Established 1999

LOBBING W BRUKSELI / LOBBYING IN BRUSSELS

9 grudzień 2007

Godzenie interesów

Siła lobbysty jest związana z funkcją, jaką lobbing pełni w danym kraju. W Wielkiej Brytanii lobbing na rzecz danej sprawy jest zjawiskiem naturalnym. Brytyjscy lobbyści dlatego są bardziej skuteczni. Niemieckie firmy są słabsze niż brytyjskie, ale silne stowarzyszenia przemysłowe są bardzo efektywne. Z kolei we Francji samo słowo lobbing ma negatywną konotację. Korporacyjna tradycja sprawia, że osoba spoza korporacji nie ma dostępu do decydentów. Takie podejście stanowi obciążenie w Brukseli. Lobbyści z Europy Środkowej zbyt ograniczają się do kontaktów narodowych. Polski lobbysta może mieć bliskie kontakty z polskimi eurodeputowanymi, ale nie dociera do rzeczywiście ważnych osób.


Z Rogierem Chorusem, sekretarzem generalnym Cérame-Unie,


prezydentem Society of European Affairs Practitioners (SEAP) w latach 1998-2006, rozmawia Agnieszka K. Cianciara



Jaką rolę odgrywa brukselskie biuro Cérame-Unie wobec federacji członkowskich?


Cérame-Unie powstała niemal u zarania integracji europejskiej, bo w 1962 roku. Głównym celem było stworzenie sekretariatu, który informowałby członków, o tym co się dzieje w Brukseli oraz zajął się wypracowywaniem wspólnych stanowisk reprezentatywnych dla przemysłu ceramicznego w Europie. Osiągnięcie wspólnego stanowiska nie jest proste, gdyż mamy do czynienia z różnymi produktami i rynkami. Posłużmy się przykładem cegieł z jednej i zastawy stołowej z drugiej strony. Cegła to bardzo prosty towar, sprzedawany nie dalej niż 100 km od miejsca wytworzenia. Ceramika, z jej ogromną wartością dodaną, jest eksportowana na cały świat. Trudno jest pogodzić często odmienne interesy, potrzeby i punkty widzenia. Jednocześnie nasi członkowie zdają sobie sprawę z faktu, iż tylko wypracowanie wspólnego, spójnego stanowiska może pomóc wywrzeć wpływ na europejski proces decyzyjny. Prezentowanie sprzecznych pozycji oznaczałoby, że dajemy decydentom wolną rękę.


Jako federacja zrzeszamy narodowe stowarzyszenia, których członkami jest około 2000 indywidualnych firm. Jesteśmy reprezentatywni, co oznacza łatwiejszy dostęp do unijnych decydentów. Łatwo to wyjaśnić: przedstawiciel pojedynczego, nawet dużego przedsiębiorstwa, przy próbie kontaktu z urzędnikami natychmiast zostałoby zapytany, czy jego stanowisko jest reprezentatywne dla całego przemysłu ceramicznego. To tłumaczy potrzebę zrzeszania się na poziomie europejskim.



Wymienił Pan dwa filary działalności: gromadzenie informacji i przedstawianie stanowisk czyli lobbing. Czy któraś z tych aktywności jest ważniejsza, wymaga więcej czasu i uwagi?


Lobbing jest oczywiście najważniejszy. Przekazywanie informacji jest proste, gdyż jest ona w Brukseli łatwo dostępna. Lobbing wymaga sporych nakładów pracy: formułowanie stanowisk zabiera dużo czasu, trzeba rozmawiać z wieloma osobami, przekonywać ich, zawierać sojusze. Następnie stanowisko trzeba dobrze sprzedać. Jest to prostsze w Komisji Europejskiej, gdzie osoby siedzące po drugiej stronie stołu same są ekspertami i wiedzą, o czym mówimy. Natomiast w Parlamencie Europejskim, gdzie deputowani często się zmieniają, musimy nieraz bardzo dokładnie wyjaśniać specyfikę i potrzeby naszego przemysłu.


Czy Cérame-Unie obecna jest we wszystkich państwach członkowskich Unii?


Jesteśmy obecni w większości krajów, gdzie przemysł ceramiczny w ogóle istnieje. Sytuacja jest zróżnicowana w zależności od sektora: ceramika budowlana jest najbardziej rozpowszechniona, podczas gdy na przykład rury gliniane są produkowane tylko w czterech czy pięciu krajach. W konsekwencji członkostwo w stowarzyszeniu sektorowym jest dużo mniej liczne.



Czy działalność stowarzyszeń krajowych wiąże się jedynie z czynnikami funkcjonalnymi? Czy też świadomość potrzeby reprezentacji na poziomie UE odgrywa pewną rolę? Czy ta świadomość jest taka sama w różnych państwach i czy ma wpływ na poziom aktywności stowarzyszenia?


Różnice istnieją. W państwach założycielskich świadomość wagi decyzji podejmowanych w Brukseli jest wysoka. W krajach południowej Europy (Hiszpania, Portugalia, Grecja) poziom organizacji przedsiębiorstw jest dużo niższy niż na północy. W Europie Środkowej jest jeszcze gorzej: stowarzyszenia przemysłu ceramicznego są rzadkością. Często mamy do czynienia z indywidualnymi firmami. Znowu zależy to od sektora: ceramika stołowa to mali producenci, a małym trudno o organizacyjną aktywność. Koncentracja produkcji, jak w przypadku materiałów ogniotrwałych, oznacza filie dużych międzynarodowych firm, już aktywnych na poziomie europejskim. Podsumowując: duża cześć producentów w nowych państwach członkowskich nie jest zrzeszona.



Jak ocenia Pan polskie stowarzyszenie w federacji?


Stowarzyszenie Producentów Materiałów Ogniotrwałych jest bardzo aktywne. Zaprosili nas do Polski, zorganizowali spotkanie z firmami członkowskimi, wzięli też udział w naszym ogólnoeuropejskim spotkaniu członkowskim, gdzie przysłali bardzo kompetentną delegację. Aktywnie dostarczają nam statystyki oraz opinie na temat informacji uzyskanych od nas. To przykład modelowy. Drugie polskie stowarzyszenie (ceramika budowlana) jest trudniejsze we współpracy. Jeśli dobrze rozumiem, jest w Polsce kilka konkurujących organizacji w tej branży. Ich wkład jest znikomy. W praktyce polegamy na informacjach dostarczanych przez polską filię dużego koncernu z siedzibą w Austrii.



Ma Pan kontakt z lobbystami z całej Europy. Czy dostrzega Pan różnice w ich stylu i sposobach myślenia o lobbingu?


Siła lobbysty jest związana z funkcją, jaką lobbing pełni w danym kraju. W Wielkiej Brytanii lobbing na rzecz danej sprawy jest zjawiskiem naturalnym. Można zatem powiedzieć, że brytyjscy lobbyści są przez to doświadczenie skuteczniejsi. Niemieckie firmy konsultingowe są słabsze niż brytyjskie, ale silne stowarzyszenia przemysłowe są bardzo efektywne. Z kolei we Francji samo słowo lobbing ma negatywną konotację. Korporacyjna tradycja sprawia, że osoba spoza korporacji nie ma dostępu do decydentów. Takie podejście stanowi obciążenie w Brukseli. Wreszcie lobbyści z Europy południowej i środkowej zbyt ograniczają się do kontaktów narodowych. Polski lobbysta może mieć bliskie kontakty z polskimi eurodeputowanymi, kilkoma urzędnikami Komisji, ale nie dociera do rzeczywiście ważnych osób. A nie ma przecież zbyt wielu polskich rapporteurs. Za bardzo koncentrujecie się na, jak mówią Brytyjczycy, old boy’s network, co jest mniej skuteczne. Bywa, że problemem jest też nieznajomość języków obcych.



Przejdźmy do stanowiska Komisji Europejskiej w sprawie lobbingu. Od czasu Białej Księgi o rządzeniu w Europie Komisja jak z rękawa sypie inicjatywami w sprawie instytucjonalizacji lobbingu. Co Pan sądzi o kierunku, który Komisja przyjęła w Inicjatywie na rzecz Przejrzystości?


Generalnie sądzę, że Komisja zmierza w dobrym kierunku. Przejrzystość w lobbingu jest ważna i SEAP popiera działania na jej rzecz. Jednak, jeśli Komisja zamierzałaby narzucić legislację całej profesji, to zmieniłoby to postać rzeczy. Nasza profesja istnieje w Brukseli od niedawna, cały czas rozwija się i zmienia. Sztywne prawo może tylko krępować elastyczność i zmianę. Natomiast Komisja mogłaby zachęcić do samoorganizowania się profesji, choćby poprzez zapewnienie, iż pierwsze pytanie, jakie lobbysta usłyszy od urzędnika będzie brzmiało: Czy jesteście zrzeszeni? lub Czy podpisaliście kodeks postępowania?. Jak na razie taka procedura nie ma miejsca. Nasza propozycja dla Komisji jest następująca: pytajcie o kodeksy i skłaniajcie lobbystów do wstępowania do istniejących stowarzyszeń tak, żeby osobiście zobowiązywali się do odpowiednich zachowań. Z kolei stowarzyszenia zapewnią, że złamanie kodeksu będzie oznaczało usunięcie z grona członków. Uważam, że samoregulacja jest bardzo ważna.


Komisja zamierza również uruchomić rejestr z zachętami. To dobry pomysł, pod warunkiem, że rejestracja będzie dobrowolna. Nie jest natomiast jasne, jak wyglądać miałyby owe zachęty. Komisja twierdzi, że będzie informować o swoich planach legislacyjnych i konsultacyjnych. Sądzę jednak, że dobry lobbysta doskonale wie bez oficjalnych informacji, co się dzieje. W SEAP popieramy także jawność w sprawach finansowych. W praktyce już to robimy, spełniając jako stowarzyszenie wymogi belgijskiego prawa. Nikt zatem nie uważa tego za problem. Jednak niektóre organizacje pozarządowe domagają się pełnej jawności środków finansowych, jakie przeznaczamy na każde konkretne działanie lobbingowe. To jest po prostu niemożliwe: mamy zbyt wiele wzajemnie zależnych od siebie spraw, którymi jednocześnie się zajmujemy.



Spora liczba organizacji pozarządowych (takich jak ALTER-EU) domaga się wprowadzenia sztywnych wymagań w stosunku do biznesu, ale nie w stosunku do siebie. Czy w swojej pracy spotyka się Pan z przeciwstawieniem zły biznes – dobre NGOs?


Nie sadzę, aby istniała tu fundamentalna różnica. Organizacje pozarządowe również reprezentują prywatne interesy, powinny więc być traktowane tak, jak inni lobbyści. Jako reprezentanci przemysłu ceramicznego także jesteśmy częścią społeczeństwa obywatelskiego. Dajemy w końcu zatrudnienie 230 000 osób w całej Europie. Nie powinno robić się rozróżnienia: wszyscy, którzy reprezentują cząstkowe interesy powinni mieć równy dostęp do decydentów. Zaś obowiązkiem tych ostatnich jest wyciągnięcie wniosków i znalezienie wspólnego mianownika dla interesu ogółu. Ponadto w SEAP mamy także członków spoza biznesu. Moja reakcja w stosunku do tego, co mówi ALTER-EU brzmi: dołączcie do nas, a to oznacza, że macie te same co my cele, jesteście zarejestrowani i obowiązuje was kodeks SEAP, tak samo jak obowiązuje on organizacje biznesowe. Różnice mogą występować w dostępie do instytucji: NGOs mają łatwiejszy dostęp do członków Parlamentu Europejskiego. Eurodeputowani wiedzą, że za organizacjami pozarządowymi stoi potencjalny elektorat i to ich interesuje. Za nami stoi tylko niewielka liczba pracodawców, więc trudno uzyskać w ten sposób jakiś wpływ. Za to dzięki naszym ekspertyzom mamy zwykle lepszy dostęp do Komisji Europejskiej.


Ostatecznie jednak liczy się reputacja. Organizacja ekologiczna WWF ma bardzo dobrą renomę, ale już Friends of the Earth mają opinię zideologizowanych i nieobiektywnych. To oczywiście ma znaczenie dla wpływu, jaki lobbysta wywiera.


(Bruksela, 05.03.2007 r.)

W wydaniu 71, czerwiec 2007 również

  1. DECYZJE I ETYKA

    Caux Round Table Polska
  2. SPOŁECZEŃSTWO INFORMACYJNE

    Czas wiedzy
  3. ISTOTA MARKI

    Subtelna gra
  4. LOBBING W BRUKSELI / LOBBYING IN BRUSSELS

    Godzenie interesów
  5. NASZ LOBBING W BRUKSELI

    Walka o wódkę
  6. LOBBING WÓDCZANY W BRUKSELI

    Do śledzika
  7. PRAWO O LOBBINGU W UE

    Przejrzystość decyzji
  8. HISTORIA

    Potrzebny dystans
  9. PODGLĄDANIE LOBBINGU

    Brak marchewki
  10. OD REDAKTORA

    Warto być
  11. RELACJE PUBLICZNE

    Bez twarzy
  12. BEZPIECZEŃSTWO

    Wojna polsko-polska
  13. ESPERANTO

    Język przyszłości
  14. SZTUKA MANIPULACJI

    Uwdzięcznienie
  15. BIBLIOTEKA D & DM

    Machiavelli w Brukseli
  16. POLSKI HANDEL

    Prawda o rynku