WIEŚCI Z AUGUSTOVII
Zajączki górą! - 18.11
W królestwie Żubrystanu źle się dzieje, bowiem rozproszyły się zwierzątka nie mające wspólnego celu, tocząc wojny wszelakie, ujawniając afery. więcej...
Krystyna Skarbek była legendą. Jej nieprawdopodobne wyczyny „za linią wroga” fascynowały kolegów i zwierzchników.
Trzeba jednak zacząć od tego, że ta polska hrabianka przez cały czas pracowała dla wywiadu brytyjskiego. A wiadomo, jak postępują Anglicy… Bardzo chętnie korzystali z jej usług w momentach trudnych, a potem „na wysypisko”. Mimo że była jednym najlepszych brytyjskich szpiegów, utrudniali jej nawet osiedlenie się w Kenii, wówczas brytyjskiej kolonii. Po latach wiernej służby dla Anglii w SOE czyli w Kierownictwie Operacji Strategicznych, prawie że nie miała z czego żyć. Autor nie miał łatwego zadania, pisząc książkę o swej bohaterce, gdyż prawie wszystkie dokumenty na jej temat zostały zniszczone. A te, których nie zniszczono, były do niedawna utajnione. Praktycznie więc Krystyny Skarbek w ogóle nie było. Dlatego w książce stosunkowo niewiele miejsca poświęcono polskiej hrabiance. Można się dowiedzieć o jej hipnotyzującej sile, oddziałującej na mężczyzn, o ogromnej urodzie i wytrzymałości, które to cechy pomagały jej bezbłędnie wykonywać zadania dla brytyjskiego wywiadu w latach wojny. Niejednokrotnie były to sytuacje wręcz fantastyczne: wykorzystanie oficera niemieckiego do przewiezienia tajnych instrukcji dla ruchu oporu, czy niemożliwe w normalnych warunkach doprowadzenie do zwolnienia z aresztu grupy kurierów, zatrzymanych przez słowackich żandarmów. W brytyjskich kręgach krążyła opinia, że wszystko się jej udaje, gdyż jest tzw. podwójną agentką i współpracuje z niemieckimi służbami. Potem mówiono, że jest w brytyjskich służbach kretem, pracującym dla czerwonych. Czy tak mówiono o niej dlatego, że była taka dobra i skuteczna? Lubiła romansować. Można założyć, że miała romans z Ianem Flemingiem, autorem przygód Jamesa Bonda, jej partnerami, nierzadko krótkotrwałymi, byli jego koledzy z poszczególnych akcji. W każdym razie, uroda była silnym atutem jej działalności wywiadowczej. Ogromne luki w materiale źródłowym zmusiły autora do „wmontowania” do książki wątków pomocniczych. Dlatego sporo można się dowiedzieć o strukturze brytyjskiego wywiadu w czasie wojny i o konkurencji między poszczególnymi jego służbami, o pewnych tajemniczych, ale wręcz rewolucyjnych polskich wynalazkach w dziedzinie uzbrojenia. Najbardziej frustrujące fragmenty książki dotyczą stosunku władz angielskich do polskich żołnierzy, w tym do wywiadowców, po wojnie, kiedy to Londyn całkowicie odwrócił się od funkcjonariuszy polskiego rządu na emigracji uznając eksponentów PKWN, by nie denerwować Stalina. Generałowie, wybitni dowódcy, oficerowie polskiego wywiadu i Polacy, współpracownicy wywiadu brytyjskiego, z dnia na dzień stali się na Wyspach nikim: nie mieli z czego żyć, nie mieli pracy, perspektyw, stali się dla Anglików wręcz uciążliwi. Znane osoby pracowały jako nocni stróże czy magazynierzy, a nawet sprzątacze. Podobny los spotkał Krystynę Skarbek. Jak pisze autor, odchodząc z wywiadu dostała 100 funtów „na odczepne” i zdawkowe, urzędowe pożegnanie. Jest to bardzo interesująca i jednocześnie pouczająca książka. Uświadamia ona czytelnikowi, jak koniunkturalnie krótka jest pamięć sojuszników i jednocześnie ostrzega, że praca dla władzy innego kraju niż ojczyzna, może przynieść rozczarowanie, a już na pewno nie spotka się z należytym uznaniem. Niezależnie od tego, jak bardzo była ważna i skuteczna. Do dzisiaj nie są wyjaśnione przyczyny niespodziewanej śmierci Krystyny Skarbek, która została zasztyletowana przez Brytyjczyka w 1953 roku. Czy rzeczywiście sprawca zamordował ją z zazdrości, jak twierdził, czy też może działał na zlecenie służb brytyjskich, gdyż Krystyna Skarbek podobno wiele wiedziała o kulisach katastrofy gibraltarskiej, w której zginął generał Władysław Sikorski, zwłaszcza zaś o losach córki generała, Zofii Leśniowskiej, której poszukiwania się podjęła. Może właśnie dlatego większość dokumentów, dotyczących Krystyny Skarbek, Brytyjczycy zniszczyli. Takie wątpliwości nasunąć się też mogą czytelnikowi przy końcu książki. Jacek Potocki Jarosław Molenda, „Krystyna Skarbek – królowa Podziemia czy zdrajczyni?”, Wydawnictwo „Bellona”, Warszawa 2014
Komentarze: decydent@decydent.pl
**********
Delikatne muśnięcie czarownej wróżki – 10.11
Kto czyta dzisiaj, w dobie gospodarki wolnorynkowej, poezję?
W szkołach przeminęły raczej bezpowrotnie czasy, w których analizowano wspólnie wiersze Kochanowskiego, Mickiewicza czy Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.
Obecnie uczniom wbija się do głów dzieła tzw. literatury łagrowej, rozrachunkowej, opozycyjnej. A człowiek, znękany codzienną walką o byt, nie ma czasu na refleksję o sobie, o życiu, o miłości czy śmierci.
„chodzimy
na nitkach tchnienia
jak marionetki”,
rozpoczyna swój tomik poezji Joanna Jurewicz. Ileż w tym prawdy!!! Z wierszy przebija dobre wychowanie autorki, wnuczki profesorów Doroszewskiego i Gołubiewa, jej nadnaturalna wrażliwość i rzadka już dzisiaj subtelność wśród twórców.
Dla niektórych szczytem twórczości były dziełka w rodzaju: „Dach nam zacieka i są plamy na suficie”.
Jest w jej wierszach jakaś nieuchwytna tęsknota, a może niespełnienie, albo właśnie spełnienie:
„spotykam cię
w słonych
oczkach
na ukrytych
łączkach sieci…”
czy
„jak to jest
że czuję twoją obecność
jakbyś trzymał
moje serce
w dłoniach…”
I o swych bliskich:
„moja córka
dowiedziała się
o samotności
i nic jej nie mogę pomóc…”
„W Auschwitz
rozebrano nas
do naga
z historii
o nas samych…”
W tomiku są wiersze o nauce, żywiole autorki, która jest indologiem, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, zna sanskryt i obcuje na co dzień z najstarszymi źródłami światowej literatury, a jej przekłady dzieł tej literatury chronią ją od zapomnienia nie tylko w Polsce, ale i w świecie.
Tomik zawiera przecudne miniaturki poetyckie, które są godne przeczytania i popularyzacji. Bo są po prostu dobre i przemawiają do duszy człowieka.
Jacek Potocki
Joanna Jurewicz, „Róża”, Fundacja Duży Format, Warszawa 2014
WIATR OD MORZA
Cuda na Warmii i Mazurach - 20.11
Cudów w przeszłości Prus Wschodnich było co niemiara, a to za przyczyną pojawiania się Matki Boskiej na drzewach w wielu miejscach. Najbardziej znane to: Święta Lipka, Stoczek, Krosno i Gietrzwałd - pisze Sławomir J. Czerniak. więcej...