8 październik 2015
Primabalerina i pierwszy tancerz
Primabalerina i pierwszy tancerz
Balet to sztuka nieco tajemnicza. Niezwykle bowiem jest trudno poprzez ruchy ciała przekazać komunikatywnie treść, czasami dość skomplikowaną.
Znakomity popularyzator baletu przedstawił w książce interesującą i znaną w świecie parę tancerzy: Japonkę, Shoko Nakamura i Polaka, Wiesława Dudka. Są oni parą nie tylko na scenie, ale i w życiu. Pomysłowa jest sama konstrukcja książki: jest to tryptyk. Pierwsza część to wywiad autora z Shoko, druga to wywiad z Wiesławem, a trzecia to rozmowa z obojgiem.
Shoko mówi o początkach swojej kariery w Japonii, wskazuje na niedoskonałości systemu kształcenia i doskonalenia tancerzy na wyspach, gdzie nie ma zespołu baletowego z prawdziwego zdarzenia ani indywidualnego podejścia do ucznia. Stąd akcentuje się tam doskonałość techniczną tańca, a nie ekspresję ze strony tancerza, czyli tancerz ma fantastyczną technikę, perfekcyjne ruchu, ale w tańcu jest dość sztywny i pozbawiony uczuć. Stąd kandydatki i kandydaci na mistrzów tańca uciekają z Japonii do Europy i do Stanów, gdzie przechodzą indywidualne szkolenia, a potem rozwijają swoje naturalne talenty w pracy.
Shoko w porę przeniosła się najpierw do Wiednia, a następnie do Niemiec, gdzie jej tradycyjna, japońska pracowitość w połączeniu z indywidualnym podejściem kierowników baletów do artystów zrobiła z niej gwiazdę baletu o formacie światowym. Przy okazji zwierzeń Shoko czytelnik wiele dowie się o japońskim społeczeństwie, o mentalności Japonek, o japońskiej rodzinie. Zwykle tego rodzaju informacje trzymane są głęboko pod kloszem.
Wiesław Dudek to tancerz wyedukowany, nawet formalnie, w Polsce. Tańczył zawodowo już w naszym kraju, ale w porę wyjechał za granicę, gdyż nad Wisłą kariery by raczej nie zrobił. Można się domyślić, dlaczego z jego ogólnych opinii o fatalnej atmosferze, panującej w polskich zespołach baletowych. W Niemczech zatańczył kluczowe role światowego baletu, spotykał się z życzliwością ze strony tamtejszych kierowników jak i kolegów. Występuje na wszystkich scenach baletowych świata. W Polsce prawie go nie ma.
Z rozmów autora z parą tancerzy wynika wniosek: z jednej strony znakomity tancerz czy tancerka mają na co dzień uznanie publiczności, ale płacą za to straszną cenę w postaci katorżniczej pracy, braku życia osobistego czy kontaktów towarzyskich. W ich życiu jest tylko praca, są codzienne, wielogodzinne ćwiczenia i całkowity brak czasu. Dochodzi to tego nieustanna obawa o przyszłość. Wprawdzie nie w sensie finansowym, gdyż tancerze tej klasy co Shoko i Wiesław zarabiają bardzo dobrze, lecz w sensie osobistym. Należy bowiem pamiętać, że czterdziestolatek w tym zawodzie to starzec: artyści baletowi w wieku 35-40 lat przechodzą na emeryturę, więc rodzi się pytanie: co dalej. Wielu zostaje instruktorami i nauczycielami tańca, ale jeśli ktoś tego nie potrafi robić?
Shoko i Wiesław są małżeństwem. Mają syna dwojga imion Joel Ryusei. Japoński człon imienia znaczy: „żyję – moje życie jest ciągłym dążeniem do perfekcji, jak życie smoka”, co Shoko ochoczo wyjaśnia, jednocześnie twierdząc, że „Joel nie oznacza nic”. Otóż, Shoko jest w błędzie, gdyż imię Joel jest pochodzenia hebrajskiego i oznacza „Jahwe jest bogiem”.
Interesująca książka, odsłaniająca kulisy baletu w sposób kulturalny i ludzki. Warto o tych kulisach pamiętać, podziwiając tancerzy na scenie.
Jacek Potocki
Jan Stanisław Witkiewicz, „Shoko Nakamura i Wiesław Dudek”, „Iskry” Warszawa 2015
WIATR OD MORZA
Pieśń dla prezydenta
Mimo wspaniałego zwycięstwa prezydenta Dudy i zwycięstwa PiS, jako pokłosia tej prazydentury, żaden kompozytor nie podjął trudu napisania stosownej pieśni. Gdzie podziali się, Penderecki, Młynarski, Krajewski, Rosiewicz i inni – pyta Sławomir J. Czerniak. więcej...