4 marzec 2013
Miasto magiczne Lwów - 12.03
W czasach PRL cenzura skrzętnie pilnowała, by w mediach i w publikacjach nie pojawiała się nazwa „Lwów”.
Ze świadomości narodowej starano się wymazać pamięć o historycznych związkach Lwowa z Polską, o trwałej kulturalnej i naukowej obecności Polaków w tym mieście. Książka Ryszarda Jana Czarnowskiego – druga część trylogii o Lwowie – omawia te związki, odwiedzając miejsca, pomijane dotąd w publikacjach i przypominając ludzi, którzy w tych miejscach przebywali.
Książkę otwiera dość szczegółowa kronika życia codziennego Lwowa lat 1918-1939. Rozpoczynają ją walki o polskość Lwowa. Autor podaje w związku z tymi walkami mało znany szczegół, jak to premier brytyjski Lloyd George zażądał usunięcia polskiej delegacji z konferencji w Wersalu jako agresora przeciwko Zachodnioukraińskiej Republice Ludowej. W mrokach pamięci ginie też fakt, że wniosek Anglika poparł prezydent USA, Woodrow Wilson. Gdyby nie zdecydowane poparcie, jakiego odradzającej się Polsce udzieliła wówczas Francja, nie wiadomo, jaką rolę odgrywałby nasz kraj w międzywojennej Europie.
Autor przypomina, jak to wkraczające do Lwowa w 1939 r. wojska radzieckie społeczność żydowska witała chlebem i solą, a na balkonach domów żydowskich pojawiły się czerwone flagi. Wielu lwowskich Żydów zasiliło wkrótce szeregi NKWD. Z kolei Czarnowski zwraca uwagę na fakt, że patronami licznych ulic i miejsc publicznych dzisiejszego Lwowa w wolnej Ukrainie zostali najbardziej zajadli ukraińscy nacjonaliści-terroryści z UPA, którzy mieli na sumieniu krew zamordowanych Polaków.
Autor z rozrzewnieniem zatrzymuje się nad bogatym życiem naukowym i kulturalnym Lwowa. To przecież ze Lwowa w 1934 r. po raz pierwszy na wykopaliska do Egiptu wyjechał najsłynniejszy polski archeolog, prof. Kazimierz Michałowski. Omawia liczne lwowskie postaci i miejsca, które dzisiaj stały się już legendą: Pasaż Mikolascha, Krakidały, Hutę Pieniacką. Wchodzi do zachowanych kościołów, wzniesionych przez polskich architektów.
Ta wartościowa i pięknie wydana książka Ryszarda Jana Czarnowskiego z pewnością wywoła u czytelników chwile zadumy nad miastem, zwanym Semper Fidelis.
Jacek Potocki
Ryszard Jan Czarnowski „Lwów: sacrum i profanum”. „Galaktyka” Łódź 2012
Panie Białego Domu – 4.03
Ten miesiąc jest w pewnym sensie Miesiącem Kobiet, z racji obchodzonego 8 marca Międzynarodowego Dnia Kobiet. Dzień Kobiet został wprowadzony jednak nie w ZSRR, jak się niekiedy przypuszcza, ale w USA. Do dzisiaj w Białym Domu Pierwsza Dama Ameryki w obecności Prezydenta spotyka się w tym dniu z przedstawicielkami kobiet amerykańskich. Na rzeczy będzie więc skupienie się nad książką wybitnego polskiego amerykanisty Longina Pastusiaka o kobietach, które zajmowały „najwyższe niepłatne stanowisko nie tylko w USA ale i na świecie.” Dlaczego nie „Pierwsze Damy”? Autor informuje czytelników, że nie zawsze Białym Domem zawiadywały żony prezydentów, bowiem niektóre z żon bardzo dbały o swoją prywatność, a jeden z prezydentów był po prostu kawalerem. Wówczas Prezydentowi asystowały w Białym Domu córki, siostry, a nawet dalsze krewne. Pastusiak przedstawia w sposób bardzo interesujący sylwetki i losy wszystkich Pań Białego Domu: od Marty Waszyngton do Michelle Obamy. Niektóre z pań na trwałe utkwiły w pamięci i Ameryki i świata, jak Jacqueline Kennedy czy Hilary Clinton. Inne przemknęły się przez Biały Dom prawie niezauważalnie w trakcie kadencji męża, o jeszcze innych nikt już dzisiaj nie pamięta, tak jak zresztą nie pamięta o ich małżonkach, uznawanych za słabych i mało znaczących prezydentów.
Panie Białego Domu zwykle były najbliższymi doradcami prezydentów, prowadziły bogatą działalność charytatywną, nierzadko brały osobisty udział w kampaniach wyborczych i akcjach politycznych swoich mężów. Miały swoje ambicje, swoje zalety oraz swoje wady, a nawet nałogi. Wszystkie z nich zdołał opisać w swej książce Pastusiak. Niektóre panie były lubiane przez społeczeństwo i media, niektóre zaś nie miały tzw. dobrej prasy. Każda z nich jednak musiała bardzo uważać na każde słowo, na każdy krok, gdyż najdrobniejsza pomyłka mogła wpłynąć negatywnie lub nawet zrujnować karierę polityczną męża.
Książkę Longina Pastusiaka czyta się jednym tchem nie tylko z powodu interesującej tematyki ale i niezwykle umiejętnego i zajmującego przekazu.
Bardzo dobra lektura w marcu.
Jacek Potocki
Longin Pastusiak. „Panie Białego Domu”. „Wydawnictwo Adam Marszałek”, Toruń 2012
KONFERENCJA PRASOWA W IMR
Golden Rose na wiosnę i na lato - 20.03
Oprawa oczu, czyli powieki, rzęsy, brwi, a także usta, policzki i paznokcie z minuty na minutę z pozimowego na wiosenno-letni zmieniały wygląd dziennikarki-modelki w miarę wykonywania pokazu makijażu kosmetykami Golden Rose. więcej...