WALKA BOGÓW
Hadad albo Ba'al
Był istotą dobrą i przyjazną człowiekowi. Bóg nieba, deszczu i burzy, płodności i urodzaju. więcej...
Trwa od 2011 roku i ciągle giną tam ludzie. I świat, który znają, i tysiącletnia kultura. Dziś uwaga Europy skoncentrowana jest na Ukrainie, ale Syria dalej o nią prosi. Jeszcze niedawno to był dom dla ponad 17 milionów Syryjczyków. Prawie pięć milionów z nich uciekło przed bombami i terrorem – pisze Grażyna Jammoul.
TO KIEDYŚ BYŁ MÓJ DOM…
Syryjska opowiastka ludowa przedstawia ojca, który udzielając synowi życiowych rad namawiał go, by w każdym miejscu pobytu budował dom. Młody człowiek mocno się zdziwił, ale wkrótce zrozumiał, co ojciec miał na myśli i przyznał mu rację. Bo dom to nie tylko szałas, namiot czy budynek, dom to wspólnota ludzi, której spoiwem są życzliwość, uważność i solidarność.
Miałam w głowie tę opowiastkę, gdy w latach siedemdziesiątych wyjechałam do Syrii. Zaczęłam tam budować swój dom. I wkrótce okazało się, że nie jest to takie trudne.
Miałam wszystko potrzebne do budowy – ekipę czyli siebie, męża, najbliższą rodzinę i przyjaciół; materiały – otwarte i przyjazne ludzkie środowisko oraz miejsce – piękny kraj z bogatym zapleczem historii i kultury.
Syryjczycy to ludzie otwarci. Historia ich kraju wymagała od nich elastyczności i tolerancji. W tym tyglu różnych narodowości i religii musieli nauczyć się, jak szanować granice innych i nie stracić własnej tożsamości.
Syria była wtedy krajem bardzo bezpiecznym. Bez obaw można było podróżować, spacerować ulicami miast dniem i nocą. Nie było patologii społecznych, jak chuligaństwo, wandalizm, rozróby małolatów czy pijaństwo. Tu warto zaznaczyć, że alkohol był ogólnie dostępny i legalnie produkowany. Syryjczyków cechowała życzliwa ciekawość w stosunku do innych ludzi – rodaków i obcych. Z łatwością nawiązywali kontakt, pomagali, zapraszali do domu.
Nasi znajomi, para polskich studentów, postanowili spędzić wakacje w Syrii. Z całym dobytkiem na plecach zwiedzali kraj. Podróżowali zwykłymi autobusami. Pewnego razu, gdy w trasie autobus zatrzymał się na krótki postój, wszyscy wysiedli rozprostować nogi. Nasi znajomi przegapili odjazd autobusu – i nagle okazało się, że pozostali sami, w nieznanym miejscu, bez dokumentów, pieniędzy i bez znajomości arabskiego. Ale nie zdążyli zacząć się martwić, bo po chwili klakson triumfalnie obwieścił powrót autobusu. Pasażerowie zauważyli nieobecność dwójki cudzoziemców, zawiadomili kierowcę, a ten po prostu po nich wrócił.
Ta uważność, bezinteresowna życzliwość, skracanie dystansu, bardzo ułatwiało mi asymilację. W miarę budowania mojego domu rosła chęć do głębszego poznania tego fascynującego kraju – jego tradycji, języka, kultury materialnej i duchowej. I koło się zamykało – coraz bardziej wrastałam w tę tkankę społeczną więc i mój dom stawał się coraz mocniejszy, lepiej wyposażony…
Wojna wszystko zniszczyła. Ludzie stracili dach nad głową, poczucie bezpieczeństwa, stabilności, godności. Zostali zmuszeni do porzucenia własnej ziemi. Jedni wegetują w nędznych obozach dla uchodźców wciąż mając nadzieję, że wrócą i zaczną od nowa. Innym bardziej się poszczęściło i w obcych krajach, często niezbyt przyjaznych, mozolnie wznoszą swój dom. A wielu już nigdy niczego nie zbuduje. Utonęli w morzu albo zmarli z wycieńczenia, ran i chorób na polsko-białoruskiej granicy.
Wojna się kiedyś skończy, ludzie szybko wzniosą nowe budynki, znów obsieją pola, posadzą nowe sady oliwne, urodzą dzieci… Ale poszarpanych więzi społecznych, rodzinnych, sąsiedzkich, wspólnotowych, zdewastowanego zaufania, wiary w drugiego człowieka nie da się tak szybko naprawić. Ta budowa będzie bardzo kosztowna i długotrwała. A mojego syryjskiego domu już nie ma…
GRAŻYNA JAMMOUL
SENTYMENTY
Pusty uśmiech kelnera
Z jakiego powodu wraca się do książek niegdyś przeczytanych? Niepamięć treści, pamięć stylu, nazwisko autora, nowe wydanie, klasyka gatunku? Każdy czytacz ma swój powód. więcej...