Established 1999

LOBBING NAD TAMIZĄ

24 maj 2008

Wieś idzie na Londyn

Jak każda organizacja lobbingowa, Country Alliance próbuje wywierać nacisk na polityków, członków rządu i urzędników państwowych, a także kreować odpowiedni wizerunek wsi w mediach. Czyni to poprzez organizowanie mityngów, wieców, marszów, demonstracji, a także zbieranie podpisów pod petycjami do polityków i rządu, zamawianie u dziennikarzy odpowiednich artykułów oraz badań opinii publicznej. Wszystko to ma na celu –zapewniają członkowie CA – sprawić, że głos mniejszości będzie słyszany, że dotrze do obojętnej na problemy wsi większości – pisze Katarzyna Bzowska-Budd z Londynu.


KATARZYNA BZOWSKA-BUDD
z Londynu



“The Economist” nazwał Country Alliance “największym ugrupowaniem lobbingowym występującym na rzecz wsi”. Nawet więcej: jest to największe ugrupowanie, które w metodach lobbingu ucieka się do bezprecedensowych akcji.



W każdą niedzielę w centrum Londynu odbywają się demonstracje, najczęściej w Hyde Parku. Jeżeli połączone są z marszem, kończy się on w centrum miasta, przeważnie przy kolumnie Nelsona na pl. Trafalgar. Marsze protestacyjne organizowane są z różnych powodów – obok np. przeciwników wojny z Irakiem w tym samym czasie odbywa się demonstracja przeciwko pedofilom. Wszystkie te akcje organizowane są w niedziele, by nie paraliżowały ruchu w mieście. Często uczestnicy marszu zbierają podpisy pod petycją, która później przekazywana jest w siedzibie premiera przy 10 Downing Street. Także i wiejskie demonstracje organizowane są w niedziele.


Obecna, która odbyła się 22 września, była już trzecią zorganizowaną przez Country Alliance. Wszystkie cieszyły się ogromnym poparciem: w 1997 r. w wiecu w Hyde Parku wzięło udział ok. 100.000 ludzi, a w rok później ponad ćwierć miliona przemaszerowało ulicami Londynu. Kolejny marsz miał odbyć się na wiosnę ub. r., ale ze względu na epidemię pryszczycy został odłożony. W obecnej demonstracji, odbywającej się pod nośnym hasłem “Wolność i zarobki”, uczestniczyło ponad 250 000 osób. To ogromnie dużo, jeśli zważyć, że na brytyjskiej wsi mieszka ok. 14 mln ludzi, co stanowi 28 proc. ludności, a z rolnictwa żyje zaledwie 374 000 rodzin.


“Jesteśmy typową grupą nacisku – mówi Richard Burge, główny dyrektor wykonawczy Country Alliance. – Próbujemy wywrzeć, demokratycznymi metodami, nacisk na osoby publiczne, by zajęły się problemami mieszkańców wsi. W Wielkiej Brytanii problem polega na tym, że wielu mieszkających na wsi to ludzie miasta. Patrzą na wieś z okien swoich wiejskich domków i głównych ich problemem jest to, że trzeba by się pozbyć tych okropnych zapachów. Politycy z głównych partii to także ludzie miasta. Dla konserwatystów wieś była zawsze zapleczem politycznym, o które nie trzeba zabiegać, bo na te głosy można było zawsze liczyć. Partia Pracy natomiast nie widzi możliwości poprawy notowań na wsi, a więc problemy jej mieszkańców jej nie interesują”.


Burge to zawodowy lobbysta. W swoim życiu kilkakrotnie zmieniał zawód; był już nauczycielem, zoologiem i ekologiem. Wiele lat spędził w Afryce i na Bliskim Wschodzie jako przedstawiciel British Council. Po powrocie do Wielkiej Brytanii został dyrektorem generalnym Stowarzyszenia Zoologicznego Londynu. W którymś momencie jeszcze raz zmienił zawód. Mówi: “Postanowiłem zająć się organizowaniem kampanii na rzecz jakiejś grupy interesów i kilku przyjaciół zwróciło moją uwagę na Alliance, jako reprezentującą bliskie mi poglądy”. Funkcję dyrektora pełni od 1999 r. Do publicznego prezentowania postulatów podchodzi bardzo zawodowo. Formułuje je krótko, zwięźle, gdy trzeba – demagogicznie.


W swoich ulotkach Country Alliance wypunktował pięć postulatów, których spełnienia domaga się od rządu:
* zabezpieczenia prawa społeczności wiejskiej do własnego stylu życia,
* obrony zwolenników polowań z psią nagonką i innych sportów terenowych przed atakami przeciwników,
* respektowania wartości i zwyczajów wiejskich społeczności,
* zobowiązania się, że każdy projekt ustawy dotyczący mieszkańców wsi będzie z nimi konsultowany,
* zajęcia się prawdziwymi problemami wsi, które nie rozwiązane mogą doprowadzić do zniszczenia wiejską społeczność, jej kulturę i przyszłość wychowanych na wsi dzieci.


Jak każda organizacja lobbingowa, Country Alliance próbuje wywierać nacisk na polityków, członków rządu i urzędników państwowych, a także kreować odpowiedni wizerunek wsi w mediach. Czyni to poprzez organizowanie mityngów, wieców, marszów, demonstracji, a także zbieranie podpisów pod petycjami do polityków i rządu, zamawianie u dziennikarzy odpowiednich artykułów oraz badań opinii publicznej. Wszystko to ma na celu – zapewniają członkowie CA – sprawić, że głos mniejszości będzie słyszany, że dotrze do obojętnej na problemy wsi większości. Ta wiejska mniejszość czuje się bowiem upośledzona przede wszystkim jeżeli chodzi o dochody, mieszkania, dostęp do różnych usług np. transportu, opieki lekarskiej i szkolnictwa.


Alliance wypowiada się też na temat szerszych spraw, m.in. uważa, że Wspólna Polityka Rolna prowadzona przez Unię Europejską wymaga zmian, gdyż uniemożliwia hodowanie tego, co chcą rolnicy i co w danym kraju naprawdę jest poszukiwane, np. Anglia słynęła z jabłek i tzw. ciderów, czyli win jabłkowych. Dziś jabłka są głównie importowane, a angielscy farmerzy dostają dotacje, gdy hodują rośliny oleiste. To tylko jeden z wielu przykładów.



W pogoni za lisem


Wszystko to brzmi bardzo przekonywająco, ale prawda – jeżeli chodzi o cele Alliance – jest nieco bardziej skomplikowana i mniej piękna. Richard Burge nie kryje: “Każdy kto prowadzi lobbing wie, że trzeba mieć temat, który przykuwa uwagę. Dla nas takim tematem jest polowanie na lisy z psią nagonką. Wynik przeprowadzonych przez nas dochodzeń nie pozostawia żadnych wątpliwości – niechęć Partii Pracy do polowań wynika z uprzedzeń klasowych”. Uprzedzenia te – ciągnie dalej Burge – doprowadzają do tego, że prawa mniejszości – w tym przypadku zwolenników polowań – nie są przestrzegane. Demokracja to nie wola większości, ale tolerancja wobec mniejszości”.


Zwolennicy polowań stanowią mniejszość społeczeństwa. Według sondażu przeprowadzonego przez instytut MORI, 72 proc. uważa, że polowanie na lisy z psią nagonką powinno być nielegalne, 80 proc. jest za zdelegalizowaniem polowań na jelenie, a 81 proc. na dzikie króliki. W tych samych badaniach 62 proc. respondentów stwierdziło, że zakaz polowań na lisy powinien być wprowadzony jeszcze w tym roku. Tak by zapewne było gdyby nie zeszłoroczne wybory powszechne. W lutym 2001 r. 386 głosami za, przy 175 głosach przeciw, Izba Gmin opowiedziała się za zakazem polowań na lisy. W miesiąc później Izba Lordów równie zdecydowanie, 259 głosami większości, odrzuciła ustawę niższej Izby.


Wybory powszechne, które odbyły się w kilka miesięcy później, sprawiły, że proces legislacyjny musi rozpocząć się od nowa. Prawdopodobnie będzie to jeden z punktów programu rządowego na rok przyszły, który przedstawia na otwarcie sesji parlamentarnej królowa w dorocznej mowie tronowej. Sprawa zapewne – jak liczą na to zwolennicy polowań – nie zostanie zmieciona: zakaz wszedł w życie od września br. na terenie Szkocji, której lokalne Zgromadzenie przeprowadziło odpowiednią ustawę, a sąd administracyjny odrzucił skargę na nielegalność ustawy. Jest wiec precedens, tak ważny w brytyjskiej polityce.


Country Alliance zamierza wystąpić do europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który powinien stanąć w obronie “uciskanej mniejszości”. Nie lisów rozrywanych na strzępy przez psy, ale tych, którzy uważają, że taki rodzaj polowania jest częścią “angielskiej tradycji i angielskiego stylu życia”, których bawi ten rodzaj sportu. Oczywiście, przy okazji padają różne argumenty o utracie pracy przez ludzi, którzy żyją z polowań.


Według danych Alliance, zagrożonych jest – pośrednio lub bezpośrednio – 16 000 miejsc pracy; według raportu niezależnych ekspertów pracę utraci nie więcej niż 700 osób. Raport ten, podobnie jak i wyniki badań MORI, Alliance odrzuca, dopatrując się “uchybień metodologicznych”. Sprawa w Brukseli może być jednak przegrana, gdyż zgodnie z unijnymi przepisami “zabrania się złego traktowania zwierząt, zadawania im ran fizycznych lub poddawania praktykom, które mogą narazić je na niepotrzebne cierpienie”.


Trudno oprzeć się wrażeniu, że sprawa polowań jest rzeczywiście problemem różnic klasowych. “Za” jest cała rodzina królewska. Książę Karol lubi polować. Sport ten uprawiają też jego synowie. Sam nie wziął udziału w marszu na Londyn, gdyż uznał, że jest to działanie typu politycznego i oznaczałoby otwarte wypowiedzenie się przeciwko polityce rządu Tony Blaira, co nie przystoi brytyjskiemu następcy tronu. Dał jednak wszystkim pracownikom swoich posiadłości tego dnia wolne. Doszło też do – szeroko opisywanej w prasie – rozbieżności zdań między nim a jego życiową partnerką Camillą Parker Bowles, która wbrew radom dworu wzięła udział w marszu.


Nie tylko Karol poparł udział swoich pracowników w marszu. Inni właściciele wielkich posiadłości nie ograniczali się do dania dnia wolnego(niedziela jest dniem wolnym, ale wymóg pracy w majątkach wiejskich czasem na to nie pozwala) – płacili za “pójście na Londyn”; pracownicy nie mieli odwagi pozostać w domu. W marszu wziął udział także przywódca opozycyjnej Partii Konserwatywnej Iain Duncan Smith, który już teraz zapowiada, że jeżeli jego partia dojdzie do władzy, to ewentualna ustawa zakazująca polowań zostanie zmieniona.



Skradziona kampania


Niestety, lobbing na rzecz utrzymania polowań na lisy wymknął się spod kontroli Country Alliance. Wyodrębniła się grupa “fundamentalistów”, którzy nazywając siebie Real CA, wyraźnie w nazwie nawiązujących do Real IRA, w swoich działaniach nie cofają się przed metodami dalekimi od demokratycznych. Przeciwnicy polowań (lobby ochrony zwierząt jest w Wielkiej Brytanii również bardzo silne) zaczęli być atakowani przez zamaskowanych działaczy Real CA, którzy jako narzędzi używali m.in. żelaznych prętów.


W imię ochrony prawa do polowań pod domy przeciwników podrzucano zabite jelenie, a na drzwiach przybijano żywe jeszcze, choć zranione (np. ze złamanymi łapami) lisy. Ludzie ci występują pod hasłem obrony swobód obywatelskich. To nowość w angielskim krajobrazie – do tej pory media przynosiły raczej obrazki atakowania myśliwych na koniach przez zwolenników ochrony zwierząt. Kampania za i przeciw krwawym sportom sama nabrała krwawego oblicza.


Inna grupa rozłamowa to Countryside Action Network (CAN. Choć jej członkowie nie popierają metod stosowanych przez Real CA, to już teraz zapowiadają, że marsz na Londyn był ostatnim przedsięwzięciem w granicach prawa, w jakim wzięli udział. Jeżeli zakaz polowań wejdzie w życie, to zamierzają uciec się do działań bezpośrednich np. zasłaniając kamery rejestrujące szybkość jazdy (to także jest “zamachem na wolność jednostki”), będą blokować londyńskie mosty lub wypuszczą wodę ze zbiorników, co może doprowadzić do powodzi w jednych okolicach i braku wody w innych. “Niech rząd uświadomi sobie, że sprawy mogą przybrać znacznie gorszy obrót, jeżeli zakaz polowań wejdzie w życie” – zapowiada Mark Miller-Mundy, dawny członek zarządu Country Alliance, który zrezygnował z członkostwa ze względu na “różnice polityczne”. Uważa on, że rząd będzie mógł z całą odpowiedzialnością, powołując się na przykłady działań Real CA, zmusić swoich posłów do odstąpienia od prac nad kolejną wersją ustawy o zakazie polowań na lisy. Problem polega na jednym: premier Tony Blair jest zwolennikiem wprowadzenia zakazu.


Projekt ustawy zakazującej polowań na lisy nie znalazł się na forum parlamentarnym nagle, teraz. Sprawa ta była rozpatrywana szereg razy w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat. Do tej pory debaty odbywały się na wniosek indywidualnych posłów i jak większość tzw. private bills, czyli projektów ustaw nie stanowiących części programu rządowego, przepadały w głosowaniu. Po raz pierwszy w 1997 r. Partia Pracy umieściła wprowadzenie zakazu polowań na lisy z psią nagonką w manifeście wyborczym.


Wszystkie debaty parlamentarne dotyczące polowań na lisy są niepożądanym odwróceniem uwagi od naprawdę ważnych problemów – stanu szpitali, szkół, transportu publicznego, przestępczości – nad którymi wybrani przez nas przedstawiciele powinni obradować… To zupełny absurd, aby posłowie robili z takiej błahostki sprawę priorytetowa” – pisał w lutym tego roku “Independent”. Być może jest to prawda, bo problemy społeczne, a w szczególności problemy wsi, wymagają szybkich rozwiązań. Nie jest to tylko wina Izby Gmin. Także Country Alliance, które twierdzi, że reprezentuje “wiejską mniejszość”, uczyniła z zakazu polowań sprawę priorytetową, co sprawia, że autentyczne problemy schodzą na plan dalszy.


W ulotkach rozprowadzanych przed ostatnia demonstracja czytamy: “Choć nasz marsz nie dotyczy tylko polowań, to zamach na ten przywilej stał się iskrą zapalną. Ten marsz jest na temat wiejskich wolności i zarobków. Nasze cele sformułowaliśmy w pięciopunktowym programie. Kto nie zgadza się ze wszystkimi jego punktami – a przede wszystkim z prawem jednostki do decydowania o tym, czy chce polować – niech nie przychodzi na nasz marsz”.
Kampania na rzecz wsi została “skradziona” przez opowiadające się za polowaniami lobby.


Katarzyna Bzowska-Budd
Londyn

W wydaniu 38, październik 2002 również

  1. INFRASTRUKTURA

    Stan wojenny na drogach
  2. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    "Negatywny lobbing" Berii
  3. REENACTING

    Nowy polski sposób na życie (1)
  4. PUNKTY WIDZENIA

    Co szkodliwe - powyrzucać
  5. PUNKTY WIDZENIA

    Między prawem a etyką
  6. POLITYCZNE GRILLOWANIE

    Lubieżnik prezydencki
  7. LOBBYŚCI O SOBIE

    Komentarze do ustawy
  8. POLSKIE LOBBY W NIEMCZECH

    Syzyfowa praca
  9. LOBBING SAMORZĄDOWY

    Dwie butelki wina
  10. SZTUKA MANIPULACJI

    Pytanie o zwłokę
  11. MARKETING POLITYCZNY

    Śiąga przedwyborcza
  12. UBÓSTWO

    Zjawisko powszechne i trwałe
  13. PKPP O PROJEKCIE USTAWY LOBBINGOWEJ

    Uwagi krytyczne
  14. TROSKI PRZEDSIĘBIORCY

    Polwinieta
  15. KALININGRAD

    Zagubiony jantar
  16. TYKAJĄCE USTAWY

    Projekty w Sejmie i w Senacie
  17. NIEUCZESANE REFLEKSJE

    Punkty odniesienia
  18. ALTERNATYWY

    Pomysł...
  19. FUNDACJA NA RZECZ POLSKI

    Wielka Księga Polskiej Przedsiębiorczości
  20. USTAWA O LOBBINGU

    Regulacje i nadregulacje
  21. DECYZJE I ETYKA

    Bielinek kapustnik z Puszczy Kampinoskiej
  22. LOBBING NAD TAMIZĄ

    Wieś idzie na Londyn
  23. TELEKOMUNIKACJA

    Tylko konkurencja