SOPOT 26-28.09.2012
Europejskie Forum Nowych Idei
Zbigniew Brzeziński, Benjamin Barber, Michaił Gorbaczow, Günter Verheugen, Bernard-Henry Lévy gośćmi sopockiej konferencji „Lider czy statysta? Europa w wielobiegunowym świecie. więcej...
Polacy to utalentowany naród. W matematyce, czy innych przedmiotach ścisłych nie mają sobie równych. Dlatego przed nimi są różowe perspektywy. Mają olbrzymi potencjał, by sięgnąć po globalny prymat w produkcji innowacyjnego oprogramowania i systemów informatycznych – zachwala Dorodjatun Kuntjoro-Jakti. To znany indonezyjski polityk, przed dziesięcioma laty (2001-2004) wicepremier, minister gospodarki i finansów w administracji pani prezydent Megawati Soekarnoputri, córki ojca niepodległej Indonezji, Ahmeda Sukarno – pisze Henryk Suchar.
Wcześniej nasz 73-letni dziś bohater piastował urząd ambasadora w USA, a jeszcze wcześniej poznał Andrzeja Wawrzyniaka, założyciela i niezmiennego dyrektora Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie. – Andrzej uformował mnie jako człowieka, otworzył mi oczy na świat – wysławia swego idola i mentora Kuntjoro-Jakti, kiedy siedzimy na kawie w stołecznym hotelu Marriott. Indonezyjski wizjoner uważa, że RP powinna postawić na wiedzę teraz, kiedy nadchodzi druga fala rewolucji internetowej, która promować będzie nowatorskie rozwiązania w dziedzinie sztucznej inteligencji. Postęp jest oszołamiający: powstają m.in. superkomputery w USA i Japonii, ale niedługo konstruować je będą również Chiny. Satelity, włókna optyczne, szerokie pasmo – to będzie przesądzać o dobrobycie narodu. Dla swego dobra Polska, szczycąca się niebywałym potencjałem intelektualnym, powinna się włączyć do wyścigu mózgów, brain race. Może wzorować się na Chinach, niegdyś kraju zacofanym, teraz równoprawnym uczestniku rywalizacji na polu zaawansowanej myśli i wynalazków.
Kuntjoro-Jakti przytoczył przykład chińskiej wyspy, gdzie zdecydowano się rozlokować 10 różnych uniwersytetów, by wywołać efekt mądrej synergii. Czemu nie tworzyć podobnych skupisk wolności i siły intelektualnej, nie powielić ich w Polsce? Ma ona szanse konkurować z największymi potentatami w sferze prawa, inżynierii, czy wzornictwa. Środków jej nie brakuje, a będzie ich mieć na niespotykaną dotąd skalę, gdy zostaną zagospodarowane ogromne zasoby gazu łupkowego. Indonezyjski gość jest przekonany, że Polacy racjonalnie wykorzystają dochody z eksploatacji tego surowca, lepiej niż Rosjanie przejadający pieniądze pochodzące ze sprzedaży gazu i ropy. Wtedy zamożna Rzeczpospolita, leżąca na dodatek w sercu kontynentu, zacznie przyciągać wykwalifikowanych imigrantów, naukowców z zagranicy. A autorytet i ciężar właściwy Azji rosną, to i tam pewnie trafiać będzie podstawowa masa eksportu z Polski. Będzie go można tym łatwiej realizować, że – za sprawą postępującego ocieplenia – wytyczona zostanie alternatywna dla Kanału Sueskiego północna trasa przewozu towarów z Europy. Wtedy będzie je można tam przerzucać statkami z Bałtyku, wzdłuż rosyjskiego wybrzeża, i dalej przez Cieśninę Beringa.
Podobnie optymistycznie indonezyjski gość wypowiada się na temat Chin, które – jego zdaniem – mają co trzeba, by rządzić: pieniądze, banki, rynek kapitałowy. Nieodległy jest czas, gdy skumulowane centrum finansowe w Szanghaju i Hongkongu przebije wagą, a także renomą swe odpowiedniki w Tokio i Londynie (w Nowym Jorku – nie). Nadto Państwo Środka jest przemysłową potęgą, nie ma długu zewnętrznego, i uciułało niebotyczne rezerwy w wysokości 3 bilionów dolarów. Owszem, jego PKB nieprędko sięgnie wyżyn produktu krajowego brutto Stanów Zjednoczonych, czy zjednoczonej Europy, ale pogoń trwa. Dorodjatun Kuntjoro-Jakti chwilowo nie przewiduje groźnych konfliktów w Azji, gdzie jedynie dochodzi i dochodzić będzie do spięć i tarć. Pekin ani myśli o prowokowaniu szerszej konfrontacji, ponieważ nic dobrego nie może mu ona wróżyć. Oznacza niebezpieczeństwo interwencji amerykańskiej. Tak w ogóle to USA nie tolerują rywalizacji strategicznej, i lepiej im się nie narażać. Próżne jest czekanie na upadek Ameryki, gdyż gigant tej miary – przy założeniu, że zostałby zainfekowany wirusem rozpadu – ginąłby parę dekad, ze 20-30 lat.
Pytałem również Kuntjoro-Jakti o to, co Indonezja i Polska mogą razem zrobić. – Bardzo wiele – odparł. Wspomniał o sensowności wspólnych prac w sektorze budowlanym, przy budowie dróg kolejowych i linii wysokiego napięcia. W ogóle indonezyjski polityk dziwi się, że zintegrowana Europa tak słabo ze sobą współdziała na rynkach zagranicznych, w tym na terenie Azji Południowo-Wschodniej. – Montujcie konglomeraty i razem zdobywajcie region, gdzie żyje 600 mln ludzi wytwarzających łącznie PKB o wartości 1,6 biliona USD – zaapelował. Jego zdaniem impulsem do współpracy Unii z indonezyjskim archipelagiem i jego sąsiadami mogłaby się stać poświęcona tej kwestii paneuropejska konferencja. Trzeba by na nią zaprosić rządy poszczególnych państw, izby handlowe oraz ekspertów i miłośników Azji, takich jak Andrzej Wawrzyniak. Że Wawrzyniak to uosobienie potęgi i wpływów na kontynencie azjatyckim mówił mi już kiedyś w Dżakarcie Ali Alatas, zmarły w 2008 roku wieloletni minister spraw zagranicznych Indonezji.
Henryk Suchar
PUBLIC RELATIONS
IX PR Forum w Wiśle
W dniach 17-19 września br. w Wiśle po raz dziewiąty odbędzie się ogólnopolskie spotkanie teoretyków i praktyków public relations. Organizaotrem jest Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach. Zapraszamy. więcej...