Established 1999

LOBBING SAMORZĄDOWY

10 maj 2009

Dwie butelki wina

Z pojęciem lobbingu nieodłączny jest proces komunikowania. W procesie tym władza publiczna zajmuje pozycję zdecydowanie uprzywilejowaną, gdyż posiada znacznie lepszy dostęp do informacji. Jeśli więc społeczności mają ograniczony dostęp do informacji, wówczas następuje patologizacja życia publicznego, zaś pojęcie lobbingu zaczyna być tożsame z pojęciem korupcji – mówi Julia Pitera.

JULIA PITERA


O potrzebie prawnego uregulowania kwestii lobbingu mówi się od dość dawna. Dyskusja na ten temat uległa zaostrzeniu, gdy ujawniane były konkretne zdarzenia, np.: w raporcie Banku Światowego z 1999 r. został opisany przypadek, gdy w 1992 r. opłata za blokowanie nowelizacji ustawy o grach losowych wynosiła 500 tys. dolarów, później zaś wzrosła do 3 mln dolarów. Innym razem drogą ustawy zakazano kierowcom używania telefonów komórkowych w trakcie jazdy bez specjalnych zestawów głośnomówiących. Wkrótce okazało się, że głównym lobbującym w tej sprawie był poseł osobiście zainteresowany tym rozwiązaniem prawnym. Przykłady tego typu można mnożyć.


O konieczności zaś uregulowania zjawiska lobbingu na szczeblu samorządu terytorialnego mówi się niewiele, co musi zastanawiać przy tak rozwiniętej korupcji na najniższym poziomie władzy publicznej.



Błędy pierwszej reformy



Powszechnie uważa się, że reforma samorządowa była najbardziej udaną reformą państwa. Tymczasem nie sam fakt reaktywowania samorządności w 1990 r. ma znaczenie, lecz skutki, będące wynikiem braku wielu regulacji w ustawodawstwie dotyczącym samorządu terytorialnego.


Pierwsze wybory samorządowe odbyły się 4 czerwca 1990 r. w atmosferze absolutnej euforii. Mało kto wówczas zdawał sobie sprawę, jak brzemienny w skutkach okaże się ten akt i że nie jest to tylko rytuał demokratyczny. Tymczasem na listach wyborczych znalazła się spora grupa kandydatów na radnych świadoma, że reforma samorządowa otwiera nowe szanse. Fakt ten ujawniły dopiero kolejne skandale.


Powstaniu patologii na szczeblu samorządu terytorialnego z całą pewnością sprzyjało nieuporządkowanie spraw własnościowych. Spowodowało to, że znakomita większość odebranego właścicielom przez państwo majątku została skomunalizowana i stała się własnością gmin. Na domiar wszystkiego nie było zakazu łączenia funkcji radnego ze stanowiskiem w samorządzie. Niektórzy radni dość szybko wykorzystali ten fakt zakładając pod szczytnymi hasłami społecznymi fundacje, które przejmowały majątek komunalny. Rozwijali też działalność gospodarczą na majątku gminy (sklepy, restauracje, parkingi). Brak ustawy o zamówieniach publicznych pozwalał na absolutnie dowolne zlecanie robót remontowych czy inwestycyjnych. Brak z kolei ustawy o dostępie do informacji publicznej i wyniesione z poprzedniego systemu przekonanie urzędników o posiadaniu wyłączności na informację sprawiło, że decyzje administracyjne – nawet te brzemienne w skutkach dla dużych skupisk – pozostawały poza jakąkolwiek kontrolą publiczną.


Tak działające władze samorządowe zaczęły coraz bardziej izolować się od wyborców. To spowodowało, że kryteria zarówno kwalifikacji jak i wykształcenia (nie mówiąc o uczciwości czy etyce) stały się wartością drugorzędną. Kryterium podstawowym stała się lojalność wobec partii politycznej rekomendującej kandydata do pracy w administracji czy na radnego. Idea samorządności zaczęła powoli ulegać degeneracji.


Sytuacja ta zrodziła przekonanie, że wyborcy nie mają wpływu na sposób sprawowania władzy, co pozostało nie bez znaczenia na frekwencję wyborczą.



Powszechne prawo dostępu do informacji



Lobbing polega przede wszystkim na kontakcie pomiędzy grupą nacisku a władzą, w którym to procesie chodzi o wywarcie nacisku tak, aby osiągnąć oczekiwane przez tę grupę rozwiązania. Z pojęciem lobbingu nieodłączny jest proces komunikowania. W procesie tym władza publiczna zajmuje pozycję zdecydowanie uprzywilejowaną, gdyż posiada znacznie lepszy dostęp do informacji. Jeśli więc społeczności mają ograniczony dostęp do informacji, wówczas następuje patologizacja życia publicznego, zaś pojęcie lobbingu zaczyna być tożsame z pojęciem korupcji. Dlatego też jedną z najważniejszych zasad państwa demokratycznego jest powszechność dostępu do informacji.


Upływający szybko czas zaciera w pamięci wspomnienie ograniczeń stosowanych przez władzę totalitarną. Wszelkie instrumenty komunikacji były reglamentowane do absurdu. Na założenie telefonu czekało się latami, na połączenie telefoniczne międzymiastowe czekało się godzinami, a na połączenie z zagranicą bywało, że kilka dni. Nawet książki telefoniczne (wydawane raz na dziesięć lat) kupowało się “spod lady”. Wszelkie archiwa były niezwykle trudno dostępne. Nie było prawa, które regulowałoby zasady gromadzenia danych i ich udostępniania. Aparat państwa pracował własnym, nieznanym obywatelowi trybem, a wszelkie decyzje podejmowane były poza jakąkolwiek kontrolą społeczną. O planach czy decyzjach władzy państwowej czytało się “między wierszami” oficjalnej prasy.


I jeśli nie wzory krajów demokratycznych, czy dyrektywa Unii Europejskiej to właśnie wspomnienie tamtych lat powinno być najskuteczniejszym argumentem na obronę prawa człowieka do informacji. Bez wolnego dostępu do informacji nie można mówić o przejrzystości funkcjonowania państwa, które powinno ujawniać mechanizmy swojego działania.



Inwestycje publiczne



Po wielu zmaganiach Sejm uchwalił 6 września 2001 r. ustawę o dostępie do informacji publicznej. Po ośmiu miesiącach jej obowiązywania muszę przyznać, że efekty są mizerne. Urzędnicy nadal “dystrybuują” dokumenty wedle własnego uznania i zazwyczaj odmawiają udzielenia informacji nawet w przypadkach, gdy pytający (co nie jest warunkiem wynikającym z ustawy) jest stroną w sprawie. Odmowa nie ma charakteru decyzji administracyjnej, przed rozpatrzeniem skargi w NSA pytający czeka w nieskończoność na orzeczenie SKO. Te utrudnienia w zdobyciu informacji są tym trudniejsze, że nadal nie istnieją powszechnie dostępne w Internecie rejestry (np. tak istotny rejestr gospodarczy). Wszystko to znacznie utrudnia eliminowanie zjawisk patologicznych z naszego życia publicznego.


Wynikający zaś z ustawy o dostępie do informacji publicznej obowiązek informowania o zamierzeniach władzy publicznej jest czystą fikcją. Tymczasem realizacja tego przepisu jest niezbędna właśnie wtedy, gdy chcemy w jakikolwiek sposób uregulować dziki lobbing. Gdy bowiem społeczności lokalne dowiadują się o zamiarze realizacji inwestycji znaczącej dla ich egzystencji dopiero po rozpoczęciu budowy, wówczas pozostają im już tylko protesty, komentowane przez władzę w kategoriach awanturnictwa ludzi blokujących rozwój swojego terenu.


Lista informacji trudno dostępnych jest zresztą o wiele dłuższa. Ciągle zdarza się, że gminy utrudniają wyborcom dostęp do protokołów czy stenogramów z obrad komisji czy sesji. Ciągle też zdarzają się wątpliwości, czy posiedzenia radnych są otwarte dla publiczności. Nadal tylko nieliczne jednostki samorządu terytorialnego publikują w Internecie uchwały (w tym budżetowe). Od lat tysiące obywateli w Polsce nie mogą dysponować swoją własnością gruntową z powodu planowanych przebiegów przez ich nieruchomość linii wysokiego napięcia czy dróg. Jednocześnie władze lokalne często zwlekają z opracowaniem planów zagospodarowania, blokując tym samym dysponowanie swoim terenem przez właścicieli.


Zdarzają się też sytuacje odwrotne, gdy gmina planuje inwestycję (oczyszczalnię ścieków czy drogę) i zamiar ten znany jest wyłącznie bardzo wąskiemu gronu osób, które szybko wykupują za grosze niewiele wart do tej pory teren pod planowaną inwestycję. Dotychczasowy właściciel, pozbawiony takich informacji, chętnie sprzedaje nieruchomość, zadowolony, że uwalnia się – jak dotąd mniemał – od bezwartościowego terenu bez prawa do zabudowy. Nowy właściciel, korzystając dalej ze swoich kontaktów w urzędzie, doprowadza do zredagowania, a następnie uchwalenia uchwały przyznającej tej działce status działki budowlanej. I gdy nadejdzie czas budowy drogi czy oczyszczalni ścieków, wystąpi o odszkodowanie w ramach wywłaszczenia, wykazując nową wartość nieruchomości, tym razem właściwej dla działki budowlanej.


Monopol informacyjny jest więc, jak widać, niezwykle groźny, gdyż informacja staje się wartościowym towarem, mogącym stać się przedmiotem spekulacji. Znana jedynie niewielkiemu kręgowi osób – może zostać wykorzystana, ze szkodą dla interesu innych.



Inwestycje prywatne – na przykładzie Tomaszowa Mazowieckiego



W Tomaszowie Mazowieckim Stowarzyszenie Pracodawców zwróciło się do zarządu miasta z protestem przeciwko wprowadzeniu zmian w planie ogólnym zagospodarowania przestrzennego. Protestujący uznali, że za tą zmianą kryje się próba wprowadzenia kolejnego supermarketu. Twierdzili, że jeszcze w styczniu prezydent miasta ręczył, że władze nie dopuszczą do powstania nowych lokalizacji supermarketów. Jednocześnie Stowarzyszenie skierowało do Rady Miejskiej wniosek o wstrzymanie wydawania wszelkich decyzji w sprawie zmiany przeznaczenia gruntów do czasu opracowania szczegółowego planu zagospodarowania.


Wnioskodawcy, czując się oszukani przez Zarząd, postanowili wziąć udział w postępowaniu administracyjnym jako strona (na podstawie artykułu 29 i 31 kodeksu postępowania administracyjnego). Wystąpili również do władz o udostępnienie dokumentów związanych ze zbyciem spornych gruntów. Formalna prośba dotyczyła aktów notarialnych wraz z załącznikami oraz decyzji ustalającej warunki zabudowy. Już po tygodniu prezydent Tomaszowa Mazowieckiego przesłał odpowiedź odmowną. W piśmie stwierdził, że treść dokumentów, których ujawnienia żąda Stowarzyszenie stanowi tajemnicę handlową, a ich udostępnienie osobom trzecim naruszyłoby zasadę wolności i równości prowadzenia działalności gospodarczej, wyrażoną w ustawie prawo działalności gospodarczej, co naturalnie nie jest prawdą. Jest to jeden z wielu przykładów zachowań władz samorządowych, które często przyjmują rolę pełnomocnika inwestora, zapominając o swoim obowiązku stania na straży interesu swoich wyborców.


Wprawdzie opisany przypadek zdarzył się przed wejściem w życie ustawy o dostępie do informacji publicznej, lecz obowiązywał art. 61 Konstytucji, którą należało w takim wypadku stosować bezpośrednio.



Konfliktowa działalność gospodarcza



Agencje towarzyskie, hałaśliwe dyskoteki na obszarach mieszkalnych, ogródki piwne to przedsięwzięcia skutecznie konfliktujące władzę lokalną z mieszkańcami. Odpowiedzialni w gminie za nasze bezpieczeństwo narzekają, że konstytucyjne prawo do wolności gospodarczej i nienaruszalność zawartych umów uniemożliwia im ingerencję w tę działalność. Tymczasem w samej tylko Konstytucji RP mamy trzy bardzo pomocne artykuły. Artykuł 22 dopuszcza ograniczenie działalności gospodarczej w drodze ustawy ze względu na ważny interes społeczny. Artykuł 32 pozwala na ograniczenie w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw w ustawie, gdy jest to konieczne dla bezpieczeństwa państwa lub porządku publicznego albo moralności publicznej, wolności czy praw innych osób. Do tego wszystkiego artykuł 76 nakłada na władze publiczne ochronę konsumentów, użytkowników i najemców przed działaniami zagrażającymi ich zdrowiu, prywatności i bezpieczeństwu.



Lobbing po polsku



Wpływanie na decyzje władzy samorządowej odbywa się zazwyczaj w ciszy gabinetów. Miało jednak miejsce kilka dość szczególnych prób zabiegania o przychylność również radnych, które trudno nazwać działaniami lobbingowymi, a raczej przekupstwem.


W jednym z miast radni od sieci supermarketów zabiegających o zmianę planów dostali w prezencie po dwie butelki francuskiego wina; radni warszawscy zeszłej kadencji otrzymali prezenty od firmy zagrożonej zerwaniem niekorzystnego dla miasta kontraktu; ci sami radni otrzymali już w tej kadencji wyjątkowo korzystną ofertę zakupu samochodów od ich producenta, który wdał się w oprotestowywaną inwestycję; była też konferencja firmy starającej się o zlecenie zamówienia – najważniejszym punktem programu tej konferencji był wystawny obiad.



Czy lobbing w samorządzie terytorialnym
w obecnym systemie prawnym
jest możliwy do
uregulowania?



Opisane wcześniej przypadki dowodzą głębokiej patologii. Niestety, dotychczasowe próby likwidacji czy choćby ograniczenia negatywnych zjawisk drogą regulacji prawnych nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Ustawa o dostępie do informacji publicznej jest przez władze publiczne permanentnie łamana, ustawa o zamówieniach publicznych nie zabezpieczyła przetargów przed procederem “ustawiania”, ustawa o ograniczeniu działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne jest omijana (np. przez prowadzenie takiej działalności przez członków najbliższej rodziny). I moim zdaniem – żadne regulacje prawne nie przyniosą efektów w zwalczaniu szarej strefy wpływania na decyzje władzy bez zmian systemowych.


Obecnie obowiązująca ordynacja proporcjonalna w okręgach wielomandatowych sprawia, że lobbing prowadzony jest w centralach partii politycznych, które nakazują nawet swoim radnym dyscyplinę w głosowaniu. Decyzje zaś radnych wybranych według ordynacji większościowej w okręgach jednomandatowych będą poddane nie kontroli centrali partyjnej, lecz kontroli wyborców w okręgu. Lobbysta będzie więc zmuszony przekonać większość do prezentowanej przez siebie koncepcji przez dotarcie do każdego z radnych. Ceną zaś za podjęcie decyzji szkodliwej dla wyborców będzie utrata mandatu w następnych wyborach – przez nie uzyskanie reelekcji.


JULIA PITERA
Transparency International Polska


Fragment wystąpienia podczas konferencji “Czas na lobbing”, zorganizowanej przez Institute for International Research

W wydaniu 38, październik 2002 również

  1. INFRASTRUKTURA

    Stan wojenny na drogach
  2. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    "Negatywny lobbing" Berii
  3. REENACTING

    Nowy polski sposób na życie (1)
  4. PUNKTY WIDZENIA

    Co szkodliwe - powyrzucać
  5. PUNKTY WIDZENIA

    Między prawem a etyką
  6. POLITYCZNE GRILLOWANIE

    Lubieżnik prezydencki
  7. LOBBYŚCI O SOBIE

    Komentarze do ustawy
  8. POLSKIE LOBBY W NIEMCZECH

    Syzyfowa praca
  9. LOBBING SAMORZĄDOWY

    Dwie butelki wina
  10. SZTUKA MANIPULACJI

    Pytanie o zwłokę
  11. MARKETING POLITYCZNY

    Śiąga przedwyborcza
  12. UBÓSTWO

    Zjawisko powszechne i trwałe
  13. PKPP O PROJEKCIE USTAWY LOBBINGOWEJ

    Uwagi krytyczne
  14. TROSKI PRZEDSIĘBIORCY

    Polwinieta
  15. KALININGRAD

    Zagubiony jantar
  16. TYKAJĄCE USTAWY

    Projekty w Sejmie i w Senacie
  17. NIEUCZESANE REFLEKSJE

    Punkty odniesienia
  18. ALTERNATYWY

    Pomysł...
  19. FUNDACJA NA RZECZ POLSKI

    Wielka Księga Polskiej Przedsiębiorczości
  20. USTAWA O LOBBINGU

    Regulacje i nadregulacje
  21. DECYZJE I ETYKA

    Bielinek kapustnik z Puszczy Kampinoskiej
  22. LOBBING NAD TAMIZĄ

    Wieś idzie na Londyn
  23. TELEKOMUNIKACJA

    Tylko konkurencja