarem wynosiła 99,7% po 8 tygodniach leczenia. Napisałem też, że dziś, decyzją ministra zdrowia, w imieniu którego występuje dyrektor wspomnianego wyżej departamentu, 500 tysięcy rodzin pszczelich może być skazanych na śmierć z powodu braku przedłużenia pozwolenia na produkcję biowaru. Tyle w moim liście. Dodam, że lecznicza dawka biowaru na jeden ul kosztuje 9 zł. Dowiedzieliśmy się, że na rynku pojawi się lek konkurencyjnej firmy zagranicznej po 15 zł. Czyli pszczelarze będą musieli zapłacić drożej za lek w którego skuteczność wątpią, a niemieccy pszczelarze przestali go stosować. Gdyby w Polsce zginęło 10-20 tysięcy świń, to alarm byłby na cały świat. Jeśli ginie pół miliona rodzin pszczelich, to nikt się tym nie przejmie, gdyż nikt nie uświadamia sobie, że 84% gatunków roślin jest zapylanych przez pszczoły.


 


Miastowi nie zdają sobie sprawy ze znaczenia pszczół, bo ich nie widzą.


Bo mało spostrzegają. W Warszawie, za czasu późnego Gierka, zlikwidowano pasiekę w Łazienkach i po trzech latach przestały tam śpiewać ptaki. Reakcja łańcuchowa była prosta: pszczoły przestały zapylać rośliny, rośliny przestały dawać owoce, ptaki nie miały pożywienia, więc odleciały. Oczywiście, mówię o dzikich ptakach, a nie o oswojonych kaczkach.


 


Czy PZP lobbuje w Ministerstwie Rolnictwa?


Oczywiście. Już w styczniu br. wysłaliśmy do ministra Marka Sawickiego pismo, w którym przedstawiliśmy propozycje rozwiązań mające na celu ratowanie pszczół w Polsce i całej Unii Europejskiej. Jak wiemy, Polska przejmie przewodnictwo w Radzie UE od 1 lipca 2011 roku. Program naszego przewodnictwa obejmie m.in. przegląd budżetu UE i negocjacje założeń nowej perspektywy finansowej na lata 2014-2020, w tym reformę Wspólnej Polityki Rolnej po 2013 roku. Napisaliśmy do ministra Sawickiego, iż mając realne szanse na zmianę polityki w zakresie pszczelarstwa, prosimy o rozważenie propozycji przyznania pszczelarzom rekompensat za zapylanie upraw przez pszczoły, co przyczynia się do zwiększania plonów. Uważamy, iż taka rekompensata byłaby konieczna i powinna wynosić 25 euro do każdej rodziny pszczelej. Ponadto wnioskowaliśmy m.in. o zwiększenie dofinansowania szkoleń, zakupu leków do zwalczania warozy, zakupu maszyn i urządzeń, badań jednorocznych i wieloletnich, a nie tylko sezonowych.


 


A gdzie znajdą się na te cele pieniądze?


Można opodatkować producentów i importerów oleju rzepakowego, słonecznikowego i innych. O dofinansowanie możemy też występować w Brukseli. Naszą organizacją lobbingową na forum europejskim jest Apislavia – Europejska Federacja Związków Pszczelarzy, do której należy nasz związek.


 


A dlaczego pszczoły zaczynają masowo ginąć?


Przyglądamy się intensywnym pracom naukowców w świecie i w Europie, którzy usiłują rozwiązać tę zagadkę. Dzisiaj, na podstawie informacji ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Europy, wiemy, że telefonia komórkowa nie szkodzi pszczołom, ale im nie sprzyja. Okazało się, że pszczołom najbardziej szkodzą uprawy monokulturowe, np. tysiące hektarów rzepaku lub innych roślin. Pszczoły nie mogą długo żywić się tylko jednym pokarmem, muszą mieć urozmaicenie, gdyż bez niego organizm pszczół osłabia się. To tak, jakby człowiek jadł tylko chleb. Tak więc monokultura byłaby pierwszą przyczyną. Drugą trucizną pszczół jest polski cukier, w którym znajduje się mąka pszenna, sól i formalina. W kilogramie cukru, zgodnie z normami unijnymi, może znajdować się 2,3% chlorku sodu, czyli soli. Sól służy do wybielania cukru – niegdyś robiono to wapnem. Najgroźniejszym skażeniem dla pszczół jest formalina, której spożywanie człowiek jakoś przeżyje. Drugą trucizną jest imidakropid czyli chemia stosowana w zaprawach nasiennych do buraków cukrowych, słoneczników, rzepaku, kukurydzy i innych roślin. Rośliny bronią się przed tymi chemicznymi środkami nowej generacji i wydzielają ze swego organizmu tę truciznę w postaci „potu”, który zabija pszczoły. Imidakropid rozkład się w glebie 997 dni. Jeśli buraki cukrowe są uprawiane w jednym miejscu przez 10 lat, to możemy uciec z pszczołami, ale w Polsce stosuje się płodozmian i po burakach najczęściej siejemy pszenicę, po niej może być siany rzepak. Więc wiemy, iż w danym roku nie powinniśmy wywozić pszczół na konkretną skażoną uprawę. Stąd też występujemy do ministra rolnictwa o wskazanie, gdzie pola pryskane są trucizną. Chcemy też, aby powrócić do dobrej, starej polskiej tradycji, gdy środki chemiczne miały zapach odstraszający dla owadów. Dziś pestycydy mają zapach obojętny, a więc groźny dla pszczół.


Ważna jest więc odpowiednia, zdrowa pasza dla pszczół na zimę, a jest nią cukier. Oczywiście, możemy zimować na miodzie, ale wtedy dostarczymy go mniej na rynek.  


 


A jak żyją pszczoły u naszych sąsiadów?


Podam przykład z Niemiec. W 2008 r. minister rolnictwa Badenii-Wirtembergii, gdzie zginęło 30 tysięcy rodzin pszczelich w 10 dni, podjął decyzję, by wycofać środki zaprawy nasiennej ich narodowej firmy Bayer do czasu zbadania przyczyny pomoru pszczół. Nie czekając na wynik, Bayer wypłacił pszczelarzom dotkniętym pomorem 5 mln euro odszkodowania, nie idąc do sądu. Ministrowie rolnictwa Francji i Włoch również wstrzymali stosowanie środków, których substancją czynną jest imidakropid. Minister Sawicki wyraził pogląd, iż sprawę trzeba zbadać – zajmie się tym zespół specjalistów.


 


Wróćmy do naszych pszczół. Czy nie ma sposobu na wyprodukowanie dobrego dla pszczół cukru?


W 2003 r. Polski Związek Pszczelarski chciał przejąć cukrownię w Rejowcu za darmo. Zgodę wyraziły wszystkie władze województwa lubelskiego, minister rolnictwa, Krajowa Spółka Cukrowa. Skuteczne weto postawił wiceminister skarbu państwa Woźniakowski. Gdybyśmy mieli Rejowiec problemu z paszą dla pszczół nie byłoby. Dzisiaj cukrownię możemy kupić, ale nie mamy pieniędzy.


 


Gdzie żywią się polskie pszczoły?


Dam prosty przykład. Nasze wrzosowiska rosną na zachodzie Polski, a więc od Szczecina po Jelenią Górę, głównie na terenach poradzieckich poligonów. Tam okoliczni pszczelarze wożą swoje pszczoły na „pastwiska”. Miód wrzosowy, tak jak spadziowy, kosztował w Polsce średnio 17 zł/kg. Ale kiedy miód wrzosowy z Borów Dolnośląskich otrzymał certyfikat jakości, to jego cena wzrosła nawet do 25 zł/kg. Gdy Niemcy dowiedzieli się o tym naszym miodzie wrzosowym, to przyjechali – na przełomie września i października ub.r. – i wykupili na pniu całą produkcję płacąc po 35-40 zł/kg. Tak wygląda sytuacja pszczelarzy, którzy mogą wozić ule po dobrych drogach – w tamtych regionach są autostrady. Pszczelarze z innych części Polski nie pojadą na dobre „pastwiska”, gdyż na wertepach, wybojach – a takie są polskie drogi – plastry miodowe ulegają zniszczeniu. Plantacje malin, rzepaku, gryki, akacje i lipy oraz lasy jodłowe czekają na pszczoły, konsumenci na wspaniałe miody, a pszczelarze na dobre drogi, a jeśli nie dobre to chociaż przejezdne.


 


Czy Polacy wiedzą, jakim skarbem żywieniowym jest miód?


W Polsce nie mamy żadnego systemu informowania o zdrowej żywności. Jesteśmy zaślepieni informacjami o żywności ekologicznej produkowanej w Danii, Holandii, Niemczech czy Francji. To bzdura, że oni mają żywność ekologiczną! W Polsce ilość stosowanych w rolnictwie środków chemicznych jest 10-krotnie mniejsza, niż po 20-krotnych ograniczeniach w starej Unii. Tak więc, każda polska żywność – w porównaniu z europejską – jest ekologiczna. Nasza żywność ma każde parametry lepsze niż żywność zachodnia. Polska musi pokazać Zachodowi swoją zdrową, smaczną żywność. Dzisiaj jedynym produktem spożywczym który działa jak odtrutka jest miód i pyłek kwiatowy. Wielu z nas zapomniało, że najprostszym sposobem leczenia ołowicy u dzieci oraz pospolitej anemii, bez skutków ubocznych, jest miód, propolis, pyłek kwiatowy, pierzga, mleczko pszczele oraz wosk i jad pszczeli. Produkty z ula są cennymi antybiotykami XXI wieku, to naprawdę cuda matki natury.


 


Czy jest możliwe, aby żywność była identyfikowana z konkretnym polem uprawy?


Oczywiście. Dopiero niedawno minister Sawicki wprowadził nakaz, że od tego roku rolnik będzie miał obowiązek przedstawiać pszczelarzom dowody, jakie środki chemiczne na danym polu stosował. Sprawa nie jest jednak prosta, gdyż rolnik otrzymuje buraki cukrowe już zaprawiane jakimiś środkami, ale on nie wie – jakimi. Tak więc, zanim dopracujemy się standardów, możemy się zdrowo podtruć. Proszę pamiętać, iż pszczoły są miernikiem czystości środowiska naturalnego. Dlaczego my, ludzie, nie możemy jeść dobrego produktu takiego, jaki jedzą pszczoły? Uczmy się od pszczół. Uważam, że systematyczne, powolne, w małych dawkach podtruwanie jest największym grzechem zaniechania w dbaniu o zdrowie człowieka. Dlaczego minister zdrowia mówi o tym, jak się leczyć, a nie jak zapobiegać chorobom?


 


Ile miodu produkują polskie pszczoły?


Przez ostatnie dwa lata produkcja nie zmienia się i jest to 18 tys. ton. Import uzupełniający to ok. 3,5 tys. ton. 10 lat temu pszczelarze sami sprzedawali 30% miodu, a 70% zagospodarowywały firmy, które robią standaryzację produktów. Wtedy mówiono, że import jest potrzebny, by firmy mogły istnieć. Dziś import jest większy, ale sprzedaż jest odwrotna. Najwyżej 20% produkcji miodu zostaje sprzedane firmom, a resztę pszczelarze sprzedają bezpośrednio z pasieki. W tym kierunku idziemy, gdyż zależy nam, by konsument kupował dobry miód. W Polsce spożycie miodu na statystycznego Kowalskiego wynosi 60 dag rocznie. Polscy pszczelarze są w stanie wyprodukować 28-30 tys. ton miodu rocznie. Dla porównania: Niemcy mają podobną do polskiej produkcję miodu, ale importują dodatkowo 80 tys. ton. U nich spożycie wynosi ok. 105 tys. ton rocznie. U nich miód jest produktem spożywanym codziennie, a w Polsce traktowany jest jako lekarstwo.


 


Czy pszczoły mogą zniknąć z przyrody?


Tak, tak już dzieje się na niektórych obszarach Stanów Zjednoczonych, Kanady, Chin. Po wyginięciu pszczół dla ludzi pozostaną cztery lata życia w zdrowiu. Później zaczniemy chorować. To nie jest żart! Największym zagrożeniem dla pszczół i ludzi są pestycydy. Młodzież na takie informacje reaguje poważnie, ale do ludzi starszych ta prawda nie dociera. Naukowcy już podejrzewają, że wrzody żołądka i białaczka u dzieci są spowodowane chemią w żywności. Amerykanie już wiedzą, że tyją z …głodu. To chemia powoduje u ludzi coraz większe łaknienie. Musimy zmienić sposoby wytwarzania żywności, gdyż nawet ograniczenie skażonego jedzenia nie wyszczupla. Czas na opamiętanie.


 


Dziękuję za rozmowę.


  


 


 

W wydaniu 89, kwiecień 2009 również

  1. BESTSELLERY ZA NISKIE CENY

    Oferta z prywatnej biblioteki
  2. IMR advertising by PR

    Śniadanie z pocałunkiem anioła
  3. PSZCZOŁY POTRZEBUJĄ LOBBINGU

    Dlaczego wymierają skarby natury?
  4. APITERAPIA

    Fenomen w naturze
  5. SPRAWNE PAŃSTWO

    Polskie partie podatne na konflikty
  6. SZTUKA MANIPULACJI

    Sojusz lisa z kurą
  7. KONKURS

    Profesor Klaus 6.0 Słownictwo
  8. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Jak Polacy przegrywają, jak Polacy wygrywają