POEZJA DECYDENTA
Raz pewien mały trzmiel
Nie tylko "port to jest poezja" czy wyjątkowo smakowite danie. więcej...
Znakomity reporter już na wstępie książki zastanawia się, dlaczego w czasie studiów wykładowcy wiele miejsca poświęcali starożytnym autorom, a jednocześnie pomijali Herodota i jego wybitne dzieło „Dzieje”.
Książka Kapuścińskiego to przeplatanie współczesnych mu wydarzeń z fragmentami „Dziejów”. W czasach stalinowskich Polacy, nawet dziennikarze, w zasadzie nie wyjeżdżali za granicę, nie znali języków obcych, które były w oczach „wielkiego językoznawcy” narzędziem szpiegów.
W pierwszą podróż służbową autor, pracujący wówczas w redakcji znanego dziennika, został wysłany do Indii. Leciał po raz pierwszy w życiu samolotem przez Rzym, jako odróżniający się od reszty ludzi, człowiek „naszego, wschodniego obozu”. Opisuje swoje wrażenia z New Delhi: nie znając żadnego języka obcego nie rozumiał, co do niego mówią, patrzył na Hindusów, wykonujących różne prace i zastanawiał się nad tym, czy nie zalicza się, podczas korzystania z ich usług, do grupy krwiopijców.
Każdą wolną chwilę poświęcał nauce narzuconego Hindusom języka angielskiego, zapisując treść ulicznych szyldów. Wyprawa do Benares i do innych miejscowości, w tym do Kalkuty i uchodźcy, jako wynik niedawnej wojny domowej i rozpadu brytyjskich Indii na Indie i Pakistan. W Indiach obserwuje kontrasty między powalającą biedą milionów i bogactwami hinduskiego radży. Powrót do New Delhi i fragmenty „Dziejów” Herodota. Potem znowu Warszawa i redakcja. Kapuściński wówczas fascynuje się Indiami i zastanawia się nad życiem Herodota.
Następnym punktem jego zawodowego życia są Chiny, dokąd udaje się w 1957 roku przez Hong Kong. Poleciał do Chin raczej nieprzygotowany: letni strój, a w Pekinie ziąb. Opiekuje się nim „zawodowy” opiekun, aparatczyk dziennikarski pan Li, a sam Pekin żyje maoistowską „polityką 100 kwiatów’. Wyprawa naszego bohatera na Wielki Mur, przy okazji uwagi na temat cech charakteru Chińczyków.
Po powrocie do Polski praca w nowym miejscu, w PAP. Przy okazji Kapuściński zastanawia się nad fenomenem Herodota: podróżnik, świetny rozmówca w czasach, kiedy nie było środków łączności ani mediów: mógł on tylko polegać na sobie i na swoich zdolnościach.
Następnie, czytelnik ma okazję poznać kolejne wyprawy Kapuścińskiego: Egipt, Sudan, Kongo czy Iran w 1979 roku, w czasach rewolucji islamskiej. Potem Etiopia i kilka innych krajów afrykańskich. Przez cały czas towarzyszą czytelnikowi refleksje autora na temat Herodota i jego dzieła.
Talent Kapuścińskiego kolejny raz się odezwał: powiązanie współczesności z dokonaniami Herodota to majstersztyk. Dlatego ta książka jest tak ważna.
Jacek Potocki
Ryszard Kapuściński. „Podróże z Herodotem”. Wydawnictwo „Czytelnik”, Warszawa, str. 279
DECYDENT POLIGLOTA
Biznes po niemiecku
Książka jest przeznaczona dla osób, które chcą opanować niemiecką terminologię biznesową, samodzielnie bądź na wyspecjalizowanych kursach. więcej...